Kraków >>>Poznań
-
powtarzam jeszcze raz to nie motokącik, żeby takie
dyskusje prowadzić , proponuję temu Panu bana dać
odrazumotomania to nie motokącik ? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
<img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" />
-
mnie chodzi o to ze pelno u nas ograniczen bzz sensu.... z d... wyciagnietych... chyba tylko po to by kase ciagnac fuuuuu.... gdzie w lesie ograniczenie 50 <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> nie mysl ze w terenie zabudowanym tyle latam...
-
motomania to nie motokącik ?
ogolny kącik motoryzacyjny <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> chyba ze zle czytam
-
mnie chodzi o to ze pelno u nas ograniczen bzz sensu....
z d... wyciagnietych... chyba tylko po to by kase
ciagnac fuuuuu.... gdzie w lesie ograniczenie 50
nie mysl ze w terenie zabudowanym tyle latam...dokładnie, ostatnio też się spotkałem z ograniczeniem, gdzie normalnie powinno być 90, to znak 40 <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
-
mnie chodzi o to ze pelno u nas ograniczen bzz sensu.... z d...
wyciagnietych... chyba tylko po to by kase ciagnac fuuuuu....Oj, nie jestem pewien, czy tak bez sensu. IMO raczej jest jakiś sens, jeśli ktoś decyduje się postawić jakieś ograniczenie - a zaręczam Ci, że nieraz niełatwo jest wydębić od władz jakieś znaki, trzeba się sporo nachodzić. Myślę, że Ty, jako kierowca przejeżdżający sporadycznie (a może nawet dość często) przez dany odcinek nie zawsze jesteś w stanie dostrzec niebezpieczeństwo, które tam jednak istnieje. Takie rzeczy zdarzają się w praktyce i dopiero po jakiejś serii wypadków stosowane jest ograniczenie. I wcale nie musimy (jako kierowcy) na pierwszy rzut oka dostrzec przyczynę; dopiero gdybyśmy popytali ludzi tam mieszkających, dowiedzielibyśmy się, dlaczego stoi takie ograniczenie, a nie inne.
Kiedyś doświadczyłem tego na własnej skórze: jechałem Peugeotem 309 (dobrze, że na szerokich gumach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />) nieznaną mi drogą do Janowca. Zaraz za Górą Pulawską zaczynał się las, w lesie zakręt w lewo. Zdążyłem już przyspieszyć do ok. 100 km/h, widzę - zakręt, ale wyglądał łagodnie, więc tylko zdjąłem nogę z gazu i z taką V wszedłem w ten zakręt. Niestety, zaraz okazało się, że w samym środku zakręt zacieśniał się gwałtownie. Co z tego, że rozpocząłem hamowanie, kiedy spora prędkość wypychała auto na zewnątrz zakrętu, a tam... przy prawej krawędzi jezdni były spore koleiny. Finał był taki, że po prostu garb tych kolein zdjął mi opony z felg - oba koła prawe naraz <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />. Wyobrażasz sobie, co się działo... Na szczęście udało mi się nie dopuścić do wyrzucenia auta z jezdni, jednak majtnęło mnie tak, że zatrzymałem się dobre 30 m za zakrętem, tyłem do kierunku jazdy, na przeciwległym pasie, wisząc kufrem nad rowem. Pamiętam, że spod felg, które cięły asfalt, leciały snopy iskier (zauważyłem w lusterku bocznym; wieczór to był). Na domiar złego, gdy już auto przelatywało bokiem przez zakręt, zobaczyliśmy (ja + 2 pasażerów) w prawym oknie... dwa światła innego samochodu, ktory jechał z naprzeciwka. Mimo tego, że był bardzo blisko, zdołał jakoś nas ominąć (do tej pory nie wiem, czy zrobił to od strony mojego przodu, czy tyłu <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />); na szczęście nie jechał szybko, bo - jak się okazało - był miejscowym i znał to miejsce. Jego zimna krew pozwoliła mu na to, żeby nie wbił swojego auta w bok mojego (ja miałem wtedy już bardzo mizerną kontrolę nad samochodem).
Finał był taki, że musiałem mojego Puga zostawić tam na noc (miałem tylko 1 koło zapasowe <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />); nieopodal był jakiś ośrodek letniskowy ze stróżem, który zgodził się na przypilnowanie samochodu. I gdy z nim rozmawiałem, facet stwierdził: "Paaaaanie, nie ma tygodnia, żeby przy tym zakręcie ktoś nie wylądował w rowie albo na dachu. Od paru lat mówimy o tym władzom, ale nikt się nie przejmuje"...
