Montaż przekaźników świateł mijania i drogowych
-
7. RZECZ O LUTOWANIU I UZBRAJANIU ELEKTRYKI
Parę słów o lutowaniu konektorów i uzbrajaniu podstawek przekaźnikowych i gniazd bezpieczników.
Zakładam, że umiemy dobrze lutować. Jednak napiszę o moim - niezbyt pochwalanym, bo staroświeckim - sposobie łączenia kabli z konektorami :-) . Otóż ja używam kwasu do lutowania (do oczyszczania lutowanych miejsc) i lutownicy transformatorowej 100W. Odsłoniętą z izolacji końcówkę przewodu (ostrożnie, bez odcięcia miedzianych nitek) zanurzam w kwasie i powlekam ("pobielam") cienką warstwą cyny. Miejsce przy mniejszym zacisku na konektorze też oczyszczam kwasem (wystarczy umoczoną w kwasie końcówką wykałaczki dotknąć spodu zacisku). Następnie wkładam w ten mały zacisk pobieloną końcówkę przewodu i rozgrzewam lutownicą, z nałożoną na grot niewielką kropelką cyny. Gdy cyna się rozpłynie wewnątrz zacisku i konektor wystygnie, szczypcami zaciskam lutowane miejsce. Potem zaciskam końcówkę konektora na przewodzie z izolacją (często jedną "laszkę" konektora nieco obcinam, bo w stosunku do grubości przewodu jest za długa, i ją zaciskam jako pierwszą); obie "laszki" zaciskam tak, żeby obejmowały przewód dookoła: FOT 19.FOT 19
Niektórzy znawcy tematu utrzymują, że to zły sposób łączenia, bo miejsca potraktowane kwasem mogą korodować - i mają rację; jednak przy pewnej wprawie i odrobinie doświadczenia wiem, jak używać kwasu, żeby potem oczyszczone miejsca dokładnie i w całości pokryć cyną - a wtedy nic korodować nie będzie. Tego sposobu używam od wielu lat i nawet 20-letnie moje połączenia do dziś są dobre i trwałe. Ale potrzeba nieco wprawy. Oczywiście można i warto używać innych środków, jeśli się potrafi - najważniejsze, żeby połączenie było dobre i trwałe. Dodam, że podczas montażu tych przekaźników chciałem wykorzystać parę kawałków przewodów z fabrycznie zaciskanymi (nie lutowanymi) konektorami (miałem takie nowe przewody z innych urządzeń), ale po pierwszym wyciągnięciu przewodu z podstawki przekaźnika konektor został w środku, a przewód oddzielił się od niego i został mi w ręce... tak więc lutujemy, nie tylko zaciskamy.
Wiemy już, jak połączyć razem plastikowe podstawki i gniazda bezpiecznikowe. A jak zamontować kable zakończone konektorami? Otóż konektor ma taki języczek na swojej powierzchni (FOT 20), który - odchylony, jak na FOT 20 - i odpowiednio włożony w podstawkę, zablokuje się w niej.FOT 20
Jeśli chcemy go wyjąć, trzeba kawałek stalowego drutu lub jakiś szpikulec włożyć w zaznaczony na czerwono otworek w podstawce (od strony przekaźnika, nie przewodów!) i delikatnie przygiąć ten języczek; wtedy odblokujemy konektor i możemy go wyciągnąć delikatnie za kabel - FOT 21.
FOT 21
Przed wyjęciem konektora z podstawki warto dopchnąć troszkę przewód tak, jakbyśmy go wkładali w podstawkę (języczek oddali się nieco od blokującego plastiku) - tak trzymamy dociśnięty przewód i manewrujemy drutem lub szpikulcem, aby przygiąć języczek, i co chwila próbujemy wyciągnąć przewód. Za którymś razem się uda. Przed ponownym włożeniem konektora znowu odginamy nieco języczek, aby miał możliwość zablokować się na plastiku.
Podobnie jest z konektorkami w gniazdach bezpieczników; tyle, że blokujący języczek jest w środku plastikowego gniazda, a na konektorku znajduje się wypustka (FOT 22).FOT 22
8. POŁĄCZENIA PRZY PRZEKAŹNIKACH I WTYCZKACH
Nie piszę, jaką długość mają poszczególne przewody - długości dobieramy doświadczalnie, przymierzając przewód do obu właściwych miejsc połączeń i zostawiając nieco luzu - tak, aby przewód nie był naciągnięty ani załamany, lecz biegł sobie swobodnie, w miarę spokojnymi łukami. Przewody nie powinny być także zbyt długie. Oczywiście najpierw docinamy przewód, potem lutujemy konektory na stole, a potem montujemy wszystko pod maską.
Połączenia powinny wyglądać tak (mam nadzieję, że się pomylę, choć piszę z pamięci):0. odłączamy klemę "+" akumulatora;
PRAWY REFLEKTOR:
1. dolutowany do dorobionego z żarówki "wtyku męskiego" przewód (który "pin", widać na FOT 10) łączymy z lewym pionowym "pinem" (patrząc od strony kabiny) nowej wtyczki H4 - widać to na FOT 23; to jest stały "+" z fabrycznej instalacji (kolor fabrycznego przewodu przy fabrycznej wtyczce: biały z czerwonym paskiem);
FOT 23
2. przewód z poprowadzonego pod zderzakiem kabla (u mnie żółtozielony) łączymy z poziomym "pinem" nowej wtyczki (FOT 23), a od strony przekaźników lutujemy mały konektorek i wpinamy pod zacisk bezpiecznika A; to jest "-" zasilający z przekaźnika światła mijania;
3. przewód z poprowadzonego pod zderzakiem kabla (u mnie niebieski) łączymy z drugim pionowym "pinem" nowej wtyczki (FOT 23), a od strony przekaźników lutujemy mały konektorek i wpinamy pod zacisk bezpiecznika B; to jest "-" zasilający z przekaźnika światła drogowe;
4. fabryczną wtyczkę łączymy z dorobionym "wtykiem męskim" i zabezpieczamy połączenie przed zwarciem do nadwozia;
5. nową wtyczkę H4 wpinamy do żarówki;
6. układamy odpowiednio przewody przy prawym reflektorze (połączenie z pktu 4. udało mi się wepchnąć w szczelinę nad żarówką - FOT 24).
FOT 24
LEWY REFLEKTOR:
7. dolutowany do dorobionego z żarówki "wtyku męskiego" przewód (który "pin", widać na FOT 10) łączymy z lewym pionowym "pinem" (patrząc od strony kabiny) nowej wtyczki H4 - podobnie jak na FOT 23; to jest stały "+" z fabrycznej instalacji (kolor fabrycznego przewodu w fabrycznej wtyczce: biały z niebieskim paskiem);
8. do "pinu" poziomego (górnego) naszego "wtyku męskiego" lutujemy przewód, który biegnie do PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ MIJANIA - tam konektorem łączy się z zaciskiem 85 tego przekaźnika; będzie to sygnał włączający światła mijania (biegnący z przełącznika zespolonego w kabinie), który uruchomi cewkę przekaźnika; połączenie to ma się łączyć (po wetknięciu naszego "wtyku męskiego" do fabrycznej wtyczki) z fabrycznym przewodem o kolorze czerwonym z białym paskiem;
9. do drugiego "pinu" pionowego naszego "wtyku męskiego" lutujemy przewód, który biegnie do PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ DROGOWYCH - tam konektorem łączy się z zaciskiem 85 tego przekaźnika; będzie to sygnał włączający światła drogowe (biegnący z przełącznika zespolonego w kabinie), który uruchomi cewkę przekaźnika; połączenie to ma się łączyć (po wetknięciu naszego "wtyku męskiego" do fabrycznej wtyczki) z fabrycznym przewodem o kolorze czerwonym;
10. fabryczną wtyczkę łączymy z dorobionym i polutowanym "wtykiem męskim" i zabezpieczamy połączenie przed zwarciem do nadwozia;
11. do "pinu" poziomego (górnego) nowej wtyczki H4 lutujemy kawałek przewodu, zakończonego małym konektorkiem, który dołączymy do zacisku bezpiecznika C; będzie to "-" zasilający z przekaźnika światła mijania;
12. do ostatniego, pionowego "pinu" nowej wtyczki H4 lutujemy kawałek przewodu, zakończonego małym konektorkiem, który dołączymy do zacisku bezpiecznika D; będzie to "-" zasilający z przekaźnika światła drogowe;
13. nową wtyczkę H4 wpinamy do żarówki;
14. układamy odpowiednio przewody przy prawym reflektorze (jak przy prawym reflektorze).
