Stłuczka z kraweznikiem :(, auto tylko do AC :/
-
...bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem ...
zipek...czasem?
Nie sądzę, żeby ktoś z nas, kierowców bez specjalnych szkoleń zdecydował się w sytuacji
krytycznej na manewr z ręcznym.Kwestia treningu (w tajemnicy powiem że piaskarka tez da sie na recznym zawracac <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> )
A tak w temacie ślizgania się, trzymam w puszeczce bony z markietu na oponki zimowe i... jak na
razie to czekam na zimę.Ja niestety zdzieram zimoweczki bo za oknem jest jak jest <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
I tu sie nie zgodze , jak napisalem polecam takie manewry doswiadczonym kierowca . Przy
odpowiednim treningu , po pewnym czasie doskonale kontrolujesz zawracanie na recznym , wiem
cos o tymNie zrozumielismy sie. zawracajac w miejscu na drodze publicznej, grozi ci sytuacja w ktorej "ten z tylu" nie wyhamuje, a ty nie uciekniesz juz. Tracisz po prostu pole manewru. Nie uciekniesz odpowiednio szybko na bok, ani nie odjedziesz, nie mowiac juz o szybkim ponownym zawroceniu celem dalszej jazdy. Mysle wiec, ze wiecej z tego jest potencjalnych zagrozen niz zyskow. Zawsze gdy wiesz ze uderzysz, przygotujesz sie na to. Przy duzych predkosciach (np 70 km/h) i tak nie widze jak zawracasz w miejscu i udaje ci sie caly czas miec auto pod kontrola (oczywiscie mowimy o sliskiej nawierzchni, bo przy normalnej tym bardziej nie widze sensu zawracac).
Jesl juz o recznym mowa. To bardziej preferuje wprowadzenie samochodu w poslizg kontrolowany i dodaniu gazu. Ostatnio jak jechalem z kolega (latem) to byla taka sytuajcja, ze o malo co w plot nie wjechalismy przodem, na szczescie wlasnie wprowadzil tylne kola w poslizg i lekko tylko dotknelismy tylnym blotnikiem owego plotu. Watpie czy by udalo sie sie tam wyjsc bez szwanku zawracajac auto.
-
Nie zrozumielismy sie. zawracajac w miejscu na drodze publicznej, grozi ci sytuacja w ktorej
"ten z tylu" nie wyhamuje, a ty nie uciekniesz juz. Tracisz po prostu pole manewru. Nie
uciekniesz odpowiednio szybko na bok, ani nie odjedziesz, nie mowiac juz o szybkim ponownym
zawroceniu celem dalszej jazdy. Mysle wiec, ze wiecej z tego jest potencjalnych zagrozen
niz zyskow.Myslalem ze rozmawiamy o sytuacji , gdzie droga jest pusta a predkosc 20 km /h
W pelnym ruchu tez bym nie zaryzykowal , ze wzgledu na innych uczestnikow .....Zawsze gdy wiesz ze uderzysz, przygotujesz sie na to. Przy duzych predkosciach
(np 70 km/h) i tak nie widze jak zawracasz w miejscu i udaje ci sie caly czas miec auto pod
kontrola (oczywiscie mowimy o sliskiej nawierzchni, bo przy normalnej tym bardziej nie
widze sensu zawracac).Wiesz jesli w gre wchodzi predkosc 70 km / h to zawracanie na recznym niewchodzi w gre (mozna wydachowac).....
Jesl juz o recznym mowa. To bardziej preferuje wprowadzenie samochodu w poslizg kontrolowany i
dodaniu gazu. Ostatnio jak jechalem z kolega (latem) to byla taka sytuajcja, ze o malo co w
plot nie wjechalismy przodem, na szczescie wlasnie wprowadzil tylne kola w poslizg i lekko
tylko dotknelismy tylnym blotnikiem owego plotu. Watpie czy by udalo sie sie tam wyjsc bez
szwanku zawracajac auto.Ile sytuacji tyle technik jazdy , poslizgi kontrolowane tez sa <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> oczywiscie najlepiej jako zabawa na bocznych drogach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ale mysle, ze moze i na tym cos zarobie. Sama felga wg. PZU bedzie pewnie
warta z 200 zł, a kupie po prostu uzywana (w przypadku gotowkowego
rozliczenia).Oj... Nie bądź taki pewien, Esen. Na pewno policzą Ci tzw. "zużycie"... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
Mój kolega niedawno pożegnał się z PZU po tym, jak likwidowano mu szkodę. Prawie wszystkie częsci w poldku wyceniano po cenach "zamienników" (tak to nazywali) <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/confused.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />, czyli wg cen najtańszego na rynku badziewia. Do tego od wszystkiego liczyli "zużycie" - nawet od zderzaka plastikowego (BTW - jak można zużyć plastikowy zderzak? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Albo jest cały, albo nie... no bo co: miał zardzewieć? <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />). -
Oj... Nie bądź taki pewien, Esen. Na pewno policzą Ci tzw. "zużycie"...
Mój kolega niedawno pożegnał się z PZU po tym, jak likwidowano mu szkodę. Prawie wszystkie częsci w poldku wyceniano
po cenach "zamienników" (tak to nazywali) , czyli wg cen najtańszego na rynku badziewia.Ubezpieczalnie nie tylko części liczą po cenach najtańszych odpowiedników. Podam mój przykład, po przerysowaniu całego samochodu (bez dachu) PZU wyliczyło szkodę na 2300zł (tylko malowanie i lakierowanie). Objeździłem przynajmniej 10 zakładów blacharsko-lakierniczych w moim mieście i żaden nie zgodził się tego zrobić w tej cenie. Jedynie w Fiat Auto Poland kierownik powiedział, że może dać do pomalowania Tico uczniowi i to "po godzinach", aby uczył się na tym samochodzie i właśnie za wspomnianą kwotę 2300zł. Skończyło się na tym, że oddałem Tico do zakładu, z którym PZU ma podpisaną umowę na rozliczenia bezgotówkowe i z tego co się dowiedziałem rachunek za usługę wyniósł ok. 3500zł <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Ubezpieczalnie nie tylko części liczą po cenach najtańszych odpowiedników.
(...)Masakra. <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Nie tylko na materiałach, nawet na robociźnie takie numery...
<img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> -
Rzeczoznawca dzisiaj byl, wiec w najblizszych dniach bede wiedzial ile itd. Jak bedzie za malo to po prostu bezgotowkowo mozna zawsze(jak dojade do PZU).
-
Rzeczoznawca dzisiaj byl, wiec w najblizszych dniach bede wiedzial ile itd. Jak bedzie za malo
to po prostu bezgotowkowo mozna zawsze(jak dojade do PZU).Niemusisz dojezdzac do pzu , mozna na formularzu wypadkowym napisac ze samochod niejest w stanie jezdzic .... wtedy rzeczoznawca dojedzie , oczywiscie pewnie wszystko sie przedluzy
-
Czulem tylko jak przod (ciekawe ze w Tico zawsze
przod ucieka) mi ucieka, skontrowalem, odjalem gazuSamochody z napędem na przednią tym się właśnie charakteryzują, że przód ucieka. Nie tylko ticio tak ma.
Współczuję sytuacji i uszkodzenia tico. -
Witam!
Ja ude[color:"red"]rz[/color]yłem w krawężnik przy prędkości ok 50km/h. było to zimą musiałem odbić gwałtownie w prawo, bo faceta na przeciwnym pasie wyniosło. Uderzyłem w krawężnik skręconymi kołami pod kątem ok 30 stopni. W ostatniej chwili przed uderzeniem pusciłem hamulec i zaciągnąłem ręczny by wprowadzić go w boczny poślizg, bo jechałem przodem na ten krawężnik - a uderzenie przodem by skończyło sie bardzo źle, gdyż krawężnik był na wysokości połowy koła. Uderzyłem tylko przednim kołem. Skończyło sie na lekkim zgięciu felgi, wymianie łożysk i kołpaka. No i ustawienie geometrii.
Z twojego opisu wynika ze prędkość była o wiele wyższa..... pozdrawiam -
Taaaa esen jechał pewnie koło 80, i ciamajda wahacz powyginał. Dobrze, że nie jechał ponad stówe, bo może nadkole by było do malowania. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Niemusisz dojezdzac do pzu , mozna na formularzu wypadkowym napisac ze samochod niejest w stanie
jezdzic .... wtedy rzeczoznawca dojedzie , oczywiscie pewnie wszystko sie przedluzydojade... po wynik ile mi dadza kasy
-
Witam!
Uderzyłem tylko przednim kołem. Skończyło sie na lekkim zgięciu felgi, wymianie łożysk i
kołpaka. No i ustawienie geometrii.
Z twojego opisu wynika ze prędkość była o wiele wyższa..... pozdrawiamFaktycznie, mam taki zwyczaj, ze wjezdzam na skrzyzowanie i skrecal w lewo przy predkosci wiecej niz 50 km na godzine. Wez ty sie puknij <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />. Jak mowie, ze miedzy 20 a 30 to tyle bylo. Jak mi nie wierzysz to wez sobie zrob lodowisko na osiedoowym parkingu i poprobuj uderzanie kolem przy 20 na godzine w kraweznik (wazne, zeby puknac tak ani przodem, ani bokiem).
p.s. Auto juz zrobione, suma sumarum byl do roboty tylko wachacz i felga nowa, nop i zbieznosc.
Na szczescie rzeczoznawca zapisal sobie w laptopie (zeznanie mojego mechanika, bo on przy tym tylko byl), ze jeszcze do roboty "prowadnica kierownicy" lub "listwa" > o to samo chodzi, ale nie wiem co to.
-
Auto juz zrobione, suma sumarum byl do roboty tylko wachacz i felga nowa, nop i zbieznosc.
Ludzie, litości! WAHACZ, WAHACZ i jeszcze raz WAHACZ <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Nie jesteś jedynym, który tak napisał ale jesteś modem! To zobowiązuje.
-
Ja już kiedyś o tym pisałem. Jest w języku polskim kilka słów, które mimo, że nie są wyjątkami, aż się proszą, żeby napisać je z błędem. Właśnie takim słowem jest dla mnie np. wahacz. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
"Nie jesteś jedynym, który tak napisał ale jesteś modem!"- taaa to jest wzorowe zdanie <img src="/images/graemlins/cmok1.gif" alt="" />
-
Ludzie, litości! WAHACZ, WAHACZ i jeszcze raz WAHACZ
Nie jesteś jedynym, który tak napisał ale jesteś modem! To zobowiązuje.Sry, to takie slowo, przy ktorym zawsze blad robie. Jestem wzrokowcem, tak mi to jakos pasuje i koniec.
-
p.s. Auto juz zrobione, suma sumarum byl do roboty tylko wachacz i felga nowa, nop i zbieznosc.
Na wszelki wypadek sprawdź, czy na fakturze została wyszczególniona cała naprawa, aby w przypadku późniejszej reklamacji nie robili problemów.
-
Na wszelki wypadek sprawdź, czy na fakturze została wyszczególniona cała naprawa, aby w
przypadku późniejszej reklamacji nie robili problemów.To znajomy ojca, wiec nie bedzie problemow, ale fakt, na to normalnie trzeba patrzec.
-
Koniec koncow.
Zaplacilem mechanikowi 600 zł za wszystko, tzn:
W kwocie zawiera sie: wymiana wahacza i mocowania, felgi, ustawienie kol wzgledem siebie (nie u nich), wymiana hamulcow z tylu (byly zuzyte, dlatego uciekal mi plyn hamulcowy - od kilku dni przed stluczka dolewalem co chwile, ale nie mialem czasu badnac co to) i lozysk z tylu. Wszystko do tego co sie z tymi wymianami laczy plus mile slowo.
PZU wyliczylo: troche ponad 700 zł. za: wahacz, felge, kolpaczek (20zł! skandal!), przekladnie kierownicza <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />, tarcze kola przedniego (nie wiem co to).
Dodatkowo oddadza 240 zł za lawete (faktura) [BTW: WCARS w Chorzowie to oszusci, nie oddawajcie tam przenigdy auta, moje bylo tam 5 godzin tylko z powodu nieporozumienia z ojcem i kosztowalo mnie to 240 zł, auto zamienne nie ma u nich AC, zepsuje sie, twoja odpowiedzialnosc, traktuja klienta jak petenta i frajera itd itd.]
Wyszlo na to, ze nie stracilem i nie zyskalem. No stracilem troche na znizkach, ale ile dowiem sie za pol roku, jak pojde po nastepne AC. Generalnie jest ok, bo nie mialem tyle gotowki, a sam bym tego nie zrobil.
-
Koniec koncow.
Zaplacilem mechanikowi 600 zł za wszystko,Czyli jednak mniej, niż pisałeś na początku. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
BTW: WCARS w Chorzowie to
oszusci, nie oddawajcie tam przenigdy auta, moje bylo tam 5 godzin
tylko z powodu nieporozumienia z ojcem i kosztowalo mnie to 240 zł,
auto zamienne nie ma u nich AC, zepsuje sie, twoja odpowiedzialnosc,
traktuja klienta jak petenta i frajera itd itd.]Uwaga przydatna dla Ślązaków. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Wyszlo na to, ze nie stracilem i nie zyskalem. No stracilem troche na
znizkach,... ale zyskałes nowe doświadczenia. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Na szczęście niewielkim kosztem! <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />