Poszukiwany godny następca Tico
-
No tak ale ja mieszkam w
takich stronach gdzie uzbieranie na nowy samochód z wypłaty to by trzeba było chyba całe lata
odkładać wypłatę.To nie kwestia Twoich stron. W podobnej sytuacji jest większa część naszego ukochanego kraju. W moich stronach jest tak samo.
Bardziej jest to sprawa wysokości zarobków, stanu posiadania, comiesięcznych wydatków (np. mieszkaniowych), sytuacji rodzinnej (singiel, bezdzietne małżeństwo, dzieci), wieku (ktoś zaczynający pracę zarabia zwykle inaczej, niż ktoś ze stażem 20 lat) oraz oczekiwań... Jeszcze parę innych zmiennych się znajdzie. Czyli jest tego sporo.Brat ciocteczny sprzedał matiza a kupił za wszystkie oszczędności fabie.Dał
ponad 35tys a teraz po tych 3 latach warta pewnie jest ze połowę. Dobra rzecz ale jak się
dobrze zarabia.Pewnie tak... Sąsiad z garażu obok też ma fabię, 9 lat, (uwaga) niecałe 50 kkm na liczniku, a kupił nową... Nie opłaca mu się sprzedawać...
Powtórzę: moim zdaniem, jeśli ktoś chce dłużej pojeździć tym autem, powinien zastanowić się nad nowym. Jeśli zadbasz od początku i nie trafisz na szczególnie felerny egzemplarz (ja trafiłem świetnie ), to nacieszysz się sprawnym i niezawodnym samochodem przez długie lata. Jeśli weźmiesz używkę, będzie to dla Ciebie przez dłuższy czas niespodzianka na kółkach - dopiero po roku, dwóch można coś będzie naprawdę powiedzieć, jakie się auto kupiło. Jeśli trafi się źle (a nie jest to rzadkość), trzeba będzie wydać na naprawy (nieraz sporo, bo ludzie w PL nie sprzedają samochodów, bo spaliła się tylko żarówka; raczej wysiadło coś poważnego, drogiego, i stara się to ukryć na wszelkie sposoby - stąd np. te Motodoktory, trociny w oleju itd.). I w końcu może się okazać, że kupując używkę i remontując ją, po 2-3 latach wydaliśmy więcej, niż zapłacilibyśmy za nówkę i serwisowanie w ASO. A gdzie stracony czas, nerwy itd.?
Dobra, kończąc: nie ma reguły. Dalej jednak twierdzę, że JEŚLI ma się możliwość kupna nowego auta i nie zadłużyć się strasznie w tych niepewnych czasach, warto się nad tym zastanowić. Nawet kupić auto o klasę niższe, tańsze, ale nowe, niż jakieś używane z wyższej półki o droższych kosztach eksploatacji. Oczywiście wszystko w miarę oczekiwań (znaczy rodzina z czwórką dzieci nie kupuje tico). No i najważniejsze: ponieważ jesteśmy ludźmi o naprawdę przeciętnych zarobkach, rozmawiamy o samochodach w niższym zakresie cenowym (załóżmy - do 50 tys. zł). Myślę, że dla nas wydanie np. 70 czy 80 tys. zł na nowe auto jest przesadą.W tym temacie zobacz też moją drugą odpowiedź.
-
Tak wiec Leo. Masz
rację, siegajac pamiecia wstecz to gdy bylem jeszcze małolatem i wchodził bum na tikosy i
espero to siec ASO Daewoo sie szybko rozwijała. A TATA ?? JUz prawie dwa lata na polskim rynku
i słabo z tym jest.
To i ludzie sie słabo tym interesują.Tak jest. Mam wrażenie, że jakoś im nie zależy zbytnio na polskim rynku.
Moi rodzice za tico płacili 22tys zl
auto nie mialo nic szczególnego na wyposażeniu. Nie wiem czy to było aż tak dobre posunięcie
ale mimo upływu lat jakoś autko jeżdzi i powiem ze nie jest tak tragicznie jakby sie mogło
wydawać.Wiesz... W tamtych latach np. klima to już był luksus. Inne czasy, inna technika, inne oczekiwania były (względem wyposażenia też).
Choc przyznam ze teraz to by mi było trudno kupic nowe auto.
Wszystko to, naprawdę wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
No dobra, to napiszę o moim własnym przypadku.
W 1998 r. byliśmy jeszcze bezdzietnym małżeństwem. Planowaliśmy powiększenie rodziny. Chciałem zmienić też auto. Padło na Tico, po zrezygnowaniu z Uno i CC. Koszt - jak pisałem, 20.600 zł "na dzień dobry", finalnie zapłaciłem prawie 25.000.
Miałem 10 tys. zł oszczędności. Sprzedałem stary samochód (7,5 tys.). Ktoś z rodziny, odwdzięczając się za moją pomoc, obiecał dołożyć do nowego samochodu 5 tys. No i dobrałem jeszcze trochę kredytu, który bez żadnego bólu, na spokojnie spłaciłem po 3 czy 4 miesiącach. Udało się - pozbywając się nie wiadomo jakich oczekiwań oraz bzdurnych pseudo-ambicji - miałem nowe autko, którym jeżdżę do dziś i sprzedawać nie chcę.
