Montaż przekaźników świateł mijania i drogowych
-
Dzięki wielkie za solidny manual
Fakt...chyba opis więcej zabrał Ci czasu niż robota przy aucieNiestety. Nieraz jest tak, że łatwiej coś da się zrobić, niż o tym opowiedzieć.
A chciałem wytłumaczyć dokładnie, bez niedomówień jakichś, i zachęcić także tych, którzy nie czują się mocni w elektryce (stąd np. część o lutowaniu). Szczególnie, że warto się w to zabawić, bo efekt jest naprawdę dobry, praca przyjemna, a koszty mniejsze niż np. jeden nowy reflektor. -
Narobiłeś się
Dzięki za manual, zapewne z korzystam bo od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem
zmiany żarówek a nawet lamp.
ps. podobny patent mam w Suzuki (cały czas zastanawiałem się o co z tym chodzi..)Ja również rozglądałem się za dobrymi żarówkami od pewnego czasu (ściśle pisząc, za Night Breakerami - jeszcze nie użytkowałem, a dobre opinie o nich krążą). Jednak teraz zostawiam te 10-letnie Tungsramy w spokoju (lampach). Jeśli myślałeś o nowych reflektorach - spróbuj najpierw tego.
Zaś chodzi po prostu o skrócenie kabla akumulator - reflektor oraz wyeliminowanie strat na przełączniku zespolonym (u mnie dodatkowo wkurzające usterki tego przełącznika). -
leo świetna robota
-
Mnie zawsze uczyli żeby nie lutować skręconych kabli
-
Mnie zawsze uczyli żeby nie lutować skręconych kabli
Gdyż?
-
Gdyż?
Podobno większa szansa, że się ukręcą razem z lutem. Ja zostałem nauczony, że nie skręcone kable pobielam cyną i potem ładnie się lutują. Nie wiem jakie masz doświadczenia, czy kiedyś tak zlutowany kabel Ci się ułamał lub ukręcił, bo być może to wymysł kogoś kto uczył lutować kogoś kto uczył mnie
-
Ja też lutuję bez skręcania - dobrze się wtedy izoluje i kabel zostaje prosty
-
Podobno większa
szansa, że się ukręcą razem z lutem. Ja zostałem nauczony, że nie skręcone kable
pobielam cyną i potem ładnie się lutują. Nie wiem jakie masz doświadczenia, czy
kiedyś tak zlutowany kabel Ci się ułamał lub ukręcił, bo być może to wymysł kogoś
kto uczył lutować kogoś kto uczył mnieRozumiem. Moim zdaniem - częściowo masz rację. Otóż wszystko zależy od rodzaju przewodu i sposobu dalszego użytkowania.
Jeśli lutujemy cienkie przewody - takie bardziej elektroniczne, radiotechniczne - gdzie sama żyła jest cienka (trudno mi podać średnicę czy powierzchnię, bo to niewielkie ułamki mm) i składa się z cieniuśkich drucików, może lepiej faktycznie nie skręcać (albo raczej "mocno nie skręcać"), bo mogą się łatwiej urwać. Ja w tym przypadku użyłem grubych przewodów, pochodzących z wiązki starej pralki polskiej typu PS; mają średnicę ok. 1 mm (sprawdzę i wpiszę ) i składają się z mocnych, dość grubych drutów (zresztą, jak widać); nie da rady łatwo urwać.
Druga sprawa - sposób użytkowania. Przewody te nie będą ciągle wyginane, pracują w sposób statyczny, podwieszone pod gniazdami bezpieczników i przekaźników lub położone i umocowane do nadwozia. Tak więc narażone na urwanie nie są (chyba, że przy nieludzkim traktowaniu podczas montażu).Trzecia sprawa: to skręcenie, jakie stosuję (słabo widać, bo nie łapałem na nim ostrości), nie jest mocne - ot, po zdjęciu izolacji na podobnej długości skręcam przewód w samych palcach może o jeden obrót, tylko tyle, żeby się druty po rozgrzaniu nie "rozlazły" na boki - na pewno wiesz, o czym piszę. Tak naprawdę to jest jedyny cel skręcenia - żeby przewód stanowił prawie jednolitą, jednorodną masę, oblaną cyną, a nie był końcówką z wystającymi na wszystkie boki drutami, zatopionymi w cynie. Nie używam do skręcania żadnych szczypiec, nie skręcam mocno, na siłę - wystarczy jeden obrót, tylko w celu zachowania wszystkich drutów razem.
I czwarta sprawa - bardzo ważna - sposób zdejmowania izolacji. Przewód tym łatwiej się urwie, im więcej drutów się przy tym przetnie - prawda? Są urządzenia do ściągania izolacji, jednak ja mam już wprawę i nie ucinam najczęściej żadnego, choć używam zwykłego noża o wymiennych ostrzach (takiego do tapet). Akurat izolację takich przewodów, jak na zdjęciu, daje się "kroić" w poprzek i nie naruszyć żadnego włosa z żyły; jednak delikatniejsze przewody trzeba ciąć pod kątem i ostrożnie zdejmować izolację.Tak więc, moim zdaniem, poniekąd masz sporo racji, Przemo - ale wszystko zależy od rodzaju i zastosowania przewodu. Od doświadczenia wykonawcy także.
-
świetny manual
Też się przymierzam do instalacji przekaźników już drugi rok
Jednak nie chciałbym aż tak ingerować w okablowania i
posunąć się do skracania przewodów -> acc --> żarówka.
Wydaje mi się że sama instalacja przekaźnika poprawi skuteczność świecenia o jakieś 70% - tak jak instalacja przekaźników w elektrycznych szybach. -
Tak więc, moim
zdaniem, poniekąd masz sporo racji, Przemo - ale wszystko zależy od rodzaju i
zastosowania przewodu. Od doświadczenia wykonawcy także.Przeczytałem i też się w sumie z Tobą poniekąd zgadzam, jeśli nie skręcasz kabli mocno to nie powinno się nic wydarzyć. Ja zawsze lutuję/montuję tylko na nowych kablach, co do ściągania izolacji, odkąd rozwaliłem ściągacz do izolacji też działam nożem technicznym i odziwo nie ucinam drucików Ja jednak nie tne kabla wzdłuż a w poprzek nacinam izolację a potem ją albo ściągam palcami albo zębami
-
świetny manual
Dzięki.
Też się przymierzam do instalacji przekaźników już drugi rok
Eee, to jeszcze krótko... Ja czekałem 6 lat - bo w 2009 r. kupiłem taki zestaw dedykowany do "malucha", ale mi się nie chciało zakładać... aż w końcu zestaw ten wykorzystałem gdzie indziej, a teraz zrobiłem na innych częściach.
Jednak nie chciałbym aż tak ingerować w okablowania i
posunąć się do skracania przewodówWłaśnie wtedy zaingerujesz w fabryczną instalację, jeśli nie zrobisz tak, jak w opisie. Przeczytaj uważnie do końca - pisząc o skróceniu przewodów miałem na myśli tylko to, że faktyczne doprowadzenie masy do żarówki (równoznaczne z jej włączeniem) odbywa się krótką drogą nowymi, moimi przewodami. Fabryczne przewody służą tylko do podania sygnału na przekaźnik. Fabryczna instalacja w ogóle nie widziała noża...
Wydaje mi się że sama instalacja przekaźnika poprawi
skuteczność świecenia o jakieś 70% - tak jak instalacja przekaźników w
elektrycznych szybach.Możliwe, jednak straty na długich przewodach też są (już nawet pomijając styki). Nie mierzyłem, co prawda, ale wiem to na pewno z dłubaniny przy moim drugim samochodzie - montując dodatkowy komputer w kabinie musiałem skalibrować wskazania napięcia akumulatora, podnosząc je o 1,4V, żeby pokazywał dokładnie to samo, co jest na klemach.
-
Przeczytałem i też się w sumie z Tobą poniekąd zgadzam, jeśli nie skręcasz kabli
mocno to nie powinno się nic wydarzyć.Oczywiście. Skręcam bez użycia siły, tyle, ile się przewód poddaje, aby wszystkie druty były razem.
Ja zawsze lutuję/montuję tylko na nowych kablach,
I bardzo dobrze. Ja rozebrałem kiedyś dwie pralki i do dziś korzystam z ich wiązek - stara, dobra miedź w solidnej, grubej izolacji. Tyle, że plastik już nieco przez lata stwardniał, dlatego nie daję tych kabli tam, gdzie są narażone na gięcie i pękanie. W takie miejsca idą nowe przewody, najczęściej podwójnie izolowane (jak np. w opisie - przeprowadzony pod zderzakiem do prawego reflektora).
co do ściągania izolacji, odkąd rozwaliłem ściągacz do izolacji też działam nożem technicznym i
odziwo nie ucinam drucikówWitaj w klubie... Też kiedyś zacząłem używać ściągacza, ale szybko się połamał. Na pohybel chińszczyźnie.
Ja jednak nie tne kabla wzdłuż a w poprzek nacinam
izolację a potem ją albo ściągam palcami albo zębamiNie zawsze się da. Robiąc inne usprawnienia do dustera (dodatkowy komputer, termometr ze sterowaniem klimą) nieraz używałem cienkiego kabelka do poprowadzenia sygnału; były tam delikatne druciki i nie wyczujesz - każde takie cięcie i ściągnięcie izolacji równoznaczne było z pozbyciem się kilku drucików. Tylko ostrożne cięcie po kablu (jakby chcieć zaostrzyć ołówek) dawało dobre rezultaty.