Dzisiaj jednak stoi tam ograniczenie prędkości... I tak się tylko zastanawiam, czy musiała tam zginąć jakaś tajemnicza, nie znana nam bliżej liczba ludzi, czy też "przewiózł się" na tym zakręcie ktoś "znaczny" - i wtedy zastanowiono się nad problemem.
Wracając do tematu: dojeżdżając do tego miejsca nigdy nie dopatrzyłbyś się geometrii tego zakrętu, nie zauważyłbyś też garbu od kolein. A wydawało się, że zakręt spokojnie można przeciąć z V=120 km/h...
Poza tym myślę, że jest na naszych drogach jeszcze wiele miejsc, gdzie ograniczenia są wskazane lub wręcz potrzebne, a nie zostały zastosowane. Zaś to, że tych ograniczeń jest ogólnie tak dużo świadczy tylko o tym, że drogi polskie nie są dostosowane do obecnego ruchu, warunków drogowych i są po prostu w katastrofalnym stanie. Nie ma się co oszukiwać - postawienie znaków ograniczenia prędkości to najprostszy i... najtańszy sposób na pozbycie się problemu. Ale to już temat na zupełnie inną bajkę...
Drugi przypadek: Bochotnica przed Kazimierzem Dln., droga od strony Puław. Widoczny zakręt w prawo, widać cały zakręt, spokojnie można go "przelecieć" z przepisowymi wówczas 60 km/h (teren zabudowany), a nawet szybciej. I nie wiadomo, dlaczego (jak to piszesz: "z d... wyciągnięty" <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />) znak ograniczenia do 40 km/h. Tylko taki jeden szczegół, o którym rzadko kto wie: zawsze zbiera się tam woda, nawet gdy wszystkie kałuże dookoła już wyschną. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było tam zupełnie sucho... Za to zapadło mi w pamięć, że zwalniać tam trzeba nawet poniżej 40-stki, gdy zatańczyłem autem na jezdni parę oberków, jadąc (nawet przepisowo!) tamtędy w pewien zimowy poranek, gdy kałuża była zamarznięta... Moja żona odtąd zawsze robi się blada i łapie mnie za rękaw, gdy tamtędy przejeżdżam (mimo tego, że było to dobre 7 lat temu, a stosunkowo często jeździmy tamtędy do Kazika). BTW doczekałem się wtedy od niej słów pochwały mnie jako kierowcy, co się raczej bardzo rzadko zdarza... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />, No, ale z drugiej strony - też mnie nie krytykuje... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Jednym słowem: gdy widzisz jakieś ograniczenie, IMHO jest jakiś sens jego istnienia. Jeśli decydujesz się je złamać - bierzesz na siebie całkowitą odpowiedzialność za coś, czego nawet często nie jesteś w stanie przewidzieć. A ograniczenia te stoją właśnie po to, żeby uratować życie Twoje lub innych ludzi...
Nie powiem, że zawsze zwalniam przed każdym znakiem do określonej na nim prędkości; czasem przekroczę ją o te 10 km/h, czasem nieco więcej. Jednak zawsze mam tego świadomość, że w jakimś celu ograniczenie to zostało ustanowione i zwracam szczególną uwagę na to, co dzieje się przede mną (z wypatrywaniem "misiaczków" włącznie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />).gdzie w
lesie ograniczenie 50Może istnieje podobne niebezpieczeństwo, jak opisane powyżej?
A może na tym odcinku często przekraczają jezdnię zwierzęta, bo właśnie tamtędy wiedzie ich droga np. do najbliższej rzeki, jeziora? Ty nawet możesz tego nie wiedzieć, bo i skąd...
Pamiętam przypadek mojego znajomego, któremu na prostej drodze w lesie wyskoczył z zarośli wprost przed koła dzik (tak ze 100 kg wagi, wiem, bo razem go podnosiliśmy). Polonez stracił przód (łącznie z chłodnicą), musiałem go tikaczem <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> holować (całe szczęście, że niedaleko, jakieś 20 km). Nie było żadnego ograniczenia, droga prosta, mały ruch, wieczór, las z zaroślami ok. 1 m od jezdni... I żadnych szans na reakcję ze strony kierowcy.
