Co dziś dłubałem w Tico
-
Mi sumarycznie z napełnieniem filtra wchodzi koło 2,8-2,9l Bo zawsze odsysam ten cały syf co zostaje na dnie miski strzykawką z wężykiem A zalewam zawsze na max
-
A zalewam zawsze na max
Nie jest to dobre rozwiązanie.
Było to już wielokrotnie poruszane na wielu forach motoryzacyjnych - przy max. poziome oleju powstaje zbyt wysokie ciśnienie, co często powoduje wycieki spod uszczelek.
Generalnie polecany jest poziom 0.5-0.75 na podziałce bagnetu.Dlatego ja zawsze nalewając 2.5L uzyskuję poziom trochę ponad 50%
-
Dlatego ja zawsze
nalewając 2.5L uzyskuję poziom trochę ponad 50%Ponadto, lejąc 2,5 litra można mieć 1 opakowanie oleju na 2 wymiany (o ile nie trzeba dolewek robić)
-
Panowie sprawa się wyjaśniła okazało się, że źle obliczyłem, byłem pewny że to jest bańka 5l, a jednak jest 4l i nie liczyłem według tych wskaźników tylko przelałem olej najpierw w butelke 1 litrową i wlałem pod korek, a reszte wlałem do słoiczka 300ml więc w układ poszło 2,7l ; D
(W temacie)
Umyłem i wywoskowałem karoserie, oraz wymieniłem ograniczniki drzwi tylnych, ponieważ nie jednego by zabiły te drzwi przy wsiadaniu i wysiadaniu : D -
Ponadto, lejąc 2,5
litra można mieć 1 opakowanie oleju na 2 wymiany (o ile nie trzeba dolewek robić)Dokładnie ja tak zawsze robiłem, tzn. kupowałem olej Castrol 5W40 (4+1L) i to mi wystarczało na dwie wymiany.
Ponieważ silnik nie miał żadnych wycieków, to nawet między wymianami nie musiałem nic dolewać, tylko okresowo sprawdzałem poziom oleju. -
U mnie od dawna brakowało czasu aby cokolwiek wymienić aż do dzisiaj,doba w garażu spędzoną poleciało na nowe:
-wszystkie sztywne przewody hamulcowe
-Cały środek wraz z bębnem i tarczą kotwiczną
-nowa linka ręcznego z nowymi otworami pod mocowania
-nowy płyn hamulcowy
-nowy olej przekładniowy
-dokręciłem zbiornik bo ostatnio miałem tyle czasu że zostawiłem go na dwóch śrubach:)
-końcówki drążków
-tłumik
-uszczelki z drzwi
-wreszcie założyłem środkowe lusterko
-regulacja zaworów
-new pasek klinowy
-naładowałem akumulatorbrakło czasu na założenie nowych tarcz i klocków,poleżą w bagażniku...
w kolejnym starciu pewnie polecą sprężyny i amortyzatory na coś z innego auta,aby auto siadło sztywno na czterech łapach ściskając go u góry jak i na dole rozpórką
jak robota posłuży i będą dobre zlecenia to w kolejnym starciu zależeć mi będzie na wycięciu dolnego pasa konstrukcji samonośnej i zastąpienie ją ramą w newralgicznych punktach
-
....
-new pasek klinowy
-naładowałem
akumulator
brakło czasu na
założenie nowych tarcz i klocków,poleżą w bagażniku...Niezły kawałek roboty
w kolejnym starciu
pewnie polecą sprężyny i amortyzatory na coś z innego auta,aby auto siadło sztywno
na czterech łapach ściskając go u góry jak i na dole rozpórkąZ czego ma być przeszczep?
jak robota posłuży
i będą dobre zlecenia to w kolejnym starciu zależeć mi będzie na wycięciu dolnego
pasa konstrukcji samonośnej i zastąpienie ją ramą w newralgicznych punktachCo konkretnie planujesz?
-
W mojej głowie od dawien dawna zrodził się plan na to tico,już parę wiosen minęło i obiecałem sobie że jak tico zacznie się sypać po całości,odbuduje go na swój sposób.
