Auto dla 14latka...
-
Mialem jakiś czas temu zamiescić nowy watek ale z braku czasu i natłoku świątecznego szaleństwa nie zdarzyłem. Chciałbym was zapytać, jak zapatrujecie sie na nowy pomysł naszych "kochanych" władz o wprowadzeniu kategorii AM i jednego auta które ma należeć do tej grupy nijakiego microcara. Przypomnijmy, że gdy w końcu zatwierdzi je Sejm (a musi to zrobić, bo jest zobligowany przepisami unijnymi) to powstanie nowa kategoria AM, która umożliwi prowadzenie m.in. pojazdów zwanych "czterokołowcami lekkimi". Pod pojęciem tym kryją się pojazdy o masie własnej nie większej niż 350 kg, napędzane silnikiem o mocy nie większej niż 5,5 KM i prędkości maksymalnej 45 km/h. Co najważniejsze - prawo jazdy kategorii AM będzie można zdobyć już w wieku 14 lat. I jak wam to sie podoba?? Mi na samym początku nie podoba sie cena 41tys zl(wersja podstawowa) w tej cenie mamy opla astre II classic..Druga sprawa jak ma sie to z bezpieczeństwem. Co moze zrobic z tym 350kg ważacym autkiem rozpedzona do 80km/h BMKa 750i kierowca microcara przeżyje?? Zreszta w tym wypadku to i moje Tico (640kg) niezle by go pokiereszowało. Pomysł moze i dobry niech młodzież sie uczy jeżdzić. Ale realizacja??? Francuskie cudo za prawie 50tys?? Moim zdaniem kwalifikuje sie do kosza...Nastepne pytanie...Mamy wielu wspaniałych inżynierów i sie zastanawiam czy Polacy nie mogli by "czegoś" wymyslić na miare polskiej kieszeni a nie łykac jak żaby muł pomysłów i rozwiazania z UE??
-
Cene takiego auta zostawiam..mnie raczej irytuje inna sprawa... 14 latek za kierownicą bądź co bądź auta?? sory,jak dla mnie pomysł porypany..przecież to jeszcze dziecko zacznie się szpanowanie pokazywanie jaki to on nie jest mistrz kierownicy i będzie potem płacz i zgrzytanie zębów...
-
Fakt, ja mam prawojazdy od 6 lat i nie uznam siebie za takiego super, hiper i w ogóle kierowce bo też czasem popełniam błedy. Jednak mieszkajac na wsi to zdarzało mi sie jezdzić autem bez prawka (jakies 10 lat temu) i powiem ze dzieki temu dużo sie nauczyłem. Ale wtedy gdy miałem te naście lat to na drogi o dużym natężeniu ruchu to sie nie wychylałem, jezdziłem z osoba dorosłą mająco prawojazdy ktora udzielała mi rad czego robić a czego nie , sam jakos nie jeżdziłem. To wiec jak 14latki zaczna same jeżdzić po publicznych drogach, zatłoczonych miastach to bedzie "ciekawie".
-
Cene takiego auta
zostawiam..mnie raczej irytuje inna sprawa... 14 latek za kierownicą bądź co bądź auta??
sory,jak dla mnie pomysł porypany..przecież to jeszcze dziecko zacznie się
szpanowanie pokazywanie jaki to on nie jest mistrz kierownicy i będzie potem płacz i
zgrzytanie zębów...zgadzam się, bo patrząc na to co wyprawiają na skuterach przeciskając się między samochodami to takie przepisy nie wróżą nic dobrego
-
Ja mam prawko od 3 lat i przed kursem nie śmigałem autem(pomijając,że parę razy wjeżdżałem autem dziadka do garażu ) co wzbudzało u moich znajomych na uczelni lekkie zdziwienie,że przecież tyle się nauczyli...Czego się można nauczyć? Ruszania? hamowania? No chyba,że gdzieś na własnym terenie ale nie na drodze publicznej. No i do meritum...taki 18/19 latek dostaje małpiego rozumu jak dostaje prawko i auto a co dopiero taki 14 latek,tak jak mówisz..zatłoczone miasta,ułańska fantazja i będzie jazz
-
to takie przepisy nie wróżą nic dobrego
Zgadzam się. Nawet mi już przeszło przez myśl zdobywanie pieniędzy z OC od takich dzieciaczków
Bo zapewne nie będzie trudno o sytuację, ze taki wymusi pierwszeństwo... -
Chciałbym was zapytać, jak zapatrujecie sie na nowy pomysł naszych "kochanych" władz o
wprowadzeniu kategorii AM i jednego auta które ma należeć do tej grupy nijakiego microcara.
Przypomnijmy, że gdy w końcu zatwierdzi je Sejm (a musi to zrobić, bo jest zobligowany
przepisami unijnymi) to powstanie nowa kategoria AM, która umożliwi prowadzenie m.in. pojazdów
zwanych "czterokołowcami lekkimi". Pod pojęciem tym kryją się pojazdy o masie własnej nie
większej niż 350 kg, napędzane silnikiem o mocy nie większej niż 5,5 KM i prędkości
maksymalnej 45 km/h. Co najważniejsze - prawo jazdy kategorii AM będzie można zdobyć już w
wieku 14 lat. I jak wam to sie podoba??Same "microcary" - proszę bardzo. Jeśli ktoś chce je produkować i znajdą się ludzie, którzy kupią (zamiast np. skutera - bo wygodniejsze i na łeb nie pada) - czemu nie?
Zdecydowanie przeciwny jestem dawaniu prawa jazdy 14-latkom. Za młody wiek, fiu-bździu w głowie, zero wyobraźni czy doświadczenia - nie ma się co oszukiwać, oto profil przeciętnego gimnazjalisty z drugiej klasy (14 lat). Jeszcze ewentualnie byłbym się w stanie zgodzić z takim prawem dla 17-latka, ale 14 lat i kilkaset kg metalu na publicznej drodze? To niebezpieczeństwo dla niego i innych. Nie ma się co czarować, pewnych naturalnych kwestii nie przeskoczymy. -
Ja mam prawko od 3 lat i
przed kursem nie śmigałem autem(pomijając,że parę razy wjeżdżałem autem dziadka do garażu
) co wzbudzało u moich znajomych na uczelni lekkie zdziwienie,że przecież tyle się
nauczyli...Czego się można nauczyć? Ruszania? hamowania?Dajmos, IMHO umiejętność sprawnego ruszania i hamowania (w różnych warunkach) też jest ważna. Szczególnie, jeśli wejdzie w nawyk i nie sprawia kłopotu w sytuacjach stresogennych (np. duży ruch miejski).
No chyba,że gdzieś na własnym terenie
ale nie na drodze publicznej.Z tym się trudno nie zgodzić.
Ja też jeździłem "od małego", ale nie po jezdniach raczej. Ojciec mnie nauczył prowadzić - ale po drogach polnych i czasami leśnych. Często jeździliśmy na ryby, więc okazji było co niemiara. Tam nauczyłem się właśnie ruszać (po równym, z górki i pod górkę też ), hamować i w ogóle, co uważam za najważniejsze - czuć auto: jak jedzie, gdzie "idą" akurat koła, jak się zachowuje, jak reaguje... Oczywiście wszystko to działo się z małymi prędkościami, zwykle do 30 km/h (chwilowe wrzucenie trójki to już było wydarzenie ). I zagrożenia nie było dla innych, co najwyżej mogłem zniszczyć samochód (ale ojciec siedział po prawej i czuwał). Po asfalcie zdarzyło mi się kilka razy pojechać, ale były to naprawdę drogi nawet nie wiejskie, lecz takie, gdzie spotkać inny samochód graniczyło z cudem. Inna sprawa, że było to kilkadziesiąt lat temu, więc... ruch i technika były zupełnie inne.
Moim zdaniem dla młodego, zainteresowanego człowieka ważna jest też obsługa auta i drobne naprawy. Też często towarzyszyłem ojcu przy tym, co rozwinęło moje pojęcie o motoryzacji. Opanowanie techniki prowadzenia i pojęcie, jak to wszystko działa, pomogło mi na kursie prawa jazdy, jestem pewien. W ciągu przepisowych 18 godzin jazdy nie musiałem się koncentrować na podstawowych czynnościach, lecz nauczyłem się jazdy i zachowania w mieście oraz tego, jak się jeździ podczas ciężkiej zimy...
Obecnie jednak coraz mniej ojców ma pojęcie o obsłudze auta czy o naprawach. Skąd więc dzieciak ma się wdrożyć? Za to przyzwyczajony jest do gier komputerowych (co po przesiadce za kierownicę niekoniecznie musi pomagać ).
Oczywiście nie namawiam nikogo do łamania przepisów i jeżdżenia bez dokumentów po drogach publicznych. Jak pisałem, ja zaczynałem od dołów na polnych dróżkach (zwykle świtem ), gdzie nikomu nie mogło się nic stać.No i do meritum...taki 18/19 latek dostaje małpiego rozumu jak
dostaje prawko i auto a co dopiero taki 14 latek,tak jak mówisz..zatłoczone miasta,ułańska
fantazja i będzie jazzZgadzam się. Gdybym ja, mając 14 lat, miał prawo jeździć po normalnych ulicach, na pewno też bym sobie na niejedno pozwolił.
