Auto Casco w starszych samochodach
-
Witam!
Tydzień temu miałem pierwszą w mojej karierze kolizję z mojej winy.
Jadąc rządkiem samochodem ok. 6:50 rano na mój pas przed poprzedzający samochód wepchnął się z innego pasa inny pojazd, po czym dał po hamulcach zatrzymując się.
Nie wiem, po co to zrobił, bo przed nim nikt nie hamował, ani nie przechodził pieszy itp.
Jadąca przede mną Skoda zaczęła gwałtownie hamować i tuż przed wspomnianym autem ledwo co się zatrzymała. Ja miałem mniej szczęścia, bo wiadomo, że zareagowałem natychmiast po zaświeceniu się świateł stop Skody, jednak to zawsze min. sekunda różnicy w stosunku do tego samochodu.
Niestety, na mokrej drodze (taka breja zmrożonego śniegu z solą - było wtedy ok. -10*C) zabrakło mi ok. 2 metrów, aby się zatrzymać bezkolizyjnie.
Nastąpiło moje czołowe uderzenie w tył Skody Superb.Fotka Skody zaraz po zdarzeniu jest poniżej.
Dla wyjaśnienia, widziałem ten samochód po południu tego samego dnia i okazało się, że jej kolor jest ciemno granatowy wpadający w fiolet, tak więc widoczne na fotce rysy to tak naprawdę zdarty ze zderzaka brud.
Poniżej fotka mojej Astry zrobiona po południu tego samego dnia:
Rozmawiałem z właścicielem tej Skody, który w trakcie dnia był w warsztacie blacharsko lakierniczym i dowiedział się, że zderzak jest cały, a jedynie jest pęknięcie lakieru na odcinku ok. 20cm (z prawej strony), które jest widoczne dopiero po dokładniejszym spojrzeniu z bliska na zderzak. W ogóle po wytarciu tego zderzaka z brudu kompletnie nie ma śladu po zdarzeniu.
Ja mam odrobinę gorzej, pękł mi trochę zderzak i krata wlotu powietrza.
Nie certoliłem się i z gościem dogadałem się, że szkodę naprawi z mojego OC, a ja swoją z AC.
Pojechałem do warsztatu, gdzie dowiedziałem się, że podejmą się naprawy mojego auta oraz zostałem ostrzeżony, że być może w moim przypadku będzie szkoda całkowita.
Na początku tego tygodnia oddałem Astrę do warsztatu celem naprawy bezgotówkowej.
Wczoraj dostałem pismo z PZU informujące, że naprawa szkody jest ekonomicznie nieopłacalna, czyli uznano mi szkodę całkowitą.
Pytałem się kierownika serwisu, co w takim razie mam jeszcze uszkodzone, że naprawę wyceniono na ponad 2600zł (70% wartości auta). Dowiedziałem się, że do wymiany jest tylko zderzak i atrapa, a wzmocnienie czołowe oraz wsporniki dolny i górny są do lekkiego prostowania, ale to zupełny drobiazg.
PZU chce mi przyznać odszkodowanie 1500zł, za którą to kwotę zakład podjął się naprawić mi samochód.A teraz konkluzja - niech nikt, kto ma starsze auto i wykupione AC nie liczy, że w przypadku stłuczki (trochę poważniejszej niż u mnie) naprawi z tego ubezpieczenia samochód.
Może od razu zakładać, że będzie szkoda całkowita, a wypłacone pieniądze najprawdopodobniej nie wystarczą na poprawną naprawę samochodu.
Oczywiście mowa tu o naprawie zgodnie ze sztuką, a nie partyzanckie prostowanie i sklecanie wszystkiego do kupy, oby tylko się trzymało. -
Przecież wiadomo, że nie opłaca się płacić AC dla starszych samochodów.Mi też oferowali do tico AC wtedy za 600zł za rok. Wywalił bym kaskę i guzik bym teraz miał bo i tak samochód traci na wartości. A potłuczoną lampę, połamany zderzak sam sobie naprawiłem za grosze. Bowiem jeśli się nie robi stłuczek to za zapłacone składki spokojnie można samemu naprawić ewentualną stłuczkę jak w tym przypadku.
