Strzał w tyłek
-
Otóż to, najważniejsze zdrowie, a samochód rzecz nabyta. Dobrze, że to była znikoma prędkość i skończyło się na niewielkich uszkodzeniach. Prawdą jest że spisanie oświadczenia i odszkodowanie z OC jest z reguły lepszym rozwiązaniem dla obu stron, poszkodowany wie ze nie zostanie z niczym jak po demontażu szkody wyjdą większe niż widać było na pierwszy rzut oka, a sprawca nie wykłada sporej sumy od razu tylko stopniowo w lekko zwiększonej składce. Wbrew pozorom utrata części zniżek nie jest aż taka dotkliwa.
Ważne że jesteś cały i zdrowy. -
No to nie jest tak
źle.
Klapę prostuj
stukając młotkiem przez np. drewienko jakieś lub coś podobnego (możliwie bliskiego
kształtem wyprofilowaniu prostowanego elementu) - nie wal bezpośrednio i nie
naciskaj niczym.Klapę dosłownie wypchnąłem jednym palcem. Wróciła do stanu oryginału. Mimo to zostało trochę wgnieceń w jednym miejscu. A że korozja jej nie omija, to i te wgniecenia planuję poszpachlować i zrobić na glanc
Dzisiaj wyczyściłem pas tylny, pomalowałem 2 warstwami hamerite, na to bitgum. Na fotkach poniżej czyszczenie i hamerite. Bitgumem malowałem niedawno i fotki brakuje.
Dziurę zamierzam uzupełnić kawałkiem blachy (być może na nity), ale to już po dokupieniu wzmocnień - do tej blachy przykręcone zostanie to niby wzmocnienie.
-
hammerite to kiepska opcja w przypadku samochodu, ze względu na swoją gęstość bardziej rdzę maskuje, niż ją wiąże
Co do ubezpieczenia, to nie jest tak różowo jak niektórzy piszecie. To nie tak, że idziemy do ubezpieczalni z pisemnym oświadczeniem, miła pani prosi równie miłego rzeczoznawcę by zrobił kosztorys naprawy. Ten miły rzeczoznawca stwierdza, że fajne to tico, to walnie 2000zł odszkodowania, jeszcze pieniądze dostarczy osobiście pod wskazany adres. Rzeczywistość jest taka:
*ubezpieczyciele stosują tzw urealnianie kosztów, czyli jak na przykład został uszkodzony pas tylny, który de facto jest zgnity, to ubezpieczyciel bierze to pod uwagę i obcina nawet 40% odszkodowania. Można się odwoływać, ale to trzeba mieć czas i nerwy.
*oświadczenie nie daje nam pewności, że dostaniemy odszkodowanie. Wystarczy, że sprawca powie, że został zmuszony do podpisania tego oświadczenia, działał w szoku, albo jego podpis został podrobiony. Czyli kupa nerwów i straconego czasu
*szkoda całkowita nie zawsze jest zbawieniem. Ubezpieczyciel wyliczy sobie, że zrobienie klapy i pasa będzie kosztowało na oryginalnych częściach 2000zł, przy czym Tico będzie miało wartość 1900, no to będzie szkoda całkowita, czyli np 1900zł (wartość pojazdu sprzed wypadku)-1300 (wartość pojazdu po wypadku, nie został znacznie uszkodzony, więc i wartość dużo nie spadła), co daje nam 6 stówek.
Nie ma co być pazernym, prawda jest taka, że zrobienie tego zamknie się zapewne w 200-300zł. Pozatym nie łódźmy się, to co każdy ubezpieczony dostanie z ubezpieczalni, to prędzej czy później jej odda w postaci droższych składek OC.
