Jednak podtrzymuje swoje zdanie. Często (t.j. ok. 3x w miesiącu) jade trasą A4 z Gliwic do Wrocławia i zawsze
spiesze sie. Jade od 140-155 km/h i wiem jak to jest. Wyobraz sobie co by było jakbyś złapał gume przy takiej
prędkości...
Oczywiscie, ze mialbym duze klopoty - rownie czesto podrozuje z podobnymi predkosciami, tyle, ze na krajowej siodemce - na odcinku Warszawa-Plonsk. Nigdy nie twierdzilem, ze jest to zupelnie bezpieczne - mowilem jedynie, ze mozna uczynic podrozowanie mniej ryzykownym poprzez maksymalne usprawnienie sprzetu, z jakiego sie korzysta, no i utrzymanie operatora, czyli siebie, w dobrym stanie (mozliwie wypoczety, zeby nie mowic o sprawnosci ogolnej).
Uwazam, ze lepiej, kiedy z takimi predkosciami podrozuje sprawnym pojazdem czlowiek swiadomy, niz gdyby mial byc nieswiadom ewentualnego zagrozenia, z kolei nie widze mozliwosci zaprzestania podrozowania, a przeciez jesli nie zlapie gumy, to moze mnie inny samochod stracic z drogi, moze spasc mi na przednia szybe np. kraweznik przewozony mijana/wyprzedzana/jadaca obok ciezarowka i tak dalej i tak dalej.