Wyjęcie / wyjmowanie rozrusznika i jego konserwacja
-
Odnośnie ostatniej foty: badałeś ubytek na zębach wieńca?
Zrobiłem kilka zdjęć w dużej rozdzielczości (5Mpix) i robiłem spore powiększenia w celu określenia stanu zębów. Przynajmniej na fotkach wychodziło, że wszystko jest OK.
Niestety, nie ma tam absolutnie szans włożyć głowy, aby móc to określić wzrokowo, więc ta metoda musiała mi wystarczyć. -
Palcami, tylko na wyczucie...
-
Palcami, tylko na wyczucie...
To zrobię jutro, a właściwie to już dzisiaj, jak będę składał wszystko "do kupy"
-
Ale sądzę, że jest bardzo dobrze - tak przynajmniej wygląda z fotek. Wg mnie widoczne są tylko niewielkie ślady współpracy z zębnikiem.
A wymieniałem już kiedyś wieniec w inny samochodzie, gdzie zęby zeżarte były do ponad połowy szerokości. -
Ale sądzę, że jest bardzo dobrze - tak przynajmniej wygląda z fotek. Wg mnie widoczne są tylko niewielkie ślady współpracy z zębnikiem.
W moim Tico rozrusznik generalnie pracował cały czas OK.
Na początku tego roku żonka zgłosiła mi, że przy próbie zapalenia słychać charakterystyczny zgrzyt bez zazębienia kół zębatych.
Wtedy to od razu wziąłem się za to i wynikało, że poprawa styków w stacyjce będzie dobrym rozwiązaniem.
Wszystko było OK, aż w ten wtorek żonka powiedziała mi znów, że pojawił się zgrzyt rozrusznika bez możliwości zapalenia silnika.Chyba ten rozrusznik sam wykrakałem, bo wykonując prace przy Tico w zeszłym tygodniu napisałem, że myślę nad demontażem rozrusznika i jego konserwacją.
Skoro pojawiły się problemy z uruchomieniem silnika postanowiłem już nie czekać, tylko od razu zabrać się za sprawdzenie i konserwację rozrusznika.
Jak pisałem wyżej, poza tylko wspomnianymi przypadkami zazębianie podczas uruchamiania silnika przez wszystkie lata przebiegało bezproblemowo, a zgrzyty pojawiły się zaledwie kilka razy, dlatego sądzę, że zębatka wieńca powinna też być w pełni sprawna bez uszkodzeń.
A wymieniałem już kiedyś wieniec w inny samochodzie, gdzie zęby zeżarte były do ponad połowy szerokości.
Nie strasz, bo w Tico trzeba by w tym przypadku silnik wyjąć, aby był dobry dostęp do wszystkich części
-
Zdziwiłeś mnie tymi
czterema szczotkami.Dlatego się nie psują
-
W moim Tico rozrusznik generalnie pracował cały czas OK.
Również nie narzekam.
Nie strasz, bo w
Tico trzeba by w tym przypadku silnik wyjąć, aby był dobry dostęp do wszystkich
częściW większości aut trzeba byłoby to robić...
Ja przy tamtej wymianie też musiałem cały silnik wytargać, odczepiając go od skrzyni. Pamiętam, ze wieniec wkładałem na gorąco, rozgrzewając go równomiernie w palenisku. -
Również nie narzekam.
Obyś nie musiał się kiedykolwiek nim zajmować, bo roboty jest sporo.
Oczywiście sam rozrusznik trzyma się na dwóch śrubach, jednak aby się do niego dostać i wyjąć z komory silnikaPrzed chwilą wróciłem do domu po zamontowaniu rozrusznika - przynajmniej na razie działa OK za każdym razem.
Przy okazji zdemontowałem cały układ chłodzący, ale to już w wątku "co dziś dłubałem ...".
W większości aut trzeba byłoby to robić...
Ja tego w Tico już bym się nie podjął
-
Obyś nie musiał się
kiedykolwiek nim zajmować, bo roboty jest sporo.Widzisz - tak patrzę na Twoje działania zapobiegawczo-konserwacyjno-naprawcze i sam nabieram chęci na podobne (tylko skąd czasu wziąć) . Z jednej strony rozumiem, że np. eliminujesz ewentualne wycieki z układu chłodzenia (Twój remoncik węży do nagrzewnicy), ale z drugiej wolę nie ruszać czegoś, co jest sprawne. Jednakowoż przydałoby się zakonserwować ten rozrusznik po 14 latach...
Ja tego w Tico już
bym się nie podjąłWyjęcia silnika? Eee tam, wyszedłby ładnie. Co ważne, jest niewielki i co za tym idzie, zapewne lekki - spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
Oczywiście też nie chciałbym tego robić, ale w razie konieczności - nie przewiduję specjalnych trudności. Nie wiem tylko, czy nie byłoby kłopotu z wyjęciem wałka sprzęgłowego ze skrzyni - od strony rozrządu jest mało przestrzeni do nadkola, więc silnikiem niewiele dałoby się "cofnąć". Ale trochę manipulując na pewno wyszedłby dość szybko.
(Ja doszedłem do wprawy w samodzielnym wyjmowaniu i montowaniu dwusuwa w wartburgu... 1 h i silnik poza autem, dłużej schodzi na montażu... Ale potrafiłem w ciągu jednej nocy wyjąć silnik, coś naprawić i włożyć go z powrotem... Ech, takie czasy były... )EDIT - wyciągał ktoś już silnik z tico?
-
EDIT - wyciągał
ktoś już silnik z tico?Ja w niedługim czasie się do tego zabieram Nie jestem w stanie określić, jak "niedługi" to będzie czas, bo właśnie czasu i gotówki brak Ale jest to niewątpliwie mój priorytet, zwłaszcza, że silnik mam już zakupiony. Może zrobię manual
-
Widzisz - tak
patrzę na Twoje działania zapobiegawczo-konserwacyjno-naprawcze i sam nabieram chęci
na podobne (tylko skąd czasu wziąć) . Z jednej strony rozumiem, że np.
eliminujesz ewentualne wycieki z układu chłodzenia (Twój remoncik węży do
nagrzewnicy), ale z drugiej wolę nie ruszać czegoś, co jest sprawne. Jednakowoż
przydałoby się zakonserwować ten rozrusznik po 14 latach...Wiesz, tak po czasie dochodzę do wniosku, że wyjęcie rozrusznika tak naprawdę nie jest trudne.
Przede wszystkim trzeba zlokalizować dwie śruby trzymające rozrusznik i je odkręcić (w okolicach termostatu). Tam w okolicach nie trzeba nic rozłączać, na początek wystarczy klucz płaski 12 do zluzowania śrub, a potem mała grzechotka z przedłużką i to wszystko.
Później trzeba wyjąć pokrywę filtra powietrza, pochłaniacz par paliwa i alternator.
To nie jest wcale trudne. Oczywiście rozłączasz przewody od alternatora, rozrusznika i wsuwkę od czujnika ciśnienia oleju.
Teraz jedynie wkładasz rękę i wysuwasz rozrusznik z tyłu silnika i wyciągasz górą mając miejsce po zdemontowanych wcześniej ww. urządzeniach. To w zasadzie wszystko.
Samo jego rozebranie i konserwacja nie przysparza problemów.Co do układu chłodzenia, to jedna rura idzie z górnego króćca chłodnicy do termostatu, a stamtąd jest wyjście do nagrzewnicy. Drugi obwód układu prowadzi z dolnego króćca chłodnicy do "trójnika" mocowanego w okolicach czujnika ciśnienia oleju.
To wszystko mocowane jest jedynie na dwie śruby - zerknij na moją fotkę.
Jeżeli tylko odłączy się dolny wąż przy chłodnicy oraz drugi przy wspomnianym "trójniku", to całość można już wyjąć z komory silnika bez większych problemów.Mój rozrusznik działał bezproblemowo 16 lat
Wyjęcia silnika?
Eee tam, wyszedłby ładnie. Co ważne, jest niewielki i co za tym idzie, zapewne lekki- spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
Oczywiście też nie
chciałbym tego robić, ale w razie konieczności - nie przewiduję specjalnych
trudności. Nie wiem tylko, czy nie byłoby kłopotu z wyjęciem wałka sprzęgłowego ze
skrzyni - od strony rozrządu jest mało przestrzeni do nadkola, więc silnikiem
niewiele dałoby się "cofnąć". Ale trochę manipulując na pewno wyszedłby dość szybko.
(Ja doszedłem do
wprawy w samodzielnym wyjmowaniu i montowaniu dwusuwa w wartburgu... 1 h i silnik
poza autem, dłużej schodzi na montażu... Ale potrafiłem w ciągu jednej nocy wyjąć
silnik, coś naprawić i włożyć go z powrotem... Ech, takie czasy były... )
EDIT - wyciągał
ktoś już silnik z tico?
Być może wszystko wygląda straszniej, niż jest w rzeczywistości, ale jednak bym się bał wyjąć silnik
- spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
-
Wiesz, tak po
czasie dochodzę do wniosku, że wyjęcie rozrusznika tak naprawdę nie jest trudne.Owszem - jeśli zna się już sposób lub robiło się to...
Ten wątek jest przydatny, dzięki za wskazówki.Mój rozrusznik
działał bezproblemowo 16 latCzyli mogę poczekac jeszcze ze dwa...?
Być może wszystko
wygląda straszniej, niż jest w rzeczywistości, ale jednak bym się bał wyjąć silnikTo naprawdę nic strasznego. Jak zwykle pierwszy raz jest najgorszy, drugi i następny już nie (jeśli wszystko idzie dobrze ).
Ważny jest też dobry dostęp do samego silnika, aby móc wygodnie odkręcić parę rzeczy. Ja we wspomnianym wartburgu odkręcałem zderzak i atrapę (OIDP w sumie 6 śrub) i już wszystko było na wierzchu, dostęp piękny - otwarty przód, dużo miejsca z każdego boku (komora silnika duża, sam silnik niewielki, brak mnóstwa części - rozrządu, zaworów, miski olejowej i in.). Silnik po odkręceniu wynosiło się przodem, ważył (wraz z alternatorem i rozrusznikiem) ok. 80 kg. W tico lepiej byłoby chyba odkręcić maskę i górą wyciągać motor.
Ale jeśli nie musimy, nie rozważajmy takich problemów. -
Zrobić sobie dokładne fotki układu wężyków podciśnień i można szaleć
-
A ja jak zwykle poszedłem po bandzie , podczas demontażu rozrusznika poleciał gaźnik , dolot , instalacja gazowa , generalnie jeśli mi coś przeszkadzało odkręcałem :]
rozrusznik wyszedł bez odkręcania alternatora
jutro porobię parę fotek rozmontowanego rozrusznika będzie dla potomności
Tak przy okazji czym smarować bebechy rozrusznika , wydaje mi sie ze smar grafitowy jest najlepszym rozwiązaniem , co wy na to ??
-
Jasne, że smarować. Z tym, że do smarowania używa się oleju silnikowego (lub przekładniowego) oraz smaru łożyskowego (ŁT-4). Zrezygnuj ze smaru grafitowanego.
-
Jasne, że smarować.
to wiem :]
Z tym, że do smarowania używa się oleju silnikowego (lub przekładniowego) oraz
smaru łożyskowego (ŁT-4). Zrezygnuj ze smaru grafitowanego.czemu nie grafitowy ??
-
czemu nie
grafitowy ??Gdzieś na forum było o rodzajach smarów i ich zastosowaniu Może ktoś przypomni
-
czemu nie grafitowy ??
Bo służy on do smarowania innych rzeczy: łańcuchów, przegubów, gwintów... ogólnie silnie obciążonych elementów. NIE NADAJE się do łożysk. ( klik 1 )
Smarować będziesz m.in. tulejki i końcówki wałka stojana - to jest coś pracującego "w podobie" łożyska. A przesuwający się bendix... hmm, ja posmarowałbym jego trzpień (czyli wałek, po której się przesuwa) olejem silnikowym. Albo cieniutką warstewką smaru do łożysk ŁT4 (ŁT4S, ŁT4S3).
Jeśli zastosujesz smar grafitowany, po pierwszym rozruchu rozbryźnie się po wnętrzu rozrusznika i tyle. -
Bo służy on do
smarowania innych rzeczy: łańcuchów, przegubów, gwintów... ogólnie silnie
obciążonych elementów. NIE NADAJE się do łożysk. (
klik
1 )
Smarować będziesz
m.in. tulejki i końcówki wałka stojana - to jest coś pracującego "w podobie"
łożyska. A przesuwający się bendix... hmm, ja posmarowałbym jego trzpień (czyli
wałek, po której się przesuwa) olejem silnikowym. Albo cieniutką warstewką smaru do
łożysk ŁT4 (ŁT4S, ŁT4S3).
Jeśli zastosujesz
smar grafitowany, po pierwszym rozruchu rozbryźnie się po wnętrzu rozrusznika i
tyle.Uff rozrusznik załatwiony , użyłem smaru miedzianego do tulejek i oleju silnikowego do bendixu . walec automatu posmarowałem olejem silnikowym (bardzo delikatnie)
widełki smarem grafitowym .Czy dobrze czas pokaże , efekt remontu to cicha praca i prawidłowe zazębianie
Roboty bylo sporo ale do odważnych świat należy -
Ja też mam już za sobą konserwacje rozrusznika, jednak w moim przypadku nie rozwiązało to całkowicie mojego problemu.
Kilka zdjęć jak wyglądał mój rozrusznik zaraz po rozebraniu:
Wszystko wyczyściłem i odpowiednio nasmarowałem, walec włącznika elektromagnetycznego dokładnie wyczyściłem i nasmarowałem, jednak jest tylko niewielka poprawa. Wcześniej zdarzało się że zadziałał dopiero za 10 razem, teraz jest trochę lepiej.
Ma ktoś jakiś pomysł na objawy takie jak na filmie? Chyba że zostaje tylko wymiana włącznika, lub całości?
Film