PZU jest cwane i liczą za części jak chcą byle dla nich było lepiej. Ale przy takich uszkodzeniach po co oddawać do zakładu skoro można kupić pewnie zderzak i atrapę używaną i to w kolorze odpowiednim na jakimś szrocie. Koszt z 500zł a reszta zostaje dla siebie. Tak to na tym tylko zarobi zakład naprawiający bo oni dobrze wiedzą, że za 1500zł to spokojnie zrobią za połowę kaski. A klientowi wystawią odpowiednio zawyżona fakturę bo i tak nie on płaci za to. -
Miałem podobne uszkodzenia w punciaku jak a superb. Koleś stał za mną na czerwonym i ruszył.
Wg PZU zderzak do wymiany - 700zł. Nielakierowany...Przecież z takimi wycenami to jakby się jakaś blacha wgięła to auto chyba 20k musi kosztować żeby nie byli w stanie szkody całkowitej zrobić.
-
Bo w PZU jak i pewnie w innych firmach jak chcą szkodę całkowitą wcisnąć wtedy liczą ceny z kosmosu. Biorą cenniki nówek, lakierowania w zakładach plus robociznę.Wtedy wychodzą sumy napraw w dobrych zakładach z fakturą. Jeśli jednak nie za bardzo mogą dać tą opcję bo szkody są mniejsze wtedy liczą inaczej. Dają zamienniki odliczają jakieś tam amortyzacje, liczą w przypadki PZU ceny netto użytkownikowi i wychodzi sporo mniej do wypłaty. Jeśli człowiek zgodzi się na zaniżone odszkodowanie wypłacają na konto. I to starczy na naprawę na uzywkach plus malowanie w tanim zakładzie. A jak naprawi się na lewo bez fakturek to i parę stowek w kieszeni zostanie.
-
Przecież wiadomo, że nie opłaca się płacić AC dla starszych samochodów.Mi też oferowali do tico AC wtedy za 600zł za rok.
Ja o tym dobrze wiem, ale wykupuję AC tyko na okoliczność kradzieży samochodu lub delikatnych stłuczek, otarć itp.
Dlatego też bez mrugnięcia okiem oddałem Astrę do warsztatu z dyspozycją naprawy bezgotówkowej. Nie chciałem się bawić we własnoręczne wymiany, prostowania itp, szczególnie że uszkodzenia miały być dopiero widoczne po demontażu zderzaka i atrapy. Powiem szczerze, sądziłem że uszkodzenia będą większe - mowa o tych niewidocznych na pierwszy rzut oka.Teraz już wiem, że źle zrobiłem, bo mogłem sam pojechać na oględziny, później zdjąć zderzak i atrapę i sam ocenić straty.
Ale przy takich uszkodzeniach po co oddawać do zakładu skoro można kupić pewnie zderzak i atrapę używaną i to w kolorze odpowiednim na jakimś szrocie. Koszt z 500zł a reszta zostaje dla siebie. Tak to na tym tylko zarobi zakład naprawiający bo oni dobrze wiedzą, że za 1500zł to spokojnie zrobią za połowę kaski.
Niestety jest już za późno, bo od razu przekazałem auto do warsztatu i oni już dalej ciągną sprawę. Po tym, jak dowiedziałem się, że orzeczona została szkoda całkowita dzwonił do mnie kierownik serwisu informując o zamówieniu potrzebnych części. Prawdopodobnie zrobił to celowo stawiając mnie przed faktem dokonanym.
-
Miałem podobne uszkodzenia w punciaku jak a superb. Koleś stał za mną na czerwonym i ruszył.
Wg PZU zderzak do wymiany - 700zł. Nielakierowany...Na oględzinach prawdopodobnie specjalnie dążyli do szkody całkowitej uwzględniając ceny części i robocizny z ASO.
Tu nie ma nic dziwnego w tym przypadku, że naprawa tego przekroczyła 2600zł, bo oryginalny zderzak do mojej Astry kosztuje 1200zł, atrapa 260zł. Teraz trzeba jeszcze doliczyć koszty robocizny, lakierowania itp....Najważniejsze jednak, że nie muszę do tego dopłacać i warsztat zobowiązał się to naprawić za 1500zł wycenione na oględzinach. Na szczęście na AC i OC miałem po 50% zniżek.
-
w akutalnym jeszcze numerze "motoru" jest artykuł własnie o szkodach całkowitych orzekanych przez ubezpieczycieli i jak z tym walczyć. Nie ma sie co oszukiwać - TU wolą ogłosić szkodę całkowitą stosując ceny części i robocizny z ASO niż zamienników zgodnych z oryginałem (OEM jeśli się nie mylę) i uśrednionej roboczogodziny...