Jak narazie strzeliłem nim prawie 150tys na benie,z tego pierwotnego to został chyba sam goły silnik wraz z tylną kanapą i niektórymi kawałkami wierzchniej blachy.
Na obecny moment jest w bardzo dobrej kondycji,wygląda tak jak chciałem:),stary zdezelowany :D,ma poniżać wyrywając ze świateł:)Na spalanie nigdy nie patrzyłem wiec moje odchyłki są przeróżne lecz chcąc jechać eko pali eko.Jeżdżąc nim te parę lat,uciekając po rowach,mijając różne elementy i zderzając się z większością zabójczymi sytuacji zrodził się w mojej głowie plan .Biorąc na pierwszy rzut jego wady.Następnie już przy atutach można by pomyśleć,o szybkim wysokoobrotowym automacie o wysokim momecie.
Dlatego pierw krata pod maskę która by się ciągnęła po podłodze co by mnie jakiś antek żółtą cordobo w lesie nie zabił bo jak mu się wypadnie na mój pas po zakręcie,grodzie plexa i 4 tarcze starając się nie zwiększać masy pojazdu.Dokładając bardziej precyzyjne zawieszenie.
Jedno jest pewne mam sentyment do tego maleństwa choć klaszczę zawsze ludziom bravo jak ktoś kupuje świeżemu kierowcy tico,krzyż na drogę:D:D
Z resztą sam mam zasadę że jak ktoś prowadzi mojego ticktaka to nigdy nie będę siedział na miejscu pasażera:D
-
Cóż widocznie w tym Świętokrzyskim tak ludzie jeżdżą...
-
Akurat właśnie tico ma tą wadę, że na drodze nie wzbudza respektu i trzeba uważać na inne samochody bo kierowcy mają go za zabawkę która im musi ustępować. Ale i trzeba bardziej jeździć uważnie bo to miękkie i w nic nie wolno puknąć bo zero wzmocnień a tylko w drzwiach cienkie rurki. U mnie nawet oprzeć się o samochód było z ryzykiem wgniecenia blachy. Raczej nic tu nie da jakieś swoje wzmocnienia bo cala konstrukcja jest lekka. Co przekłada się na malutkie spalanie.
Gdy przesiadłem się do starej ibizy 1.6 z porównaniu z tico to czołg gdzie maska silnika waży więcej niż wszystkie przednie blachy tico. Jak mi gościu wyjechał thalią z bocznej drogi to on miał stracha a nie ja jak wcześniej w tico. Choć dajmy na to fiat sejczento wcale nie jest też o wiele lepszy od tico bo w testach zderzeniowych dostał kompromitujące 1,5 punktu a matiz 3,5.
Zmieniłem więc tico na troche większy samochód z 2 poduszkami bo już też dla mnie już było niezbyt bezpieczne na nasze drogi. -
Odpowietrzenie hamulców, wymiana bezpiecznika (nie działały el. szyby), regulacja ssania.
-
Co prawda nie dzisiaj, ale pisz teraz, ponieważ jakąś godzinkę temu zaopatrzyłem się w 2 pendzle, rozpuzczalnik, szczotkę drucianą i farbe chlorokauczukową antykorozyjną i jutro z samego rana wezmę się za demontaż wnętrza tico i zabezpiecze podłogę od wewnątrz, w sobote od zewnątrz BItexem (pistolet ciśnieniowy i jazda.)
w środku nie chce malować pistoletem, ponieważ nie mam zamiaru czyścić szyb oraz tapicerek drzwi od farby wolę pędzlem, mniej roboty z zabezpieczaniem podsufitki, tapicerki drzwi.
Jestem ciekaw czy nie napotkam na podwoziu jakiś dziur : D Nie licząc korków spustowych : PZawsze można wziąść spawarkę w ruch i pobawić sie troche w spawacza.
-
Akurat właśnie tico
ma tą wadę, że na drodze nie wzbudza respektu i trzeba uważać na inne samochody bo
kierowcy mają go za zabawkę która im musi ustępować.Dziwne podejście, bo na drodze każdy pojazd wzbudza respekt, bo może być potencjalnym uczestnikiem zdarzenia drogowego, nawet ze skutkiem śmiertelnym. Trzeba mieć tego świadomość. Oczywiście większy samochód typu ciężarówka wzbudza większy strach, jednak nawet takie małe Tico wjeżdżając w drzwi kierowcy może narobić sporo zniszczeń w sprzęcie, a w przypadku ludzi nawet zabić.
Uważam, że samego zachowania na drodze nie można uzależniać od wielkości auta.Ale i trzeba bardziej jeździć
uważnie bo to miękkie i w nic nie wolno puknąć bo zero wzmocnień a tylko w drzwiach
cienkie rurki.Kolejne dziwne podejście - każdym samochodem trzeba tak jeździć, aby w nic nie pukać i unikać pukania w siebie.
Nie rozumiem, tzn. mając np. Golfa mogę już sobie pozwalać na "pukanie"
Tico, z racji, że jest małe (jak każdy samochód tej klasy) nie gwarantuje wielkiej ochrony kierowcy i pasażerom i o tym trzeba pamiętać.
Większe samochody, np. klasy BMW teoretycznie gwarantują większe bezpieczeństwo, ale to jest złudne, bo właściciele (kierowcy) mają przeświadczenie posiadania dobrego, mocnego i bezpiecznego auta, przez co poruszają się znacznie szybciej i mniej ostrożnie od posiadaczy słabszych samochodów. To niestety sprzyja wypadkom i to często ze skutkiem tragicznym.U mnie nawet oprzeć się o samochód było z ryzykiem wgniecenia blachy.
To ja miałem lepsze Tico
Raczej nic tu nie da jakieś swoje wzmocnienia bo cala konstrukcja jest lekka. Co
przekłada się na malutkie spalanie.Bo to samochód klasy CC, SC, Maruti, 126P, Chamade itp. konstrukcji z początku lat 90-tych.
Trudno od takich aut w tym przedziale cenowym oczekiwać czegoś więcej.Gdy przesiadłem się
do starej ibizy 1.6 z porównaniu z tico to czołg gdzie maska silnika waży więcej
niż wszystkie przednie blachy tico. Jak mi gościu wyjechał thalią z bocznej drogi to
on miał stracha a nie ja jak wcześniej w tico. Choć dajmy na to fiat sejczento wcale
nie jest też o wiele lepszy od tico bo w testach zderzeniowych dostał kompromitujące
1,5 punktu a matiz 3,5.Jak pisałem wcześniej, respekt należy mieć przed wszystkimi samochodami i nie liczyć na to, że w sytuacji krytycznej, to ja, w teoretycznie lepszym aucie wyjdę bez szwanku, gdy ten mniejszy rozpadnie się na milion części.
Skąd więc wiesz, że kierowca Thali mniej by się przestraszył, gdyby zamiast i tak małej Ibizy zobaczył TicoZmieniłem więc tico
na troche większy samochód z 2 poduszkami bo już też dla mnie już było niezbyt
bezpieczne na nasze drogi.Nie twierdzę, że Tico jest najlepsze na świecie, ale po prostu jeżdżąc tym samochodem trzeba pamiętać, że jest małe i gwarantuje bezpieczeństwo na stosunkowo marnym poziomie. Trzeba znać i uwzględniać podczas jazdy wszystkie zalety i mankamenty tego pojazdu, a to powinno przełożyć się na możliwie bezpieczną jazdę. Wiadomo też, że małe samochody są trochę lekceważone (ale też bez przesady) przez innych uczestników ruchu drogowego.
Ze smutkiem stwierdzam, że wielu na takie traktowanie sobie sami zapracowują.
Już tłumaczę, co mam na myśli.
Wiadomo, że Tico, jest jednym z najtańszych aut na rynku, gdzie stosunkowo młode roczniki (przełom wieku, gdy były produkowane) można kupić za dobre pieniądze. Wielkim plusem jest jego tania eksploatacja, niskie ceny części zamiennych (nowych), dobra widoczność we wszystkich kierunkach, prosta obsługa, małe spalanie, dobre osiągi, 5 drzwi itp.
To sprawia, że bardzo często jest to samochód dla ludzi o małym zasobie finansowym, jako pierwsze auto lub tzw. auto dla kobiety.
Z racji posiadania Tico z zaciekawieniem obserwowałem, kto prowadzi te samochody.
Z moich obserwacji wynika, że zdecydowana większość to kobiety lub ludzie w starszym wieku. Następnie widać ludzi młodych, powiedzmy poniżej 30 lat. Kierujących w średnim wieku jest bardzo mało.
A teraz sedno moich wywodów, niestety, ludzie starsi i kobiety z natury jeżdżą wolniej i bardzo często zbyt bojaźliwie. To sprawia, że często inni kierowcy tracą cierpliwość, gdy np. długo czekają za takim Tico przed wjazdem na skrzyżowanie i wtedy często zaczyna się miganie światłami, trąbienie, wymuszanie przejazdu itp.
To samo podczas zwykłej jazdy, tzn. nawet na drodze z ograniczeniem do 70 km/h jadą 40-50 km/h skutecznie pogarszając płynność ruchu.
Każdy z nas na pewno nie raz zaobserwował takie zachowanie kierowców i to nie tylko Tico.
Inna grupa, to ludzie młodzi, którzy myślą, że mają super samochód o rewelacyjnych parametrach i muszą innym np. na światłach udowadniać, jaki to ich samochód jest wspaniały. Wielokrotnie widziałem, jak taki kierowca non-stop wyprzedza dosłownie na styk wielokrotnie ryzykując kolizję i zmuszając innych do gwałtownego hamowania, ścigał się na każdych światłach itp. Również to zachowanie nie dotyczy tylko kierowców Tico, ale mimo wszystko nie wzbudza to wielkiego podziwu, mimo iż wielokrotnie DU takie "zawody" wygrywa.Jednym zdaniem, wszyscy posiadacze danej marki samochodu pracują na swoją opinię i traktowanie.
Czasami krzywdząco dla "normalnych" kierowców jest się traktowanym jako "emeryt" lub "niewyżyty smarkacz". -
Zasadniczo zgadzam się z Tobą odnośnie możliwych przyczyn pogardliwego traktowania "maluchów" na drodze, ale niestety tego nie zmienimy. Sam takiego rozjeżdżania wielokrotnie doświadczyłem, poruszając się po tych samych trasach na zmianę Tico i Corollą (wcześniej jeszcze 126p, potem Alto). Jeżdżąc Tico i 126p niezliczoną ilość razy musiałem wykonywać gwałtowne manewry aby uniknąć wypadku, Corollą jedynie sporadycznie. Mimo to miałem kilkanaście stłuczek i wypadków, większość nie z mojej winy, wszystkie w "maluchach" a nie w Corolli. Wśród wypadków były także groźniejsze, jak dachowanie 126p czy strzał w bok który zakończył żywot mojego Tico. Obecnie jeżdżę Alto - jest równie niewielkie jak Tico, ale mało popularne, a przez to traktowane przez innych uczestników ruchu w miarę normalnie.
-
Czyszczenie i malowanko felg na zimę
-
Zasadniczo zgadzam
się z Tobą odnośnie możliwych przyczyn pogardliwego traktowania "maluchów" na
drodze, ale niestety tego nie zmienimy.....Wiesz, potwierdzasz moje obserwacje ogólnie kierowców małych samochodów, w tym niestety Tico.
Ponieważ większość kierowców tych pojazdów, chociażby z racji zbyt ostrożnej jazdy ("emeryci", "kobiety") wyrabia wśród innych uczestników ruchu drogowego przekonanie, że jeżdżą za wolno, zbyt ostrożnie, często blokują pasy ruchu itp. stąd być może zakładają, że się jeszcze "zmieszczą" lub zdążą wykonać swój manewr przed takimi użytkownikami.
To niestety bardzo często powoduje powstanie sytuacji bardzo niebezpiecznych i groźnych, szczególnie gdy takim małym pojazdem ktoś jedzie "normalnie".Dobra, kończę bo robimy trochę OT
-
Oj widzę że niezła burza.
Przeczytałem wszystkich wypowiedzi i w 100% stwierdzam że ani trochę się tak nie czuje jak wspominacie.
Prawie codziennie prócz tico zasiadam do 2 aut służbowych.
Raz na jakiś czas zdarza się zasiąść za ciężarówką.
Do tej pory spokojnie prowadziłem grubo ponad 100 różnych aut.Prócz tego że traktuje tico jakąś swoją sympatią to omijając tego typu rzeczy ma bardzo dużo aspektów które tonowe auto nie może mieć.
Nie wiem czy będzie to zrozumiałe ale postaram się...
Jest pewien margines który bardzo widocznie się nakreśla na korzyść kierującego np. przy agresywnej jeździe sportowym motocyklem na 3 pasach i z prędkością min 200km/h.To samo przekłada mi się w tico przemieszczając się 140km-160 po jednym pasie,czy na bardziej wymagającej trasie która biegnie samymi zakrętami.Chociażby w małych górach świętokrzyskich.
Im bardziej teren jest kręty,ma przeróżne elementy prócz długich prostych tym dla mnie siedząc w tico jest bardziej bezpieczny.A dlaczego tak sądzę?
Ponieważ na takiej drodze spokojnie samemu(bez pasażera bo tylko delirkę łapią z boku) jestem w stanie utrzymywać przedział 110-135km/h(u mnie to max tego autka(granica 6tys.obr),ponieważ 5 bieg jest za słaby w momencie, aby równoważył auto w zakręcie),a zasiadając do tonowego auta z sporą niepewnością wchodząc w ten sam zakręt max przy 92-95 gdzie już przed wejściem w niego się ratuje wciśniętym gazem i hamulcem jednocześnie to 95% kierowców po takiej drodze na ogół nie przekracza 80km/h i do czego dążę,uzyskuje dosyć sporą różnice między moją prędkością a otoczenia co skutkuje tym że auto przed nami nie jest w stanie tak szybko wykonać jakiego kol wiek manewru aby nam zaszkodzić.
I nigdy nie zgodzę się z tym co non stop słyszę że to prędkość zabija.
Zabija tylko i wyłącznie brak umiejętności który przekłada się na niewiedze co do prawidłowego operowania autem na granicy jego możliwości w nagłych sytuacjach.Dlatego gnam tiktakiem bo jego właściwości są dla mnie najlepszą poduszką bezpieczeństwa, umożliwia mi dużą swobodę w pokonywaniu zakrętów ponieważ nie zajmuje standardowej szerokości pasa a kolejnym atutem jest właśnie jego masa i nie zgodzę się że to jest jego wada,a co za tym idzie daje mi więcej rozwiązań w nagłych sytuacjach niż standardowe tonowe auto.
P.s.Wiem że ciężko jest mi przyznać rację,wiem też że pewno mało kto zastanawiał się kiedyś nad odpowiedzią jaki dać opór na maglownicy aby uzyskać płynny ruch kółkiem który dosyć istotnie procentuje w aucie z wąskim rozstawem osi.:)
Pozdrawiam
-
To samo przekłada
mi się w tico przemieszczając się 140km-160 po jednym pasie,czy na bardziej
wymagającej trasie która biegnie samymi zakrętami.Chociażby w małych górach
świętokrzyskich.Pojawia się jedno, główne pytanie - po cholerę tak szybko jeździć
Oczywiste jest, że przy takich prędkościach Tico jest już niestabilne, a gdy zajdzie potrzeba wykonania gwałtownego manewru to już może być za późno.
Przypomnę tylko, że podczas badań laboratoryjnych, gdy osoba wiedziała, że będzie mierzony jej refleks, łączny czas od pojawienia się bodźca (lampka) do zadziałania układu hamulcowego wyniósł 1 sekundę.
Przy prędkości 140km/h auto pokonuje dystans prawie 40 metrów i na tym dystansie nic nie można zrobić w celu zmniejszenia prędkości.
Kolejna sprawa, piszesz o zakrętach - co będzie, gdy za nim zobaczysz stojący pojazd na własnym pasie ruchu, włączającego się do ruchu innego kierowcę itp. a z przeciwnej strony jadący inny samochód Przez najbliższe 40m jedziesz cały czas z tą samą prędkością i dopiero po tym Tico zaczyna zwalniać, co zajmie szacunkowo 80-100m.
Z tego wniosek, że na przestrzeni ok. 150m na drodze publicznej stajesz się śmiercionośnym przecinakiemDla wyjaśnienia, lubię i jeżdżę dynamicznie, co nie znaczy po wiariacku twierdząc, że mam już takie umiejętności, że mogę jeździć bardzo szybko i bezpiecznie.
Aby udowodnić przede wszystkim sobie, a przy okazji innym, że potrafię dobrze jeździć takim małym samochodzikiem przeniosłem się na tor, gdzie bezpiecznie mogłem to robić i to naprawdę z dobrym skutkiem - nie muszę więc na drogach publicznych nikomu udowadniać, jaki to ja jestem dobry i jakie to mam super autko, bo wszyscy ze mną przegrywają "na światłach" - ja nie muszę się tak dowartościowywać.Kiedyś jeździłem szybciej, jednak wielokrotnie wręcz zdziwiłem się i to mocno.
Jeżdżąc w trasę do teściów ok. 125km najczęściej jeździłem szybko, tzn. 120-130km/h. Oczywiście była to normalna droga wojewódzka z miastami i wsiami po drodze. Na niej najczęściej był spory ruch, więc jadąc z tymi prędkościami trzeba było być cały czas skupiony, szczególnie że wielu było też kierowców jadących jeszcze szybciej.
Kiedyś jechałem wolniej, bo wiozłem coś delikatnego (nie pamiętam już co) i prędkość podróżna oscylowała w ok. 90-100km/h, czyli zdecydowanie mniej niż wcześniej.
Jakie było moje zdziwienie, gdy po dojechaniu do celu z tymi mniejszymi prędkościami, czas podróży wzrósł o niespełna 15 minut
To był dla mnie sygnał, że lepiej jechać spokojniej z w miarę przepisowymi prędkościami, niż jechać szybko, być ciągle skupionym i "walczyć" na drodze z innymi dla tak małej różnicy czasowej.
Nie wspominam, że komfort psychiczny dla pasażerów był nieporównywalnie wyższyNa koniec moje przemyślenie, dla którego zdecydowanie zwolniłem moje tempo przemieszczania się - ja mam po prostu dla kogo żyć
PS.
Cieszę się, że nasze trasy poruszania się po drogach publicznych nie krzyżują sięPS do PSa.
Tak się składa, że mam zamiar jutro pojechać do mojej szkoły średniej na obchody 60-lecia jej istnienia i przy okazji spotkać się z kumplami z klasy. Na stronie www mojej szkoły znajduje się wykaz absolwentów, w tym przy każdej osobie jest okno na dokonanie wpisu.
Przy jednej osobie z mojej klasy, w tym okienku znajduje się wpis, cyt. "Z bólem informujemy, iż Robert zginął śmiercią tragiczną& w wypadku w 2004 roku. Cześć jego pamięci.".
Przypomina mi się, jak mówił, że jeździ "szybko i bezpiecznie" - obyś Ty i inni nie musieli się o tym przekonać -
wspomniałem że nie zrozumiecie.
Sharky dzięki za post ale ani trochę on mnie nie opisuje:)Chociażby to że pierw rozebrałem je na części pierwsze,a następnie składając wg.własnych potrzeb.:). Ja nie muszę gdybać czy się zatrzymam z 150km/h,zatrzymam się bo się zdarzało,a przy 130km/h nie odczuwam niestabilności czy jakiś niekontrolowanych zachowań.
pozdrawiam
p.s.co za różnica czy twoje 80 czy moje 140 i tak ani z ciebie ani ze mnie...
Co do wartości życia uwierz że mało kto by się chciał ze mną zamienić. -
Montaż osłony zimowej. Wiem że ciepło jeszcze ale jazda wieczorami jest już dość chłodna.