-
I po co od razu takie gadanie? Ja bym w takiej sytuacji zapłacił ile by gościu żądał, a co bym
sobie pomyślał, to całkiem inna sprawa. Tak jak inną sprawą jest żądanie jakiejkolwiek
zapłaty. Dla mnie pomoc na drodze jest na zasadzie "dzisiaj Ty, jutro ja"1. nie żądałem zapłaty, facet sam zaproponował oddanie kasy
2. gdyby nie oszczędzał na gaśnicy nie musiałby oczekiwać pomocy i myśleć cokolwiek o tym który pomaga
3. też wyznaję zasadę "dzisiaj Ty jutro ja" i nie zamierzam "zarabiać" na pomocy -
no to do mnie też podjechali dwaj goście. Zaoferowali, że podjadą lawetą i wyciągną mnie na
łańcuchu... za marne 100 zł...żeby im ta lawet się w... rudą szybko obróciła <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
-
3. też wyznaję zasadę "dzisiaj Ty jutro ja" i nie zamierzam "zarabiać" na pomocy
To po co te słowa "Nie pamiętam dokładnie jaką kwotę chciałem od niego, ale było to w granicach ceny nowej gaśnicy z marketu." <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Trzeba było podziękować za ofertę zapłaty i tyle.
Tak nawiasem mówiąc moja poprzednia wypowiedź nie była kierowana konkretnie do Ciebie. -
Owszem może. Nie pamiętam, który to artykuł itd, ale jest zapis, który mówi mniej więcej, że
jeśli pomagając komuś, zaszkodzisz mu poprzez niefachową pomoc, to działasz na jego szkodę
i podlegasz jakiejś tam karze. Dlatego mnóstwo osób się zasłania tym przepisem i nieBzdura. Pociagniety do odpowiedzialnosci w razie zlego sposobu pomagania moze byc tylko ratownik po przeszkoleniu (czyli taki osobnik, ktory ma papiery na pierwsza pomoc).
Zwykla osoba, bez przeszkolenia (nie mowie tu o szkoleniu na prawo jazdy, czy w liceum, zaznaczam jeszcze raz), moze byc ukarana tylko w przypadku gdy nie udzieli w ogole pomocy. Jakosc pomocy w przypadku osoby bez przeszkolenia, bez kwalifikacji nie ma znaczenia. Wazne, ze pomagasz najlepiej jak potrafisz. Nawet gdyby w wyniku ratowania poszkodowanego doszlo do jego smierci, nikt nie ukara osoby, ktora jej pomagala.
p.s. rzecz jasna ma to pewne ograniczenia. sposob ratowania przez bicie poszkodowanego mlotkiem po glowie bo okazalo sie, ze to akurat kochanek zony ratownika to inna kwestia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
no i kiedyś musiał być ten pierwszy raz...
no ja tez zaliczyłem "rów" Tico tylko, że na pocz. grudnia;/ z tym, że ja ów rów przeleciałem, bo był płytki i uderzyłem w drzewo znajdujące się za nim;/ nie było to daleko od domu (ok2.5km), zatem zadzwoniłem po pomoc z domu... Ludzi kilku się zatrzymało ale każdy tylko: "...ano ślisko, ślisko... tak to jest jak się nie uważa!!!..." i stoi taki zamiast pomóc to się gapi i cieszy że to nie on;/ <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" /> ale dzisiaj autko u blacharza:) pozdro!!:) -
jak już jesteśmy przy pierwszej pomocy to jedna dobra rada (podobno autentyk):
[color:"blue"]Wydarzyło się podczas kursu na prawo jazdy gdy "na tapecie" byłą pierwsza pomoc.
Prowadzący przyniósł manekina i demonstrował różne rzeczy. W końcu chciał pokazać
jak przewrócić "ofiarę" z brzucha na plecy we dwie osoby:
Prowadzący:- Gdy ktoś nam może pomóc to jedna osoba klęka przy głowie poszkodowanego i łapie go, natomiast druga osoba łapie w pasie. Teraz drodzy państwo, o czym trzeba pamiętać przewracając takiego człowieka?
Zgłasza się nieśmiało kursantka, nomen omen blondynka: - No... yyy... żeby kręcić w jedną stronę? [/color]
<img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
- Gdy ktoś nam może pomóc to jedna osoba klęka przy głowie poszkodowanego i łapie go, natomiast druga osoba łapie w pasie. Teraz drodzy państwo, o czym trzeba pamiętać przewracając takiego człowieka?