Jaką farbę kupić?
-
czesto ludzie oszczedzaja a potem sa smugi .....
zrodla zblizone do ekspertow twierdza ze dulux idzie na ilosc bo marke juz ma , wzwiazku z tym oszczedzaj na jakosciTo i ja się podczepię pod ten wątek.
Właśnie przez ostatnie 3 tygodnie remontowałem całe mieszkanie (poza łazienką) i między innymi było trochę malowania.
Duży pokój pomalowałem Dulux Dotyk Jedwabiu , natomiast mały pokój 3-kolorowo, tzn Promienny dzień i Trawa Morska oraz jedna ściana Alpejska łąkaEfekt końcowy generalnie OK, choć natrafiłem na problemy z samym malowaniem.
Jak już zaznaczono w tym wątku, farby są gęste i mają konsystencję budyniu.A teraz problem - głównie z farbą Dotyk jedwabiu (tu chyba bardziej chodzi o serię farb).
Farbę dokładnie wymieszałem, gdyż na wierzchu powstała żółtawa ciecz (ok. 3mm), która oczywiście dała się wymieszać. Stosowałem zalecany wałek sznurkowy 18cm o długości "włosa" ok. 15mm.
W kuwecie dokładnie i to wielokrotnie równomiernie na wałku rozprowadzałem farbę i również zgodnie z zaleceniami malowałem na ścianach kwadraty ok. 1x1m. Farba ta na ścianie zachowywała się jednak trochę dziwnie, bo wiadomo, że pierwsze machnięcia wałkiem powodują naniesienie grubszej, "mokrej" farby. Po naniesieniu farby na ścianę końcowe prowadzenia wałka miały na celu wyrównanie całej powierzchni i uzyskanie efektu jednolitego, równego rozprowadzenia farby. I tu pojawiał się problem, bo wałek miejscowo potrafił "zabierać" za sobą farbę powodując efekt "baranka". Jakakolwiek próba tego poprawienia kończyła się jeszcze gorszym efektem, bo ten "baranek" stawał się wręcz okropny. Kolejna sprawa, wiadomo że kolejno malowane fragmenty muszą choć częściowo nachodzić na poprzednio malowaną warstwę, aby uniknąć powierzchni niedomalowanych. I tu miałem podobny efekt, gdy miejsca nachodzenia malowałem bardziej mokrym wałkiem wszystko początkowo było OK, jednak po wyschnięciu wyraźnie widoczne są wspomniane pasy, na których nowa farba nachodziła na kawałek wcześniej pomalowanego fragmentu (ok. 10cm)Coś natomiast innego osiągnąłem malując drugi pokój farbą Promienny dzień - farba z serii Światło i Przestrzeń
Króciutki opis tej farby .
Farba ta była bardziej rzadka i generalnie dobrze się nią malowało, choć nie uniknąłem częściowo opisanych wyżej efektów. Jednak mnie bardziej nie podoba się coś innego. Zaważyłem, że po wyschnięciu farby powstały jakby "świecące" fragmenty na ścianie, wszędzie tam, gdzie kończyłem prowadzenie wałka po ścianie. Na pierwszy rzut oka jest OK i tego nie widać, jednak wystarczy stanąć zgodnie z kierunkiem padania światła pod stosunkowo małym kątem i widać te "świecące" fragmenty na ścianie. Wiadomo, że malując ścianę zaczynałem od sufitu paski ok. 1x1m po czym malowałem dalej w dół, po czym przesuwałem się o jeden pasek w bok i dalej malowałem podobnie do końca ściany.Sufity w kuchni i przedpokoju malowałem białą Nobiles i efekt jest bardzo dobry - wszystko jest równomiernie położone bez efektów opisanych wyżej. Farba ta wymaga jednak min. 2-krotnego malowania w celu uzyskania dobrego efektu bez prześwitów poprzedniej farby. O ile wcześniej był biały sufit to 2-krotne malowanie jest w zupełności wystarczające. W przedpokoju miałem wcześniej sufit jasno fioletowy i tu wymagane było 3-krotne malowanie i jak pisałem, końcowy efekt malowania tą farbą jest dobry.
Czy ktoś może wskazać, jaki robiłem błąd i dlaczego powstał taki efekt <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Poniżej fotki, jak to robiłem (fotki pochodzą ze strony Śnieżki).
-
bo wałek miejscowo potrafił "zabierać" za sobą farbę powodując efekt
"baranka". Jakakolwiek próba tego poprawienia kończyła się jeszcze
gorszym efektem, bo ten "baranek" stawał się wręcz okropny.Witaj. Być może nie mam racji, bom amator w tych sprawach, ale spróbuję coś zasugerować. W razie czego fachowców poproszę o sprostowanie.
Napisz jeszcze: gdy po powtórnym najechaniu na położoną farbę wałek zabierał ją ze sobą, to zabierał tylko farbę czy odrywał też kawałki starego malunku?
A tak w ogóle...do głowy przychodzi mi niedostateczne przygotowanie ściany do malowania (po prostu zanieczyszczona, tłusta ściana). Czy zmywałeś ją wcześniej? Jeśli tak, to czym?
A może wałek był kiepskiej jakości? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Myślę też o sprawie nacisku wałka na ścianę. Wbrew pozorom jest to bardzo ważne, z jaką siłą przyciska się go do powierzchni (wiem z praktyki).Kolejna
sprawa, wiadomo że kolejno malowane fragmenty muszą choć częściowo
nachodzić na poprzednio malowaną warstwę, aby uniknąć powierzchni
niedomalowanych. I tu miałem podobny efekt, gdy miejsca nachodzenia
malowałem bardziej mokrym wałkiem wszystko początkowo było OK, jednak
po wyschnięciu wyraźnie widoczne są wspomniane pasy, na których nowa
farba nachodziła na kawałek wcześniej pomalowanego fragmentu (ok.
10cm)IMHO jest to sprawa ilości użytej do malowania farby i znowu - nacisku wałka na ścianę.
Ile warstw tej farby położyłeś? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />Coś natomiast innego osiągnąłem malując drugi pokój farbą Promienny dzień -
farba z serii Światło i Przestrzeń
Farba ta była bardziej rzadka i generalnie dobrze się nią malowało, choć nie
uniknąłem częściowo opisanych wyżej efektów. Jednak mnie bardziej nie
podoba się coś innego. Zaważyłem, że po wyschnięciu farby powstały
jakby "świecące" fragmenty na ścianie, wszędzie tam, gdzie kończyłem
prowadzenie wałka po ścianie.Być może odpowiedź masz w podanym przez Ciebie linku? <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Cytat:
Matowa emulsja do ścian i sufitów wykorzystująca rewolucyjną technologię LumiTec™, opartą na rozjaśniaczach optycznych. Dzięki nim ściany odbijają nawet do dwóch razy więcej światła niż te pomalowane tradycyjną farbą emulsyjną.
No, to masz tę rewolucyjną technologię odbijania światła... Tyle, że prawdopodobnie działa ona przy jednakowej, jasno określonej grubości powłoki <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Jeżeli piszesz, że świeci się w miejscach, gdzie kończyłeś jazdę wałkiem, to tu grubość jest najmniejsza (i odpowiednia). <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Albo znowu: jakość wałka lub sprawa nacisku (kończąc prowadzenie zmieniałeś nacisk). <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />Sufity w kuchni i przedpokoju malowałem białą Nobiles i efekt jest bardzo
dobry - wszystko jest równomiernie położone bez efektów opisanych
wyżej. Farba ta wymaga jednak min. 2-krotnego malowania w celu
uzyskania dobrego efektu bez prześwitów poprzedniej farby.O, właśnie.
Osobiście polecam każdemu amatorowi, który raz na parę lat ma do czynienia z pędzlem i wałkiem, zwykłe, tańsze farby bez żadnych "wodotrysków". Malowanie dwukrotne, czasem trzykrotne (przy znacznej zmianie koloru) - i wszystko się udaje. BTW polecam Nobilesa; sam dwa razy stosowałem emulsję "Klasyczna biel" i jestem zadowolony - długa żywotność, dobre malowanie, niewygórowana cena. -
Witaj. Być może nie mam racji, bom amator w tych sprawach, ale spróbuję coś zasugerować. W razie czego fachowców
poproszę o sprostowanie.
Napisz jeszcze: gdy po powtórnym najechaniu na położoną farbę wałek zabierał ją ze sobą, to zabierał tylko farbę czy
odrywał też kawałki starego malunku?Zabieranie farby polegało na tym, że farba z gładkiej powierzchni stawała się chropowata, jakby "baranek". Sama farba oczywiście trzymała się ściany i nie następowało ani jej, ani poprzedniej warstwy odrywanie.
A tak w ogóle...do głowy przychodzi mi niedostateczne przygotowanie ściany do malowania (po prostu zanieczyszczona,
tłusta ściana). Czy zmywałeś ją wcześniej? Jeśli tak, to czym?Ściany były wcześniej myte wodnym roztworem mydła szarego i jak pisałem, nie było problemu z samym trzymaniem farby do powierzchni. Powstawał efekt, jakby już suchym wałkiem "pojechać" po przysychającej farbie. Dodatkowo pojawiał się efekt zgrubień w miejscach, gdzie farby nachodziły na siebie w ramach malowania wspomnianych wcześniej prostokątów.
A może wałek był kiepskiej jakości?
Używałem łącznie 3 wałków, jeden typowo sznurkowy, drugi gęsty sznurkowy (prawie futrzak) i trzeci futrzak. Praktycznie wszędzie miałem ten sam efekt.
Myślę też o sprawie nacisku wałka na ścianę. Wbrew pozorom jest to bardzo ważne, z jaką siłą przyciska się go do
powierzchni (wiem z praktyki).A na to nie zwróciłem uwagi. Z moich obserwacji wynika, że najlżej maluje się futrzakiem, natomiast bardziej opornie obraca się wałek sznurkowy.
Starałem się malować w ten sposób, że pierwsze pociągnięcia były zygzakowe ze stosunkowo małym naciskiem, później rozprowadzałem farbę we wszystkich kierunkach w celu pełnego pokrycia malowanego fragmentu (nacisk był większy), po czym na koniec, już z delikatnym dociskiem wyrównywałem powierzchnię w kierunku pionowym.
IMHO jest to sprawa ilości użytej do malowania farby i znowu - nacisku wałka na ścianę.
Ile warstw tej farby położyłeś?Wszystkie ściany były malowane dwa razy, choć farba Dotyk Jedwabiu należy do typu Once, gdzie teoretycznie jedna warstwa może być wystarczająca. Generalnie tak było, choć malowałem drugi raz, bo miejscami prześwitywała dotychczasowa farba.
Być może odpowiedź masz w podanym przez Ciebie linku?
W odpowiedzi na:
Matowa emulsja do ścian i sufitów wykorzystująca rewolucyjną technologię LumiTec™, opartą na
rozjaśniaczach optycznych. Dzięki nim ściany odbijają nawet do dwóch razy więcej światła niż te pomalowane
tradycyjną farbą emulsyjną.
No, to masz tę rewolucyjną technologię odbijania światła... Tyle, że prawdopodobnie działa ona przy jednakowej,
jasno określonej grubości powłoki . Jeżeli piszesz, że świeci się w miejscach, gdzie kończyłeś jazdę wałkiem,
to tu grubość jest najmniejsza (i odpowiednia).W takim razie ścianę trzeba by było malować za jednym zamachem cały czas mokrym wałkiem.
Albo znowu: jakość wałka lub sprawa nacisku (kończąc prowadzenie zmieniałeś nacisk).
Jak już wspomniałem, ostatnie prowadzenie wałka (wyrównujące) było z delikatnym dociskiem. Wcześniej było różnie, zależnie od tego, ile farby w danej chwili znajdowało się na wałku - im więcej (na początku malowania) tym docisk był mniejszy.
Osobiście polecam każdemu amatorowi, który raz na parę lat ma do czynienia z pędzlem i wałkiem, zwykłe, tańsze farby
bez żadnych "wodotrysków". Malowanie dwukrotne, czasem trzykrotne (przy znacznej zmianie koloru) - i wszystko
się udaje. BTW polecam Nobilesa; sam dwa razy stosowałem emulsję "Klasyczna biel" i jestem zadowolony - długa
żywotność, dobre malowanie, niewygórowana cena.Tak się składa, że zawodowa ekipa maluje rodzicom dom i to właśnie oni polecili Dulux na ściany i Nobiles na sufit. Teoretycznie wszystko jest OK, jednak do pełni szczęścia brakuje, aby wszystkie ściany były pokryte równomiernie farbą bez dodatkowych efektów <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
-
Ściany były wcześniej myte wodnym roztworem mydła szarego i jak pisałem, nie
było problemu z samym trzymaniem farby do powierzchni.Czyli ściany były umyte i przygotowane do malowania. BTW piszesz o szarym mydle - ja kupuję mydło malarskie w postaci pasty; ale pewnie to samo mamy na myśli.
Zabieranie farby polegało na tym, że farba z gładkiej powierzchni stawała
się chropowata, jakby "baranek". Sama farba oczywiście trzymała się
ściany i nie następowało ani jej, ani poprzedniej warstwy odrywanie.
Powstawał efekt,
jakby już suchym wałkiem "pojechać" po przysychającej farbie.Myślę, że jest to sprawa wałka, czyli jego struktury. A może właśnie tak ma być, że nie uzyskujesz gładkiej powierzchni malunku, tylko lekko chropowatą? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Szczerze mówiąc, ja po malowaniu futrzakiem (przy zastosowaniu nienajdroższych farb i 2 warstwach) też mam podobną, "powgniataną" strukturę. Nie przeszkadza mi to. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />Dodatkowo
pojawiał się efekt zgrubień w miejscach, gdzie farby nachodziły na
siebie w ramach malowania wspomnianych wcześniej prostokątów.Moim zdaniem winę za to ponosi duża gęstość farby. Jeżeli instrukcja nie pisze nic o rozcieńczaniu, to chyba po prostu trzeba być wyjątkowym specem, żeby machnąć całą ścianę bez "wjeżdżania" na pomalowany już kawałek. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Starałem się malować w ten sposób, że pierwsze pociągnięcia były zygzakowe
ze stosunkowo małym naciskiem, później rozprowadzałem farbę we
wszystkich kierunkach w celu pełnego pokrycia malowanego fragmentu
(nacisk był większy), po czym na koniec, już z delikatnym dociskiem
wyrównywałem powierzchnię w kierunku pionowym.Czyli IMO prawidłowo: nałożenie farby na ścianę, mocne rozprowadzenie i lżejsze pokrycie powierzchni. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Wszystkie ściany były malowane dwa razy, choć farba Dotyk Jedwabiu należy do
typu Once, gdzie teoretycznie jedna warstwa może być wystarczająca.I może tu leży pies pogrzebany? W gęstości farby? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Jeżeli instrukcja mówi o jednokrotnym malowaniu, to zapewne farba ta jest bardziej gęsta od zwykłej farby, którą można dowolnie rozcieńczać (np. bardzo rzadka do pierwszego "gruntowania", a ciut gęstsza do nastęnej warstwy). Myślę, że trzeba zrezygnować ze starych nawyków, jeśli decydujemy się na takie "nowoczesne" farby. Może tutaj chodzi o to, żeby bardzo uważać na grubość kładzionej warstwy? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Wydaje mi się, że w przypadku gęstej farby tak musi być. Poza tym możliwe, że wysycha ona szybciej na ścianie - tak, że już po chwili od naniesienia grubszego paska na ścianę trudno jest ją rozsmarować. Być może jest potrzebna jakaś inna technika - np. nanoszenie małej ilości farby na ścianę, ale za to często... Lecz przecież to powinni dokładnie opisać na pudełku (albo na swoich stronach internetowych). <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Jeszcze jedno: pisaliśmy o strukturze wałka i jej odbiciu na ścianie. Jeśli mam rację, że jednokrotne farby są dużo gęstsze od zwykłych, to szansa pozostawienia chropowatej powierzchni na gęstej farbie jest dużo wyższa, niż na rzadkiej - w drugim przypadku te "wgniotki" łatwiej się same wygładzają. Ale to tylko moje (amatora) domysły.Generalnie tak było, choć malowałem drugi raz, bo miejscami
prześwitywała dotychczasowa farba.No właśnie - utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że nie warto eksperymentować z tymi jednokrotnymi "wynalazkami". <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
Tak się składa, że zawodowa ekipa maluje rodzicom dom i to właśnie oni
polecili Dulux na ściany i Nobiles na sufit. Teoretycznie wszystko jest
OK, jednak do pełni szczęścia brakuje, aby wszystkie ściany były
pokryte równomiernie farbą bez dodatkowych efektówHeh, więc porównaj efekty ich pracy w domu rodziców do swoich. I porozmawiaj z nimi o tym, jeśli masz jeszcze możliwość.
A najlepiej byłoby, gdyby podpatrzeć ich przy pracy... ale to może być trudniejsze (przecież nie weźmiesz wolnego w tym celu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ).
Gdybyś się czegoś od nich dowiedział, daj znać - sam jestem ciekaw. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> -
Czyli ściany były umyte i przygotowane do malowania. BTW piszesz o szarym mydle - ja kupuję mydło malarskie w
postaci pasty; ale pewnie to samo mamy na myśli.To chyba nie ma znaczenia - kupiłem specjalnie zwykłe mydło szare, którym całkiem nieźle dało się umyć ściany i sufity.
Myślę, że jest to sprawa wałka, czyli jego struktury. A może właśnie tak ma być, że nie uzyskujesz gładkiej
powierzchni malunku, tylko lekko chropowatą?
Szczerze mówiąc, ja po malowaniu futrzakiem (przy zastosowaniu nienajdroższych farb i 2 warstwach) też mam podobną,
"powgniataną" strukturę. Nie przeszkadza mi to.Mi też by to specjalnie nie przeszkadzało, gdyby na całej powierzchni było jednakowo.
Teraz w domu mam jeszcze rozłączony cały sprzęt komputerowy, ale zrobię fotki i później podeślę, aby było wiadomo, jak to wyszło.Moim zdaniem winę za to ponosi duża gęstość farby. Jeżeli instrukcja nie pisze nic o rozcieńczaniu, to chyba po
prostu trzeba być wyjątkowym specem, żeby machnąć całą ścianę bez "wjeżdżania" na pomalowany już kawałek.
Czyli IMO prawidłowo: nałożenie farby na ścianę, mocne rozprowadzenie i lżejsze pokrycie powierzchni.
I może tu leży pies pogrzebany? W gęstości farby?Farba była naprawdę gęsta - przypominała prawie budyń, a malowałem w temperaturze ok. 30*C.
Jeżeli instrukcja mówi o jednokrotnym malowaniu, to zapewne farba ta jest bardziej gęsta od zwykłej farby, którą
można dowolnie rozcieńczać (np. bardzo rzadka do pierwszego "gruntowania", a ciut gęstsza do nastęnej warstwy).Na opakowaniu nie było wspomniane o możliwości rozcieńczania, jednak pamiętam, że na jednym Duluxie było napisane, aby tego nie robić.
Myślę, że trzeba zrezygnować ze starych nawyków, jeśli decydujemy się na takie "nowoczesne" farby. Może tutaj
chodzi o to, żeby bardzo uważać na grubość kładzionej warstwy? Wydaje mi się, że w przypadku gęstej farby tak
musi być. Poza tym możliwe, że wysycha ona szybciej na ścianie - tak, że już po chwili od naniesienia grubszego
paska na ścianę trudno jest ją rozsmarować.Właśnie tak było, jak piszesz.
Być może jest potrzebna jakaś inna technika - np. nanoszenie małej
ilości farby na ścianę, ale za to często... Lecz przecież to powinni dokładnie opisać na pudełku (albo na
swoich stronach internetowych).
Jeszcze jedno: pisaliśmy o strukturze wałka i jej odbiciu na ścianie. Jeśli mam rację, że jednokrotne farby są dużo
gęstsze od zwykłych, to szansa pozostawienia chropowatej powierzchni na gęstej farbie jest dużo wyższa, niż na
rzadkiej - w drugim przypadku te "wgniotki" łatwiej się same wygładzają. Ale to tylko moje (amatora) domysły.Potwierdzam, że farba Once była naprawdę mocno gęsta i nawet praktycznie niewiele spływała ze ścianek pojemnika, w którym była oryginalnie nalana.
No właśnie - utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że nie warto eksperymentować z tymi jednokrotnymi "wynalazkami".
Ja tu bardziej skupiałem się na kolorach niż na dostępnych rodzajach farb. Po prostu szukałem w ramach Duluxa farby na ściany, natomiast Nobiles zaproponował mi również gość z obsługi w Castoramie.
Heh, więc porównaj efekty ich pracy w domu rodziców do swoich. I porozmawiaj z nimi o tym, jeśli masz jeszcze
możliwość.
A najlepiej byłoby, gdyby podpatrzeć ich przy pracy... ale to może być trudniejsze (przecież nie weźmiesz wolnego w
tym celu ).
Gdybyś się czegoś od nich dowiedział, daj znać - sam jestem ciekaw.Niestety ekipa skończyła malować i wyszło jej naprawdę dobrze. Z tego co wiem, to tata mówił, że malarz używał dwóch wałków i na zakończenie każdego kawałka również wyrównywał delikatnie wałkiem paski w pionie. Wpatrywałem się na dużej powierzchni ściany i na siłę widziałem delikatne miejsca nachodzenia się pomalowanych kawałków, jednak to było praktycznie niewidoczne i doszukiwanie się na siłę. Ustaliłem również, że używali wałków sznurkowych, a mimo to ściany są pomalowane na gładko.
Nie mam natomiast wiedzy, czy farby były rozcieńczane, ale na pewno wszystko było malowane 2-krotnie.Spróbuję porozmawiać może z kafelkarzem, który pozostał z tej ekipy i robi łazienkę, ale on malowaniem kompletnie się nie zajmował.
-
Teraz w domu mam jeszcze rozłączony cały sprzęt komputerowy, ale zrobię
fotki i później podeślę, aby było wiadomo, jak to wyszło.Pewnie, daj foty, oglądniemy. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Sam jestem ciekaw.
Farba była naprawdę gęsta - przypominała prawie budyń, a malowałem w
temperaturze ok. 30*C.Czyli trudno mówić o malowaniu - raczej o nakładaniu takiej farby na ściany...
W tym wypadku intuicja podpowiada mi, że jedynym sensownym sposobem jest dokładne wyciskanie wałka w kuwecie, aby nanosić jak najmniej farby na powierzchnię malowaną. Potrzeba zapewne wiele ruchów rozprowadzających, i to w różnych kierunkach (aby po prostu rozsmarować taki kleik po ścianie); o "systemowym", uporządkowanym prowadzeniu wałka (jak podczas malowania tradycyjną farbą) można zapomnieć. No i trzeba częściej moczyć wałek, aby nanosić niewielkie ilości farby. Najważniejsze przy tym to uważać na nacisk i starać się wytworzyć jednolicie grubą warstwę (co dla amatora wcale nie jest łatwe). <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />Na opakowaniu nie było wspomniane o możliwości rozcieńczania, jednak
pamiętam, że na jednym Duluxie było napisane, aby tego nie robić.Hm, a ja bym spróbował na jakiejś próbce <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Rozmieszałbym niewielką ilość tej farby z czystą wodą (może ciepłą?) i sprawdziłbym, czy się dobrze rozcieńcza (bez smug) i czy się nie zwarzy. Potem pomalowałbym jakiś mało widoczny kawałek ściany (np. pod oknem) i poczekałbym do następnego dnia na efekty.
No, ale teraz już po robocie. Może ktoś inny na forum przy okazji remontu spróbuje i podzieli się wynikami doświadczeń?Ja tu bardziej skupiałem się na kolorach niż na dostępnych rodzajach farb.
No tak - pewnie białogłowa miała tu swój udział... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Spróbuję porozmawiać może z kafelkarzem, który pozostał z tej ekipy i robi
łazienkę, ale on malowaniem kompletnie się nie zajmował.Spróbuj, może coś widział. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
Pewnie, daj foty, oglądniemy. Sam jestem ciekaw.
To jednak nie jest takie proste, bo opisywane efekty nie są aż tak widoczne, a mój aparat jakoś nie daje radę to ukazać z powodu jasnej ściany (brak kontrastu i elektronika się gubi).
Poniżej fotka rzeczywistego malowania - żonka się uparła, aby jedna ściana miała kolor cynamonowy.
Na tym zdjęciu widać technikę malowania, a jednocześnie po bokach jasny kolor ścian pomalowany opisywaną wcześniej farbą. Oczywiście zdjęcie jest zrobione zaraz po pomalowaniu ściany, a efekt końcowy generalnie jest OK (pomalowany farbą z Castoramy - Colours).Czyli trudno mówić o malowaniu - raczej o nakładaniu takiej farby na ściany...
Chyba tak <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
W tym wypadku intuicja podpowiada mi, że jedynym sensownym sposobem jest dokładne wyciskanie wałka w kuwecie, aby
nanosić jak najmniej farby na powierzchnię malowaną.Właśnie nie, małe "namoczenie" wałka powodowało jakby malowania suchym wałkiem, czyli powstawała chropowata powierzchnia (jakby baranek). Jakiekolwiek ponowne ruchy wałkiem po pomalowanej w ten sposób powierzchni w celu dokładniejszego rozprowadzenia farby dawało kiepski efekt - chropowatość wzrastała i to mocno.
Przy w miarę dobrze nasiąkniętym wałku malowało się nawet dobrze i równomiernie, jednak ilość nałożonej farby była większa i widoczne były paski nakładania się farby na łączeniach malowanych fragmentów ścian (na fotce widoczne ciemniejsze linie pionowe i poziome).Potrzeba zapewne wiele ruchów rozprowadzających, i to w
różnych kierunkach (aby po prostu rozsmarować taki kleik po ścianie); o "systemowym", uporządkowanym
prowadzeniu wałka (jak podczas malowania tradycyjną farbą) można zapomnieć. No i trzeba częściej moczyć wałek,
aby nanosić niewielkie ilości farby. Najważniejsze przy tym to uważać na nacisk i starać się wytworzyć
jednolicie grubą warstwę (co dla amatora wcale nie jest łatwe).Moje spostrzeżenie, to aby jak najmniej rozprowadzać farbę po wcześniej już wykonanych ruchach. Na samym początku wszystko jest w miarę OK i zaledwie pojedyncze ruchy przy rozprowadzenie farby są wystarczające, jednak nie gwarantują dobrego krycia ściany, bo zdarzają się przebicia poprzedniego koloru. I to właśnie te dodatkowe rozprowadzanie farby wałkiem powodują w wielu wypadkach powstanie warstwy chropowatej (jak to nazwałem "baranka").
Być może rzeczywiście bardzo istotna jest tu siła nacisku wałka na malowane powierzchnie - tu jestem kompletnym laikiem.Hm, a ja bym spróbował na jakiejś próbce . Rozmieszałbym niewielką ilość tej farby z czystą wodą (może ciepłą?) i
sprawdziłbym, czy się dobrze rozcieńcza (bez smug) i czy się nie zwarzy. Potem pomalowałbym jakiś mało widoczny
kawałek ściany (np. pod oknem) i poczekałbym do następnego dnia na efekty.Rozmawiałem ze znajomym, któremu rok temu ekipa malarska malowała ściany w mieszkaniu (efekt jak najbardziej dobry). Zastosowane były farby Dekoral i z tego co pamięta, to farby były rozcieńczane małą ilością wody. Tylko to nie jest specjalnie przydatna informacja, bo to jednak inna farba i być może można je rozcieńczać.
No, ale teraz już po robocie. Może ktoś inny na forum przy okazji remontu spróbuje i podzieli się wynikami
doświadczeń?
No tak - pewnie białogłowa miała tu swój udział...
Spróbuj, może coś widział.Rozmawiałem z tym kafelkarzem z ekipy - powiedział, że to go kompletnie nie interesuje, bo ma swoją robotę i nie ma pojęcia o technice malowania <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Może ktoś ma doświadczenie malarskie i podpowie coś na przyszłość dla innych domorosłych malarzy, aby wynik prac był zadowalający.
PS.
Właśnie przed chwilą otworzyłem wieko pojemnika ze świeżo kupioną farbą Dulux, którą mam zamiar jednak poprawić pomalowaną jedną ścianę. Przy okazji wziąłem tel. komórkowy, aby było widać, jaką konsystencję ma ta farba. Dodam tylko, że na opakowaniu jest napisane, aby nie rozcieńczać emulsji oraz, że dopuszcza się jej wymieszanie - filmik jest TUTAJ
Dodam tylko, że po dokładnym i długotrwałym rozmieszaniu farba staje się bardziej lejąca, jednak i tak jest stosunkowo gęsta np. w porównaniu do opisywanego Nobilesa, którym malowałem sufity. -
Powtornie zaczynajac swoja kariere zawodowa po przybyciu do Irlandii paralem sie troche malarstwem i sztuka dekoracyjna <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Najczesciej uzywalem Duluxa - czasem innych markowych, specjalnej roznicy ne bylo. Unikalem marketowych firm - typu wino marki "wino".
Najlatwiej sie maluje matem, polblyszczace i blyszczace emulsje sa bardziej wrazliwe na grubosc nakladanej warstwy.
Nie uzywalem farb przeznaczonych do jednokrotnego malowania, bo to zuo jest.
Do odswiezenia najczesciej wystarczyla jedna warstwa, chyba ze byla radykalna zmiana koloru - zdarzalo sie z ciemnoniebieskiego na lekko zolty prawie bialy - wtedy trzy, cztery i wiecej.
Na pewno na miejsca podgipsowane jedna warstwa nie wystarczy - gips bardzo szybko pije wode i widac roznice w kolorach - w takim przypadku, gdy bylo tylko pare miejsc np. po gwozdzikach od obrazkow, czy cos - najpierw warstwe tylko na miejsca gipsowane (nierozcienczona), a po wyschnieciu (bardzo szybko - gips pije) normalnie kolejna warstwe na cala sciane.
Nie malowalem w kwadraty, jak Sharky pokazal - zawsze pionowe pasy od sufitu do podlogi za jednym namoczeniem walka.
I tak - najpierw pedzlem dosc grubo krawedz sciany (rog), przy suficie i podlodze po jakims metrze (zalezy jak szybko malujemy) i wtedy wypelnianie walkiem od gory do dolu (albo odwrotnie, jak kto woli). Potem znowu metr, dwa przy suficie i podlodze i znowu doganiamy walkiem. Chodzi o to, zeby nie dopuscic do nadmiernego wyschniecia nalozonej farby, skoro za chwile bedziemy robic "laczenie".
Zawsze najpierw miejsca niedostepne dla walka pedzlem, potem reszta walkiem - zostawimy fakturke walka a nie smugi po pedzlu.
Tak jak pisalem, najczesciej wystarczala jedna warstwa do odswiezenia.
Nie rozcienczalem - nie bylo potrzeby. Chyba ze na nowy tynk/gips - ze wzgledu na wysoka chlonnosc podloza warto zagruntowac rzadka farba - raz, ze oszczednosc farby, a dwa, ze unikamy ryzyka zbierania pierwszej warstwy malujac druga.
Oczywiscie walek na dlugim kiju - wtedy potrzebujemy stolka lub drabinki tylko do krawedzi sufitu.
Sa to porady amatora - mimo, ze kilkadziesiat pomieszczen (moze wiecej) pomalowalem, nikt mnie nie uczyl, sam doszedlem do najbardziej efektywnych metod, zdaje sobie sprawe jednak, ze moga byc lepsze. -
Powtornie zaczynajac swoja kariere zawodowa po przybyciu do Irlandii paralem sie troche malarstwem i sztuka
dekoracyjna
Najczesciej uzywalem Duluxa - czasem innych markowych, specjalnej roznicy ne bylo. Unikalem marketowych firm - typu
wino marki "wino".
Najlatwiej sie maluje matem, polblyszczace i blyszczace emulsje sa bardziej wrazliwe na grubosc nakladanej warstwy.
Nie uzywalem farb przeznaczonych do jednokrotnego malowania, bo to zuo jest.Mając chwilę wolnego czasu i całą puszkę farby w zapasie ponownie postanowiłem pomalować jedną ścianę.
Efekt teoretycznie lepszy, bo malowałem od góry do dołu ściany, jednak widać pionowe ślady bardziej lub mniej równo pokrytej powierzchni. Tym razem starałem się jak najmniej jeździć wałkiem po pomalowanej świeżo powierzchni, gdyż tak naprawdę nakładałem farbę na ścianę pomalowaną tym samym kolorem.
Efekt zobaczę tak naprawdę jutro, bo ściana jeszcze schnie, ale już widać, że nie będzie najlepiej.
Oczywiście wchodząc do pokoju lub będąc w nim wszystko jest ok. jednak wystarczy stanąć stosunkowo blisko ściany i patrzeć na nią pod małym kątem i widać, że ściana ma swoją fakturę odrobinę chropowatą, jednak w miejscu nachodzenia się malowanych pasków jest bardziej gładka i błyszcząca.Znalazłem nawet ciekawy filmik instruktażowy, gdzie nie polecają malowania poprzecznego, czy ukośnego ("W" lub "X") tylko same ruchy pionowe - Filmik
Zauważyłem na tym filmiku, że wałek jest mocno nasiąknięty i przy wyjmowaniu z kuwety farba potrafi z niego ściekać. Moja Dulux jest tak gęsta, że nie ma o tym nawet mowy.
Zobaczę jutro, jak ściana kompletnie wyschnie, ale jak będzie, jak teraz, to biorę packę z papierem ściernym, szlifuję tą ścianę, dolewam wody do farby i takim roztworem spróbuję osiągnąć oczekiwany efekt - równomiernie pomalowaną ścianę bez żądnych smug, zmiany jej struktury itp.Muszę osiągnąć konsystencję farby, jak na filmiku z tej samej serii - Tutaj
Szlag mnie trafia, bo myślałem, że malowanie to prosta sprawa i dam sobie z nią radę bezproblemowo, a przede wszystkim osiągnę dobry efekt.
Jak wspominałem wcześniej, malowałem sufity farbą Nobiles, swego czasu Satina 7, teraz ściany również innymi farbami (Colours z Castoramy) i wszystko jest dobrze i jak najbardziej do zaakceptowania, jednak z osiągniętego wyniku malowania Dulux Once nie jestem zadowolony. -
Zobaczę jutro, jak ściana kompletnie wyschnie, ale jak będzie, jak teraz, to biorę packę z papierem ściernym,
szlifuję tą ścianę, dolewam wody do farby i takim roztworem spróbuję osiągnąć oczekiwany efekt - równomiernie
pomalowaną ścianę bez żądnych smug, zmiany jej struktury itp.No i z rana osiągnięty efekt nie jest zadowalający.
Podobnie, jak się wchodzi do pokoju lub patrzy na ścianę pod większym kątem wszystko wygląda OK.
Problem pojawia się tradycyjnie, gdy spojrzy się na ścianę pod małym kątem - widok jest beznadziejny.
Zrobiłem trochę fotek, aby pokazać efekt.1. Trochę niewyraźne (słaby aparat) ale widać gładką ścianę i "baranek":
2. Zdjęcie z lampą błyskową - co prawda daje nienaturalne kolory, ale jednocześnie uwypukla defekty (w rzeczywistości nie są aż tak widoczne):
3. Fotka jw. ale bez lampy i z długim czasem naświetlania:
4. Funkcja makro włączona:
5. Tu wygląda wręcz strasznie, lecz funkcja makro i mały kąt fotografowania zrobiły swoje:
Jak pisałem od samego początku, nie wygląda to tak strasznie, jednak na fotkach starałem się tak ustawiać, aby możliwie jak najbardziej uwypuklić defekty, z których kompletnie nie jestem zadowolony.
Na koniec fotka robiona pod innym kątem - wszystko wygląda w miarę dobrze:
-
Pomalowałem niejeden pokój, i wiem, że stosując technikę "kwadratów" można narobić sobie niezłego bigosu. Przygotowanie podłoża to nie tylko oczyszczenie z syfu, starej farby. To jest naniesienie gruntu, na to najlepiej dwukrotne malowanie białą emulsją (bez ciśnień i staranności) i dopiero na to farba właściwa. Im więcej jednak "rewolucyjnych" dodatków, tym więcej kłopotów.
Malujemy wiadomo najpierw sufit, następnie ściany z góry na dół, doświadczenie sugeruje dwa i pół pionowego pasa h=2.5m na jeden wałek. Nigdy nie wyszedł mi taki baran jak u Ciebie, nawet najtańszym dziadostwem. Owszem raz miałem podobny efekt, ale pigment był dwa lata po dacie ważności.
-
Malujemy wiadomo najpierw sufit, następnie ściany z góry na dół, doświadczenie sugeruje dwa i pół pionowego pasa
h=2.5m na jeden wałek. Nigdy nie wyszedł mi taki baran jak u Ciebie, nawet najtańszym dziadostwem. Owszem raz
miałem podobny efekt, ale pigment był dwa lata po dacie ważności.Wczoraj poprosiłem malarza zawodowego, aby przemalował mi tą ścianę.
Specjalnie obserwowałem technikę malowania tą gęstą farbą i już wiem, w czym tkwił problem. Otóż rzeczywiście maluje się od góry do dołu bez ruchów poprzecznych, które i tak są zalecane w opisie malowania na wieczku tej farby. Dotychczas robiłem tak, że malując rozprowadzałem wałkiem farbę i zdarzało się, że prowadząc "suchy" wałek po pomalowanej powierzchni zaczynała pojawiać się struktura, czyli opisywany tzw. baranek. Próby poprawienia tego poprzez dalsze ruchy wałkiem pogarszały i to znacznie efekt.
Obserwując fachowca okazało się, że niepotrzebnie na tym etapie kończyłem rozprowadzanie farby - po prostu trzeba było to robić dalej do uzyskania w miarę jednolitej powierzchni. Można to przyrównać do malowania "pół suchym wałkiem", jak pisał w tym wątku Leo.
Jednokrotne malowanie było w zasadzie już wystarczające, jednak fachowiec wziął trochę zimnej wody i rozcieńczył pozostałą farbę. Po odczekaniu ok. 45 minut, gdy farba już przyschła wziął tą rozcieńczoną farbą ponownie pomalował ścianę. Efekt został osiągnięty naprawdę dobry - po prostu równomiernie pomalowana ściana.Widzę, że w technice malowania nie byłem osamotniony, bo szukając wskazówek czytałem liczne wypowiedzi ludzi, którzy również uskarżali się na tą farbę - Dulux Once. Tu po prostu trzeba ją bardziej rozprowadzać w stosunku do innych rzadszych farb.
-
Specjalnie obserwowałem technikę malowania tą gęstą farbą i już wiem, w czym
tkwił problem.Czyli okazuje się, że technika malowania zwykłą farbą i jednokrotnymi wynalazkami może znacznie się różnić <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />... BTW - nawet fachowiec nie malował tą farbą jednokrotnie <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />.
Dzięki za opis <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> - może się przydać.PS. Ile bierze szczeciński malarz za swoją pracę? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Wczoraj poprosiłem malarza zawodowego, aby przemalował mi tą ścianę.
Specjalnie obserwowałem technikę malowania tą gęstą farbą i już wiem, w czym tkwił problem. Otóż
rzeczywiście maluje się od góry do dołu bez ruchów poprzecznych, które i tak są zalecane w
opisie malowania na wieczku tej farby. Dotychczas robiłem tak, że malując rozprowadzałem
wałkiem farbę i zdarzało się, że prowadząc "suchy" wałek po pomalowanej powierzchni
zaczynała pojawiać się struktura, czyli opisywany tzw. baranek. Próby poprawienia tego
poprzez dalsze ruchy wałkiem pogarszały i to znacznie efekt.
Obserwując fachowca okazało się, że niepotrzebnie na tym etapie kończyłem rozprowadzanie farby -
po prostu trzeba było to robić dalej do uzyskania w miarę jednolitej powierzchni. Można to
przyrównać do malowania "pół suchym wałkiem", jak pisał w tym wątku Leo.
Jednokrotne malowanie było w zasadzie już wystarczające, jednak fachowiec wziął trochę zimnej
wody i rozcieńczył pozostałą farbę. Po odczekaniu ok. 45 minut, gdy farba już przyschła
wziął tą rozcieńczoną farbą ponownie pomalował ścianę. Efekt został osiągnięty naprawdę
dobry - po prostu równomiernie pomalowana ściana.
Widzę, że w technice malowania nie byłem osamotniony, bo szukając wskazówek czytałem liczne
wypowiedzi ludzi, którzy również uskarżali się na tą farbę - Dulux Once. Tu po prostu
trzeba ją bardziej rozprowadzać w stosunku do innych rzadszych farb.Malo kto wie ze do farby Dulux Once potrzebny jest specjalny rozpuszczalnik , wlasnie do tego wyrobu
po rozcienczeniu wlasnie tym specjalnym rozpuszczalnikuem Dulux Once daje frajde z malowania porownywalna z magnatem
tyle ze ten rozpuszczalnik jest diablo drogi i rzadko bywa w HURTOWNIACHogolnie duluxa bym omijal sniezka robi lepsze farby i tansze za to pomojemu lepsze
-
Czyli okazuje się, że technika malowania zwykłą farbą i jednokrotnymi wynalazkami może znacznie się różnić ... BTW
- nawet fachowiec nie malował tą farbą jednokrotnie .
Z opinii tego zawodowego malarza wynika, że w stosunku do deklarowanej ilości warstw w opisie producenta trzeba zawsze dodać min. jedną w celu osiągnięcia dobrego efektu.
Dzięki za opis - może się przydać.
No problem, myślę że osoby malujące częściej i tak dadzą sobie radę, natomiast dla kompletnych amatorów jak ja ta wskazówka może być przydatna.
PS. Ile bierze szczeciński malarz za swoją pracę?
Generalnie słyszałem, że biorą 5zł/m2. Ten malarz był "wypożyczony" z ekipy remontującej dom rodziców (robili ostatnie poprawki) i za tylko pomalowanie ściany 13m2 bez żadnych prac dodatkowych wziął 30zł. To tylko koszt malowania, bo sam go przywiozłem do mnie, a po zakończonej pracy odwiozłem do jego domu.