-
Co do
ubezpieczenia, to nie jest tak różowo jak niektórzy piszecie.Różowo nie jest, ale na pewno lepiej niż się "dogadać" i to dla obu stron. Miałem kilkanaście kolizji, różnymi samochodami, część z mojej winy, część nie, likwidowane z OC i AC. Z ubezpieczalni zawsze dostawałem tyle, żeby starczyło na koszt dobrej naprawy w warsztacie. Nie widzę powodu dla którego po stłuczce do naprawy miałbym dokładać czy to kasę czy własny czas i robociznę bez zapłaty (to też ma sporą wartość, a o tym często zapominamy). Prawdą jest że każdy ubezpieczyciel stara się maksymalnie zaniżyć wartość odszkodowania, więc czasami trzeba było napisać odwołanie, albo skargę do rzecznika ubezpieczonych (swoją drogą polecam, świetna instytucja - wystarczy jeden list polecony a potem przez parę miesięcy przychodzą kopie listów wymienianych między nimi a ubezpieczalnią i dopłata do odszkodowania sama wpływa na konto). W Tico byle stłuczka była tak szacowana żeby wyszła szkoda całkowita co jest sporym sk..syństwem, bo wyceniają wartość katalogową samochodu na np. 1800 zł (za co można kupić zaniedbanego rzęcha, a nie samochód którym bez wahania jechałem w kilkusetkilometrową trasę) ale i z tym dało się wygrać. Z drugiej strony jeśli to my jesteśmy sprawcami to też warto napisać oświadczenie i załatwiać szkodę przez ubezpieczalnię, a nie "dogadywać się". Częściowa strata zniżek aż tak bardzo nie boli (jest to jedynie podwyżka o 20 punktów procentowych) w dodatku jest rozłożona na raty - zazwyczaj jest to sporo mniej niż wyłożenie z własnej kieszeni kasy na koszty naprawy drugiego pojazdu. Unikamy też w ten sposób problemów w razie gdy szkoda okaże się poważniejsza niż to początkowo na miejscu szacował poszkodowany, zwłaszcza jak pojawia się szkoda osobowa i problemy zdrowotne. Nie ma też kłopotu z oszustem który najpierw weźmie kasę w ramach "dogadania się" a potem powiadomi policję o kolizji zaprzeczając że mu cokolwiek wypłaciliśmy. Po to jest ubezpieczenie żeby z niego korzystać.
Pozatym nie łódźmy się, to co każdy ubezpieczony dostanie z ubezpieczalni, to
prędzej czy później jej odda w postaci droższych składek OC.To czy daną szkodę zgłoszę do ubezpieczalni, czy nie, nie ma żadnego związku z tym jaką składkę za OC zapłacę w kolejnym roku. Składki będą rosły i tak.
-
hammerite to
kiepska opcja w przypadku samochodu, ze względu na swoją gęstość bardziej rdzę
maskuje, niż ją wiążeRdzę w sumie usunąłem. Hamerite stosowałem już wcześniej do malowania baku i zawsze się sprawdzał.
Co do
ubezpieczenia, to nie jest tak różowo jak niektórzy piszecie. To nie tak, że idziemy
do ubezpieczalni z pisemnym oświadczeniem, miła pani prosi równie miłego
rzeczoznawcę by zrobił kosztorys naprawy. Ten miły rzeczoznawca stwierdza, że fajne
to tico, to walnie 2000zł odszkodowania, jeszcze pieniądze dostarczy osobiście pod
wskazany adres. Rzeczywistość jest taka:
*ubezpieczyciele
stosują tzw urealnianie kosztów, czyli jak na przykład został uszkodzony pas tylny,
który de facto jest zgnity, to ubezpieczyciel bierze to pod uwagę i obcina nawet 40%
odszkodowania. Można się odwoływać, ale to trzeba mieć czas i nerwy.
*oświadczenie nie
daje nam pewności, że dostaniemy odszkodowanie. Wystarczy, że sprawca powie, że
został zmuszony do podpisania tego oświadczenia, działał w szoku, albo jego podpis
został podrobiony. Czyli kupa nerwów i straconego czasu
*szkoda całkowita
nie zawsze jest zbawieniem. Ubezpieczyciel wyliczy sobie, że zrobienie klapy i pasa
będzie kosztowało na oryginalnych częściach 2000zł, przy czym Tico będzie miało
wartość 1900, no to będzie szkoda całkowita, czyli np 1900zł (wartość pojazdu sprzed
wypadku)-1300 (wartość pojazdu po wypadku, nie został znacznie uszkodzony, więc i
wartość dużo nie spadła), co daje nam 6 stówek.Też mi się nie chciało przez to przechodzić (po obejrzeniu uszkodzeń). Wolałem wziąć kasę i mieć problem z głowy. Chociaż, jakby doszło do naruszenia instalacji LPG, to od razu wzywał bym policję.
Nie ma co być
pazernym, prawda jest taka, że zrobienie tego zamknie się zapewne w 200-300zł.Ja temat zamknąłem w około 50zł (zamówiłem wzmocnienia zderzaka). Farbę i konserwację już miałem zakupioną. Klapę będę szpachlował i malował przy okazji usuwania rdzy z rantów. Zderzak zostaje stary.
Pozatym nie łódźmy się, to co każdy ubezpieczony dostanie z ubezpieczalni, to
prędzej czy później jej odda w postaci droższych składek OC.Z tym trzeba się liczyć, często jest tak, że lepiej "dostać" droższe składki OC niż sypać gotówką
-
Hamerite stosowałem już wcześniej do malowania baku i zawsze się
sprawdzał.U mnie Hamerite nie sprawdził się nawet do pomalowania mocowania foteli wewnątrz budy - i tak rdza wyszła po paru miesiącach
od razu
wzywał bym policję.Ale po co policję? Jak kwestia winy jest bezsporna i nie ma rannych to wystarczy oświadczenie sprawcy. Przy bardzo dużych uszkodzeniach albo jak sprawca coś kombinuje to co innego, ale przy tego typu niewielkich stłuczkach zawsze sprawę załatwiałem przez oświadczenie.
