To ja się określę w tej materii mianem "półświadomej masy".
Coś w tym jest . Ja czułem przez skórę, że coś takiego pewnie istnieje, ale jeszcze nie zająłem
się poszukiwaniem takiego "wichajstra".
Złożyłem już trochę mebli na własny użytek. O konfirmatach dowiedziałem się jakieś 13 lat temu,
gdy po raz pierwszy złożyłem zamówienie na cięcie elementów na formatówce (pan w sklepie
przy stolarni mi je pokazał ).
Do tej pory wierciłem otwory zwykłym wiertłem (chyba dobrze pamiętam) 4,5 , a potem powiększałem
je nieco 6-stką na łeb konfirmatu. Głębokość wiercenia zaznaczałem taśmą malarską na
wiertle. Używałem przy tym dwóch wiertarek, żeby ciągle nie zmieniać wierteł. Cała zabawa i
tak polega na tym, żeby dobrze "wstrzelić się" w sam środek płyty i nie dopuścić do jej
pęknięcia po wkręceniu tego jakże zmyślnego wkręta. Dodam, że tak wykonywanym połączeniom
nie można zarzucić braku estetyki - trochę wprawy wystarczy. Nie trzeba do tego wymyślnego
wiertła, aczkolwiek przyspiesza ono pracę i warte jest wydania 16 zł (jak na aukcji).
Spokój już mi tu, proszę - do obu panów.
Odnośnie wiertła do konfirmatów to nie kupujcie ich broń boże na aukcjach. Dostaniecie je w każdej hurtowni stolarskiej, są też w marketach budowlanych ale nieco droższe. U mnie takie wiertło kosztuje kosztuje chyba 12zł.