Nie bądźmy więc takimi pesymistami względem sensu ustawiania ograniczeń, więcej wyobraźni nam wszystkim życzę... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> szacunek... <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> za lekture <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
-
motomania to nie motokącik ?
tamten koleś nastukał jakiś tysiąc postów i nadal nie wie o co chodzi. Prezentacja, którą zapodałem jest do umieszczenia naprawdę wszędzie, gdzie się da, bo warto.
Mójego serdecznego przyjaciela ze szkoły średniej tata - zginął w wypadku - przez niedostosowanie prędkości do warunków na drodze. Dzisiaj jechałem Kraków - Bydgoszcz, walę ze 130 na kawałku autostrady. Na prawym jedzie ciężarówka. Patrzę w lusterko, nikogo nie ma - pyk kierunek i zjeżdzam na lewy - słyszę tylko TIIITIIII i widzę jak w oka mgnieniu przybliża się wielkie czarne BMW. Myślę sobie nie zdążę wyprzedzić tej ciężarówki, pierdyknie mi w dupę. W myślach mam: Zdrowaś Mario łaski pełna...
Kolo zrobił taki manewr - hamulec do podłogi pisk opon przeraźliwy, kierownica w prawo, za chwilę następny pisk - tym razem przyspiesza - na pobocze i wziął nas obu prawym poboczem. Jakiś kilometr dalej stały "jagodzianki". Gdyby akurat stały w tym miejscu to mielibyśmy truposze. Jeśli nie jechał co najmniej 180 to ja mam na imię Zenobiusz.
No i jeszcze nawet nie miał świateł włączonych.
Jeszcze jedna sytuacja, tym razem na kawałku Łódź - Włocławek. Koleiny, jedzie ciężarówa - pyk kierunek i wyprzedzam. Zakończyłem manewr wyprzedzania przed wzniesieniem. Miałem znowu ze 130 siłą rozpędu wyprzedzania. Automatycznie - zwalniam jak widzę wzniesienie - więc i tym razem hamuję silnikiem do 100. Przy szczycie wzniesienia wyskakuje koleś - wyprzedzający tego tira, co ja na wzniesieniu. Myślę sobie Audi TT, myśli, że da radę. Zastanawiam się czy zjechać na pobocze - nie zjeżdżam, bo jeszcze za wzniesieniem zapląta się "jagodzianka" lub rowerzysta. Dramat byłby gotowy, gdybym nie przyspieszył. Audi wcisnęło się pomiędzy mnie a Tira, a za chwilę zza górki wyłonił się dostawczy WolksVagen. Sądząc po świście miał na pace ze 130.
Koszmar mówię wam, a zrobiłem przez 3 dni zaledwie 1300km i zaliczyłem te 2 sytuacje podbramkowe. Ja nie wiem w jakim stresie żyją ci ludzie w tych autach, że tak ryzykują. Zaoszczędzone ledwo parę minut, a życie wystawione na poważne ryzyko. Szkoda, że nie pokazują w tych reklamach "Stop wariatom drogowym" prawdziwych trupów po 22. Przydałoby się. -
motomania to nie motokącik ?
sorki, chodziło mi o autokącik, forum na którym co chwila ktoś dostaje zyebki, że jechał 60km/h w mieście <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
w dodatku myślałem, że jestem na forum swiftomaniaków <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" /> a tam nie lubię takich tekstów czytać, więc przepraszam za moją wpadkęwszyscy wiedzą, że szybka jazda jest niebezpieczna , ale samochodem można zabić czy okaleczyć człowieka nawet jadąc 5km/h, a w mieście dużo szybciej i w miarę bezpiecznie też pojeździć się da w odpowiednich miejscach, dlatego nie lubię wypowiedzi typu jechałeś szybko to jesteś wariat itp
-
Ale taryfikator już nie obowiązuje - więc w gruncie rzeczy mogą Ci dać 100zł mandatu za przekroczenie o 100km/h
Pewny jesteś ?
Pzdr
-
Pewny jesteś tego rabatu, może w mandat nie zajrzałeś . Mają taryfikator i z widełek nie mogą zejść. Nie
słyszalem, żeby przy taryfikatorze chcieli obniżyć komuś kwotę mandatu.
PzdrMNie obniżono <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> przekroczylem predkość o 33 km/h i dostalem 100zł z proponowanych 200-300 , na mandacie mialem wypisane prawdziwe wykroczenie .
-
Z moich obserwacji wynika, że ograniczenie do 70km/h na ogół nie oznacza nic bardzo groźnego, i raczej ich nie przestrzegam - oczywiście tylko jeśli znam drogę, bo w nieznanym terenie jeżdżę ostrożniej.
Ale ograniczenie do 50km często jest związane z jakimś naprawdę paskudnym miejscem i trzeba się pilnować... -
Z moich obserwacji wynika, że ograniczenie do 70km/h na
ogół nie oznacza nic bardzo groźnego, i raczej ich
nie przestrzegam - oczywiście tylko jeśli znam
drogę, bo w nieznanym terenie jeżdżę ostrożniej.
Ale ograniczenie do 50km często jest związane z jakimś
naprawdę paskudnym miejscem i trzeba się
pilnować...Jeździłem po chorwacji panowie i powiem wam że jak przed zakrętem było ograniczenie - to nie było bata jechałem tyle ile na ograniczeniu +/- 10km/h
Raz sobie wjechałem z prędkością 90km/h w zakręt z ograniczeniem 70km/h i po plecach czułem jak auto mi wynosi z zakrętu. Widać że ograniczenie policzono wg "drogi" a nie postawiono bezmyślnie.
A u nas - roboty drogowe - 30km/h. Roboty się skończyły, dwa pasy w jedną stronę, pas zieleni. Ograniczenie stoi nadal, a smerfy za nim <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Inna sprawa - lasek, poza miastem. Ciosam ze 100km/h. Wychodzę z łuku i co ... traktor ścina trawę na poboczu - zero znaków informujących o tym.
Tego samego dnia wracałem - ooo znak był 10km wcześniej z ograniczeniem do 20km/h <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" /> Oczywiście znaku odwołującego to bzdurne ograniczenie nie było - nawet święty po przejechaniu kilku kilometrów da w palnik stwierdzając kolejne roboty które skończono 3lata temu <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />Albo kochani drogowcy łatający dziury na smołę+żwir - ostry łuk drogi, brak ograniczenia tylko przed samym łukiem tak z 5 metrów stoi znak roboty drogowe - wynik cztery auta w rowie dziwnym trafem wszystkie się zmieścyły nie uderzając w siebie - wszystkie auta ludzi jadących do pracy <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />
Jadąc tam 40km/h skończyłem łuk na przeciwległym pasie <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />To jest tylk trochę debilizmu jaki jest w naszym kraju na porządu dziennym.
Natomiast skrzyżowanie w szczerym polu - ograniczenie do 50km/h paranoja - jak ktoś lekceważy znak stopu i ustępu pierwszeństwa to po co ograniczać prędkość dla tych co jadą z pierwszeństwem i mają dodatkowo zrobiony pas do skrętu w lewo <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Przecież nawet jak ktoś pojedzie 50km/h a jakiś narąbany dziadek mu wyjedzie przed maskę to nie ma szans na ominięcie wariata - może zamiast ograniczenia przed skrzyżowaniem próg zwalniający postawić <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nagminne jest też to co zostało wyżej napisane - zamiast zlikwidować koleiny wprowadza się ograniczenia prędkości. Ale możeby tak napisać pod ograniczeniem z jakiego powodu ono tam jest - np 70km/h KOLEINY, tylko że takowe są tylko na prawym pasie a na lewym nie, więc dlaczego mam jechać na dwupasmówce 70km/h - a już wiem - bo 10metrów dalej stoją smerfy <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
I można mnożyć takich przypadków. Co do zwierząt leśnych to jeżdżę prawie codziennie przez lasy i nie ma nigdzie ograniczenia prędkości - i słusznie. A już parę razy przepuszczałem sarenkę czy warchlaczki przez drogę.
Ale teren leśny musi obowiązkowo mieć ściętą trawę tak aby kierowca miał szansę zobaczyć zwierzaka usiłującego przebiec drogę. Inna sprawa że ograniczenie w tym przypadku powinno być tylko w nocy, w dzień żadko kiedy sarny i dziki biegają po drodze - natomiast w nocy dość często ostatnio je spotykam. Albo wyłożyć pobocze siatkami i wyznaczyć miejsca zwierzakom do przebiegania drogi na jakiś prostych odzicnkach z ograniczeniami albo zastosować stare dobre znaki - uwaga na zwierzęta leśne - moim zdaniem to wystarczy <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> -
<img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
-
Albo wyłożyć pobocze siatkami i wyznaczyć miejsca
zwierzakom do przebiegania drogi na jakiś prostych odzicnkach z
ograniczeniami<img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> Mickey, no coś Ty... Przecież żyjemy w Polsce, na co Ty liczysz... To nie Niemcy, gdzie ktoś nad tym myśli i kasa się znajduje na takie inwestycje...