Ale przecież są możliwości zainteresowania młodych motoryzacją z praktycznej strony bez wypuszczania ich na publiczne drogi w majestacie prawa. Można się wyżyć na torze kartingowym, można na quadach (coś niemożliwego paręnaście lat temu)... Jeśli więc dzieciak ma wielką ochotę, można mu umożliwić rozwijanie podobnych zainteresowań. I na pewno odbędzie się to mniejszym kosztem, niż prawo jazdy AM i kupno pojazdu.
-
Dajmos, IMHO umiejętność
sprawnego ruszania i hamowania (w różnych warunkach) też jest ważna. Szczególnie, jeśli
wejdzie w nawyk i nie sprawia kłopotu w sytuacjach stresogennych (np. duży ruch miejski).Nie no zgadzam się,że jest to podstawa ale nie czuję się gorszy,że nie jeździłem po osiedlu przed kursem itd. Tylko uważam,że po to jest kurs,żeby się właśnie tego nauczyć- ruszania itd poruszania się w miarę po drogach,a resztę umiejętności zdobywamy już po otrzymaniu prawka
Moim zdaniem dla młodego,
zainteresowanego człowieka ważna jest też obsługa auta i drobne naprawy. Też często
towarzyszyłem ojcu przy tym, co rozwinęło moje pojęcie o motoryzacji. Opanowanie techniki
prowadzenia i pojęcie, jak to wszystko działa, pomogło mi na kursie prawa jazdy, jestem
pewien.No tak bo nie trzeba było mieć mega ściąg gdzie co jest w aucie pod maską(na moim egzaminie w grupie miałem parę osób,która miała plansze gdzie jakie wlewy są w Punciaku i Corsie i to było najważniejsze ) Też od małego lubiłem grzebać w aucie i zostało mi to do teraz dzięki czemu jak się coś dzieje kumplowi z autem to dzwoni do mnie jak wymienić żarówkę itd bo tata oddawał auto do ASO i tyle się nauczył
-
Chciałbym was zapytać, jak zapatrujecie sie na nowy pomysł naszych "kochanych" władz o
wprowadzeniu kategorii AM i jednego auta które ma należeć do tej grupy nijakiego microcara.Pomysl super.
Przypomnijmy, że gdy w końcu zatwierdzi je Sejm (a musi to zrobić, bo jest zobligowany
przepisami unijnymi) to powstanie nowa kategoria AM, która umożliwi prowadzenie m.in. pojazdów
zwanych "czterokołowcami lekkimi".Czyli my sobie gadu, gadu, a przepisy wejda w zycie i tak.
Pod pojęciem tym kryją się pojazdy o masie własnej nie
większej niż 350 kg, napędzane silnikiem o mocy nie większej niż 5,5 KM i prędkości
maksymalnej 45 km/h. Co najważniejsze - prawo jazdy kategorii AM będzie można zdobyć już w
wieku 14 lat.Moze zle licze (wtedy poprawcie), ale 350kg rozpedzone do 45km/h to energia ok. 27 kJ. Sporo.
Dla porownania: energia poczatkowa pocisku 9x19 mm Parabellum to ok. 0,5kJ.
I jak wam to sie podoba??
Bylo juz tak, ze 14-letni chlopcy stawali sie glowami rodzin i dawali rade. W afryce w tym wieku to juz weteran wielu bitew. Z doswiadczenia wiem, ze jesli dzieciak w takim "gowniarskim" wieku dostaje troche odpowiedzialnosci (wlasna bryka, to jednak robi wrazenie w tym wieku), to zwykle skupia sie nad utrzymaniem tejze.
W innym przypadku co ma do roboty? Wino pic?
Mi na samym początku nie podoba sie cena 41tys
I tutaj ten temat sie skonczy. Chociaz, moze wymyslimy sobie jakis rynek wtorny i cena bedzie inna?
Druga sprawa jak ma sie to z
bezpieczeństwem. Co moze zrobic z tym 350kg ważacym autkiem rozpedzona do 80km/h BMKa 750i
kierowca microcara przeżyje??Jak mawia moj ojciec "samochody sa do jezdzenia, a nie do robienia wypadkow". Ja tez sie tego trzymam
BTW. przy predkosci 80km/h to raczej zawsze bedzie przynajmniej jedna trumna.
Zreszta w tym wypadku to i moje Tico (640kg) niezle by go
pokiereszowało.Zalezy ile to Tico odda energii, a ile rozproszy (razem z karoseria)
Pomysł moze i dobry niech młodzież sie uczy jeżdzić. Ale realizacja???
Francuskie cudo za prawie 50tys?? Moim zdaniem kwalifikuje sie do kosza...Bo Ciebie nie stac (mnie tez nie). Im mniej prawo zabrania, tym lepiej dla wszystkich. Im wiecej (i drozszych) samochodow sie kupuje, tym lepiej. Za kilka lat beda uzywane, pewnie znacznie tansze.
Nastepne
pytanie...Mamy wielu wspaniałych inżynierów i sie zastanawiam czy Polacy nie mogli by "czegoś"
wymyslić na miare polskiej kieszeni a nie łykac jak żaby muł pomysłów i rozwiazania z UE??Pytasz o inzynierow konstruktorow samochodow? Jesli sie zainteresowac, to takie projekty w Polsce powstawaly juz od dawna (za PRL wlacznie).
Edit:
Np. cos takiego strona we fleszu.
Co prawda troche za mocne, troche za ciezkie, troche elektryczne, ale jesli da sie takie, to inne pewnie tez.A "inzynierowie" prawnicy, coz...
P.S.
Podobno UE wymusza na Polsce rowniez liberalizacje dostepu do broni palnej. Bylem eurosceptykiem, przyznam szczerze, ale chyba zmieniam zdanie -
Pomysl super.
Rzeczywiście, chyba masz niekonwencjonalne poglądy.
Bylo juz tak, ze 14-letni
chlopcy stawali sie glowami rodzin i dawali rade. W afryce w tym wieku to juz weteran wielu
bitew. Z doswiadczenia wiem, ze jesli dzieciak w takim "gowniarskim" wieku dostaje troche
odpowiedzialnosci (wlasna bryka, to jednak robi wrazenie w tym wieku), to zwykle skupia sie
nad utrzymaniem tejze.Nie bierzesz pod uwagę różnic w czasie, miejscu, sytuacji? Wg Ciebie 14-latek z Nowego Yorku to taki sam chłopak, co 14-letni Afrykańczyk, Azjata i Polak? Czy wg Ciebie człowiek czternastoletni żyjący w Średniowieczu (nieraz żonaty), podczas I Wojny Światowej i obecnie, mają taki sam system wartości i sposób myślenia?
Uważam, że danie kluczyków jednemu 14-latkowi może mieć jakiś sens, ale dwóm innym - to jakbyś dał małpie brzytwę i poprosił o ogolenie.
Piszesz:Cytat:
Z doswiadczenia wiem, ze jesli dzieciak w takim "gowniarskim" wieku dostaje troche odpowiedzialnosci (wlasna bryka, to jednak robi wrazenie w tym wieku), to zwykle skupia sie nad utrzymaniem tejze.
Czy mógłbyś wyjaśnić, na czym opiera się i jak szerokie jest Twoje doświadczenie w tej materii?
W innym przypadku co ma do
roboty? Wino pic?To już naprawdę nie ma niczego innego do zrobienia? Napisałem wyżej sporo na ten temat. Nie trzeba od razu "iść na całość".
Jak mawia moj ojciec
"samochody sa do jezdzenia, a nie do robienia wypadkow". Ja tez sie tego trzymam... i dlatego zostałeś piechurem, który się nie śpieszy?
Pytasz o inzynierow
konstruktorow samochodow?Koledze raczej chodziło o nowe, rewolucyjne dość ustawy.
Podobno UE wymusza na Polsce
rowniez liberalizacje dostepu do broni palnej. Bylem eurosceptykiem, przyznam szczerze, ale
chyba zmieniam zdaniePójdźmy więc dalej: skoro już twierdzisz, że czternastolatek jest odpowiedzialnym człowiekiem (j.w.), to dajemy od razu każdemu drugoklasiście z gimnazjum (14 lat - przypomnę, że to odpowiednik "naszej" starej VII kl. podstawówki):
- prawo do posiadania i użycia broni (jak pełnoletniemu, przecież młodziak będzie odpowiedzialny)
- prawo do zawierania małżeństw, zakładania rodziny, płodzenia dzieci...
- obowiązek pracy (przecież rodzinę trzeba utrzymać, państwo tego nie pociągnie)
- czynne prawo wyborcze (do wybierania potrzebna jest odpowiedzialność)
- obowiązek sądzenia, jak każdego pełnoletniego (prawo dla nieletnich zostawmy sześciolatkom).
Nie sądzę, żebym się zagalopował. To naturalny kierunek myślenia, co będzie dalej, jeśli zaczniemy myśleć tak, jak proponujesz.
-
Należałoby także wziąć pod uwagę jedną rzecz,otóż jak powszechnie wiadomo np stutery-motorowery mają mieć ograniczenie prędkości do 45km/h,a w rzeczywstości mało który egzemplarz rozpędza się mniej niż 60-70km/h.Dodatkowo można zakupić gotowe zestawy króre poprawiają osiągi tych motorków do prędkości grubo ponad 90 km/h. W tym momencie wniosek nasuwa się sam,prawda ?