-
Gratuluję, świetna robota Leo, ale proponował bym małe usprawnienie w Twoim pomyśle. Ponieważ na lewym konektorze każdej żarówki jest cały czas + z akumulatora zabezpieczony bezpiecznikiem , wobec czego nie ma potrzeby ciągnąć dodatkowy przewód z akumulatora , wystarczy + do zasilania cewek przekażników pobrać właśnie z tego lewego konektorka żarówki.
-
Dzięki za słowa uznania. :-)
Owszem, brałem pod uwagę podpięcie "+" do cewek od razu z zasilania lewej żarówki, jednak świadomie z tego zrezygnowałem. Dlaczego? Bo jeśli "walnie" bezpiecznik fabryczny akurat tej żarówki, spod której pobrałbym "+" na cewki, szlag trafi od razu wszystkie światła mijania i drogowe, w obu reflektorach (cewki przestaną działać). Moje rozwiązanie z osobnym zasilaniem cewek gwarantuje działanie przynajmniej jednej lampy, jeśli padnie fabryczny bezpiecznik drugiej. A to może się zdarzyć chociażby przy przepaleniu się włókna żarówki (historia zna takie przypadki ).
Możliwe jest też "walnięcie" bezpiecznika z tego osobnego zasilania cewek, lecz jest to o wiele mniej prawdopodobne, gdyż ma mniej "okazji" do przepalenia się.
Ale oczywiście można bardziej oszczędnościowo podejść do sprawy - tak, jak pisałeś. -
Witaj Leo, nie wnikałem głębiej w schemat naszego Ticolota, ale wydaje mi się , że fabryczny bezpiecznik zabezpieczający światła ( nie wiem czy to jest jeden , czy dwa )ma znacznie większą wartość niż poszczególne bezpieczniki na Twoim schemacie, a wobec tego nie ma możliwości aby przepalił się ten fabryczny , bo wcześniej uszkodzą się te dodatkowe. Ale może się mylę. Ja właśnie dzisiaj zrealizowałem Twój pomysł, z tym ze całość umieściłem w hermetycznym pudełku plastikowym , a dodatkowo równolegle do każdego dodatkowego bezpiecznika podpiąłem diodę led, tak , że od razu widzę który bezpiecznik jest uszkodzony, co sygnalizuje mi ta diodka.
-
W skrzynce po lewej stronie, pod kierownicą, są dwa bezpieczniki - po jednym na prawy i lewy reflektor. Obydwa mają po 15 A - takie same, jakie ja zastosowałem. Mam w planach spróbować włożyć 10 A na próbę, czy wytrzyma te 60 lub 55 W.
Pomysł z diodami ciekawy, nie wpadłbym na to. Rzeczywiście, może to być przydatne rozwiązanie - dioda kosztuje raptem złotówkę, a może ułatwić znalezienie spalonego bezpiecznika (szczególnie wieczorem).
Dasz jakieś fotki? -
Ma ktoś ten opis bezpieczników aby sobie wydrukować?
Już mam
-
Chętnie zamieściłbym , ale nie mogę sobie poradzić z wklejeniem ewentualnych fotek. Szukałem, ale nie mogę na tym Forum znależć poradnika jak to zrobić. Nie wiem czy przez fotosik.pl? czy w jakiś inny sposób.
-
Chętnie
zamieściłbym , ale nie mogę sobie poradzić z wklejeniem ewentualnych fotek.
Szukałem, ale nie mogę na tym Forum znależć poradnika jak to zrobić. Nie wiem czy
przez fotosik.pl? czy w jakiś inny sposób.Nie korzystaj z innych portali, bo zdjęcia niebawem znikną. Pokrótce:
1. przygotuj fotki - najlepiej w formacie JPG, przeskaluj w jakimkolwiek programie-przeglądarce do rozdzielczości 800x600 px - wtedy nie będą "ważyć" więcej niż dopuszczalne na forum 488 kB; najlepiej zgromadź je w jednym miejscu;
2. po napisaniu odpowiedzi (posta), pod okienkiem do wpisywania tekstu kliknij na link "Menadżer plików";
3. potem przycisk "Przeglądaj"; wybierz w wyświetlonym oknie właściwy plik z Twojego komputera (zdjęcie), naciśnij "Otwórz" - okienko zniknie; potem "Załącz";
4. do zdjęcia możesz dorzucić krótki opis w polu powyżej przycisków (ale nie musisz);
5. kolejne zdjęcia zamieszczasz w ten sam sposób: "Przeglądaj", wybierasz, "Otwórz", "Załącz", ewentualnie opis;
6. w jednym poście nie zamieszczaj więcej niż 10 zdjęć;
7. na koniec kliknij w tym dodatkowym okienku przycisk "Zakończ dodawanie plików";
8. wyślij tak sporządzoną odpowiedź (lub kliknij "Chcę podejrzeć moją wiadomość" i potem "Wyślij"). -
Leo dziękuje za poradę. Przystępuje do działania.