Swoją drogą ciekawe, ile remontów samochodów i odszkodowań za wszelkie straty z tytułu wypadków z udziałem zwierząt jest w stanie finansowo zrównoważyć kwotę potrzebną do realizacji Twojego pomysłu (jakże słusznego skądinąd <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />) <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />...albo zastosować stare dobre znaki - uwaga na zwierzęta
leśne - moim zdaniem to wystarczyO, przepraszam - do czego wystarczy? Do tego, aby każdy kierowca ograniczył prędkość i zastosował wzmożoną ostrożność?
Bzdura, kolego. Mogę się z Tobą założyć, że może 1 na 10 kierowców to robi. Przeważająca większość (ze mną włącznie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />) jakoś nawet często nie zauważa tych znaków... Las to las, w zasadzie przed każdym zagajnikiem taki znak powinien stać.
Z drugiej strony... Przyznam szczerze, że ja w razie (odpukać) bliskiego spotkania ze zwierzyną na drodze wolałbym, aby taki znak tam nie stał... <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> -
O, przepraszam - do czego wystarczy? Do tego, aby każdy
kierowca ograniczył prędkość i zastosował wzmożoną
ostrożność?
Bzdura, kolego. Mogę się z Tobą założyć, że może 1 na 10
kierowców to robi. Przeważająca większość (ze mną
włącznie ) jakoś nawet często nie zauważa tych
znaków... Las to las, w zasadzie przed każdym
zagajnikiem taki znak powinien stać.
Z drugiej strony... Przyznam szczerze, że ja w razie
(odpukać) bliskiego spotkania ze zwierzyną na
drodze wolałbym, aby taki znak tam nie stał...Wiesz znak o którym piszemy ma się tak że w razie przeciągnięcia sarenki/dzika po masce w obecności takiego znaku nie należy Ci się odszkodowanie <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Argumentacja jest taka - panie wszak zostałeś poinformowany że tu mogą biegać zwierzaki - a to że znak stoi i informuje że przez 10km to co nas to <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" />Jak nie ma takowego znaku to odszkodowanie wypłaca nadleśnictwo - tak jakby było w stanie upilnować zwierzaki <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Wiesz znak o którym piszemy ma się tak że w razie przeciągnięcia
sarenki/dzika po masce w obecności takiego znaku nie należy Ci się
odszkodowanie
Argumentacja jest taka - panie wszak zostałeś poinformowany że tu mogą
biegać zwierzaki - a to że znak stoi i informuje że przez 10km to co
nas to
Jak nie ma takowego znaku to odszkodowanie wypłaca nadleśnictwo - tak jakby
było w stanie upilnować zwierzakiDlatego napisałem tak, jak napisałem <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />, że - odpukać - w razie "puknięcia" wolałbym, żeby taki znak tam nie stał... <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
Do niedawna nie wiedziałem o tym, ale właśnie po serii takich zdarzeń u moich znajomych juz jestem o niebo mądrzejszy... <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> -
Dlatego napisałem tak, jak napisałem , że - odpukać - w
razie "puknięcia" wolałbym, żeby taki znak tam nie
stał...
Do niedawna nie wiedziałem o tym, ale właśnie po serii
takich zdarzeń u moich znajomych juz jestem o niebo
mądrzejszy...Jak taki znak stoi to trzeba wpierw dzownić po znajomego i się go pozbyć <img src="/images/graemlins/uzbroj_zlo.gif" alt="" />
-
mnie chodzi o to ze pelno u nas ograniczen bzz sensu.... z d... wyciagnietych... chyba tylko po
to by kase ciagnac fuuuuu.... gdzie w lesie ograniczenie 50 nie mysl ze w terenie
zabudowanym tyle latam...Zgadzam sie , proponuje zakup CB wiecej o sytuacji na drodze wiadomo
-
Z moich obserwacji wynika, że ograniczenie do 70km/h na ogół nie oznacza nic bardzo groźnego, i
raczej ich nie przestrzegam - oczywiście tylko jeśli znam drogę, bo w nieznanym terenie
jeżdżę ostrożniej.
Ale ograniczenie do 50km często jest związane z jakimś naprawdę paskudnym miejscem i trzeba się
pilnować...jasne szczegolnie wjazd do ostrowca prosciutka droga z poboczem pod gorke troche
i ograniczenie do 40 , ale miski maja zniwa <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />