KARTY RATOWNICZE
-
Moim zdaniem
powinno się w oparciu o te karty szkolić ratowników/strażaków czy kogo tam jeszcze,
a nie zamieszczać instrukcje cięcia pojazdu w samym pojeździe. Przy akcji ratunkowej
liczy się czas, a w przypadku tych kart, trzeba ją najpierw znaleźć w samochodzie,
poczytać (obejrzeć) i dopiero przystąpić do akcji (a czas płynie).To jest słuszna uwaga, chociaż tak szczerze mówiąc to wątpię, czy ktoś w ogóle będzie się "bawił" w szukanie tej karty podczas wypadku
-
Tak samo jak nikt nie szuka karty o dawcy organów czy też o grupie krwi. Najważniejsze to ratować. Reszta w SOR.
A gdy jestem nieprzytomny z zagrożeniu życia, to co mnie obchodzi czy w trakcie wydobywania mnie z auta potraktują je dynamitem czy zgodnie z karta pojazdu. Ważne, w jakim stanie dotrę do SOR. -
Grupa krwi w dowodzie nie ma znaczenia... Standardową procedurą przed transfuzją, z obojętnie jakich względów, czy ratowania życia, czy zabiegu planowego, jest wykonanie tzw "krzyżówki", w celu ustalenia grupy krwi i czynnika rh.
-
To jest słuszna
uwaga, chociaż tak szczerze mówiąc to wątpię, czy ktoś w ogóle będzie się "bawił" w
szukanie tej karty podczas wypadkuPonadto dobrze wyszkolony, a przede wszystkim doświadczony ratownik wie, gdzie i jak ciąć
-
gdzie i jak ciąć
"Ciąć koszty"
-
gdzie i jak ciąć
"Ciąć koszty"
Miałem na myśli tego, co tnie karoserie
-
PANOWIE...
Osłabiacie mnie. Nie przeczytacie, nie obejrzycie, a już krytykujecie.
1. @Przemo - w salonie Volvo dostaniesz kartkę do Volvo, Audi, Mercedesa, Chevroleta czy czego tam chcesz. Prosisz o wydrukowanie kartki z podstrony w internecie i powinni wydrukować. Ba - przecież jest odnośnik - wydrukować sobie możesz sam, jeśli masz kolorową drukarkę (bo wydruk czarno-biały nie ma sensu). Zresztą sam sprawdź w zakładce "Wzory kart ratowniczych": KLIK. W Lublinie też jest jeden dystrybutor, i zamierzam do niego podjechać przy okazji, chociaż mógłbym druknąć sobie sam kartę... ale u niego pobiorę od razu naklejkę, której sam "na szybko" nie wydrukuję.
2. Mnie nie śmieszą partnerzy - ot, jest okazja zareklamować się po niewielkich kosztach (bo akcja do drogich nie należy).
3. @Miecho - zgadzam się, że należy szkolić ratowników. Ale nie ma siły - żaden ratownik nie zapamięta ładnych kilku setek kart, w jakiej marce i modelu gdzie są wzmocnienia, akumulator, zbiornik, poduchy itd. Uważam, że każdy samochód ratowniczy powinien być zaopatrzony w katalog takich kart - a kto wie, może jest/będzie? Ale znowu zastanówmy się: co będzie szybciej - ustalanie modelu i rocznika rozbitego samochodu, aby znaleźć odpowiednią kartę, czy zwykłe sięgnięcie przez rozbitą szybę i wyciągnięcie tej właściwej?
4. Czas płynie, owszem. Jednak obejrzyjcie filmik i zobaczcie 11-stronicową prezentację: jest pokazane, jak ratownik tnie środkowy słupek wraz z ramkami drzwi. Nie wie, że w środku jest wzmocnienie. Skutek - zepsute nożyce hydrauliczne (połamany chwytak). Ratownik chciał dobrze - jak najszybciej dostać się do poszkodowanych, a taki sposób cięcia jest najszybszy. Na karcie zaś zobaczyłby, że akurat w tym modelu należy wyciąć słupek dwoma cięciami, krojąc dach... Na temat obu hipotetycznych strat czasu nie ma się co wypowiadać.
5. @Przemo, piszesz: "tak szczerze mówiąc to wątpię, czy ktoś w ogóle będzie się "bawił" w szukanie tej karty podczas wypadku". Właśnie o to chodzi, żeby się nie bawił - ma ona być w jednym miejscu (za osłoną przeciwsłoneczną kierowcy), a informować ma o tym naklejka na przedniej szybie, w dolnym lewym rogu. Podchodzi ratownik, widzi naklejkę, to wyciąga kartę. Nie ma naklejki, więc nie zawraca sobie głowy sięganiem po kartę (bo pewnie jej tam nie ma). Dlatego ja poproszę w salonie-dystrybutorze o wydruk karty (lub sam wydrukuję), a przede wszystkim wezmę od nich naklejkę. Pewnie nawet wezmę ich kilka - dla rodziny i znajomych.
6. @Marek - napisałeś: "A gdy jestem nieprzytomny z zagrożeniu życia, to co mnie obchodzi czy w trakcie wydobywania mnie z auta potraktują je dynamitem czy zgodnie z karta pojazdu. " Czy my naprawdę rozmawiamy o tym samym?
7. @Miecho: "dobrze wyszkolony, a przede wszystkim doświadczony ratownik wie, gdzie i jak ciąć". Taaa... A jak sobie zażyczyć, żeby do (tfu, tfu) mojego wypadku przyjechał właśnie najlepiej wyszkolony i doświadczony strażak, a nie jakiś młodziak, który właśnie to doświadczenie zdobywa?Chłopaki... przeczytajcie najpierw to, co jest na stronie. Poświęćcie kilka minut na film i przewińcie prezentację. A potem przemyślcie sprawę.
Jak napisałem - nic to nie kosztuje, a pomóc może. Kto wie, w razie wypadku może właśnie te dwie czy pięć zaoszczędzonych minut będzie zbawienne. I obojętne, w jaki sposób się je zaoszczędzi - jeśli tylko będzie on skuteczny, to OK, warto go zastosować.PS. No dobra - mnie też w pierwszej chwili naszły wątpliwości co do sensu całej tej imprezy. Ale po zastanowieniu się i wzięciu pod uwagę realia doszedłem do wniosku, że co tam - to nie kosztuje, a pomóc może. W końcu to o moją skórę może być walka.
Tylko nie wiem, po co na karcie informacja o obecności i umiejscowieniu amortyzatorów klapy i maski... Obejrzyjcie karty do swojego pojazdu, ciekawe wnioski można wysnuć nieraz.
Ciekawe, czy zrobią też do starszych Tico i Swifta sprzed 2005 r. -
1. @Przemo - w
salonie Volvo dostaniesz kartkę do Volvo, Audi, Mercedesa, Chevroleta czy czego tam
chcesz. Prosisz o wydrukowanie kartki z podstrony w internecie i powinni wydrukować.
Ba - przecież jest odnośnik - wydrukować sobie możesz sam, jeśli masz kolorową
drukarkę (bo wydruk czarno-biały nie ma sensu). Zresztą sam sprawdź w zakładce
"Wzory kart ratowniczych":
KLIK. W Lublinie też
jest jeden dystrybutor, i zamierzam do niego podjechać przy okazji, chociaż mógłbym
druknąć sobie sam kartę... ale u niego pobiorę od razu naklejkę, której sam "na
szybko" nie wydrukuję.Doszedłem do tego zanim napisałem pierwszego posta w tym temacie, że mogę to sam wydrukować.
