Wyjęcie / wyjmowanie rozrusznika i jego konserwacja
-
Sharky, a może opisałbyś jeszcze, co i jak (czyt. czym) konserwowałeś w rozruszniku?
Jak na złość wczoraj, gdy rozłożyłem rozrusznik na części pierwsze nie wziąłem ze sobą tel. komórkowego i nie zrobiłem zdjęć
Dla chętnych do rozbierania rozrusznika mam informację - ostrożnie z jego rozkładaniem, bo na podstawie rysunków z książki Trzeciaka nie da rady go poprawnie zmontować
Oglądałem trochę zdjęć rozruszników oferowanych na allegro i mogę napisać, że główny problem (również w moim urządzeniu) z jego poprawnym działaniem wynika z zanieczyszczeń.
Niestety, z czasem smar łączy się z kurzem i brudami tworząc coś w rodzaju błota.
Powstaje taki klajster, który nie ma już właściwości smarnych.Rozebranie rozrusznika nie jest specjalnie trudne, wystarczy wykręcić dwie długie śruby (łeb sześciokątny) i trzy krótsze od wyłącznika elektromagnetycznego (łeb na wkrętak krzyżakowy).
Po wykręceniu tych śrub zalecam całość delikatnie rozdzielić koniecznie zapamiętując, co i jak było oryginalnie zamontowane. Może być problem w dostrzeżeniu wszystkiego, bo przynajmniej w moim przypadku praktycznie w części zębnika, sprzęgła jednokierunkowego i dźwigni sprzęgającej było mnóstwo smaru zmieszanego z czarnym zanieczyszczeniem.Po rozdzieleniu całości, na początek należy wszystko dokładnie wymyć, np. w benzynie lakowej. Nie należy zapomnieć o obu łożyskach, w które wchodzą oba końce wirnika.
Gdy mamy wszystko czyste możemy przystąpić do wzrokowej kontroli wszystkich części.
Z tego, co wyczytałem w rozrusznikach od Tico nikt nie narzekał na zawarcia w stojanie, czy wirniku, jak również nie były zgłaszane inne bardziej skomplikowane problemy.Przede wszystkim należy drobnym papierem ściernym ostrożnie wyczyścić komutator znajdujący się na wirniku. Po oczyszczeniu warto np. śrubokrętem zegarmistrzowskim lub szpikulcem pozbyć się zanieczyszczeń znajdujących się między płytkami komutatora.
Koniecznie trzeba sprawdzić długość szczotek - 4 szt. (powinny mieć min. 0.5-0.7cm).
Oprócz samej długości trzeba sprawdzić poprzez naciskanie każdej ze szczotek, czy poruszają się swobodnie bez zacięć.Kolejna ważna rzecz, to sprawdzenie, czy sprzęgło jednokierunkowe z zębnikiem bezproblemowo porusza się na skrętnym wielowypuście.
U mnie, po oczyszczeniu przesuwał się on pod swoim ciężarem ustawiając wirnik w pozycji pionowej.Dźwignia sprzęgająca jest plastikowa i warto ją dokładnie sprawdzić, czy przypadkiem nie jest uszczerbiona lub pęknięta.
Od tego, jakie były niedomagania rozrusznika należy odpowiednio dokonać odpowiednich sprawdzeń.
Nie będę tego opisywał, ważne jednak, że cokolwiek by się nie robiło należy przede wszystkim wszystkie części dokładnie wymyć.Nie należy też zapomnieć o wyłączniku elektromagnetycznym, a dokładniej o metalowym walcu, do końcówki którego jest mocowanie z dźwignią sprzęgającą. Walec ten (coś w rodzaju tłoka) musi być czysty i poruszać się bez zacięć.
Co do smarowania, to koniecznie trzeba nanieść smar na oba łożyska wirnika (nie za dużo, szczególnie od strony komutatora, bo jego nadmiar z czasem zostanie wyrzucony na komutator), koniecznie trzeba nasmarować oś, po której porusza się zębnik ze sprzęgłem jednokierunkowym, jak również wielowypust.
Na zakończenie trzeba nasmarować oba końce dźwigni sprzęgającej (solidnie nanieść smar po stronie sprzęgła jednokierunkowego, bo tam działają spore siły).
To w zasadzie wszystko, ja dodatkowo delikatnie nasmarowałem walec wyłącznika elektromagnetycznego.Montaż wykonać w kolejności odwrotnej do rozbiórki.
Tu zasugeruję jedno rozwiązanie, szkoda zabawy z wkładaniem wirnika od strony komutatora do zamontowanego szczotkotrzymacza ze szczotkami. Są 4 sztuki i zapewnienie ich głębokie wciśnięcie w swoje gniazda połączone z wsuwaniem wirnika jest karkołomne i być może nawet niewykonalne. Proponuję po prostu odkręcić szczotkotrzymacz (dwie śruby, łeb 7mm) i mając go już w ręku ostrożnie wsunąć na komutator. Gdy będzie już tam założony, dopiero teraz wsuwamy wirnik do łożyska i przykręcamy szczotkotrzymacz. Dzięki temu zaoszczędzimy naprawdę sporo czasu i nerwów.
Gdy wirnik w tej części będzie już założony następnie nasuwamy cylindryczną obudowę - z tym nie ma problemów. Należy jedynie odpowiednio dopasować wycięcia w tej obudowie, aby trafiły na swoje miejsce.
Teraz należy założyć dźwignię sprzęgającą na zębnik ze sprzęgłem jednokierunkowym - jest tam miejsce na umieszczenie "widełek". Tu kolejna uwaga, dźwignię sprzęgającą należy założyć tak, jak było oryginalnie. Tu nie ma dowolności, bo dźwignia mimo pozornej symetrii wcale taka nie jest.
Teraz przystępujemy do kompletacji wyłącznika elektromagnetycznego - wszystko musi wrócić na swoje miejsce w tej samej kolejności, co na początku. Tu nie ma problemu, bo w zasadzie po śladach na uszczelce gumowej i krążku blaszanym widać, jak to było pierwotnie zamontowane.
Kolejna czynność, to przyłączenie dźwigni sprzęgającej do plastikowego bolca zamontowanego do walca wyłącznika elektromagnetycznego.
Gdy to już mamy zrobione, ten walec z przyłączonym końcem dźwigni umieszczamy w cylindrze wyłącznika, nakładamy obudowę i skręcamy trzema śrubami.
Teraz pozostaje tylko nasunięcie obudowy w okolicach zębnika i sprzęgła jednokierunkowego.
Po tym wkładamy dwie długie śruby i skręcamy z wyczuciem.Warto sprawdzić, np. płaskim wkrętakiem, czy po podważeniu o zębnik da się on swobodnie przesunąć, a po jego puszczeniu powinien on natychmiast wrócić na swoje pierwotne położenie. Warto to powtórzyć kilka razy, aby upewnić się, że wszystko działa poprawnie.
Na zakończenie warto jeszcze odkręcić nakrętkę od linki masowej i dokładnie papierem ściernym wyczyścić stykające się powierzchnie. To samo należy zrobić dla miejsca, gdzie przyłączony jest główny przewód zasilający oraz dla wyłącznika elektromagnetycznego (na który przychodzi wsuwka przewodu idącego ze stacyjki).
To chyba wszystko, przed montażem można "na sucho" podłączyć na krótko rozrusznik pod akumulator. Ja akurat przyłączyłem masę do bieguna "-" akumulatora i "+" do wyłącznika elektromagnetycznego - zębnik bezproblemowo wysuwał się, a po odłączeniu napięcia wracał do swojej pozycji spoczynkowej.
Do smarowania wszystkich elementów wykorzystałem smar samochodowy, o jeśli dobrze pamiętam ŁT-4S.
-
Może komuś się przyda - widok komory silnika po demontażu kilku części w okolicach alternatora.
Dzięki temu zarówno alternator, jak i rozrusznik można wyjąć bezproblemowo -
Dobry opis. Zawsze lepiej się posiłkować takim opisem, choć bez zdjęć, niż działać na ślepo.
Z tego, co piszesz, wnioskuję, że w zasadzie to standardowa konserwacja rozrusznika. Nasze rozruszniki nie psują się, więc... rzadko kiedy jest potrzeba do nich zaglądać - chyba ze profilaktycznie.
Zdziwiłeś mnie tymi czterema szczotkami. -
Z tego, co piszesz, wnioskuję, że w zasadzie to standardowa konserwacja rozrusznika.
Dokładnie tak - chyba, że ktoś ma pecha i coś poważniejszego się zepsuło.
Zdziwiłeś mnie tymi czterema szczotkami.
Też mnie to zdziwiło, ale zerknij na fotkę:
-
Dziś była kontynuacja prac przy Tico po jednodniowym przestoju.
Rozrusznik jeszcze nie montowałem, bo zająłem się likwidacją niewielkiego przecieku płynu chłodzącego.
Dlatego też była okazja zrobić kilka zdjęć.Na zdjęciu 1 widać wyczyszczony rozrusznik oraz elementy, które muszą być nasmarowane.
Na zdjęciu 2 widać bliżej oś, po której porusza się zębnik. To właśnie zabrudzona oś często jest winna, że bendiks nie jest w stanie dokonać zazębienia z kołem zamachowym.
Zdjęcie 3 przedstawia tylną część obudowy oraz złącza elektryczne.
Widoczne 2 śruby z większym łbem odpowiadają za połączenie całości obudowy. To je trzeba odkręcić, aby rozłożyć rozrusznik. Dwie śruby z mniejszym łbem mocują szczotkotrzymacz.
W moim opisie wspominałem o wyczyszczeniu styków elektrycznych, do których montowane są przewody elektryczne oraz masa. Na tym samym zdjęciu dokładnie to widać w tylnej części korpusu wyłącznika elektromagnetycznego.Ostatnie już zdjęcie 4 pokazuje miejsce, gdzie powinien być zamontowany rozrusznik.
-
Też mnie to zdziwiło, ale zerknij na fotkę:
Ach, tak to wygląda... Sądziłem, że umieszczone są one na krzyż w różnych odstępach, ale nie... Takie podwojenie szczotek dobrze służy kontaktowi z komutatorem . Oczywiście dopóki komutator nie jest zbytnio zabrudzony.
Ogólnie rozrusznik to dobrze przemyślany, trwały podzespół w Tico. I dobrze, bo z takim umiejscowienie zawsze byłby kłopot, gdyby przyszło go często wyjmować.
Nawet na Twoich fotkach mi się podoba. -
Odnośnie ostatniej foty: badałeś ubytek na zębach wieńca?
-
Odnośnie ostatniej foty: badałeś ubytek na zębach wieńca?
Zrobiłem kilka zdjęć w dużej rozdzielczości (5Mpix) i robiłem spore powiększenia w celu określenia stanu zębów. Przynajmniej na fotkach wychodziło, że wszystko jest OK.
Niestety, nie ma tam absolutnie szans włożyć głowy, aby móc to określić wzrokowo, więc ta metoda musiała mi wystarczyć. -
Palcami, tylko na wyczucie...
-
Palcami, tylko na wyczucie...
To zrobię jutro, a właściwie to już dzisiaj, jak będę składał wszystko "do kupy"
-
Ale sądzę, że jest bardzo dobrze - tak przynajmniej wygląda z fotek. Wg mnie widoczne są tylko niewielkie ślady współpracy z zębnikiem.
A wymieniałem już kiedyś wieniec w inny samochodzie, gdzie zęby zeżarte były do ponad połowy szerokości. -
Ale sądzę, że jest bardzo dobrze - tak przynajmniej wygląda z fotek. Wg mnie widoczne są tylko niewielkie ślady współpracy z zębnikiem.
W moim Tico rozrusznik generalnie pracował cały czas OK.
Na początku tego roku żonka zgłosiła mi, że przy próbie zapalenia słychać charakterystyczny zgrzyt bez zazębienia kół zębatych.
Wtedy to od razu wziąłem się za to i wynikało, że poprawa styków w stacyjce będzie dobrym rozwiązaniem.
Wszystko było OK, aż w ten wtorek żonka powiedziała mi znów, że pojawił się zgrzyt rozrusznika bez możliwości zapalenia silnika.Chyba ten rozrusznik sam wykrakałem, bo wykonując prace przy Tico w zeszłym tygodniu napisałem, że myślę nad demontażem rozrusznika i jego konserwacją.
Skoro pojawiły się problemy z uruchomieniem silnika postanowiłem już nie czekać, tylko od razu zabrać się za sprawdzenie i konserwację rozrusznika.
Jak pisałem wyżej, poza tylko wspomnianymi przypadkami zazębianie podczas uruchamiania silnika przez wszystkie lata przebiegało bezproblemowo, a zgrzyty pojawiły się zaledwie kilka razy, dlatego sądzę, że zębatka wieńca powinna też być w pełni sprawna bez uszkodzeń.
A wymieniałem już kiedyś wieniec w inny samochodzie, gdzie zęby zeżarte były do ponad połowy szerokości.
Nie strasz, bo w Tico trzeba by w tym przypadku silnik wyjąć, aby był dobry dostęp do wszystkich części
-
Zdziwiłeś mnie tymi
czterema szczotkami.Dlatego się nie psują
-
W moim Tico rozrusznik generalnie pracował cały czas OK.
Również nie narzekam.
Nie strasz, bo w
Tico trzeba by w tym przypadku silnik wyjąć, aby był dobry dostęp do wszystkich
częściW większości aut trzeba byłoby to robić...
Ja przy tamtej wymianie też musiałem cały silnik wytargać, odczepiając go od skrzyni. Pamiętam, ze wieniec wkładałem na gorąco, rozgrzewając go równomiernie w palenisku. -
Również nie narzekam.
Obyś nie musiał się kiedykolwiek nim zajmować, bo roboty jest sporo.
Oczywiście sam rozrusznik trzyma się na dwóch śrubach, jednak aby się do niego dostać i wyjąć z komory silnikaPrzed chwilą wróciłem do domu po zamontowaniu rozrusznika - przynajmniej na razie działa OK za każdym razem.
Przy okazji zdemontowałem cały układ chłodzący, ale to już w wątku "co dziś dłubałem ...".
W większości aut trzeba byłoby to robić...
Ja tego w Tico już bym się nie podjął
-
Obyś nie musiał się
kiedykolwiek nim zajmować, bo roboty jest sporo.Widzisz - tak patrzę na Twoje działania zapobiegawczo-konserwacyjno-naprawcze i sam nabieram chęci na podobne (tylko skąd czasu wziąć) . Z jednej strony rozumiem, że np. eliminujesz ewentualne wycieki z układu chłodzenia (Twój remoncik węży do nagrzewnicy), ale z drugiej wolę nie ruszać czegoś, co jest sprawne. Jednakowoż przydałoby się zakonserwować ten rozrusznik po 14 latach...
Ja tego w Tico już
bym się nie podjąłWyjęcia silnika? Eee tam, wyszedłby ładnie. Co ważne, jest niewielki i co za tym idzie, zapewne lekki - spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
Oczywiście też nie chciałbym tego robić, ale w razie konieczności - nie przewiduję specjalnych trudności. Nie wiem tylko, czy nie byłoby kłopotu z wyjęciem wałka sprzęgłowego ze skrzyni - od strony rozrządu jest mało przestrzeni do nadkola, więc silnikiem niewiele dałoby się "cofnąć". Ale trochę manipulując na pewno wyszedłby dość szybko.
(Ja doszedłem do wprawy w samodzielnym wyjmowaniu i montowaniu dwusuwa w wartburgu... 1 h i silnik poza autem, dłużej schodzi na montażu... Ale potrafiłem w ciągu jednej nocy wyjąć silnik, coś naprawić i włożyć go z powrotem... Ech, takie czasy były... )EDIT - wyciągał ktoś już silnik z tico?
-
EDIT - wyciągał
ktoś już silnik z tico?Ja w niedługim czasie się do tego zabieram Nie jestem w stanie określić, jak "niedługi" to będzie czas, bo właśnie czasu i gotówki brak Ale jest to niewątpliwie mój priorytet, zwłaszcza, że silnik mam już zakupiony. Może zrobię manual
-
Widzisz - tak
patrzę na Twoje działania zapobiegawczo-konserwacyjno-naprawcze i sam nabieram chęci
na podobne (tylko skąd czasu wziąć) . Z jednej strony rozumiem, że np.
eliminujesz ewentualne wycieki z układu chłodzenia (Twój remoncik węży do
nagrzewnicy), ale z drugiej wolę nie ruszać czegoś, co jest sprawne. Jednakowoż
przydałoby się zakonserwować ten rozrusznik po 14 latach...Wiesz, tak po czasie dochodzę do wniosku, że wyjęcie rozrusznika tak naprawdę nie jest trudne.
Przede wszystkim trzeba zlokalizować dwie śruby trzymające rozrusznik i je odkręcić (w okolicach termostatu). Tam w okolicach nie trzeba nic rozłączać, na początek wystarczy klucz płaski 12 do zluzowania śrub, a potem mała grzechotka z przedłużką i to wszystko.
Później trzeba wyjąć pokrywę filtra powietrza, pochłaniacz par paliwa i alternator.
To nie jest wcale trudne. Oczywiście rozłączasz przewody od alternatora, rozrusznika i wsuwkę od czujnika ciśnienia oleju.
Teraz jedynie wkładasz rękę i wysuwasz rozrusznik z tyłu silnika i wyciągasz górą mając miejsce po zdemontowanych wcześniej ww. urządzeniach. To w zasadzie wszystko.
Samo jego rozebranie i konserwacja nie przysparza problemów.Co do układu chłodzenia, to jedna rura idzie z górnego króćca chłodnicy do termostatu, a stamtąd jest wyjście do nagrzewnicy. Drugi obwód układu prowadzi z dolnego króćca chłodnicy do "trójnika" mocowanego w okolicach czujnika ciśnienia oleju.
To wszystko mocowane jest jedynie na dwie śruby - zerknij na moją fotkę.
Jeżeli tylko odłączy się dolny wąż przy chłodnicy oraz drugi przy wspomnianym "trójniku", to całość można już wyjąć z komory silnika bez większych problemów.Mój rozrusznik działał bezproblemowo 16 lat
Wyjęcia silnika?
Eee tam, wyszedłby ładnie. Co ważne, jest niewielki i co za tym idzie, zapewne lekki- spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
Oczywiście też nie
chciałbym tego robić, ale w razie konieczności - nie przewiduję specjalnych
trudności. Nie wiem tylko, czy nie byłoby kłopotu z wyjęciem wałka sprzęgłowego ze
skrzyni - od strony rozrządu jest mało przestrzeni do nadkola, więc silnikiem
niewiele dałoby się "cofnąć". Ale trochę manipulując na pewno wyszedłby dość szybko.
(Ja doszedłem do
wprawy w samodzielnym wyjmowaniu i montowaniu dwusuwa w wartburgu... 1 h i silnik
poza autem, dłużej schodzi na montażu... Ale potrafiłem w ciągu jednej nocy wyjąć
silnik, coś naprawić i włożyć go z powrotem... Ech, takie czasy były... )
EDIT - wyciągał
ktoś już silnik z tico?
Być może wszystko wygląda straszniej, niż jest w rzeczywistości, ale jednak bym się bał wyjąć silnik
- spokojnie dałoby radę samemu to zrobić, bez niczyjej pomocy.
-
Wiesz, tak po
czasie dochodzę do wniosku, że wyjęcie rozrusznika tak naprawdę nie jest trudne.Owszem - jeśli zna się już sposób lub robiło się to...
Ten wątek jest przydatny, dzięki za wskazówki.Mój rozrusznik
działał bezproblemowo 16 latCzyli mogę poczekac jeszcze ze dwa...?
Być może wszystko
wygląda straszniej, niż jest w rzeczywistości, ale jednak bym się bał wyjąć silnikTo naprawdę nic strasznego. Jak zwykle pierwszy raz jest najgorszy, drugi i następny już nie (jeśli wszystko idzie dobrze ).
Ważny jest też dobry dostęp do samego silnika, aby móc wygodnie odkręcić parę rzeczy. Ja we wspomnianym wartburgu odkręcałem zderzak i atrapę (OIDP w sumie 6 śrub) i już wszystko było na wierzchu, dostęp piękny - otwarty przód, dużo miejsca z każdego boku (komora silnika duża, sam silnik niewielki, brak mnóstwa części - rozrządu, zaworów, miski olejowej i in.). Silnik po odkręceniu wynosiło się przodem, ważył (wraz z alternatorem i rozrusznikiem) ok. 80 kg. W tico lepiej byłoby chyba odkręcić maskę i górą wyciągać motor.
Ale jeśli nie musimy, nie rozważajmy takich problemów. -
Zrobić sobie dokładne fotki układu wężyków podciśnień i można szaleć