-
Ubezpieczyciel tradycyjnie chce cie zrobić w jajo. Walcz o wyższe odszkodowanie, tak jak Ci radziłem przy szkodzie z OC - wtedy odpuściłeś. Jest to kwestia napisania kilku pism do ubezpieczyciela i do Rzecznika Ubezpieczonych. Jeśli chcesz, to mogę Ci w tym pomóc - wyślij mi na PW kalkulację szkody - zobaczymy na czym przycięli.
Co do nieopłacalności kupowania AC dla starszych samochodów to nie mogę się z tym zgodzić. Zawsze opłaca się kupić AC. Gdyby nie AC to nic byś nie dostał. Poza tym przy starszym aucie trzeba być przygotowanym na wyszarpywanie należnego odszkodowania - ale często się to udaje. -
AC nigdy się STATYSTYCZNIE nie opłaca (dlatego właściciele, ale nie leasingodawcy/leasingobiory, flot, tacy jak np. policja nie ubezpieczają auta, bo średnio zapłacą więcej przez rok ubezpieczenia niż będzie kosztować wymiana złomowanych aut). Tylko w przypadku pojedynczych osób, których nie stać na natychmiastowe kupno nowego auta AC ma sens (daje poczucie, nieco złudne), że stłuczka z naszej winy nie będzie nas za duzo kosztowała. Dodatkowo nie ma znormalizowanego ubezpieczenia AC - ja płacę ekstra (dużo ekstra, bo muszę jako leasingobiorca) za to, że przy wypłacie za zmasakrowane auto nie będzie liczona cena rzeczywista auta, tylko cena kupna - do trzech lat - zakład ubezpieczeniowy niewiele ryzykuje, bo kasę tę dostanie leasingodawca nie ja, a ja dodatkowo stracę na koszcie leasingu, więc nie zależy mi na takim działaniu.
Przy wycenie naprawy ZU liczą najniższe stawki, jeśli muszą wypłacić odszkodowanie i najwyższe, jeśli trzeba orzec szkodę całkowitą. Przy czym dodatkowo trzeba zapłacić za AC, jeśli części mają być nowe, albo wybrana została opcja "warsztat", gdzie nic nas nie obchodzi. To dodatkowo obniża atrakcyjność AC. Dodatkowo trzeba zapłacić za wymianę szyb (aby nie było utraty zniżek), przy czym zwykle dotyczy to szyb bocznych...
Jeśli chodzi o mnie, to nad AC zastanawiałbym się dopiero przy wycenie auta wyższej niż 10kPLN (czyli mniej więcej tyle co roczny koszt paliwa).
-
Nie zgodzę się z tym "zawsze" - zależy ile to kosztuje. A statystycznie kosztuje więcej niż przeciętna naprawa (za Lianę zapłaciłem, odliczając OC, przez jakieś siedem lat ok. 10kPLN za AC z czego wypłacono ASO przy jednej stłuczce ok. 1800 PLN - czyli mniej niż zapłaciłem za AC w pierwszym roku. Czy mi się to opłacał? W życiu, ale zapłaciłem za poczucie, że jak się coś stanie, to nie zostanę z wrakiem na lodzie... Na szczęście nic się nie stało.
-
Ja o tym dobrze
wiem, ale wykupuję AC tyko na okoliczność kradzieży samochodu lub delikatnych
stłuczek, otarć itp.Wszystko jest fajnie, dopóki AC nie kosztuje cię tyle co koszt naprawy obcierki.
A do kradzieży to wymyślili tzw. "minicasco" -
Ubezpieczyciel tradycyjnie chce cie zrobić w jajo. Walcz o wyższe odszkodowanie, tak jak Ci radziłem przy szkodzie z OC - wtedy odpuściłeś.
Wiesz, tamten samochód jest na moją żonę, a ona kategorycznie powiedziała, że nie będzie się odwoływać i zawracać głowę dla kilkuset złotych.
Nie pomogły Twoje argumenty, tym bardziej gdy znalazłem byłego mechanika, który obecnie na emeryturze chałupniczo w garażu naprawia samochody (swoją drogą byle jak).
W tamtym przypadku dołożyłem kilka stów i przy okazji za jednym zamachem wymieniłem oba progi.Jeśli chcesz, to mogę Ci w tym pomóc - wyślij mi na PW kalkulację szkody - zobaczymy na czym przycięli.