2. Mnie nie śmieszą
partnerzy - ot, jest okazja zareklamować się po niewielkich kosztach (bo akcja do
drogich nie należy).Miałem na myśli bardziej swoistą "ironię losu"
5. @Przemo,
piszesz: "tak szczerze mówiąc to wątpię, czy ktoś w ogóle będzie się "bawił" w
szukanie tej karty podczas wypadku". Właśnie o to chodzi, żeby się nie bawił -
ma ona być w jednym miejscu (za osłoną przeciwsłoneczną kierowcy), a informować ma o
tym naklejka na przedniej szybie, w dolnym lewym rogu. Podchodzi ratownik, widzi
naklejkę, to wyciąga kartę. Nie ma naklejki, więc nie zawraca sobie głowy sięganiem
po kartę (bo pewnie jej tam nie ma). Dlatego ja poproszę w salonie-dystrybutorze o
wydruk karty (lub sam wydrukuję), a przede wszystkim wezmę od nich naklejkę. Pewnie
nawet wezmę ich kilka - dla rodziny i znajomych.No właśnie to miałem na myśli, że moim zdaniem ratownik nie będzie patrzył czy jest naklejka czy jej nie ma a już na pewno nie będzie wchodził do auta aby ja wyjąć w momencie kiedy np jest tam zakleszczona 2 pasażerów, lub gdy nawet nie ma jak tam wejść...
PS. No dobra -
mnie też w pierwszej chwili naszły wątpliwości co do sensu całej tej imprezy. Ale po
zastanowieniu się i wzięciu pod uwagę realia doszedłem do wniosku, że co tam - to
nie kosztuje, a pomóc może. W końcu to o moją skórę może być walka.
Tylko nie wiem, po
co na karcie informacja o obecności i umiejscowieniu amortyzatorów klapy i maski...A jednak Tak jak napisałem wyżej (i starałem się siebie wyobrazić na miejscu takiego ratownika) nie przyszłoby mi nawet do głowy, żeby sprawdzać czy jest takowa naklejka itd. i pomimo tego, że poddaje tą akcję wątpliwości sam się zaopatrzę w naklejkę i kartę, bo zakleszczenie w aucie (w stanie przytomności i świadomości) jest chyba jedną z większych traum jakie posiadam (wyobraźnia działa, że może wówczas nastąpić pożar etc...)
-
No właśnie to
miałem na myśli, że moim zdaniem ratownik nie będzie patrzył czy jest naklejka czy
jej nie ma a już na pewno nie będzie wchodził do auta aby ja wyjąć w momencie kiedy
np jest tam zakleszczona 2 pasażerów, lub gdy nawet nie ma jak tam wejść...A ja myślę, że będzie patrzył. Znakomita większość ratowników zachowuje zimną krew, mają wyćwiczone (lub ćwiczą) zachowanie, odruchy, sposób postępowania...
Sądzę, że gdyby unieszkodliwianie poduch, znalezienie i odpięcie akumulatora, wycinanie karoserii itd. zawsze przebiegało bezproblemowo, nikt nie zawracałby sobie głowy taką akcją. Skoro jednak ktoś na nią wpadł, miał ku temu powody.A jednak Tak jak
napisałem wyżej (i starałem się siebie wyobrazić na miejscu takiego ratownika) nie
przyszłoby mi nawet do głowy, żeby sprawdzać czy jest takowa naklejka itd. i pomimo
tego, że poddaje tą akcję wątpliwości sam się zaopatrzę w naklejkę i kartę, bo
zakleszczenie w aucie (w stanie przytomności i świadomości) jest chyba jedną z
większych traum jakie posiadam (wyobraźnia działa, że może wówczas nastąpić pożar
etc...)I o to mi chodziło.
-
Właśnie odebrałem moje karty ratownicze.
Może "karty" to za wiele powiedziane Dostałem nalepki na szybkę, szkice aut z naniesionym schematem co rozbrajać należy wydrukować sobie samemu.
Niemniej uważam, że akcja bardzo pozytywna - obym nigdy nie był wycinany z samochodu ale mam spokój psychiczny, że zrobiłem kolejny krok dla swojego bezpieczeństwa.P.S. nalepki na szybę dają bez ograniczeń
-
No, to wiemy coś z pierwszej ręki. Dzięki za info!