POZOSTAŁE POŁĄCZENIA PRZY PRZEKAŹNIKACH I BEZPIECZNIKACH:
15. kawałeczek przewodu z małym konektorkiem na jednym końcu wpinamy do pozostałego zacisku bezpiecznika A; drugi koniec ze zwykłym konektorem łączymy z zaciskiem 87 PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ MIJANIA; zapewniliśmy zasilanie świateł "krótkich" prawego reflektora;
16. kawałeczek przewodu z małym konektorkiem na jednym końcu wpinamy do pozostałego zacisku bezpiecznika B; drugi koniec ze zwykłym konektorem łączymy z zaciskiem 87 PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ DROGOWYCH; zapewniliśmy zasilanie świateł "długich" prawego reflektora;
17. kawałeczek przewodu z małym konektorkiem na jednym końcu wpinamy do pozostałego zacisku bezpiecznika C; drugi koniec ze zwykłym konektorem łączymy z zaciskiem 87 PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ MIJANIA; zapewniliśmy zasilanie świateł "krótkich" lewego reflektora;
18. kawałeczek przewodu z małym konektorkiem na jednym końcu wpinamy do pozostałego zacisku bezpiecznika D; drugi koniec ze zwykłym konektorem łączymy z zaciskiem 87 PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ DROGOWYCH; zapewniliśmy zasilanie świateł "długich" lewego reflektora;
19. do wyprowadzonego spod klemy "+" akumulatora przewodu (z bezpiecznikiem) lutujemy konektor i kawałeczek drugiego przewodu, na końcu którego też dajemy konektor (widać to trochę na FOT 02); oba konektory podpinamy do zacisków 86 PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ MIJANIA oraz PRZEKAŹNIKA ŚWIATEŁ DROGOWYCH; zapewniliśmy zasilanie cewek przekaźników stałym "plusem" (przypominam, że cewki uruchamiamy "minusem" dołączonym do zacisków 85);
20. przykręcone do nadwozia dwa grubsze przewody "masowe" (jak na FOT 16) zakończymy konektorami, które wepniemy w zaciski 30/51 obu przekaźników; tak dostarczyliśmy "-", który będzie przez przekaźniki kierowany na reflektory;
21. montujemy podstawki przekaźnikowe i gniazda bezpiecznikowe do uchwytu, wkładamy przekaźniki i bezpieczniki, sprawdzamy przebieg przewodów, mocujemy je, jeśli można; podłączamy akumulator i sprawdzamy działanie świateł.
To wszystko. Cieszymy się wykonanym usprawnieniem, podziwiamy mocne światło ze starych żarówek w starych reflektorach, zapominamy o problemach związanych z przełącznikiem zespolonym.
-
Dzięki wielkie za solidny manual
Fakt...chyba opis więcej zabrał Ci czasu niż robota przy aucie -
Narobiłeś się Dzięki za manual, zapewne z korzystam bo od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem zmiany żarówek a nawet lamp.
ps. podobny patent mam w Suzuki (cały czas zastanawiałem się o co z tym chodzi..)
-
Dzięki wielkie za solidny manual
Fakt...chyba opis więcej zabrał Ci czasu niż robota przy aucieNiestety. Nieraz jest tak, że łatwiej coś da się zrobić, niż o tym opowiedzieć.
