Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę pipidówkami a z powrotem
krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do
3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zszedłem jeszcze niżej, ale ważne że pamiętałeś, że grubo poniżej 4.0L/100km. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę
pipidówkami a z powrotem krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile
pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do 3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zgadza sie - moj rekord to 3,9 l/100 predkośc przelotowa ok 90-100
-
Ja jak dochodze do 4,17 l/100 km to zaczynam się martwić.
Stosyje się podobnie do zasad które wymieniłeś, mam przebieg ok 100000 km, a zwykle 3,8 lub 3,9. Powyżej 4,0 to już musze z miasta nie wyjeźdżać.
Pozdro !!! <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
podstawa to przewidywanie na jezdni zachowan innych, wiadomo,ze w sytuacjach nie saprzyjajacych zaden z nas nie jedzie na luzie, bo po co sie narazac. ale np na swiatlach spotkalem sie juz z kilkoma przypadkami,ze gdyby nie tzw luz to pol samochodu by zniknelo, bo ktos sobie ruszyl na czerwonym albo nie wyhamowal. cala akcja zakancza sie nie wielkimi straami i ogranicza sie do popchniecia samochodu a nie jego kasacji co chyba jest bezpieczniejsze.z tego co sie uczylem na fizyce to lepiej wykozystac energie w mozliwie najlepszy sposob jak jej przeciwdzialac.
a Sharky chyba mial niewiele ponad 3 chyba 3,17 z tego co pamietam.pozdr
-
na swiatlach spotkalem sie
juz z kilkoma przypadkami,ze gdyby nie tzw luz to pol samochodu by zniknelo, bo ktos sobie
ruszyl na czerwonym albo nie wyhamowal. cala akcja zakancza sie nie wielkimi straami i
ogranicza sie do popchniecia samochodu a nie jego kasacji co chyba jest bezpieczniejsze.z
tego co sie uczylem na fizyce to lepiej wykozystac energie w mozliwie najlepszy sposob jak
jej przeciwdzialac.Tu to akurat na dwoje babka wróżyła. Jedni każą zaciągać ręczny, inni trzymają nogę na hamulcu, a inni zostawiają na luzie. Jak się dostanie strzał w plecy to jak auto jest na luzie ma szansę wjechać w ten co stoi przed nim i mieć skasowany dodatkowo przód, lub co gorsza na przejście dla pieszych, a wtedy nie wiadomo co się stanie. Z drugiej strony zahamowane auto będzie miało większe straty z tyłu. Każdy robi wedle własnego sumienia. Nie mam tu recepty, ja zwykle stoję na luzie ale jak mam ludzi na przejściu to patrzę co się dzieje w lusterkach. Ale to taki OT.
Cieszę się że nie śmigacie na luzie. Jeździłem kiedyś z takim kierowcą busa, co rozpędzał auto na trasie do 130, a potem jechał na wybiegu do 90 i potem znów rozpędzał. <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Ani to mądre, ani bezpieczne, ani ekonomiczne <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
Muszę powiedzieć, że robią na mnie wrażenie wyniki waszego spalania. Muszę wziąć ticusia zatankować i spróbować sił w oszczędzaniu. W sumie to niezłe wyzwanie zejść do 3,5l/100km. -
Muszę powiedzieć, że robią na mnie wrażenie wyniki
waszego spalania. Muszę wziąć ticusia zatankować i
spróbować sił w oszczędzaniu. W sumie to niezłe
wyzwanie zejść do 3,5l/100km.Niby tak, ale żeby tylko nie zajechać silnika zbyt niskimi obrotami <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Cześć Wszystkim <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> Ja tak po sąsiedzku. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim razie mam pytanie. Jak jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do 50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto? Na 3, czy na 4? Co jest bardziej opłacalne?
-
Cześć Wszystkim Ja tak po sąsiedzku.
Witka, kolego. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim
razie mam pytanie. Jak jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do
50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto? Na 3, czy na 4? Co jest
bardziej opłacalne?To zależy; jeśli się jedzie długą, wolną jezdnią, nie ma potrzeby silnego przyspieszania, należy tylko utrzymać prędkośc jazdy - to na 4-ce, dotykając ledwo pedał gazu. Jeśli zaś jest taka sytuacja, że dookoła masa aut i sytuacja na drodze nie wiadomo, jak się rozwinie (może trzeba będzie zaraz mocno przyspieszyć, może zahamować, może zmienić pas zmieniając prędkość, może wyprzedzić) - to na 3-ce, bo ona zapewnia lepsze osiągi w okolicach 50 km/h. Jednak na trzecim biegu silnik pracuje na dość wysokich obrotach, dlatego nie powinno się zbyt długo na niej piłować silnika (spalanie, hałas). Czyli: na dłuższe odcinki spokojnej jazdy z niezmienianą prędkością - 4-ka z "lekkim gazem", na krótkich odcinkach z możliwością szybkiego przyspieszenia - 3-ka.
Piszac o przeciążaniu silnika chodzi o to, aby nie zwiększać gwałtownie prędkości zaczynając od niskich obrotów; ostrzejsze przyspieszanie należy rozpoczynać od ok. 2500 rpm (czyli na 4-ce od ok. 60 km/h). Silnik jest obciążony, jeśli ma za niskie obroty i dostaje nagle sporą dawkę paliwa. -
Cześć Wszystkim Ja tak po sąsiedzku.
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim razie mam pytanie. Jak
jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do 50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto?
Na 3, czy na 4? Co jest bardziej opłacalne?Szczerze mówiąc przy 50 u mnie częściej jest to 3 niż 4. Wychodzi jakieś 3300 obr/min. Jedynie na płaskiej drodze gdzie nie muszę przyspieszać jadę na 4. Choć podobny dylemat mam przy 70 km/h - dla zachowania prędkości wrzucam 5, ale gdy jest choćby minimalna górka to jadę na 4.
Do jesieni zeszłego roku jeździłem na wyższych biegach, ale auto wtedy spalało mi 5,5/100.
Obecnie mój silnik się buntuje i wogóle nie chce jechać jak wrzucę np. 5-kę przy 60 a przy 45 na 4 plastiki wpadają w rezonans więc go nie krzywdzę, bo po co - na niższym biegu i milej dla ucha i ekonomiczniej, a i panewki dłużej wytrzymają <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />Od wiosny jeżdżąc 5 dni w tygodniu z Sosnowca do Katowic - centrum <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" /> - gdzie czasem stoję w korkach, mam spalanie rzędu 5,1-5,3 l/100 [średnia wielokrotna <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />]
Natomiast generalnie zacząłem jeździć spokojniej: częściej ruszam delikatnie, rzadziej pokazuję na co stać Tico <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> no i nie przekraczam 80-90. Generalnie 80% drogi jak kapelusznik <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> ale mam to gdzieś - ekonomia ponad wszystko, za to zostaje na <img src="/images/graemlins/piwo.gif" alt="" /> albo jakiś nowy filterek do autka.
Obecnie w trasie nie wiem ile pali bo nie jeżdżę. Prawdopodobnie na Dzień Matki będę miał okazję sprawdzić, więc pewnie się pochwalę <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" /> -
Na 3, w litrowym Swifcie, przy 50km/h mam 2,5 tyś obrotów. Więc nie są takie wysokie jak w Tico. Z kolei przy tej samej prędkości na 4 mam ok. 2 tyś obrotów. W takim razie patrząc od strony eco-drivingu co by było oszczędniejsze?
Druga sprawa jaka przyszła mi do głowy to kwestia przyspieszania. Zazwyczaj rozkręcam auto do 3 tyś obrotów i zmiana biegu. I tutaj mam pytanie co jest lepsze. Czy szybciej rozkręcać silnik do wskazanej prędkości obrotowej i zmiana - krótszy czas jazdy na niższym biegu, czy powolutku wkręcać silnik w obroty ale dłużej jechać na niskim biegu?
-
Szczerze mówiąc przy 50 u mnie częściej jest to 3 niż 4. Wychodzi jakieś 3300 obr/min. Jedynie
na płaskiej drodze gdzie nie muszę przyspieszać jadę na 4. Choć podobny dylemat mam przy 70
km/h - dla zachowania prędkości wrzucam 5, ale gdy jest choćby minimalna górka to jadę na
4.U mnie trochę inaczej obroty wyglądają. Co i jak napisałem w odpowiedzi koledze leo. Ale z 70km/h też się zastanawiam nad wyborem biegu.
Do jesieni zeszłego roku jeździłem na wyższych biegach, ale auto wtedy spalało mi 5,5/100.
Obecnie mój silnik się buntuje i wogóle nie chce jechać jak wrzucę np. 5-kę przy 60 a przy 45 na
4 plastiki wpadają w rezonans więc go nie krzywdzę, bo po co - na niższym biegu i milej dla
ucha i ekonomiczniej, a i panewki dłużej wytrzymająJeżeli o to chodzi to staram się trzymać silnik między 2 tys a 3 tys obrotów. Poniżej 2 tyś podobnie plastiki dają o sobie znać.
Od wiosny jeżdżąc 5 dni w tygodniu z Sosnowca do Katowic - centrum - gdzie czasem stoję w
korkach, mam spalanie rzędu 5,1-5,3 l/100 [średnia wielokrotna ]
Natomiast generalnie zacząłem jeździć spokojniej: częściej ruszam delikatnie, rzadziej pokazuję
na co stać Tico no i nie przekraczam 80-90. Generalnie 80% drogi jak kapelusznik ale mam
to gdzieś - ekonomia ponad wszystko, za to zostaje na albo jakiś nowy filterek do autka.
Obecnie w trasie nie wiem ile pali bo nie jeżdżę. Prawdopodobnie na Dzień Matki będę miał okazję
sprawdzić, więc pewnie się pochwalęW trasie Jelenia Góra - Szczecin spalanie wyszło mi 5 l/100 km z pełnym bagażnikiem i 4 osobami na pokładzie. W mieście cieżko powiedzieć bo nie sprawdzałem. Rzadko mam okazję zatankować do pełna. Zazwyczaj mam połowę baku i ok 10 l "rezerwę". <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Tak, ja tak robię - często i chętnie dojeżdżam do skrzyżowania na luzie. Nie robię tego z
oszczędności (Sharky miał rację, hamując silnikiem spalamy mniej ET niż jadąc "wybiegiem"),
to stawiam na drugim miejscu, ale w ten sposób po prostu pozwala się silnikowi odpocząć -
ma zapewnione chłodzenie (prędkość pojazdu), smarowanie działa, zero obciążenia (tylko
opory własne silnika), podawana jest minimalna (pozwalająca się tylko utrzymać na chodzie)
mieszanka... Każdy silnik potraktowany w ten sposób odpoczywa przez chwilkę i ma szansę na
doprowadzenie swej temperatury do optymalnej wartości.
Dodam, że Tico jest lekkie i ma bardzo małe opory toczenia; na luzie można pojechać naprawdę
daleko, powoli wytracając prędkość (oczywiście, jeśli auto jest sprawne, łożyska w
porządku, hamulce nie zapieczone...).
Tak więc stosuję tę metodę bardzo często. Jeżdżąc w ten sposób łatwo w każdej chwili wrzucić
odpowiedni bieg i zacząć przyspieszanie (gdy światło się zmieni, a my jeszcze nie dotoczymy
się do skrzyżowania).
Ja osobiscie stosuje te sama metodę jezdzenia "na luzie"
I będę się trzymał tego ze jest to bardziej ekonomiczny sposób jazdy ( nie tylko ze względu na paliwo , ale i na czesci) niz jeżdzac hamując silnikiem -
Ja osobiscie stosuje te sama metodę jezdzenia "na luzie"
I będę się trzymał tego ze jest to bardziej ekonomiczny sposób jazdy ( nie tylko ze względu na
paliwo , ale i na czesci) niz jeżdzac hamując silnikiemnie jezdzimy na luzie samochodem ze wspomaganiem
niewspomne o tym ze oszczedzanie paliwa to glupota , jak chcecie taniej to sieciowke sobie kupcie
-
nie jezdzimy na luzie samochodem ze wspomaganiem
.... wspomaganiem czego?
niewspomne o tym ze oszczedzanie paliwa to glupota , jak chcecie taniej to sieciowke sobie kupcie
Złe podejście, skoro mogę np. w mieście osiągnąć spalanie ok. 5.3L/100km, to po co mam nie oszczędzać i spalać np. 6.5L/100km <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Niby tak, ale żeby tylko nie zajechać silnika zbyt niskimi obrotami
.... ale, żeby oszczędnie jeździć nikt nie każe Ci mieć obroty w okolicach 1000 rpm <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
-
nie jezdzimy na luzie samochodem ze wspomaganiem
To fakt, zgaśnięcie silnika może być sporym zaskoczeniem, gdy nagle kierownica stanowić zacznie duży opór.
niewspomne o tym ze oszczedzanie paliwa to glupota ,
To nie było miłe mimo, że nie jestem wielkim zwolennikiem oszczędzania przy każdej okazji.
-
nie jezdzimy na luzie samochodem ze wspomaganiem
jakim wpomaganiem, bo nierozumiem
niewspomne o tym ze oszczedzanie paliwa to glupota , jak chcecie taniej to sieciowke sobie
kupciewyraziłem poprostu swoja opinię, ja ekonomicznie nie jeżdzę, ale jeżeli ktos ma taką ochotę to napewno nie nazwe Go głupkiem.
-
.... ale, żeby oszczędnie jeździć nikt nie każe Ci mieć
obroty w okolicach 1000 rpmOczywiście całkowicie się z Tobą zgadzam. Mówię tylko żeby czasem się ktoś zabardzo niezapędzał ze zmniejszaniem spalania i nie jeździł przy zbyt niskich obrotach.
-
najwazniejszy jest styl jazdy (chyba Sharky juz o tym wspominal) a druga sprawa to obroty na biegach.
pozdrawiam
-
Druga sprawa jaka przyszła mi do głowy to kwestia przyspieszania. Zazwyczaj rozkręcam auto do 3
tyś obrotów i zmiana biegu. I tutaj mam pytanie co jest lepsze. Czy szybciej rozkręcać
silnik do wskazanej prędkości obrotowej i zmiana - krótszy czas jazdy na niższym biegu, czy
powolutku wkręcać silnik w obroty ale dłużej jechać na niskim biegu?Dość trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo szkoły jazdy są dwie:
1. Przyspieszać zdecydowanie aby jak najszybciej przejść do biegu docelowego,
2. Przyspieszać delikatnie, a co za tym idzie dłużej pozostawać na niższych biegach.Obie techniki stosowałem u siebie przy czym zdecydowanie niższe spalanie osiągam przyspieszając delikatnie. Myślę, że wynika to z faktu, iż przy łagodnym przyspieszaniu nie występuje tyle strat energii (=>paliwa) związanych z pokonaniem oporu silnika oraz oporów układu przeniesienia napędu.
Fabryczne dane dotyczące spalania Tico są następujące:
przy 90 km/h 4,7 l/100 km przy ok. 2800 obr/min
dla 120 km/h 5,1 l/100 km przy ok. 4300 obr/minGdyby patrzeć tylko na te fabryczne dane to możnaby przyjąć hipotezę, że spalanie (w rozsądnym przedziale obrotów) jest w niewielkim stopniu uzależnione od obrotów/min, skoro przy stosunkowo wysokich 4300 obr może zadowolić się zaledwie 5,1/100. A przecież przy takich obrotach silnik jest już dosyć głośny "to i palić powinien dużo" jak powiedzą niektórzy.
W praktyce jednak przy 90 Tico spala mniej. Myślę, że znaczący jest tu dużo mniejszy opór powietrza (przy 90 i mniej), co dla tak słabego silnika jak w Tico (i nie tylko) ma niebagatelne znaczenie.Podobnie sprawa ma się z jazdą na niższych biegach. Analogicznie jadąc na 3-ce po mieście te 55 km/h tico "wyje", ale ma tylko ~3500 obr/min. Dlatego utrzymywanie stałej prędkości przy takich obrotach nie musi oznaczać, że auto będzie dużo palić.
Ale powróćmy do Twojego pytania.
Wg mnie delikatne przyspieszanie nawet na stosunkowo wysokich - dla ucha, ale nie dla samochodu - obrotach może być bardziej ekonomiczne niż przyspieszanie dynamiczne, ponieważ przyrost chwilowego spalania w przedziale np. 2500-4000 obr będzie w tym wypadku znikomy i rozłożony w czasie.Ale żeby nie było zbyt pięknie to ciągle pozostaje pytanie, które i mnie dręczy: czy nie lepiej spalić chwilowo te 15/100 w czasie trzy razy krótszym niż 5/100 rozpędzając się 3x dłużej <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Pomijając prawie zerową przyjemność z jazdy w wariancie drugim mimo wszystko z moich raportów spalania wynika, że ekonomiczniej jadę przyspieszając "leniwie" <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
I chyba te opory układu przeniesienia napędu, które przy przyspieszaniu delikatnym są zredukowane do minimum mają decydujące znaczenie dla ekonomiki jazdy.Chyba filozofem zostanę <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
PS. Najlepiej byłoby mieć pod ręką dane samochodów z komputerem dla chwilowego spalania przy stałej prędkości np. na 3-cim biegu w różnym zakresie obrotów. Może ma ktoś auto z kompem i byłby uprzejmy wstawić, bo sam jestem ciekaw. <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />
Chętnie podywagowałbym jeszcze na ten temat...