-
U mnie Hamerite nie
sprawdził się nawet do pomalowania mocowania foteli wewnątrz budy - i tak rdza
wyszła po paru miesiącachA malowałeś całe mocowania? Tzn demontowałeś fotele? Jeśli nie, to nie dziwne, że wylazła Miejsca te są szczególnie narażone na korozję.
Ale po co policję?
Jak kwestia winy jest bezsporna i nie ma rannych to wystarczy oświadczenie sprawcy.
Przy bardzo dużych uszkodzeniach albo jak sprawca coś kombinuje to co innego, ale
przy tego typu niewielkich stłuczkach zawsze sprawę załatwiałem przez oświadczenie.Racja. Ale najwyżej by tylko mandat wystawili
-
To czy daną szkodę zgłoszę do ubezpieczalni, czy nie, nie ma żadnego związku z tym jaką
składkę za OC zapłacę w kolejnym roku. Składki będą rosły i tak.
Ja wiem, że w skali globalnej dogadanie się poza ubezpieczalnią niewiele zmieni, ale po prostu przybywa samochodów, a z nimi stłuczek, więc OC musi iść w góre, zatem im mniej kolizji likwidowanych z OC, tym to ubezpieczenie powinno wolniej drożeć... tylko, że to są czyste dywagacje, ale cóż -
A malowałeś całe
mocowania? Tzn demontowałeś fotele? Jeśli nie, to nie dziwne, że wylazła
Miejsca te są szczególnie narażone na korozję.
Racja. Ale najwyżej
by tylko mandat wystawiliJa mocowania foteli malowałem BRUNOX-em (po wcześniejszym wyciągnięciu foteli i z grubsza oczyszczeniu) rdza i tak wylazla
-
Ja wiem, że w skali
globalnej dogadanie się poza ubezpieczalnią niewiele zmieni, ale po prostu przybywa
samochodów, a z nimi stłuczek, więc OC musi iść w góre, zatem im mniej kolizji
likwidowanych z OC, tym to ubezpieczenie powinno wolniej drożeć... tylko, że to są
czyste dywagacje, ale cóżNo ale wiesz... Szkoda była - więc zawsze można ją zlikwidować z ubezpieczenia. Z drugiej strony inni ludzie wyłudzają odszkodowania, agenci zaniżają składki, żeby przyciągnąć chętnych itp. itd. - więc trudno akurat sobie od ust odjąć i zlikwidować szkodę "za swoje" w imię dobra wszystkich posiadaczy samochodów A że tutaj i tak fajnie wyszło, bo auto mało uszkodzone, naprawa zmieści się w uzyskanym od sprawcy odszkodowaniu, więc i potrzeby likwidowania z OC nie ma
-
Też mi się nie chciało przez to przechodzić (po obejrzeniu uszkodzeń). Wolałem wziąć kasę i mieć problem z głowy. Chociaż, jakby doszło do naruszenia instalacji LPG, to od razu wzywał bym policję.
W moim przypadku sprawa była prosta.
Po spisaniu oświadczenia ze sprawcą szkody żonka zadzwoniła do ubezpieczyciela ze zgłoszeniem. Zostało ono zarejestrowane i następnego dnia zadzwonił rzeczoznawca z propozycją obejrzenia samochodu. Wyznaczona została godzina wieczorna pod domem, co nie specjalnie pasowało panu z ubezpieczalni, ale umówiony został termin za dwa dni. Jak się umówiliśmy tak też było. Pan przyjechał, obejrzał dokładnie samochód, porobił mnóstwo fotek, po czym poszliśmy do naszego domu spisać wszelkie formalności. Facet zaproponował, że jeżeli zgodzimy się na wersję szkody na kosztorys, to nam jeszcze w nocy prześle pieniądze na konto. Nie zgodziliśmy się na to, po czym następnego dnia z rana przyszedł sms od ubezpieczyciela z informacją przelewu pieniędzy na nasze konto.
Co prawda, jak pisałem, nie do końca byłem zadowolony z takiego załatwienia sprawy, ale za to znalazłem fachowca, który za te pieniądze naprawi szkodę, plus dodatkowo wymieni oba progi w tej cenie (progi już kupiłem i oddaję razem z samochodem).Jak widzisz, przy małych szkodach załatwienie sprawy z ubezpieczycielem nie było męczące i zajęło dosłownie dwa dni.
-
Ja mocowania foteli
malowałem BRUNOX-em (po wcześniejszym wyciągnięciu foteli i z grubsza oczyszczeniu)
rdza i tak wylazlaJa mogę polecić jeszcze farbę o nazwie Corina, jest to farba reaktywna tak samo jak Brunox, ale sporo tańsza. Używają tego w stoczniach do malowania kadłubów statków. Ja jej używałem kiedy konserwowałem podwozie auta jako podkład, a na to dawałem Bitguma. Muszę stwierdzić iż mimo upływu lat i starciu się Bitguma na kilku elementach to podkład dalej się trzyma.
-
Ja mocowania foteli
malowałem BRUNOX-em (po wcześniejszym wyciągnięciu foteli i z grubsza oczyszczeniu)
rdza i tak wylazlaWylazła, bo i tak wyjdzie w tych miejscach. Tam zawsze jest dużo wilgoci. Do tego sól w zimie się dokłada
-
Gadałem i wygadałem. Koleś mi wczoraj wymusił i swifta z przodu potrzaskało. Trudno, stało się, ale ubezpieczalnia sprawcy staje na głowie tylko żeby mi zaniżyć wycenę szkody. Powiedzcie mi, jak można wypolerować klosz reflektora ze sznitem o grubości przynajmniej 2mm? Albo dlaczego według ubezpieczyciela zderzak przykręcony jest do podłużnic bezpośrednio (bez stelarza zderzaka)? Coś czuję, że będzie ostre starcie...
-
Gadałem i wygadałem. Koleś mi wczoraj wymusił i swifta z przodu potrzaskało.
Współczuję i mam nadzieję, że straty nie są duże.
Trudno, stało się, ale ubezpieczalnia sprawcy staje na głowie tylko żeby mi zaniżyć wycenę szkody. Powiedzcie mi, jak można wypolerować klosz reflektora ze sznitem o grubości przynajmniej 2mm?
Przede wszystkim wg. wszelkich zaleceń nie wolno polerować szkieł reflektorów, bo stracą swoje właściwości, takie uszkodzenia naprawia się poprzez wymianę elementów na nowe.
Niestety, musisz trochę z nimi powojować
-
Gadałem i
wygadałem. Koleś mi wczoraj wymusił i swifta z przodu potrzaskało.Współczuję, ważne że Tobie się nic nie stało.
Trudno, stało
się, ale ubezpieczalnia sprawcy staje na głowie tylko żeby mi zaniżyć wycenę szkody.Typowe. Polecam Rzecznika Ubezpieczonych - Twój koszt to znaczek na polecony i pół godzinki na przygotowanie skargi. Poczytaj o moich bojach z Hestią - http://zlosniki.pl/ubbthreads.php?ubb=showflat&Number=975159#Post975159 W razie potrzeby pisz, pomogę.
-
Gadałem i
wygadałem. Koleś mi wczoraj wymusił i swifta z przodu potrzaskało. Trudno, stało
się, ale ubezpieczalnia sprawcy staje na głowie tylko żeby mi zaniżyć wycenę szkody.
Powiedzcie mi, jak można wypolerować klosz reflektora ze sznitem o grubości
przynajmniej 2mm? Albo dlaczego według ubezpieczyciela zderzak przykręcony jest do
podłużnic bezpośrednio (bez stelarza zderzaka)? Coś czuję, że będzie ostre
starcie...Współczuję Ostatnio jakieś fatum krąży. Kolega z pracy kupił niedawno hondę civic i już po kilku dniach ktoś mu się w tyłek zapakował. Parę dni później moja kolizja. Wczoraj z kolei mojej prezesce ktoś wjechał dostawczakiem w tyłek (mitsubishi lancer 2010)
-
Współczuję
Ostatnio jakieś fatum krąży. Kolega z pracy kupił niedawno hondę civic i już
po kilku dniach ktoś mu się w tyłek zapakował. Parę dni później moja kolizja.
Wczoraj z kolei mojej prezesce ktoś wjechał dostawczakiem w tyłek (mitsubishi lancer
2010)A jak ja swoim emerytem jadę to wszyscy jakoś z drogi mi zjeżdżają... Przynajmniej miałbym powód pomyśleć o zmianie samochodu
-
A jak ja swoim emerytem jadę to wszyscy jakoś z drogi mi zjeżdżają...
Też tak mam... i niesamowicie dobrze mi z tym. Kolega dzisiaj zerknął w lusterko i powiedział "ja p...ę... ale potwór". Kolega ma Astrę H kombi, więc też niemałe auto a przy moim wygląda jak zabawka