Dalej: kilkunastoletnia eksploatacja tico pozwoliła mi na przekierowanie zarabianych pieniędzy i oszczędności na inne, ważniejsze cele. Udało mi się (bez niczyjej pomocy, np. rodziny) zupełnie uniezależnić mieszkaniowo oraz utrzymać rodzinę na w miarę przyzwoitym poziomie. Udało mi się też co nieco zaoszczędzić na inne auto.
Przyznaję, że będąc w 1998 r. salonie dealerskim patrzyłem na lanosa i bardzo mi się on podobał. Musiałbym jednak dołożyć jakieś 10-15 tys. zł - i wtedy naprawdę bym się zadłużył dość poważnie. Eksploatacja takiego auta (chociażby samo paliwo) również uszczuplałaby na bieżąco mój budżet. Tak więc IMHO rozsądne, nie ambicjonalne, podejście do sprawy pozwoliło mi załatwić wiele innych, ważniejszych spraw.
Ale, jak pisałem: sytuacja każdego z nas jest inna.Gdzie oni rozum maja... Aby uzyskać pojazd z wyposażeniem ktore
gwarantuje namiastke komfortu musze dopłacać do 1/2 wartościu modelu najtańszego, nie mowie tu
o podrzewanych dyszach sprystkiwaczy czy klimie dwustrefowej. Gdzie rozum i gdzie logika.Niestety, takie jest podejście wielu dealerów. Trzeba po prostu chodzić, pytać, rozważać.
-
i co z tego że dają te 8 lat
skoro by ona była ważna to trzeba co jakiś czas robić przegląd co raczej za darmo u nich w ASO
nie jest.Nowy samochód to i tak trzeba a później mało kto na takie coś się decyduje.Zależy, jaka firma i jaki samochód.
W przypadku DU nie było to tragicznie. Zwykły przegląd gwarancyjny co 10 kkm kosztował ok. 200 zł + materiały (w zależności, co się brało; ja zawsze przywoziłem ze sobą oleje,świece, filtry i in., nie kupowałem w ASO).
Jeśli zaś chodzi o gwarancję i perforację: gwarancja mechaniczna to co innego, gwarancja na lakier co innego, a na perforację jeszcze co innego. W tico było:- 2 lata na wszystko bez limitu km
- 3 lata na lakier
- 3 lata na perforację nadwozia
Warunkiem utrzymania gwarancji na lakier i perforację było: systematyczne konserwowanie powłok lakierowanych, naprawa uszkodzeń w ciągu 15 dni od powstania i przeglądy bezpłatne powłoki lakierowanej po roku i 3 latach. Gdy po roku zwróciłem się w ASO o wykonanie takiego przeglądu, facet był zdziwiony ("Panie, a kto to robi???" ), a gdy się upierałem, zapytał: "a ma pan uwagi?". Odpowiedziałem, że nie, i gość nie wychodząc z biura podpisał mi ten przegląd w książce gwarancyjnej.
Oczywiście do końca gwarancji nic się nie działo ani z lakierem, ani z blachami.
W przypadku innych marek może być inaczej, cenowo także.
Znajomy w tym samym czasie kupił dwuletniego Mitsu Space Stara, miał jeszcze gwarancję. Pojechał na przegląd gwarancyjny i 1000 zł mu nie wystarczyło. -
Wojtek niestety jest jak jest. Reklamuja, ze samochod mozna kupic za 30tys, sa w nim dwie poduszki powietrzne, ale nie ma kola zapasowego i radia - taka prawda.
Wspominales o wiekszym samochodzie i tanim - ale i nowym.
Jedyne co mi przychdzi na mysl to Dacia Logan, Dacia Sandero albo Renault Thalia. Brat kiedys mial firmowa Thalie, jezdzilem nia kilka razy, przyjemny samochod. Nie wiem jednak co by bylo dalej, po kilku latach ... ja osobiscie jakos francuskim samochodom nie tyle nie wierze, co jakos mam o nich marne zdanie, ze czesci drogie.
Jezeli jeszcze chodzi o to kogo na co stac. W mojej miejscowosci zdarzaja sie osoby co kupuja samochod i nie patrza na cene, ale sa to raczej lokalni przedsiebiorcy. Ludzie glownie kupuja nowe samochody, dbaja o nie jak o dzieci i ciesza sie nimi latami. Zadko spotykam kogos wogule, kto kupi samochod i zaraz sprzedaje, chocby po 3 latach jak sie konczy gwarancja
W Polsce sprzedaz nowych samochodow sie zmienila, ale nadal jest wiele do poprawienia. -
a mnie ta reklama przekonuje do zakupu "japońskiego" Tico
http://www.youtube.com/watch?v=c_vyWl-DdKw&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=RbaiAqSHRQE&feature=related
wybaczcie odbiegnięcie od tematu
-
Ja sie nie gniewam takie tico coupe, fajnie nawet to wyglada...jeszcze gdyby był silniczek z 1.3 to żadne BeMWe nie mialo by sznas spod świateł...:P
-
jest to dokładnie Suzuki Alto Works, silniczki 650ccm ale z turbo szkoda że tak mało informacji jest na ich temat
-
Cena 23.900zł już dawno
nieaktualna. Obecnie sprzedawane są tylko auta w najbogatszej wersji wyposażenia za 26.900zł.
