dzisiaj bylem umowiony do mechanika. Idę więc rano z akumulatorkiem do tikusia ( wziąłem go na podładowanie) i patrze, że moje biedne maleństwo miało włamanie. W środku wszystko porozrzucane. Swoja drogą nie wiem jak sie dostali bo nie ma śladów koło zamka. Efekt działań - kradzież legitymacji studenckiej ( trzymałem w samochodzie, bo jest przepustka do wjazdu na teren uczelni i przyznam sie szczerze nie wiem po jaka cholere ja kradli), około 20 CD ze schowka, zniszczony zamek do schowka ( tez nie wiem czemu skoro nie jest na kluczyk), złamane prawe lusterko i moje nerwy. Pojechałem do mechaniora, który zapienił mnie jeszcze bardziej. Przez tel. mówiłem mu mniej więcej co się dzieje z samochodem. powiedział ze ok, zobaczymy. Przyjechałem, a on obejrzał ze wszystkich stron, posłuchał jak chodzi silnik i powiedział, że bez diagnostyki się nie podejmuje robić. To ja mówie, ze dobra, rób pan ta diagnostyka. A on, że oni nie robią. Nosz... Nie mógł mi tego przez tel. powiedziec? Byłem u innego. Wolne miejsca w połowie nastepnego tygodnia.
Ale Miedzy 1 a 2 mechaniorem Tico nagle ozdrowiało. na 30 km. Tyle zrobiłem po mieście ( policja, mechaniory różne) i niedaleko domu znowu kaplica. Nagły spadek mocy, stuki w silniku ( metal o metal - odgłos kojarzy mi się z uderzaniem tłoka o metal - jak sądzicie, moze tam coś jest??) Do tego mam jeszcze mnóstwo roboty, mało czasu i coraz mniej kasy.
Dobijcie mnie....
<img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />