KULON 720
-
Gdzieś w internecie znalazłem jeszcze, aby wymienić istniejący mostek prostowniczy bo się grzeje i potrafi z czasem uszkodzić.
Zgadza się, i nawet chciałem to zrobić - ale przy zamawianiu elementów okazało się, że sklep nie ma na stanie pasujących mostków Graetza. Dlatego odłożyłem tę kwestię - jeśli się uszkodzi, będę wymieniał.
Teraz to już nic innego nie pozostaje, jak tylko korzystać z możliwości zmodyfikowanego urządzenia.
Tak jest.
Niedługo wymienię jeszcze wiatraczek w Kulonie 405. Ten, który włożyłem, był długo eksploatowany w komputerze - zauważyłem, że nie pracuje już równomiernie, czasami zwalnia trochę - kupiłem już nowy, tylko muszę podciąć jego obudowę i zamontować. A potem biorę się za przeróbki w starym prostowniku transformatorowym. :-) -
Znalazłem trochę czasu i przez łikend dokonałem drobnych modyfikacji mojego Kulona 720.
Oczywiście najważniejszy był wiatrak chłodzący elektronikę.
Wybrałem model 60x60mm i prądzie ok. 60mA przy 12V.
Postanowiłem nie modyfikować oryginalnej tylnej ścianki, lecz wykonać nową pod wymiary nowego wentylatora. Postarałem się umieścić go możliwie nisko, aby chłodził elementy od spodniej strony płyty głównej, którą finalnie umieściłem na tulejkach 5mm.
Postanowiłem również na tej ściance umieścić gniazdo bezpiecznika rezygnując jednocześnie z tego znajdującego się na płycie głównej (dwa druciki).
Wyszło to tak:
Przymiarka wewnątrz urządzenia i generalnie jestem zadowolony:
Jeszcze zrobiłem wycięcie na przewód zasilający. Umieściłem go specjalnie powyżej połowy wysokości, aby łatwiej było serwisować sprzęt.
Przyszła pora na wymianę przewodów z płyty głównej do czołowej.
Zastosowałem przewody 2.5mmkw.
Przewód "-" podłączyłem bezpośrednio pod śrubę zaciskową, do której w przedniej części podłącza się przewody do ładowania akumulatora.
Przewód "+" przylutowałem w swoje pierwotne miejsce (nie chciałem rezygnować z bezpiecznika).
Wyszło to tak:
Zostało już tylko przylutować przewody wiatraka i zasilające z uwzględnieniem nowego bezpiecznika 2A.
Generalnie wyszło to tak:
Mały komentarz.
Miałem zastosować dodatkowy wyłącznik zasilania, mam nawet podświetlany lub taki, jak w zasilaczach komputerowych.
Nawet znalazłem już miejsce na jego montaż, jednak na razie zrezygnowałem z tego.
Po prostu zdaję sobie sprawę, że z ładowarki będę korzystał sporadycznie, a i tak urządzenie przed użyciem muszę podłączyć do sieci 230V.
Tak więc zobaczę "w praniu", czy być może warto zastosować ten dodatkowy wyłącznik zasilania, czy też nie będzie to miało dla mnie znaczenia.
Na razie zrezygnowałem z wymiany przewodów do ładowania akumulatora.
Kiedyś kupiłem taki z żyłami 2.5mmkw. i niestety przewód ten jest dość sztywny, a przez to nieporęczny.
Według mnie w zupełności wystarczy przewód 1.5mmkw. typu linka.
Będzie on bardziej poręczny, a jednocześnie spadek napięcia na nim nie powinien być duży, tym bardziej, że z dużym prawdopodobieństwem nie przekroczę prądu ładowania rzędu 5-7A. Przy takim prądzie spadek napięcia nie powinien być znaczący (zmierzę to i tak kontrolnie).
Podsumowując, urządzenie jest już gotowe do pracy po drobnych usprawnieniach, pozostały tylko do wymiany przewody oraz "krokodylki" do akumulatora i to będzie w zasadzie wszystko. -
No i świetnie, najważniejsze rzeczy zrobione i spokojnie można korzystać z Kulona.
Wyłącznik to rzeczywiście dodatek, bez którego można się obejść przy sporadycznym korzystaniu z urządzenia. Co do grubszych kabli z krokodylkami: przy niewielkim amperażu i oryginalnych, czyli dość krótkich kablach, można faktycznie zostawić "fabrykę". Mnie zależało na zwiększeniu długości kabli na wyjściu, dlatego zmieniłem na grubsze (i niestety toporniejsze, jak zauważyłeś). -
Mały update.
Temat modyfikacji ładowarki uważam na tym etapie za ukończony.
Właśnie przed chwilą dokończyłem robić lepsze (grubsze) przewody idące do akumulatora.
Te oryginalne nie dość, że są stosunkowo krótkie, to jeszcze wprowadzają spory spadek napięcia z powodu zastosowania przewodów o stosunkowo małej średnicy żył.
Jak pisałem wcześniej, zrezygnowałem z użycia przewodów o średnicy 2.5mmkw. i zdecydowałem się na takie 1.5mmkw, które i tak są z zapasem dla moich potrzeb.
Podsumowując: zrobiłem przewód o długości ok. 1.5m zakończając go z obu stron odpowiednimi końcówkami, tj. w kształcie litery Y do podłączenia pod zaciski śrubowe na przedniej ściance oraz typu "oczko" od strony "krokodylków".
Te zaciski są ze starej ładowarki z Lidla, ale za to są naprawdę solidne i co najważniejsze, kable zakończone końcówką typu "oczko" przykręca się do uchwytów śrubką.
Tak więc nie muszę moich przewodów mocować na stałe, a w razie potrzeby odkręcę tylko dwie śrubki i mogę np. zastosować starą ładowarkę bez żadnych modyfikacji.
Wszystko, co napisałem widać na fotce.
PS.
Zapomniałem ostatnio napisać, że w ramach modyfikacji Kulona zastosowałem krótsze śruby o mniejszej średnicy, które sprawdzają się bardzo dobrze. -
Ledwo co został kupiony i odrobinę udoskonalony Kulon, a już został praktycznie wykorzystany.
W aucie rodziców nagle odmówił posłuszeństwa akumulator 12V 60Ah, o taki:
Akumulator ten został wyprodukowany w sierpniu 2015 roku i był zamontowany w benzynowym Focusie 1.6.
Od jakiegoś już czasu wymagał okresowego (raz na kwartał) podładowania.
Tym razem w miniony piątek napięcie na jego biegunach spadło do ok. 8V.
Nie zastanawiałem się długo i dokonałem podmiany na mój akumulator Fiamm 75Ah, który profilaktycznie podmieniłem w moim Focusie na aku R1 po siedmiu latach eksploatacji w grudniu 2020 roku.
Wziąłem się za ładowanie tej Yuasy Kulonem 720.
Ustawiłem ładowanie zasadnicze na 14.8V prądem max. 5.5A (max. czas 24 godziny).
Przez pomyłkę ustawiłem doładowanie na zaledwie 14.8V (min. 14.1V) i czas 4 godziny.
Podtrzymanie to 13.5V i prąd 0.5A.
Przy takich nastawach podłączyłem akumulator w piątek ok. godz. 17:00.
W sobotę, około godz. 10:00 sprawdziłem, że prostownik wpompował ok. 40Ah i był już w trybie podtrzymania.
Dokonałem korekty nastaw i doładowanie ustawiłem na 15.7V (min. 14.1V) i prąd max. 1.5A. Reszta nastaw pozostała niezmieniona.
Dzisiaj (niedziela) sprawdziłem, że wtłoczone zostało jeszcze ok. 6Ah i ładowarka również była w trybie podtrzymania.
Niestety, wieczko z korkami jest trwale sklejone/zgrzane z obudową, przez co nie mam dostępu do elektrolitu.
Będąc dzisiaj w garażu zrobiłem kilka eksperymentów.
Otóż zauważyłem, że napięcie 16.0V jest możliwe do osiągnięcia dopiero przy prądzie 2.5A.
Jest to jednak duży prąd i według zaleceń nie powinien przekraczać 1-1.5A.
Ustawiłem więc napięcie maksymalne doładowania na 16V (min. 14.1V) jednak z ograniczeniem prądowym 1.5A.
Co ciekawe, po trzech godzinach ładowania przy prądzie 1.5A napięcie dochodzi do 15.6V i nie chce już wzrosnąć.
Zostawiłem taki tryb na 4 godziny i jutro sprawdzę, czy coś osiągnę więcej.Obawiam się jednak, że akumulator nie jest już w pełni sprawny, po prostu nie da rady osiągnąć napięcia 16V przy prądzie poniżej 1A.
Być może jedna cela jest częściowo zwarta lub spłynęła masa czynna, bo aby osiągnąć 16V na zaciskach akumulatora trzeba przepuścić duży prąd , tj. 2.5A.Jest jednak pewien pozytywny aspekt Kulona, tzn. "magiczne oczko" zmieniło kolor z czarnego na zielony, co może świadczyć, że w tej celi gęstość wzrosła.
Jutro znów pójdę do garażu i dokonam kolejnych prób.
-
Hehe, widzę, że Ciebie też wciągnęło. :-)
Możesz mieć rację pisząc o padnięciu którejś z cel. Niestety, bez dostępu do elektrolitu trudno to będzie ustalić. Można się ewentualnie sugerować obserwacją napięcia przez pewien czas, ale trochę to potrwa. Moim zdaniem, w dobrze naładowanym akumulatorze z uszkodzoną celą po ok. tygodniowym postoju spadnie napięcie do ponad 11 V (tak, jakby właśnie ta cela nie trzymała napięcia lub dawała bardzo niskie, a owe ponad 11 V było sumą napięć pozostałych pięciu cel). To właśnie zaobserwowałem w moim starym akumulatorze z nieczynną jedna celą (pierwszą z lewej strony; oczko jest na drugiej celi i daje znakomity zielony kolor :-D ).Szkoda, że Yuasa zawiodła już po 6 latach... a nastawiałem się na zakup właśnie takiego akumulatora. No chyba, że przez ten okres eksploatacji była zaniedbywana... Wiesz coś więcej na ten temat?
-
Akumulator z jednej strony miał fajne warunki, bo był eksploatowany w silniku benzynowym, a samochód był zawsze trzymany w ogrzewanym garażu.
Z drugiej strony, rodzice są już emerytami i przemieszczają się już sporadycznie.
Gdy nie było epidemii roczny przebieg nie przekraczał 3kkm, a ostatni rok to już w ogóle symboliczny - 800km.
Przez to auto praktycznie nie jeździło, a cały czas stało w garażu.
Wiedząc o tym mówiłem tacie, aby sporadycznie podładowywał akumulator ładowarką automatyczną.
Tak naprawdę o tym zapominał, a jedynie gdzieś od roku, średnio raz na kwartał podłączał ładowarkę, bo napięcie spadało czasami nawet poniżej 12.5V.Tak więc akumulator może być nawet dobrym produktem, jednak przy takim używaniu był przez lata w większości notorycznie niedoładowany.
Przeciętne jazdy to do sklepu lub lekarza max. 5km w obie strony.Jeszcze dzisiaj ponownie podłączyłem aku do Kulona, z tym że ustawiłem doładowanie 14.1 - 16V na ok. 6 godzin.
Po tym mam zamiar odstawić aku na ok. tydzień i obserwować jego napięcie na biegunach.
Jak pisałeś, jeżeli po tym czasie napięcie będzie grubo poniżej 12.5V, to aku będzie wymieniony na nowy. -
Szkoda, że Yuasa zawiodła już po 6 latach... a nastawiałem się na zakup właśnie takiego akumulatora. No chyba, że przez ten okres eksploatacji była zaniedbywana... Wiesz coś więcej na ten temat?
Jak już rozmawiamy konkretnie o tej marce to moja ponad 2 letnia Yuasa od lata zeszłego roku pokazuje czarne oczko czyli, że nie jest do końca naładowany. Po połączeniu do ładowarki automatycznej aku ładuje się max 2 godziny po czym ładowarka pokazuje, że aku jest naładowane, a oczko dalej jest czarne. Generalnie dopóki auto odpala bez problemu to ani mnie to oczko ziębi ani parzy ale jednak mógłby pokazywać stan faktyczny.
-
@Gooral Wiesz - oczko to aerometr pokazujący pewien zakres gęstości. Rzadko która ładowarka potrafi "zrobić" gęstość. Najlepiej byłoby podładować normalnym prostownikiem transformatorowym albo takim wynalazkiem, jak Kulon (po odpowiednim ustawieniu parametrów) - wtedy zobaczyłbyś różnicę w oczku.
-
Tak sądziłem, że mógł być niedopilnowany; ciągłe niedoładowanie zrobiło swoje.
Jak pisałeś, jeżeli po tym czasie napięcie będzie grubo poniżej 12.5V, to aku będzie wymieniony na nowy.
A wiesz, że ja bym się z tym wcale nie spieszył, dopóki odpala silnik. Nawet z jedną nie do końca sprawną celą taki akumulator może pożyć z małym napięciem dobre kilka lat i jeszcze dawać radę, oczywiście bez ekstremalnych warunków - a skoro piszesz o niskich przebiegach i ogrzewanym garażu, to nawet w zimie problemu zapewne nie będzie. Ta bateria jeszcze może posłużyć, warto ją więc podładowywać choć raz na miesiąc byle automatem, jednocześnie mając przygotowane pieniądze na szybki zakup nowego akumulatora w razie potrzeby. A może się okazać, że ta potrzeba nastąpi za 3, 4 czy 5 lat...
Ja zrobiłem ten błąd i kupiłem nową Centrę rezygnując z 9-letniego rumuńskiego Rombat Calciu z (jak się potem okazało) padającą celą. Nie kręcił jak szalony, ale kręcił. Minęło 1,5 roku i nadal trzyma swoje parametry (z obniżonym napięciem). Mogłem więc jeszcze poczekać z wymianą... choć warunki zimowe u mnie są gorsze i przebiegi większe, więc ryzykowałbym więcej. -
Generalnie dopóki auto odpala bez problemu to ani mnie to oczko ziębi ani parzy ale jednak mógłby pokazywać stan faktyczny.
Jeżeli tylko napięcie ładowania w samochodzie jest OK i nie ma problemów z uruchomieniem auta, to nie warto się przejmować.
Warto jedynie raz na jakiś czas podłączyć akumulator na łikend do ładowania i to powinno wystarczyć. -
A wiesz, że ja bym się z tym wcale nie spieszył, dopóki odpala silnik. Nawet z jedną nie do końca sprawną celą taki akumulator może pożyć z małym napięciem dobre kilka lat i jeszcze dawać radę, oczywiście bez ekstremalnych warunków - a skoro piszesz o niskich przebiegach i ogrzewanym garażu, to nawet w zimie problemu zapewne nie będzie....
Masz rację, jeżeli tylko napięcie samoistnie nie będzie spadało poniżej 12V, to może jeszcze trochę posłużyć.
Obecnie jest wykorzystywany mój Fiamm, więc może kupno nowego aku nastąpi za kilka lat. -