Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
Tak, ja tak robię - często i chętnie dojeżdżam do skrzyżowania na luzie.
Też tak robię, po prostu z doświadczenia wiem, kiedy zrzucić bieg i toczę się na luzie - taki jest styl mojej jazdy.
Natomiast w ruchu miejskim, gdy mogę przewidzieć zachowanie innych uczestników ruchu często hamuję silnikiem. -
Przecież można spokojnie hamować silnikiem jadąc na
wyższym biegu, co sprawia, że jazda może być
płynna. Jeżeli będzie taka konieczność, to można
wspomóc się hamulcami.
Z tego co wiem, to silnik na wolnych obrotach pali
więcej niż podczas hamowania nim.Czasem hamuję silnikiem, lecz właśnie zdania są podzielone na temat zalet tej formy "jazdy".
-
Czasem hamuję silnikiem, lecz właśnie zdania są podzielone na temat zalet tej formy "jazdy".
... a to dlaczego <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
ja w sumie hamuje i silnikiem i dojezdzam na luzie a jak trzeba to i sie hebluje. silnkiem na krotkich prostych, dojezdzam na dluzszych odcinkach, a trzeciej ewentualnosci uzywam w koniecznosci.
pozdrawiam
-
Panowie na boga nie jeździjcie na luzie. To jest naprawdę niebezpieczne. Jeśli przyjdzie wam zareagować i zajdzie potrzeba "uciec" autem z jakiegoś powodu, pozostajecie bez szans. Hamowanie silnikiem TAK, ale jazda na luzie to podstawowy błąd. Dowiecie się tego w każdej szkole bezpiecznej jazdy. Po za tym auto na luzie bardzo źle się zachowuje na śliskiej nawierzchni i w razie poślizgu nie da wam szansy na ratunek - zanim wbijecie jakiś bieg, na ogół jest już za późno. Owszem tylko w silnikach z wtryskiem dopływ paliwa jest odcinany, ale nie oszczędzajcie kosztem bezpieczeństwa Waszego i innych. Wątpię by różnica warta była ryzyka. To, że dotychczas wam się udawało nic tak naprawdę nie znaczy. Ja preferuję hamowanie silnikiem, często jadąc 10-20km/h w korku podhamowuję silnikiem zostawiając sobie nie co więcej miejsca z przodu. Również przy dojeżdżaniu do świateł ale luz wrzucam dopiero gdy auto stoi. Najłatwiej uczyć się jeździć mając mało gazu w zbiorniku. Wtedy auto przytyka się gdy apetyt na gaz nadmiernie rośnie, a z powodu małego ciśnienia parownik nie jest wystarczająco wydolny. Możemy zaobserwować do jakich obrotów/prędkości auto jedzie w miarę tanio i że nie warto za szeroko otwierać przepustnicy. Warto też pamiętać jak wygląda ch-ka momentu waszych autek. Przy jeździe w mieście ch-ka mocy nie ma większego znaczenia. U mnie wygląda to tak:
Jak widać instalacja gazowa (zielone wykresy) nie wpłynęła specjalnie na osiągi auta. Górne wykresy to ch-ki momentu. Jednoznacznie wynika z nich, że nie warto auta kręcić powyżej 4700obr/min. Natomiast z ekonomicznego punktu widzenia taką granicą będzie 3800-4000obr/min, gdzie jesteśmy już blisko wartości maksymalnej momentu. Pamiętajmy, że to moment jest odpowiedzialny za przyspieszenie, a więc im krócej wykorzystujemy mocno otwartą przepustnicę na wyższych obrotach i podczas ruszania tym lepiej. Trzeba więc autko w miarę dynamicznie ale nie gwałtownie rozpędzić do żądanej prędkości, a potem ją utrzymywać na względnie wysokim biegu, ale tak by utrzymać względną elastyczność auta - jazda 40 km/h na V biegu może okazać się więc niewypałem - będzie powodować przeciążanie silnika, a ciągłe redukcje nie będą służyć sprzęgłu, skrzyni i przeniesieniu napędu. Sekret polega na płynności, dynamice jazdy i umiejętnym operowaniu gazem i hamulcem. Wymaga dobrej znajomości auta, jego wyczucia i podstawowej wiedzy nt. mechaniki i pracy silnika benzynowego. Dobry kierowca potrafi nie tylko jeździć wolno i oszczędnie, ale również szybko, sprawnie i dynamicznie. Agresywna jazda nie służy ani samochodowi ani innym użytkownikom, jest też często motorem agresji u innych kierowców - nikt nie lubi jak mu się ktoś wcina na szufladkę podczas wyprzedzania, albo wymusza pierwszeństwo włączając się do ruchu. Pamiętajcie jednak, że ruszając ze świateł bardzo wolno też wywołujecie agresję, powodujecie korki (zwłaszcza jak się okazuje że na zmianę świateł załapały się 3 auta) i zakłócacie płynność ruchu. W oszczędności też trzeba znaleźć złoty środek, nie bądźcie egoistami na drodze. -
Panowie na boga nie jeździjcie na luzie. To jest naprawdę niebezpieczne.
Marakus... Przesadzasz. <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
Jeśli przyjdzie wam zareagować i zajdzie potrzeba "uciec" autem z
jakiegoś powodu, pozostajecie bez szans. Hamowanie silnikiem TAK, ale
jazda na luzie to podstawowy błąd.Kolego, przecież nie każda sytuacja na drodze jest taka sama i nie każda grozi wiszącym niebezpieczeństwem... Rzadko kiedy, poruszając się na co dzień po ulicach 20-tysięcznego miasteczka i dojeżdżając na luzie do skrzyżowań lub zakrętów, spotykam się z sytuacją wymagającą natychmiastowej ucieczki autem (chyba, że do rowu - w celu unicestwienia samego siebie <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />). W większych miastach również... przecież piszemy o dojeżdżaniu do skrzyżowań, gdy widzimy świecący się czerwony sygnał; przed czym tu można uciekać? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> No, może czasem przed kimś, kto próbuje wjechać na nasz pas ruchu i nas nie widzi - najczęściej jednak wtedy się hamuje hamulcem nożnym, nie przyspiesza.
Dowiecie się tego w każdej szkole
bezpiecznej jazdy. Po za tym auto na luzie bardzo źle się zachowuje na
śliskiej nawierzchni i w razie poślizgu nie da wam szansy na ratunek -
zanim wbijecie jakiś bieg, na ogół jest już za późno.Pisaliśmy o zwykłej jeździe w dobrych warunkach. To przecież jasne, że w zimie zmieniamy styl jazdy (i to nie dotyczy jedynie dojazdów do skrzyżowań)... Jednak przez większą część roku nie jeździmy po śliskich nawierzchniach. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Panowie na boga nie jeździjcie na luzie. To jest naprawdę niebezpieczne. Jeśli przyjdzie wam zareagować i zajdzie
potrzeba "uciec" autem z jakiegoś powodu, pozostajecie bez szans.Czy z naszych opisów wynika, że zawsze jeździmy na luzie?
Wiadomym jest, że jeździ się tak, jak na to pozwalają szczególnie warunki i sytuacja na drodze.
Nie widzę jednak problemu, aby widząc czerwone światło 150m przede mną, aby zrzucić bieg i spokojnie podjechać do świateł w normalnym ruchu. Co innego, gdy jadę w wężyku aut w trakcie szczytu komunikacyjnego - wtedy jak najbardziej dopasowuję się do niego nie bawiąc się już w jazdę na luzie.Hamowanie silnikiem TAK, ale jazda na luzie
to podstawowy błąd. Dowiecie się tego w każdej szkole bezpiecznej jazdy.Może inny przykład, jadę sobie drogą poza obszarem zabudowanym (ograniczenie do 90km/h) i widzę miejscowość ze znakiem "obszar zabudowany". Czy nie lepiej zrzucić bieg i naturalnie wytracić prędkość niż chociażby hamować silnikiem lub hamulcami. Przykład dotyczy oczywiście sytuacji, gdy nikomu nie utrudnię ruchu.
Po za tym auto na luzie bardzo źle się
zachowuje na śliskiej nawierzchni i w razie poślizgu nie da wam szansy na ratunek - zanim wbijecie jakiś bieg,
na ogół jest już za późno.A czy ja gdzieś napisałem, że na śliskiej nawierzchni jeżdżę na luzie. Wręcz przeciwnie, do hamowania używam głównie silnika, natomiast hamulce używane są tylko w razie konieczności lub do zatrzymania się.
Po prostu trzeba jeździć z głową i to tyle.
Warto też pamiętać jak wygląda ch-ka momentu waszych autek. Przy jeździe w mieście ch-ka
mocy nie ma większego znaczenia. U mnie wygląda to tak:Wiadomym jest, że trzeba poznać swój silnik i znać trochę danych o nim, a to znacznie pomaga w oszczędnej, dynamicznej, a nawet ekstremalnej jeździe.
Charakterystyka obroty/prędkość na poszczególnych biegach jest dostępna na naszym forum i można z niej dużo się dowiedzieć. -
My tu o oszczędnościach,a niebawem paliwo podrożeje <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
... a to dlaczego
No bo właśnie pisaliście chyba w tym wątku, że to zależy od tego czy silnik jest gażnikowy czy z wtryskiem. Ja słyszałem opinię, że na wtryskowym lepiej hamować silnikiem (zdrowiej dla silnika i nie łyka benzyny), ale jeśli to jest nieprawda to bardzo dobrze, bo lubię hamować silnikiem ale nigdy nie byłem przekonany czy robię dobrze czy nie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Nie widzę jednak problemu, aby widząc czerwone światło 150m przede mną, aby zrzucić bieg i
spokojnie podjechać do świateł w normalnym ruchu.Ja też nie widzę problemu i też wrzucam luz w takiej sytuacji! <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Też jeżdżę, jeśli tylko to możliwe, na luzie.[Oczywiście nie po śniegu i nie w deszcz-jak jest ślisko]
Wynika to z przyzwyczajenia.Miałem samochody z silnikami dwusówowymi, [Syrena, Trabant]
W tych samochodach nie da się hamować silnikiem, bo jest tam takie coś, jak "wolne koło", które natychmiast rozłącza silnik, jak zdejmiemy nogę z gazu.
Czyli, jak puścimy gaz, to natychmiast, jakoby automatycznie jedziemy na luzie.
Szkoda, że w czterosuwach nie stosuje się tego rozwiązania.Było super!
Podyktowane ono było tym, że hamowanie silnikiem w dwutaktach bardzo szkodziło silnikowi, bo miał wtedy za małe smarowanie. -
My tu o oszczędnościach,a niebawem paliwo podrożeje
No to tym bardziej trzeba pisać o oszczędnej jeździe!
Faktycznie ma podrożeć wszystko: LPG, benzyna i olej napędowy. <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> -
Ja przyłącze się do wypowiedzi Sharky o hamowaniu silnikiem.Sam tak jeżdżę a to dlatego że dość
często przesiadam się do ciężarówki a tam na luzie nawet z pustą paką nie da za bardzo się
wyhamować.to musisz sobie hamulce podregulowac , bo moj zestaw jaj jest pusty hamuje na poziomie tico <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Czas na zmiany, może jednak warto zacząć jeździć normalnie
Na początku jest ciężko, ale jakimś dziwnym trafem stwierdzam, że to kierowcy o ciężkiej nodze
mają więcej wypadków lub kolizji, mimo twierdzenia, że jeżdżą szybko i bezpiecznieod czasu jak zaczelem poruszac sie samochodami nie spowodowalem zadnego wypadku , mimo ze jezdze szybko
tak jak kiedys pisalem mozna jezdic szybko i bezpiecznietrzeba tylko myslec a nie cisnac gaz do dechy , mnie naprzyklad szlag trafi jak jedzie 50 samochodow a jakis balwan na sile wyprzedza ........
-
No bo właśnie pisaliście chyba w tym wątku, że to zależy od tego czy silnik jest gażnikowy czy z wtryskiem. Ja
słyszałem opinię, że na wtryskowym lepiej hamować silnikiem (zdrowiej dla silnika i nie łyka benzyny)...W silnikach z wtryskiem do pewnych prędkości obrotowych rzeczywiście odcinane jest podawanie paliwa, czyli można hamować, a jednocześnie nie zużywać paliwa.
W nowoczesnych konstrukcjach gaźnikowych, a takową posiadamy w Tico znajduje się dysza hamowania silnikiem, która podaje odpowiednią dawkę paliwa zapewniając ograniczenie emisji szkodliwych związków, a jednocześnie płynne przejście (bez szarpnięć) z fazy hamowania silnikiem do przyspieszania.
Według mojej wiedzy ilość podawanego paliwa jest wtedy mniejsza niż na wolnych obrotach. -
W silnikach z wtryskiem do pewnych prędkości obrotowych
rzeczywiście odcinane jest podawanie paliwa, czyli
można hamować, a jednocześnie nie zużywać paliwa.
W nowoczesnych konstrukcjach gaźnikowych, a takową
posiadamy w Tico znajduje się dysza hamowania
silnikiem, która podaje odpowiednią dawkę paliwa
zapewniając ograniczenie emisji szkodliwych
związków, a jednocześnie płynne przejście (bez
szarpnięć) z fazy hamowania silnikiem do
przyspieszania.
Według mojej wiedzy ilość podawanego paliwa jest wtedy
mniejsza niż na wolnych obrotach.to już sam nie wiem. w każdym razie dzisiaj miałem do przejechania ponad 20km w jedną stronę, w tym jakieś 8 po mieście, lecz większymi arteriami i tak pusto było, że jechałem 100-110 i nie czuło się prędkości lecz przeczyłem troszkę prawom eco-drivingu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> i jeszcze misiaczków ominąłem bokiem <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę pipidówkami a z powrotem krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do 3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky? -
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę pipidówkami a z powrotem
krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do
3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zszedłem jeszcze niżej, ale ważne że pamiętałeś, że grubo poniżej 4.0L/100km. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę
pipidówkami a z powrotem krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile
pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do 3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zgadza sie - moj rekord to 3,9 l/100 predkośc przelotowa ok 90-100
-
Ja jak dochodze do 4,17 l/100 km to zaczynam się martwić.
Stosyje się podobnie do zasad które wymieniłeś, mam przebieg ok 100000 km, a zwykle 3,8 lub 3,9. Powyżej 4,0 to już musze z miasta nie wyjeźdżać.
Pozdro !!! <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
podstawa to przewidywanie na jezdni zachowan innych, wiadomo,ze w sytuacjach nie saprzyjajacych zaden z nas nie jedzie na luzie, bo po co sie narazac. ale np na swiatlach spotkalem sie juz z kilkoma przypadkami,ze gdyby nie tzw luz to pol samochodu by zniknelo, bo ktos sobie ruszyl na czerwonym albo nie wyhamowal. cala akcja zakancza sie nie wielkimi straami i ogranicza sie do popchniecia samochodu a nie jego kasacji co chyba jest bezpieczniejsze.z tego co sie uczylem na fizyce to lepiej wykozystac energie w mozliwie najlepszy sposob jak jej przeciwdzialac.
a Sharky chyba mial niewiele ponad 3 chyba 3,17 z tego co pamietam.pozdr