Wielkie dzięki za chęć udzielenia mi pomocy
Całe otrzymane drogą elektroniczną pismo po wycięciu początkowych regułek OWU wygląda następująco:
Na podstawie ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco odszkodowanie ustala się w kwocie odpowiadającej wartości pojazdu w dniu ustalenia odszkodowania pomniejszonej o wartość pozostałości.
W związku z powyższym rozmiar szkody został określony na podstawie różnicy pomiędzy wartością pojazdu w stanie nieuszkodzonym a jego wartością w stanie uszkodzonym, tj.:
wartość pojazdu w stanie nieuszkodzonym (Brutto) - 3700.00 PLN
wartość pojazdu w stanie uszkodzonym (Brutto) - 2200.00 PLN
wysokość odszkodowania (Brutto) - 1500.00 PLN
(słownie: jeden tys. pięćset zł.)Poza tym pismem nie otrzymałem żadnej kalkulacji kosztów naprawy wycenionej podczas oględzin samochodu.
Tak więc nawet nie wiem, co i jak zostało wyliczone.
Jak pewnie już czytałeś zrobiłem błąd przekazując likwidację szkody warsztatowi, to właśnie kierownik warsztatu był na oględzinach i on w rozmowie telefonicznej poinformował mnie o szkodzie całkowitej oraz, że podejmuje się za nią naprawić mi samochód używanymi, ale ponoć w dobrym stanie częściami. Żeby było "lepiej" powiedział, że części już zamówił, samochód stoi w warsztacie i już odginają powstałe delikatne wgięcia w miejscach, gdzie zderzak oparł się o elementy metalowe.
Teraz nawet nie mam jak wyciągnąć od niego ten samochód i zrezygnować z jego usług, bo na pewno by zażądał zwrotu poniesionych kosztów za włożoną robociznę i zamówione części.Co do opłacalności wykupu AC, to oczywiście się zgadzam, bo przecież nie jest się w stanie przewidzieć uszkodzeń samochodu. Wcześniej miałem Astrę na współwłasność, przez co miałem w AC i OC zniżkę w PZU 70%.
W zeszłym roku zarejestrowałem samochód na siebie i miałem 60% zniżki na OC i 50% na AC. To w ogóle inna historia, że obciążono mnie dawną naprawą Tico z AC, tzn. miałem zwyżkę w ubezpieczeniu. Mimo, że Tico od samego początku ubezpieczała żonka na swoje konto zaczynając od kompletnego zera nie korzystając z moich nabytych już zniżek, mi potrącono wspomniane 10% ze względu na zgłoszoną ładnych kilka lat temu szkodę z ACWiedziałem od dawna, że praktycznie każda większa stłuczka będzie kwalifikowana jako szkoda całkowita, jednak nie sądziłem, że wymiana zderzaka i kraty wlotu powietrza oraz drobne prace przy odginaniu delikatnie zagiętych części zostanie zakwalifikowane w ten sposób
-
w akutalnym jeszcze numerze "motoru" jest artykuł własnie o szkodach całkowitych orzekanych przez ubezpieczycieli i jak z tym walczyć.
W takim razie jutro koniecznie muszę kupić i poczytać tą gazetę.
-
Czy mi się to opłacał? W życiu, ale zapłaciłem za poczucie, że jak się coś stanie, to nie zostanę z wrakiem na lodzie... Na szczęście nic się nie stało.
Niestety, ubezpieczenia to taka loteria, tzn. możesz płacić (jak ja) przez długie lata i jeździć bezkolizyjnie, gdy ktoś inny już w pierwszym roku będzie mógł skorzystać z tego ubezpieczenia i zaoszczędzić często ładnych kilkanaście i więcej tysięcy złotych
-
Wszystko jest fajnie, dopóki AC nie kosztuje cię tyle co koszt naprawy obcierki.
Mi się opłacało, bo za AC (wariant serwisowy) i NW (10.000zł) zapłaciłem 285zł
-
podejmuje się za nią naprawić mi samochód
używanymi, ale ponoć w dobrym stanie częściami.No nie dziwię się..