A chciałem wytłumaczyć dokładnie, bez niedomówień jakichś, i zachęcić także tych, którzy nie czują się mocni w elektryce (stąd np. część o lutowaniu). Szczególnie, że warto się w to zabawić, bo efekt jest naprawdę dobry, praca przyjemna, a koszty mniejsze niż np. jeden nowy reflektor. -
Narobiłeś się
Dzięki za manual, zapewne z korzystam bo od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem
zmiany żarówek a nawet lamp.
ps. podobny patent mam w Suzuki (cały czas zastanawiałem się o co z tym chodzi..)Ja również rozglądałem się za dobrymi żarówkami od pewnego czasu (ściśle pisząc, za Night Breakerami - jeszcze nie użytkowałem, a dobre opinie o nich krążą). Jednak teraz zostawiam te 10-letnie Tungsramy w spokoju (lampach). Jeśli myślałeś o nowych reflektorach - spróbuj najpierw tego.
Zaś chodzi po prostu o skrócenie kabla akumulator - reflektor oraz wyeliminowanie strat na przełączniku zespolonym (u mnie dodatkowo wkurzające usterki tego przełącznika). -
leo świetna robota
-
Mnie zawsze uczyli żeby nie lutować skręconych kabli
-
Mnie zawsze uczyli żeby nie lutować skręconych kabli
Gdyż?
-
Gdyż?
Podobno większa szansa, że się ukręcą razem z lutem. Ja zostałem nauczony, że nie skręcone kable pobielam cyną i potem ładnie się lutują. Nie wiem jakie masz doświadczenia, czy kiedyś tak zlutowany kabel Ci się ułamał lub ukręcił, bo być może to wymysł kogoś kto uczył lutować kogoś kto uczył mnie
-
Ja też lutuję bez skręcania - dobrze się wtedy izoluje i kabel zostaje prosty
-
Podobno większa
szansa, że się ukręcą razem z lutem. Ja zostałem nauczony, że nie skręcone kable
pobielam cyną i potem ładnie się lutują. Nie wiem jakie masz doświadczenia, czy
kiedyś tak zlutowany kabel Ci się ułamał lub ukręcił, bo być może to wymysł kogoś
kto uczył lutować kogoś kto uczył mnieRozumiem. Moim zdaniem - częściowo masz rację. Otóż wszystko zależy od rodzaju przewodu i sposobu dalszego użytkowania.
Jeśli lutujemy cienkie przewody - takie bardziej elektroniczne, radiotechniczne - gdzie sama żyła jest cienka (trudno mi podać średnicę czy powierzchnię, bo to niewielkie ułamki mm) i składa się z cieniuśkich drucików, może lepiej faktycznie nie skręcać (albo raczej "mocno nie skręcać"), bo mogą się łatwiej urwać. Ja w tym przypadku użyłem grubych przewodów, pochodzących z wiązki starej pralki polskiej typu PS; mają średnicę ok. 1 mm (sprawdzę i wpiszę ) i składają się z mocnych, dość grubych drutów (zresztą, jak widać); nie da rady łatwo urwać.
Druga sprawa - sposób użytkowania. Przewody te nie będą ciągle wyginane, pracują w sposób statyczny, podwieszone pod gniazdami bezpieczników i przekaźników lub położone i umocowane do nadwozia. Tak więc narażone na urwanie nie są (chyba, że przy nieludzkim traktowaniu podczas montażu).Trzecia sprawa: to skręcenie, jakie stosuję (słabo widać, bo nie łapałem na nim ostrości), nie jest mocne - ot, po zdjęciu izolacji na podobnej długości skręcam przewód w samych palcach może o jeden obrót, tylko tyle, żeby się druty po rozgrzaniu nie "rozlazły" na boki - na pewno wiesz, o czym piszę. Tak naprawdę to jest jedyny cel skręcenia - żeby przewód stanowił prawie jednolitą, jednorodną masę, oblaną cyną, a nie był końcówką z wystającymi na wszystkie boki drutami, zatopionymi w cynie. Nie używam do skręcania żadnych szczypiec, nie skręcam mocno, na siłę - wystarczy jeden obrót, tylko w celu zachowania wszystkich drutów razem.
I czwarta sprawa - bardzo ważna - sposób zdejmowania izolacji. Przewód tym łatwiej się urwie, im więcej drutów się przy tym przetnie - prawda? Są urządzenia do ściągania izolacji, jednak ja mam już wprawę i nie ucinam najczęściej żadnego, choć używam zwykłego noża o wymiennych ostrzach (takiego do tapet). Akurat izolację takich przewodów, jak na zdjęciu, daje się "kroić" w poprzek i nie naruszyć żadnego włosa z żyły; jednak delikatniejsze przewody trzeba ciąć pod kątem i ostrożnie zdejmować izolację.Tak więc, moim zdaniem, poniekąd masz sporo racji, Przemo - ale wszystko zależy od rodzaju i zastosowania przewodu. Od doświadczenia wykonawcy także.
-
świetny manual
Też się przymierzam do instalacji przekaźników już drugi rok
Jednak nie chciałbym aż tak ingerować w okablowania i
posunąć się do skracania przewodów -> acc --> żarówka.
Wydaje mi się że sama instalacja przekaźnika poprawi skuteczność świecenia o jakieś 70% - tak jak instalacja przekaźników w elektrycznych szybach. -
Tak więc, moim
zdaniem, poniekąd masz sporo racji, Przemo - ale wszystko zależy od rodzaju i
zastosowania przewodu. Od doświadczenia wykonawcy także.Przeczytałem i też się w sumie z Tobą poniekąd zgadzam, jeśli nie skręcasz kabli mocno to nie powinno się nic wydarzyć. Ja zawsze lutuję/montuję tylko na nowych kablach, co do ściągania izolacji, odkąd rozwaliłem ściągacz do izolacji też działam nożem technicznym i odziwo nie ucinam drucików Ja jednak nie tne kabla wzdłuż a w poprzek nacinam izolację a potem ją albo ściągam palcami albo zębami
-
świetny manual
Dzięki.
Też się przymierzam do instalacji przekaźników już drugi rok
Eee, to jeszcze krótko... Ja czekałem 6 lat - bo w 2009 r. kupiłem taki zestaw dedykowany do "malucha", ale mi się nie chciało zakładać... aż w końcu zestaw ten wykorzystałem gdzie indziej, a teraz zrobiłem na innych częściach.
Jednak nie chciałbym aż tak ingerować w okablowania i
posunąć się do skracania przewodówWłaśnie wtedy zaingerujesz w fabryczną instalację, jeśli nie zrobisz tak, jak w opisie. Przeczytaj uważnie do końca - pisząc o skróceniu przewodów miałem na myśli tylko to, że faktyczne doprowadzenie masy do żarówki (równoznaczne z jej włączeniem) odbywa się krótką drogą nowymi, moimi przewodami. Fabryczne przewody służą tylko do podania sygnału na przekaźnik. Fabryczna instalacja w ogóle nie widziała noża...
Wydaje mi się że sama instalacja przekaźnika poprawi
skuteczność świecenia o jakieś 70% - tak jak instalacja przekaźników w
elektrycznych szybach.Możliwe, jednak straty na długich przewodach też są (już nawet pomijając styki). Nie mierzyłem, co prawda, ale wiem to na pewno z dłubaniny przy moim drugim samochodzie - montując dodatkowy komputer w kabinie musiałem skalibrować wskazania napięcia akumulatora, podnosząc je o 1,4V, żeby pokazywał dokładnie to samo, co jest na klemach.
-
Przeczytałem i też się w sumie z Tobą poniekąd zgadzam, jeśli nie skręcasz kabli
mocno to nie powinno się nic wydarzyć.Oczywiście. Skręcam bez użycia siły, tyle, ile się przewód poddaje, aby wszystkie druty były razem.
Ja zawsze lutuję/montuję tylko na nowych kablach,
I bardzo dobrze. Ja rozebrałem kiedyś dwie pralki i do dziś korzystam z ich wiązek - stara, dobra miedź w solidnej, grubej izolacji. Tyle, że plastik już nieco przez lata stwardniał, dlatego nie daję tych kabli tam, gdzie są narażone na gięcie i pękanie. W takie miejsca idą nowe przewody, najczęściej podwójnie izolowane (jak np. w opisie - przeprowadzony pod zderzakiem do prawego reflektora).
co do ściągania izolacji, odkąd rozwaliłem ściągacz do izolacji też działam nożem technicznym i
odziwo nie ucinam drucikówWitaj w klubie... Też kiedyś zacząłem używać ściągacza, ale szybko się połamał. Na pohybel chińszczyźnie.
Ja jednak nie tne kabla wzdłuż a w poprzek nacinam
izolację a potem ją albo ściągam palcami albo zębamiNie zawsze się da. Robiąc inne usprawnienia do dustera (dodatkowy komputer, termometr ze sterowaniem klimą) nieraz używałem cienkiego kabelka do poprowadzenia sygnału; były tam delikatne druciki i nie wyczujesz - każde takie cięcie i ściągnięcie izolacji równoznaczne było z pozbyciem się kilku drucików. Tylko ostrożne cięcie po kablu (jakby chcieć zaostrzyć ołówek) dawało dobre rezultaty.
-
Gratuluję, świetna robota Leo, ale proponował bym małe usprawnienie w Twoim pomyśle. Ponieważ na lewym konektorze każdej żarówki jest cały czas + z akumulatora zabezpieczony bezpiecznikiem , wobec czego nie ma potrzeby ciągnąć dodatkowy przewód z akumulatora , wystarczy + do zasilania cewek przekażników pobrać właśnie z tego lewego konektorka żarówki.
-
Dzięki za słowa uznania. :-)
Owszem, brałem pod uwagę podpięcie "+" do cewek od razu z zasilania lewej żarówki, jednak świadomie z tego zrezygnowałem. Dlaczego? Bo jeśli "walnie" bezpiecznik fabryczny akurat tej żarówki, spod której pobrałbym "+" na cewki, szlag trafi od razu wszystkie światła mijania i drogowe, w obu reflektorach (cewki przestaną działać). Moje rozwiązanie z osobnym zasilaniem cewek gwarantuje działanie przynajmniej jednej lampy, jeśli padnie fabryczny bezpiecznik drugiej. A to może się zdarzyć chociażby przy przepaleniu się włókna żarówki (historia zna takie przypadki ).
Możliwe jest też "walnięcie" bezpiecznika z tego osobnego zasilania cewek, lecz jest to o wiele mniej prawdopodobne, gdyż ma mniej "okazji" do przepalenia się.
Ale oczywiście można bardziej oszczędnościowo podejść do sprawy - tak, jak pisałeś. -
Witaj Leo, nie wnikałem głębiej w schemat naszego Ticolota, ale wydaje mi się , że fabryczny bezpiecznik zabezpieczający światła ( nie wiem czy to jest jeden , czy dwa )ma znacznie większą wartość niż poszczególne bezpieczniki na Twoim schemacie, a wobec tego nie ma możliwości aby przepalił się ten fabryczny , bo wcześniej uszkodzą się te dodatkowe. Ale może się mylę. Ja właśnie dzisiaj zrealizowałem Twój pomysł, z tym ze całość umieściłem w hermetycznym pudełku plastikowym , a dodatkowo równolegle do każdego dodatkowego bezpiecznika podpiąłem diodę led, tak , że od razu widzę który bezpiecznik jest uszkodzony, co sygnalizuje mi ta diodka.
-
W skrzynce po lewej stronie, pod kierownicą, są dwa bezpieczniki - po jednym na prawy i lewy reflektor. Obydwa mają po 15 A - takie same, jakie ja zastosowałem. Mam w planach spróbować włożyć 10 A na próbę, czy wytrzyma te 60 lub 55 W.
Pomysł z diodami ciekawy, nie wpadłbym na to. Rzeczywiście, może to być przydatne rozwiązanie - dioda kosztuje raptem złotówkę, a może ułatwić znalezienie spalonego bezpiecznika (szczególnie wieczorem).
Dasz jakieś fotki? -
Ma ktoś ten opis bezpieczników aby sobie wydrukować?
Już mam