Z tego co czytałem, przy zakupie można otrzymać pakiet ubezpieczeń na dwa lata gratisczyli tez można wartość tego pakietu "odliczyć" od ceny zakupu
-
Troche do swifta z tym przodem podobny, tylko szkoda ze w Polsce takiego modelu nie sprzedawali. Osobiscie jestem za tym aby montowano w autach osobowych male silniki z turbo. A nie jakies marne 2.0 czy 1.6 (80KM).
-
Troche do swifta z tym
przodem podobny, tylko szkoda ze w Polsce takiego modelu nie sprzedawali. Osobiscie jestem za
tym aby montowano w autach osobowych male silniki z turbo. A nie jakies marne 2.0 czy 1.6
(80KM).chętnie bym się przesiadł na Daihatsu Charade 1.0 Gtti z turbo, niestety samochód ten jest starszy od naszych więc na następcę Tico się nie nadaje. Wracając do tematu.. ja nie widzę wśród nowych aut takiego które można by określić następcą Tico, wśród używanych natomiast jest takie jedno... Matiz :)Szkoda tylko że są równie rdzewiejące jak Tico.
-
Polityka dealerów. Barany......Kiedys mozna bylo zrobic auto "dla ludu" a teraz ...zal za pupę sciska. Maluszek zostal wymieniany na tikolota a teraz z tikolota trzeba sie przesiadac do używanego auta...Bo nówka to...kredyt- petla na szyje dla co niektorych.
-
ja nie widzę wśród nowych aut takiego które
można by określić następcą Tico, wśród używanych natomiast jest takie jedno... Matiz :)Szkoda
tylko że są równie rdzewiejące jak Tico.A Chevy Spark?
-
A Chevy Spark?
właśnie w necie znalazłem że są wersje z silnikiem trzy cylindrowym 0.8... ciekawe czy to nie nasz silniczek?
-
Wyglada jakby nasz Trzeba by sie przyjrzec na gieldzie lub w komisie. Ogolnie samochod dosc tani (biorac pod uwage rocznik), ale mi sie np nie podoba uklad deski rozdzielczej
-
Wyglada jakby nasz Trzeba
by sie przyjrzec na gieldzie lub w komisie. Ogolnie samochod dosc tani (biorac pod uwage
rocznik), ale mi sie np nie podoba uklad deski rozdzielczejWłaściciel Tico i jeszcze wybrzydza ale faktycznie, wygląda trochę dziwacznie
-
Deska deską chory pomysł i tyle. Ale normalnie tył i te światła to już przesada. Za nic bym tego sparka nie kupił, już bym wolał poczciwego matiza. A do tego cena nowego śmiech na sali za takie brzydactwo. U nas ma takiego gościówka i widzę jakie to szkardztwo szczególnie z tyłu.
-
A ja znalazłem za 31k zl.
TUnawet dużo daja w standardzie...no ale dalej kredyt. Jak by kosztował z 20k zl to nic tylko brać
-
Właściciel Tico i jeszcze
wybrzydza ale faktycznie, wygląda trochę dziwacznieHehe, nie zebym wybrzydzal, ale jakos nieszczegolnie mi sie podoba ta deska i tyl Naprawde wole tico Co do silnika, troche gmeram na googlach i widze, ze jest chyba ten sam co w tico, ale oczywiscie na wtrysku. Podzespoly silnika moga troche sie roznic (moze aparat zaplonowy, dolot), skrzynia tez pewnie inna - juz bardziej podobna do matiza (jak nie ta sama). Dziwia mnie tylko opinie roznych serwisow co do spalania rzekomo to cudo zwane sparkiem pali 8,5-9l. Ale powiem tak: znajac dobrze nasz silniczek, biorac pod uwage niezbyt wygorowana cene (i oplaty), moze warto by go uznac za godnego nastepce tico (pomijajac wyglad).
-
Z całym szacunkiem ale cane pisze od.... A to juz różnica bo to tylko by przyciągnąć kupującego a potem sie okazuje, że kilka tysięcy trzeba dołozyc by nim wyjechać.A za takie brzydactwo a do tego małe nie dałbym 30tys.
-
Ja tez Nowego nie warto brac, ale jesli brac pod uwage ceny uzywanych - nie sa zbyt wygorowane, moze beda szybko spadac. Jak ktos bedzie chcial przesiadki ze starego ekonomicznego tico to spark moze byc wart uwagi. Czesci tez nie sa az tak drogie (allegro), np klapa tylna 100-150zl, klocki 35zl, sprzeglo kpl. 200zl.