Zderzak używany 70zł, nowy zamiennik 100zł (liczymy 150 z wysyłką)
lakier 300g ~70zł
pierdoły lakiernicze ~30zł
atrapa nowa 60zł z wysyłką.Wychodzi około 300zł. Zostaje 1200zł na robociznę. Kto by nie chciał się podejmować...
jak wyciągnąć od niego ten samochód i zrezygnować z jego usług, bo na pewno by
zażądał zwrotu poniesionych kosztów za włożoną robociznę i zamówione części.niech Ci da faktury na części (nie od niego tylko te które on dostał). Tylko że za robociznę Ci policzy sporo pewnie
-
No nie dziwię się..
Zderzak używany 70zł, nowy zamiennik 100zł (liczymy 150 z wysyłką)
lakier 300g ~70zł
pierdoły lakiernicze ~30zł
atrapa nowa 60zł z wysyłką.Sorrki za przeoczenie, wszystkie części mają być oryginalne GM.
Sprawdzałem w cenniku InterCars, nowy zderzak i atrapa (zamienniki) kosztują odpowiednio 300 i 120zł. Niestety, od wielu już ludzi z warsztatów samochodowych słyszałem opinię, że lepszym wyjściem jest wstawienie części oryginalnych choć używanych niż tańszych zamienników, które praktycznie zawsze nie pasują i są z nimi jedynie problemy.Chyba coś w tym jest, bo niedawno kupiłem kompletne lusterko zewnętrzne od strony kierowcy (najdroższy zamiennik), jednak nadal mam swoje stare z lekko pękniętą obudową, bo te nowe nie pasuje dobrze do istniejących mocowań, tzn. są spore szczeliny, przez które do środka dostaje się woda i jest gwizd podczas jazdy
Jak pisałem, kupiłem najdroższy zamiennik, który zgodnie z opisem miał być jakości oryginału -
Witam!
Tydzień temu miałem
pierwszą w mojej karierze kolizję z mojej winy.Współczuję. Zapewne głupie uczucie i niepotrzebny stres.
A teraz konkluzja -
niech nikt, kto ma starsze auto i wykupione AC nie liczy, że w przypadku stłuczki
(trochę poważniejszej niż u mnie) naprawi z tego ubezpieczenia samochód.
Może od razu
zakładać, że będzie szkoda całkowita, a wypłacone pieniądze najprawdopodobniej nie
wystarczą na poprawną naprawę samochodu.
Oczywiście mowa tu
o naprawie zgodnie ze sztuką, a nie partyzanckie prostowanie i sklecanie wszystkiego
do kupy, oby tylko się trzymało.I tu przyznaje, ze zamieszaliście mi w głowie swoimi wypowiedziami, panowie. Za parę dni muszę wznowić ubezpieczenie i właśnie się zastanawiałem nad rezygnacją z AC za 14-letnie tico... Byłaby to i tak niewielka kwota (razem z OC nie przekroczyłaby na pewno 400 zł, za samo OC poniżej 200 zł)... ale już sam nie wiem, co zrobić: odżałować, jak co roku, te dwie stówki za AC czy nie ma sensu...
-
te dwie stówki za AC czy nie ma sensu...
Przykładowa wycena:
Wartość przed szkodą 1200zł, po szkodzie 600, do ręki 600-200 za AC=400złCzyli jak będziesz miał stłuczkę to po odliczeniu kosztów ubezpieczenia dostaniesz jakieś 400zł na naprawę...
A jak przez dwa lata nie masz stłuczki to sam wiesz co się stanie
Według mnie chyba nie warto...
WG Eurotax Tico z 2000r. jest warte 1700zł. Za starsze policzą mniej. -
Przykładowa wycena:
Wartość przed
szkodą 1200zł, po szkodzie 600, do ręki 600-200 za AC=400zł
Czyli jak będziesz
miał stłuczkę to po odliczeniu kosztów ubezpieczenia dostaniesz jakieś 400zł na
naprawę...Zasugerowałem się tymi ewentualnymi drobnymi obcierkami, wspominanymi przez kogoś wyżej.
A jak przez dwa
lata nie masz stłuczki to sam wiesz co się stanieNie mam od ponad dwudziestu... Ale nie żałuję jakoś specjalnie tej kasy wydanej na ubezpieczenie. Przynajmniej miałem spokojną głowę.
Według mnie chyba
nie warto...
WG Eurotax Tico z
2000r. jest warte 1700zł. Za starsze policzą mniej.Chyba faktycznie dam sobie spokój. Sharky miał rację w pierwszym poście.
Pozostaje więc tylko nowe, dużo droższe samochody ubezpieczać.