[1.0] Wysokie obroty na luzie
-
jak podepniesz spowrotem to mając wczytany błąd o braku działania silnika krokowego, działając w
trybie awaryjnym otworJeśli odepniesz klemy od akumulatora(wystarczy minus) żaden błąd ci w kompa nie wejdzie możesz być tego pewny i dopiero podłącz wtedy czujke krokowca -
Jak długo i jak mocno przegrzewał Wam (tym co potem pękły tłoki) się silnik...? Ja miałem swego czasu problem z chłodnicą i troche z tym jeździłem, co prawda nie dopuszczałem żeby wskaźnik dochodził do maksa ale było ponad normę... Przejechałem od tego czasu jakieś 10kkm i narazie wszystko OK. Teraz zacząłem sie obawiać, że w każdej chwili mogę spodziewać się że tłok mi pęknie... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
-
Jak długo i jak mocno przegrzewał Wam (tym co potem
pękły tłoki) się silnik...? Ja miałem swego czasu
problem z chłodnicą i troche z tym jeździłem, co
prawda nie dopuszczałem żeby wskaźnik dochodził do
maksa ale było ponad normę... Przejechałem od tego
czasu jakieś 10kkm i narazie wszystko OK. Teraz
zacząłem sie obawiać, że w każdej chwili mogę
spodziewać się że tłok mi pęknie...U mnie było to jednorazowo - ale płyn poszedł cały, wczesniej wyciekał przez pękniętą chłodnicę (w połowie wysokości pęknięcie). I na trasie 50km w nocy pech chciał że resztka płynu uciekła przez tą dziurę o której nie miałem zielonego pojęcia bo wskaźnik nie sugerował jakoby coś złego się działo <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
Później jakieś pół roku minęło (od lutego/marca do grudnia) i coś zaczęło stukać w silniku na wzór zaworów. A że miałem jeszcze dziurę w tłumiku to pojechałem na ustawianie zaworów, później zrobiłem z tłumikiem, waliło dalej, zaś zawory i dupa ciągle to samo.
I jakieś 10km później na łuku drogi przy 80km/h wpadłem w dziurę i coś w silniku "pieprznęło" od tego czasu waliło jak oszalałe.
Na czymś takim przejechałem jakieś 200km (bo musiałem) w czasie tych 200km wsiąkło 4L +4L oleju, auto nie miało mocy itd... ten huk w silniku to był własnie rozpadający się w silniku tłok.Inna sprawa że chłodnica zaczęła cieknąć po wymianie płynu chłodniczego w ASO (Wodzisław, ul Marklowicka 1 - na szczęście już zamknęli działalność).
Nic nie zapowiadało najgorszego, silnik nie kręcony powyżej 6krpm a jednak - porządne przegrzanie silnika wystarczy aby pozbyć się z portfela 2000PLN <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" /> -
a jednak - porządne przegrzanie
silnika wystarczy aby pozbyć się z portfela 2000PLN
Ile????????
Przeciez silnik kosztuje pincet, przekladka z dobra popijawa drugie pincet a gdzie drugi tysiac?A co do obrotow, to dzisiaj wlasnie walcze ze swoim, i po ustawieniu rozrzadu, zmianie plynu, odpowietrzeniu i cholera wie czym jeszcze dalej obroty nie sa jakie byc powinny:( Zaworek od wolnych ciagle otwarty (jak silnik zgaszony to zamkniety). Zostaje chyba tylko zmierzyc opornosc czujnika temperatury, ale limit 30min na naprawe samochodu w tym miesiacu wykorzystany <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
-
nie żebym Cię tam pouczał czy cóś ale wykasuj sobie błąd silnika krokowego z kompa <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
nie żebym Cię tam pouczał czy cóś ale wykasuj sobie błąd
silnika krokowego z kompaPudlo.
To nie wina silniczka i jego bledu - chyba ze jedynie jak ASO odpina akumulator to sie bledy kasuja.
Wina lezy po stronie czujnika temperatury.
Ogolnie silnik krokowy jest caly czas otwartyi utrzymuje obroty w zakresie 1100-1600obr (roznie) z malym wyjatkiem <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Otoz jak sie pokreci silnik do 5-6tys chwilke, to obroty spadaja na takie jak maja byc. Po chwili spowtotem. Jak odepne wtyczke od czujnika, to krokowiec utrzymuje kolo 800 na postoju i kolo 1000-1100 podczas jazdy, czyli jak byc powinno. W dodatku auto pali kolo 6l/100 jak ma zapiety czujnik, a jak odpiety pewno mniej (tzn zapewne normalnie 4,5), ale sprawdze dopiero wkrotce.
Wiec me podejrzenie pada na uwalony czujnik - musze poszukac danych i go sprawdzic, albo cos przytkany obieg wody przez kolektor ssacy. Pompe wydaje mi sie ze moge wykluczyc, bo plyn sie nie gotuje i problemow nie ma w gorace dni w korkach nawet, ogrzewanie dziala na postoju dobrze. -
Mam problem z obrotami jałowymi, utrzymują się przez większość czasu na wysokości 2k obr/min.
Niekiedy spadną do normalnej wartości ale przeważnie na chwile. stało się to po tym jak
dojeżdżałem do stacji na ostatnich resztkach paliwa, silnik przez 100 metrów się krztusił.
Początkowo myślałem że silnik zassał jakiś syf ale przejechałem od tego czasu 200 km i
chyba powinno się już odetkać/przepchać/naprawić? przyglądałem się troche silnikowi i na
łączeniu głowicy z blokiem pojawił się olej, nie wiem skąd to cieknie i jak długo ale gdyby
walnięta byłaby uszczelka pod głowica to skutkowałoby takimi właśnie obrotami? UffffI jak w końcu rozwiązałes problem, bo koledzy sie natrudzili odpowiedziami i wiekszosc chciałaby by wiedziec co było powodem usterki.
Według mnie za duzo faktów nie majacych ze soba powiazałes w jedna całosc- I tak niespadajace obroty ponizej 2000 lub spadajace sporadycznie wiażałbym w z zacinajaca sie linka gazu lub regulacja obrotów przepustnicy - gdyz to kazdy moze spawdzic
- jazda na ostatkach benzyny moze pozniej wymagac czyszczenia wtrysków - chociazby dolewajac specjalny płyn do benzyny
- peknieta uszczelka pod głowica daje inne tez posrednie objawy a to ,ze waz od chłodnicy twardnieje, wychodzi biały dym z rury wydechowej na wskutek pary wodnej w wyniku przedostowania sie wody do komory spalania a saczacy sie olej spod głowicy moze wymaga tylko mocniejszego jej dokrecenia albo.... ograniczenia jazdy do limitera obrotów <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
U mnie było to jednorazowo - ale płyn poszedł cały, wczesniej wyciekał przez pękniętą chłodnicę
(w połowie wysokości pęknięcie). I na trasie 50km w nocy pech chciał że resztka płynu
uciekła przez tą dziurę o której nie miałem zielonego pojęcia bo wskaźnik nie sugerował
jakoby coś złego się działo
Później jakieś pół roku minęło (od lutego/marca do grudnia) i coś zaczęło stukać w silniku na
wzór zaworów. A że miałem jeszcze dziurę w tłumiku to pojechałem na ustawianie zaworów,
później zrobiłem z tłumikiem, waliło dalej, zaś zawory i dupa ciągle to samo.
I jakieś 10km później na łuku drogi przy 80km/h wpadłem w dziurę i coś w silniku "pieprznęło" od
tego czasu waliło jak oszalałe.
Na czymś takim przejechałem jakieś 200km (bo musiałem) w czasie tych 200km wsiąkło 4L +4L oleju,
auto nie miało mocy itd... ten huk w silniku to był własnie rozpadający się w silniku tłok.
Inna sprawa że chłodnica zaczęła cieknąć po wymianie płynu chłodniczego w ASO (Wodzisław, ul
Marklowicka 1 - na szczęście już zamknęli działalność).
Nic nie zapowiadało najgorszego, silnik nie kręcony powyżej 6krpm a jednak - porządne
przegrzanie silnika wystarczy aby pozbyć się z portfela 2000PLNAle myślisz że to naprawde od tego przegrzania...? Bo to w sumie aż dziwne że to dopiero po tak długim czasie... U mnie tylko raz się zdarzyło (na począstku gdy o niczym nie wiedziałem) że wskaźnik poszedł na pole "H"... Od razu sie zatrzymałem i dalem mu ochłąnać. Potem jakis czas jeździłem na podwyższonej temperaturze, ale już do "niebezpiecznego pola" nigdy nie dopuściłem... Oby nic mi nie walnęło, bo przecież to by była porażka...
-
Ale myślisz że to naprawde od tego przegrzania...? Bo to
w sumie aż dziwne że to dopiero po tak długim
czasie...Ty masz 1.0 a jak narazie tylko w 1.3 8V lubią pękać tłoki <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
-
Ty masz 1.0 a jak narazie tylko w 1.3 8V lubią pękać tłoki
To mnie pocieszyłeś... Bo taka usterka oznaczałaby dla Suzi parę miesięcy przymusowych wakacji w garażu, bo co jak co,ale 2000 od reki do wydania to bym nie miał...
-
A sprawdzałeś ilość płynu w chłodnicy? ja miałem wysokie obroty właśnie dlatego że mi go troche
brakowało. Na początek dolej i zobacz. U mnie pomogło jak ręką odjął
Pozdrawiam!A u mnie nie <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> Przeczytawszy wszystkie komentarze na ten temat już nie wiem gdzie mam łapy włożyć żeby to naprawić <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
-
Po odpieciu czujnika temp bylo w miare ok z obrotami, no i wspomniany brak "ssania". Ale po kilku dniach zaczely sie jaja - 1500 do 2000obr i nie chce nizej, z czujnikiem temp jeszcze wiecej. Obadalem wszystkie wezyki do przepustnicy i dalej nic. Elektrozaworek sie nie otwiera, wiec to nie ecu podnosi obroty. Zostala mi tylko jedna rzecz i sie udalo:) Otoz przekleta ekologia, czyli odma!
Kto ma, to wie ze idzie z dekla glowicy i rozgalezia sie na rurke do filtra powietrza i prosto do kolektora ssacego przez zaworek. No i szlag trafil ten zaworek, przez ktory sobie swobodnie zasysalo powietrza na dodatkowe obroty
<img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />Krotka akcja z tasma klejaca na krociec i zalozenie rurki spowrotem pozwalaja sie cieszyc swietym spokojem <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
-
Po odpieciu czujnika temp bylo w miare ok z obrotami, no i wspomniany brak "ssania". Ale po
kilku dniach zaczely sie jaja - 1500 do 2000obr i nie chce nizej, z czujnikiem temp jeszcze
wiecej. Obadalem wszystkie wezyki do przepustnicy i dalej nic. Elektrozaworek sie nie
otwiera, wiec to nie ecu podnosi obroty. Zostala mi tylko jedna rzecz i sie udalo:) Otoz
przekleta ekologia, czyli odma!
Kto ma, to wie ze idzie z dekla glowicy i rozgalezia sie na rurke do filtra powietrza i prosto
do kolektora ssacego przez zaworek. No i szlag trafil ten zaworek, przez ktory sobie
swobodnie zasysalo powietrza na dodatkowe obroty
Krotka akcja z tasma klejaca na krociec i zalozenie rurki spowrotem pozwalaja sie cieszyc
swietym spokojemznaczy się zakleiłeś od strony zaworu? czyli pozostaje jedynie połączenie dekla i filtra, dobrze zrozumiałem? mi kiedyś jakimś cudem zdjęła się jedna rurka z tyłu przepustnicy i spalanie wynosiło 10,5L na 100 przy delikatnej jeździe, inna sprawa że praktycznie ciężko było go zadławić no i sprzęgła nie trzeba było wcale trzymać, jakiś czas po naprawie uczyłem się jeździć na nowo.
-
znaczy się zakleiłeś od strony zaworu? czyli pozostaje
jedynie połączenie dekla i filtra, dobrze
zrozumiałem? mi kiedyś jakimś cudem zdjęła się
jedna rurka z tyłu przepustnicy i spalanie wynosiło
10,5L na 100 przy delikatnej jeździe, inna sprawa
że praktycznie ciężko było go zadławić no i
sprzęgła nie trzeba było wcale trzymać, jakiś czas
po naprawie uczyłem się jeździć na nowo.No spalanie przez same wolne obroty - zwlaszcza w korkach - wzroslo o jakis litr. Poza tym nerwowy sie czlowiek robi przez takie cos <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> A zaklejalemod gory, bo w kolektorze jest podcisnieniewiec tasme co najwyzej pociagnie do kolektora - dlatego dalem kilka sklejonych zeby mi nie poszlo do cylindrow cos przypadkiem <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />