Brak orientacji w terenie- nie umiem nigdzie dojechać
-
Dlatego navi powinna być dodatkiem a nie myśleć za kierowce
-
No to nie wiem może mamy inne wersej map Mio wgrane.Bowiem mam odblokowaną i wgrane mapy nowsze MioMap, Aigo, Automape oraz jeszcze jakąś jedną. I o wiele fajniesza jest ta Aigo niż AM bo ona też ma sporo błędów. Aigo wyświetla wybór tras od najdłuższej do najkrótszej fajna sprawa i szybciej działa.
Mi też navi szybko się uruchamia i nie trzeba czekać 15min.A ograniczenia tylko wyświetla a nie miga. Jedyną wadą mio200 to kiepska bateria, mimo jej oszczędzania pada po pół roku. -
Ja tam wole AM ze wzgledu na wszystko konfigurowalnosc, Mio mi nie podeszla wcale, chociaz samo urzadzenie jest bardzo czytelne i ma swietny uchwyt do szyby. Bateria mi obojetna, bo i tak jezdzi pod zapalniczka. Z tym, ze ja uzywam Mio 500 bodajze. Navi szybko sie uruchamia, ale tryb nocny jest masakryczny, automat nie dziala wcale, dopiero w ciemnym schowku zalaczyl sie, recznie tez sie nie chcial przestawic. Najbardziej mnie irytowaly te migania ograniczen, tak samo nie mozna ustawic banalnej rzeczy, ostrzegaj przy +20km/h ponad limit, a nie, jade 50km/h i wiadomo, zawsze predkosc sie waha 51-53-48-49 km/h i nikt sie w miescie nie skupia zeby utrzymac idealnie 50 tylko patrzy na droge, a to durne cos juz wyswietlalo przy 51 km/h ze sie przekracza limit i nie da sie tego przestawic.
No wiadomo, ja nawi uywam do wyszukiwania adresow w obcych miastach (numeracja bywa przekichana czasami), oraz do wyswietlania ile km zostalo do celu i jaki czas jazdy. Przydaje sie tez na drogach milionowej kategorii, gdzie oznakowanie jest slabe, a nie zawsze jest sie kogo zapytac. Oczywiscie nie zwalnia od myslenia ale znacznie pomaga. Kiedys jezdzilem na hardcora czyli nawet nie patrzylem w necie na trase, ani nie bralem mapy, ale na dluzsza mete nawigacja jest bardzo wygodna jak sie jezdzie do obcego miasta i nie zna lokalizacji adresu.
-
Jeśli po prostu masz zardzewiałą umiejętność orientacji w terenie, to możesz ją wytrenować.
Jeśli w ogóle jej nie masz (jak np. ja), to też możesz wytrenować, ale jeśli nie jesteś uczniem szkoły podstawowej, możesz nie dożyć cieszenia się w pełni rozwiniętą tą umiejętnością
W takim wypadku nie słuchaj geniuszy, którzy orientacje w terenie mają, schowaj honor do kieszeni i kup dobrą nawigację. I naucz się jej porządnie używać.
Ja mam dwie, jedną do wędrówek samochodem, drugą po "spieszeniu" (do tej mam zapasową baterię).
To nie prawda, że remont, zmiana drogi, czy inny wyimaginowany problem, jest w stanie zbić z tropu inteligentnego człowieka, który wie jak z nawigacji korzystać.
Czuje są dobre dla psów, ludzie to mistrzowie w korzystaniu z narzędzi.
PS.
Polecam często pytać o drogę przypadkowych ludzi, aż śmiech bierze, ile razy pokażą zupełnie zły kierunek, nawet nieświadomie. -
Masz rację. Źle to ująłem. Brak orientacji to faktycznie rzecz nabyta. Bardziej chodziło mi o brak rozeznania dróg w okolicznych miejscowościach zaraz po rozpoczęciu przygody z samochodem. To uważam za normalne, bo trzeba się tych dróg po prostu nauczyć, oswoić a przy tym głównie pomaga dobra orientacja w terenie. Zanim nie miałem samochodu to znałem tylko drogi, które pokazała mi komunikacja miejska. Posiadając samochód zacząłem szukać alternatywnych (innym dobrze znanych) dróg co początkowo nie zawsze kończyło się sukcesem. Trochę namieszałem, ale chyba wiadomo o co chodzi. Wydaje mi się, że autor tego tematu może mieć problem bardziej ze znajomością dróg niż z orientacją w terenie, a to można opanować.
-
To nie prawda, że
remont, zmiana drogi, czy inny wyimaginowany problem, jest w stanie zbić z tropu
inteligentnego człowieka, który wie jak z nawigacji korzystać.Inteligencja nie ma z wiedzą nic wspólnego....
Co ci po tym, że wiesz jak z nawigacji skorzystać, jak się okaże, że najzwyczajniej w świecie padła... ( z różnych przyczyn)
Nie zniechęcam do nawigacji, tylko zachęcam do nauki orientacji bez niej...
Jak zacznie się orientować bez niej, to i z samą navi (obsługa) będzie mu łatwiej, a i z jej pomocą też łatwiej do celu -
Nie zniechęcam do
nawigacji, tylko zachęcam do nauki orientacji bez niej...
Jak zacznie się
orientować bez niej, to i z samą navi (obsługa) będzie mu łatwiej, a i z jej pomocą
też łatwiej do celuNic dodać i nic ująć , tym bardziej w przypadku świeżego kierowcy.
-
Nic dodać i nic
ująć , tym bardziej w przypadku świeżego kierowcy.Świeżak lepiej niech patrzy na drogę a nie na nawigację...
-
Inteligencja nie ma
z wiedzą nic wspólnego....
Co ci po tym, że
wiesz jak z nawigacji skorzystać, jak się okaże, że najzwyczajniej w świecie
padła... ( z różnych przyczyn)Powiem, co ja bym zrobił. Zatrzymał się przy pierwszym sklepie z elektroniką i kupił nową.
Nawigacja jest tańsza niż koło samochodowe, a to może równie dobrze nawalić (zwłaszcza na naszych drogach). A jednak ludzie nie jeżdżą na osiołkach, tylko autami
Nie zniechęcam do
nawigacji, tylko zachęcam do nauki orientacji bez niej...Z tego co wiem, orientacja jest cechą, którą można wytrenować. Ale w niektórych przypadkach bardzo trudno, a czasem się nie opłaca.
Jak zacznie się
orientować bez niej, to i z samą navi (obsługa) będzie mu łatwiej, a i z jej pomocą
też łatwiej do celuA jak nie zacznie, to nie ma strachu, o samej nawi można dojechać wszędzie. Nawet na nieaktualnych mapach
-
A jak nie zacznie,
to nie ma strachu, o samej nawi można dojechać wszędzie. Nawet na nieaktualnych
mapachNawet "pod prąd"
-
Powiem, co ja bym
zrobił. Zatrzymał się przy pierwszym sklepie z elektroniką i kupił nową.
Nawigacja jest
tańsza niż koło samochodowe, a to może równie dobrze nawalić (zwłaszcza na naszych
drogach). A jednak ludzie nie jeżdżą na osiołkach, tylko autamiAle żeby na ośle gdzieś trafić to też trzeba było orientować się w terenie...
Z tego co wiem,
orientacja jest cechą, którą można wytrenować. Ale w niektórych przypadkach bardzo
trudno, a czasem się nie opłaca.Na początek trzeba zacząć trenować, a nie iść w najdroższe i najmniej skuteczne rozwiązania...
A jak nie zacznie,
to nie ma strachu, o samej nawi można dojechać wszędzie. Nawet na nieaktualnych
mapachNa nieaktualnych mapach to do jeziora wjedzie...
Część dróg przybywa, część ubywa...Ponadto orientując się samemu często okazuje się, że można znaleźć lepszą drogę, niż navi wymyśli...
-
Ale żeby na ośle
gdzieś trafić to też trzeba było orientować się w terenie...W ostateczności osioł zawsze trafi do żłoba/domu
Na początek trzeba
zacząć trenować, a nie iść w najdroższe i najmniej skuteczne rozwiązania...Co jest takiego nieskutecznego w dojechaniu z punktu A do punktu B?
Na nieaktualnych
mapach to do jeziora wjedzie...Tak jak od dodawania trzy kropka po zdaniu nie powoduje podniesienia jego zawartości merytorycznej, tak wjeżdżanie do jeziora jest zarezerwowane tylko dla "wyjątkowych" użytkowników nawigacji.
Część dróg
przybywa, część ubywa...Słońce świeci, albo pada deszcz.
Ponadto orientując
się samemu często okazuje się, że można znaleźć lepszą drogę, niż navi wymyśli...Albo trafić na drogę zamkniętą, "skrót" dookoła miasta i spóźnić się na spotkanie.
Z technologią jest podobnie w wielu dziedzinach życia. Do dzisiaj (chwała Bogu - od nich zależy nasza przyszła emerytura) wielu sądzi, że naturalne metody planowania rodziny uchronią ich przed niechcianymi ciążami. Oni też się tłumaczą, że przecież kondomy pękają, więc kalendarzyk pewniejszy
-
Jak dla mnie to wynika z braku doświadczenia, wiadomo że to się nabywa jeżdżąc i rady do robienia coraz dłuższych wycieczek są jak najbardziej zasadne, to tak jak człowiek "uczy się" rond, skrzyżowań, zachowania sie na drodze, które nie zawsze są takie oczywiste i jasne od samego początku, ja uczyłbym się latem i jesienią bo zimą na pewno zważywszy na warunki będzie o to trudniej, bez lęku i do boju kolego
-
Czy można się tego jakoś nauczyć? Albo w nawigację będę musiał zainwestować?
Pytanie może i głupie ale naprawdę mam problem z tym.Proponuję zakup dobrej mapy (atlasu) i przed każdym wyjazdem dobrze przestudiować drogę.
Później jadąc już samochodem uważnie obserwować znaki i drogowskazy.
Najlepiej zacząć od bliższych wycieczek zapamiętując nazwy miejscowości i numerację dróg.
Oczywiście warto ze sobą zabrać ten atlas i w chwilach zwątpienia gdzieś na parkingu zweryfikować trasę przejazdu.
Jak pisałem, można zacząć od krótszych wypadów i w miarę postępów jeździć dalej.
To powinno pomóc w orientacji w terenie.Zdecydowanie przy Twoich problemach odradzam zakup nawigacji, jako "nauczyciela".
Z doświadczenia wiem, że zdecydowanie lepiej będziesz jechać z papierową mapą niż z nawigacją, która myśli za Ciebie (chodzi oczywiście o Twój przypadek, czyli naukę orientacji w terenie).
Sam na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że korzystając z map papierowych (dobrych i aktualnych) zdobywa się doświadczenie i następnym razem przejadę już trasę bez zaglądania do mapy, czy zbędnego błądzenia.
Idąc trochę za modą i jednocześnie będąc już trochę wygodny dwa lata jeżdżę z nawigacją. Wiesz, co Ci powiem, wiedząc, że nawigacja "myśli" za mnie nie skupiam się tak na drodze, nie obserwuję dokładnie drogowskazów tylko czekam na polecenia z nawigacji samochodowej. Sam się już kilka razy złapałem na tym, że jadąc tą samą trasą już bez nawigacji mocno gimnastykowałem się jak jechać, gdzie skręcić itp.
Dlatego też odradzam w Twoim przypadku nawigację, natomiast proponuję zakup dobrej i aktualnej mapy samochodowej, rozpoczęcie nauki od krótszych wycieczek, a przede wszystkim wcześniejsze przygotowanie trasy na podstawie mapy i podczas jazdy dokładną obserwację znaków i drogowskazów.
Myślę, że z czasem spokojnie będziesz orientował się w terenie -
Brak orientacji w terenie to min. brak fizycznej mozliwosci zorientowania mapy wzgledem otoczenia.
Mapa (dla osoby majacej ten problem) jest najwyzej siatka kresek i figur geometrycznych.
-
Mapa (dla osoby majacej ten problem) jest najwyzej siatka kresek i figur geometrycznych.
Dlatego proponowałem konfrontację mapy z rzeczywistością rozpoczynając od krótkich tras.
W miarę zdobywania doświadczenia trasy można wydłużać. -
Jak ktoś ma za dużo czasu na samokształcenie, to polecam zainstalować Linuksa, najlepiej LFS.
O wiele szybciej, łatwiej (i w efekcie taniej) nauczyć się obsługi urządzeń nawigacyjnych, dzięki którym możesz poruszać się od razu po całej europie, zamiast małymi kroczkami do czterdziestki "opanować" zakres połowy większego miasta.
Ale to już jak kto lubi i ile ma czasu
-
tak, kolega ma problem z orientacją po mieście, a Ty go do Europy pchasz...
Zlituj się... -
Z nawi?
Skoro i tak prawie nigdy nie wiesz gdzie jesteś, jest Ci obojętne gdzie jesteś.
Ważne jest dokąd zmierzasz, nawi sama zgadnie (no, nie zawsze, ale można polegać) gdzie jesteś i wiele (dziesiąt?) lat pracy matematyków i programistów w przeszłości złożyło się na kilka całkiem sprawnych algorytmów wyznaczania najsmaczniejszej trasy z punktu A do punktu B.
Kolega ma problem z orientacją, ale nie jest głupi. Te kilka komicznych sytuacji, gdzie nawi każe wjechać pod prąd, w ścianę albo skoczyć z przepaści będzie w stanie rozpoznać i potraktować z należytą dawką humoru. Ominąć, a za sekundę pojawi się trasa policzona rozsądniej.
Jak ktoś chce koniecznie mieszkać w jaskini i latami dochodzić do bezstresowego wyjazdu poza miasto (oczywiście, z plecakiem map i atlasów), to nic dziwnego, że strach za granicę
-
szkoda słów...
Proponuję też zacząć ludzi uczyć jeździć na bolidach F1 - bo tam przecież mądrzy ludzie też wymyślili bezpieczny bolid. Więc po co się tłuc "w jaskiniach" z corsmi, punto i innymi pojazdami z WORD.
Przecież tam wypadki zdarzają się zdarzają rzadziej... wystarczy myśleć.
To nie pierwszy wątek w którym przekonuję się co do Twojego pojmowania świata. Zrób wszystkim przysługę i zachowaj te durnoty dla siebie, bo mam wrażenie, że piszesz co Ci ślina na klawiaturę przyniesie.