-
Czepiliście się tych przepisów jak wesz psiego ogona Po pierwsze już od dawna można jeździć samochodami od 16 roku życia- pojazdy do 550kg (odchudzony smart, malczan, jakies male daihatsu itp). Problemem są procedury, dlatego takich 16 latków za kierą jest garstka
Po wejściu AM, będzie ono konieczne do jazdy motorowerem. Moim zdaniem bardzo poprawi to bezpieczeństwo. W tamtym roku weszły przeglądy na motorowery (właściwie wchodzi to stopniowo, w zależności od daty ostatniej rejestracji). Jeśli chodzi o mikro samochody, to powiedzcie, kto dziecku kupi takie małe coś za 40 czy 50tys?. Jeśli już ktoś to kupi, to nie będą to ludzie biedni, a jak wiemy bogatych jest jakby nie patrzeć dużo mniej od przeciętnych szarych 'kowalskich'
Jak znam życie, to domorośli konstruktorzy będą próbowali w szopie z malczana zrobić coś, co podejdzie pod AM, sądzę jednak, że mniej bezpieczni na ulicach przez to nie będziemy.
-
niekonwencjonalne poglądy.
Nie bierzesz pod uwagę różnic
w czasie, miejscu, sytuacji? Wg Ciebie 14-latek z Nowego Yorku to taki sam chłopak, co
14-letni Afrykańczyk, Azjata i Polak? Czy wg Ciebie człowiek czternastoletni żyjący w
Średniowieczu (nieraz żonaty), podczas I Wojny Światowej i obecnie, mają taki sam system
wartości i sposób myślenia?W gruncie rzeczy, poza metodami wychowawczymi, srodowiskiem w ktorym sie dorasta, az tak wiele sie nie zmienilo. A obydwa elementy roznia sie w populacji (dzisiaj sa rodziny wychowywane starymi metodami, obracajace sie w odbiegajacym od przecietnej srodowisku).
Fizycznie ludzie w wieku 14 lat sa zdolni do odpowiedzialnosci znacznie wyzszej niz li prowadzenie skutera na 4 kolach. To chcialem powiedziec
Uważam, że danie kluczyków
jednemu 14-latkowi może mieć jakiś sens, ale dwóm innym - to jakbyś dał małpie brzytwę i
poprosił o ogolenie.Zgoda. Bywa, ze danie kluczykow 40 latkowi jest jak danie malpie granat. Nie mniej, lepiej zaryzykowac dajac nadmiar odpowiedzialnosci, niz chowac glowe w piasek udajac, ze czlowiek do 18 roku zycia jest bezwolnym dzieckiem, a pozniej ma miec dosc doswiadczenia w braniu odpowiedzialnosci za swoje czyny, zeby mu ta odpowiedzialnosc bezgranicznie powierzyc.
Piszesz:
Cytat:
Z
doswiadczenia wiem, ze jesli dzieciak w takim "gowniarskim" wieku dostaje troche
odpowiedzialnosci (wlasna bryka, to jednak robi wrazenie w tym wieku), to zwykle skupia sie
nad utrzymaniem tejze.Czy mógłbyś wyjaśnić, na czym opiera się i jak szerokie jest
Twoje doświadczenie w tej materii?
Doswiadczenie z wlasnego podworka. Najgorsi wandale, podworkowe rozbojniki zamieniali sie w spokojnych chlopakow, kiedy mogli sobie poreperowac Rometa, albo umyc (czasem drugi raz tego samego dnia ) wlasne 4 kola.
To już naprawdę nie ma
niczego innego do zrobienia?A jest? Mozna niby w pile pograc, jesli jest boisko. Mozna do kosza porzucac. Ale sory, to jest slaba alternatywa.
Napisałem wyżej sporo na ten temat. Nie trzeba od razu "iść na
całość".A dla mnie taki skuter to jest jeszcze daleeeko od iscia na calosc. Isc na calosc to schlac sie i dawac dupy po dyskotekach - z tego sa tragedie.
... i dlatego zostałeś
piechurem, który się nie śpieszy?A zebys wiedzial I innym tez polecam
Koledze raczej chodziło o
nowe, rewolucyjne dość ustawy.
Pójdźmy więc dalej: skoro już
twierdzisz, że czternastolatek jest odpowiedzialnym człowiekiem (j.w.), to dajemy od razuOdbijanie pileczki skrajnymi przykladami to zaden argument
IMO uczenie odpowiedzialnosci za siebie i innych tak, czy inaczej, musi sie odbyc. Tego nie mozna przyswoic teoretycznie.
Prawo do jazdy skuterkiem, dlaczego nie? Znasz lepszy sposob?
każdemu drugoklasiście z gimnazjum (14 lat - przypomnę, że to odpowiednik "naszej"
starej VII kl. podstawówki):- prawo do posiadania i
użycia broni (jak pełnoletniemu, przecież młodziak będzie odpowiedzialny)
A znam wielu, ktorzy w tym wieku nie potrafili plynnie czytac, ale z bronia palna byliby bezpieczniejsi we wspolzyciu niz 65 latek za kierownica. Powaznie
- prawo do zawierania
małżeństw, zakładania rodziny, płodzenia dzieci...
Co do plodzenia dzieci, tego sie nie da (skutecznie) prawnie zabronic. Jest w Polsce problem ciaz u nieletnich, ale to problem marginalny, zgadza sie? Pewien margines patologii zawsze bedzie, zakazywanie niczego nie da.
- obowiązek pracy (przecież
rodzinę trzeba utrzymać, państwo tego nie pociągnie)
Nawet w PRL nie bylo obowiazku pracy (zdaje sie, ze tylko panstwo mialo obowiazek "dac" prace).
- czynne prawo wyborcze (do
wybierania potrzebna jest odpowiedzialność)
Nie mam opinii - mysle, ze nic by to nie zmienilo
- obowiązek sądzenia, jak
każdego pełnoletniego (prawo dla nieletnich zostawmy sześciolatkom).
Problem raczej nie w sadach, a w systemie penitencjarnym. Takich 14-letnich bandytow po prostu nie ma gdzie umiescic, zeby nie bylo z nimi 10x gorzej niz przed. A kary smierci tez raczej nie przywrocimy.
Nie sądzę, żebym się
zagalopował. To naturalny kierunek myślenia, co będzie dalej, jeśli zaczniemy myśleć tak, jak
proponujesz.Bedzie wiecej wolnosci dla normalnych ludzi i szerszy (choc niewiele) margines patologii.
Podsumowujac, mysle, ze byloby lepiej.
- prawo do posiadania i
-
Należałoby także wziąć pod
uwagę jedną rzecz,otóż jak powszechnie wiadomo np stutery-motorowery mają mieć ograniczenie
prędkości do 45km/h,a w rzeczywstości mało który egzemplarz rozpędza się mniej niż
60-70km/h.Dodatkowo można zakupić gotowe zestawy króre poprawiają osiągi tych motorków do
prędkości grubo ponad 90 km/h. W tym momencie wniosek nasuwa się sam,prawda ?Zgadza sie. Policja woli stac z radarem w krzakach, zamiast wylapac "tjuningowcow". Kilka skutecznych akcji i marginalny (normalni ludzie po prostu kupuja, leja paliwo i jezdza) problem zniknie.
-
Skąd więc dzieciak ma się wdrożyć? Za to
przyzwyczajony jest do gier komputerowych (co po przesiadce za kierownicę niekoniecznie musi
pomagać ).A jednak pomaga: artykul
Kilka dokumentow o wplywie gier komputerowych na poprawe funkcji potrzebnych przy prowadzeniu samochodu: strona z linkami
Gdybym ja, mając
14 lat, miał prawo jeździć po normalnych ulicach, na pewno też bym sobie na niejedno pozwolił.5,5 koni mechanicznych. Co moglbys z tym zrobic? Z impetem zahamowac?
Perspektywa "zczipowania" wiazalaby sie z ryzykiem utraty pojazdu.
Ale przecież są możliwości
zainteresowania młodych motoryzacją z praktycznej strony bez wypuszczania ich na publiczne
drogi w majestacie prawa. Można się wyżyć na torze kartingowym, można na quadach (coś
niemożliwego paręnaście lat temu)... Jeśli więc dzieciak ma wielką ochotę, można mu umożliwić
rozwijanie podobnych zainteresowań. I na pewno odbędzie się to mniejszym kosztem, niż prawo
jazdy AM i kupno pojazdu.A ja mysle sobie, ze taki skuter z dachem to moglby byc bardzo praktyczny sposob na przemieszczanie sie dzieciara do/ze szkoly (nie musisz go tam podwozic - warto?). A nie tylko rozrywkowe "wyzycie sie".
-
Zgadza sie. Policja woli stac z radarem w krzakach, zamiast wylapac "tjuningowcow"
Zarżnąłem w swoim życiu wiele motorowerów i chyba żaden z nich nigdy nie miał v-maxa mniejszego jak 65km/h. Dlaczego? Siądzcie sobie na jakiegoś skuterka i wypadnijcie na dwupasmówkę jadąc 45 km/h. Spychanie przez TIR'y do rowu nie jest zbyt fajnym przeżyciem
-
Moze to szalony pomysl, ale czy skutery to nie pojazdy do (centrow) miast? Nie mniej, podziwiam za odwage, ja bym tak nie potrafil
-
W gruncie rzeczy, poza
metodami wychowawczymi, srodowiskiem w ktorym sie dorasta, az tak wiele sie nie zmienilo.Czasy i rzeczywistość się zmieniły. Potrzeby się zmieniły. Dużo się zmieniło. "Byt kształtuje świadomość". Dziś 14-latek nie walczy o przeżycie, o istnienie swoich najbliższych (a tak było nieraz wcześniej). Nie ma potrzeby walki o kawałek chleba, uciekania z łapanki ulicznej. Jego obowiązkiem jest chodzenie do szkoły, a prawem bezpieczny odpoczynek i dorastanie z daleka od sytuacji, w których może zagrażać sobie lub innym. I wokół tego kręcą się dziś jego myśli, nie wokół odpowiedzialności.
Niewiele się zmieniło? Naprawdę?A
obydwa elementy roznia sie w populacji (dzisiaj sa rodziny wychowywane starymi metodami,
obracajace sie w odbiegajacym od przecietnej srodowisku).Nie bardzo wiem, co masz na myśli.
Fizycznie ludzie w wieku 14
lat sa zdolni do odpowiedzialnosci znacznie wyzszej niz li prowadzenie skutera na 4 kolach. To
chcialem powiedziecPiechoor - niektórzy, niektórzy są zdolni... Wciąż są to "niektórzy"... Wielu jednak jest niezdolnych do wyobrażenia sobie logicznych konsekwencji własnych czynów. I właśnie chodzi mi o tych "wielu"...
Zgoda. Bywa, ze danie
kluczykow 40 latkowi jest jak danie malpie granat. Nie mniej, lepiej zaryzykowac dajac nadmiar
odpowiedzialnosci, niz chowac glowe w piasek udajac, ze czlowiek do 18 roku zycia jest
bezwolnym dzieckiem, a pozniej ma miec dosc doswiadczenia w braniu odpowiedzialnosci za swoje
czyny, zeby mu ta odpowiedzialnosc bezgranicznie powierzyc.A ja uważam, że jest to zbyt wielkie ryzyko, którego nie warto podejmować. Nie dlatego, żeby "dołować" młodych, lecz dlatego, że uszczęśliwianie ich ponad miarę wiąże się ze zbyt poważnymi konsekwencjami. Założę się, że zmieniłbyś zdanie, gdyby po podjęciu takiego ryzyka coś wydarzyłoby się Tobie lub Twoim bliskim.
Doswiadczenie z wlasnego podworka.
Tak właśnie myślałem...
Wierz mi, że Twoje doświadczenie jest zbyt małe. Wejdź w kontakt z ludźmi, którzy mają od dłuższego czasu do czynienia z młodzieżą w interesującym nas wieku. Porozmawiaj np. z nauczycielami po czterdziestce czy pięćdziesiątce - czyli takimi, którzy mieli możliwość zaobserwowania zmian w świadomości i zachowaniu 14-latków na przestrzeni kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. Uwierz mi, że ogólnie sprawę ujmując - to jest zupełnie inna młodzież (pomijam wyjątki, nie mam zamiaru generalizować). Dzisiejszy przeciętny 14-latek zupełnie inaczej pojmuje rzeczywistość, niż Ty w tym samym wieku; Twój ojciec żył jeszcze czym innym. I nie pisz mi, że się mylę. Wiem, bo "siedzę" w tym. Jestem na bieżąco po prostu. Duuużo się zmieniło i niestety zmienia się coraz szybciej.A jest? Mozna niby w pile
pograc, jesli jest boisko. Mozna do kosza porzucac. Ale sory, to jest slaba alternatywa.
A dla mnie taki skuter to
jest jeszcze daleeeko od iscia na calosc. Isc na calosc to schlac sie i dawac dupy po
dyskotekach - z tego sa tragedie.Nie czytałeś, co pisałem, i wyciągasz takie dziwne sprawy. A ja wspominałem o sportach motorowych, o gokartach, quadach. Nieźle wyszaleć można się na crossie. Naprawdę są możliwości, bardziej dziś dostępne niż kiedyś, bez narażania ludzi na ulicy.
A zebys wiedzial I innym
tez polecamHehe... Wobec tego nie masz poczucia, że pisząc w tym wątku stajesz się niewiarygodnym?
Odbijanie pileczki skrajnymi
przykladami to zaden argumentŻadne odbijanie. Naturalna konsekwencja, jak pisałem.
IMO uczenie odpowiedzialnosci
za siebie i innych tak, czy inaczej, musi sie odbyc. Tego nie mozna przyswoic teoretycznie.Oczywiście, jak najbardziej... ale dostosujmy tę naukę do wieku i warunków...
Jak myślisz: dlaczego mój ojciec, gdy doszedł do wniosku, że gdy mając ok. 14 lat nauczyłem się prowadzić auto, nie podarował mi kluczyków i nie pozwolił jeździć po ulicach?
Piszesz o uczeniu odpowiedzialności. Otóż OK, uczyć trzeba; ale nie wolno podejmować przy tym zbyt dużego ryzyka. W razie nieszczęścia będziemy mieli do czynienia z tragedią, traumą lub zniszczeniem czyjegoś życia. Czy naprawdę danie 14-latkowi możliwości pojeżdżenia sobie czterema kółkami warte jest podejmowania aż tak wielkiego ryzyka - i to w majestacie prawa?Prawo do jazdy skuterkiem,
dlaczego nie? Znasz lepszy sposob?Czy to wątek o skuterkach?
A znam wielu, ktorzy w tym
wieku nie potrafili plynnie czytac, ale z bronia palna byliby bezpieczniejsi we wspolzyciu niz
65 latek za kierownica.W jaki sposób byliby bezpieczniejsi? Bo umieliby sobie technicznie poradzić? Czy dlatego, że nie widzieliby nic złego we wzięciu spluwy do szkoły i załatwieniu kolegi, którego nie lubią?
Czy naprawdę kwestia wieku i związanego z nim poziomu rozwoju psychicznego dziecka i dorosłego nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia??? Dlaczego w ogóle to negujesz?Powaznie
Co do plodzenia dzieci, tego
sie nie da (skutecznie) prawnie zabronic. Jest w Polsce problem ciaz u nieletnich, ale to
problem marginalny, zgadza sie? Pewien margines patologii zawsze bedzie, zakazywanie niczego
nie da.ZTCW margines ten jest coraz większy, co nie skutkuje jakoś z prawnym zezwoleniem czy zakazem.
Nawet w PRL nie bylo
obowiazku pracy (zdaje sie, ze tylko panstwo mialo obowiazek "dac" prace).Dlaczego piszesz "nawet w PRL"?
Ty pamiętasz tamten ustrój czy znasz z opowiadań?
W ogóle - odchodzisz od tematu.Bedzie wiecej wolnosci dla
normalnych ludzi i szerszy (choc niewiele) margines patologii.
Podsumowujac, mysle, ze
byloby lepiej.Błąd. Ta wolność dla normalnych ludzi - OK, ale pomijasz fakt (lub nie zdajesz sobie sprawy), jak wielu jest tych nienormalnych. Najgorsze zaś w tym wszystkim jest to, że ilość tych nienormalnych ujawniłaby się w pełnej krasie dopiero wtedy, gdy ta "wolność" przybierze proponowane przez Ciebie rozmiary.
-
A jednak pomaga:
Kilka dokumentow o wplywie
gier komputerowych na poprawe funkcji potrzebnych przy prowadzeniu samochoduPoczytam później (zaraz muszę odejść od komputera). Ale już teraz, bez lektury, odpowiem: poprawa zdolności manualnych? Tak. Nabranie jakichś nawyków? Tak. Ale najbardziej podoba mi się to: walnąłem z pełną prędkością w ścianę czy w grupę ludzi? No, to "Esc - Wczytaj grę ponownie - Enter". I nic się nie dzieje.
Widzisz, to też wchodzi w podświadomość młodego człowieka, który wiedzę o rzeczywistości czerpie najpierw z kompa (lub TV), a potem z obserwacji i doświadczeń z "realu". I tu się on różni ode mnie czy od Ciebie - bo my zaczynaliśmy inaczej.
Czy znasz przypadek dziecka, które założywszy pelerynę Batmana wyskoczyło z X piętra ufając, że - jak Batman - polata nad miastem? Czy to dla Ciebie dziwne, czy śmieszne? Bo dla mnie nie - jak najbardziej prawdziwe. Tu właśnie są niebezpieczeństwa.5,5 koni mechanicznych. Co
moglbys z tym zrobic? Z impetem zahamowac?1. Wyjechać z podporządkowanej w najmniej odpowiednim momencie (bo myślałem, że mam pierwszeństwo).
2. Na śliskiej jezdni nie wziąć pod uwagę, że naprzeciwko zakrętu jest przystanek i grupa ludzi na nim (skąd miałem wiedzieć, jak zachowa się ponad 400 kilo - 350+ja - skoro fizyka dopiero się zaczyna w szkole, a to dopiero moja pierwsza zima w autku?).
3. Przejechać po jakimś "piechoorze" (bo wyglądało tak, że zdążę).
Pisać dalej?Perspektywa "zczipowania"
wiazalaby sie z ryzykiem utraty pojazdu.W polskich warunkach?
Jak by się to odbyło, skoro (jak ktoś tu napisał) prawie żaden motorower nie spełnia określonych prawem ograniczeń (prędkość) i mimo tego nadal jeżdżą?A ja mysle sobie, ze taki
skuter z dachem to moglby byc bardzo praktyczny sposob na przemieszczanie sie dzieciara do/ze
szkoly (nie musisz go tam podwozic - warto?). A nie tylko rozrywkowe "wyzycie sie".Praktyczny - tak, super.
Czy warto podwozić? Jako ojciec nie wypuściłbym dzieciaka na ulicę w takim autku - ze strachu o zdrowie i życie jego oraz innych.
No, to jeszcze podaj mi sposób na wyeliminowanie niebezpieczeństwa "wyżycia się".