Kontrolka zapalonych świateł
-
Mi kiedyś rozładował się aku pod pracą, gdy zapomniałem wyłączyć światła. Pomogła linka
holownicza i VW Golf kolegi, po przejechaniu paru metrów silnik odpalił bezproblemowo -
wystarczyło dosłownie puścić sprzęgło po wcześniejszym włączeniu II biegu. Tak więc linka
holownicza zastąpiła kabelki elektryczne przy kompletnie rozładowanym aku.A czy w tico nie ma przeciwskazań do uruchamiania na hol? Nie uszkodzi się rozrządu? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
A czy w tico nie ma przeciwskazań do uruchamiania na hol? Nie uszkodzi się rozrządu?
Nie słyszałem o tej groźbie. To nie jest diesel, gdzie są duże ciśnienia sprężania. Przecież kręcąc rozrusznikiem też pasek rozrządu podobnie się obraca i napędza te same części, co przy zapalaniu "na pych".
-
Nie słyszałem o tej groźbie. To nie jest diesel, gdzie są duże ciśnienia sprężania. Przecież
kręcąc rozrusznikiem też pasek rozrządu podobnie się obraca i napędza te same części, co
przy zapalaniu "na pych".A ja słyszałem <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> Tylko nie wiem ile jest w tym prawdy i dlatego się pytam <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> pozdr. <img src="/images/graemlins/choinka.gif" alt="" />
-
A ja słyszałem Tylko nie wiem ile jest w tym prawdy i dlatego się pytam pozdr.
GAZNIKOWCE SA BEZPIECZNE POD TYM WZGLEDEM WIEC PCHAMY ILE WLEZIE
WIEM BO PCHALEM 3 MIESIACE FIATA 125 KIEDYS KUPIENIE NOWEGO WIENCA GRANICZYLO Z CUDEM -
GAZNIKOWCE SA BEZPIECZNE POD TYM WZGLEDEM WIEC PCHAMY ILE WLEZIE
WIEM BO PCHALEM 3 MIESIACE FIATA 125 KIEDYS KUPIENIE NOWEGO WIENCA GRANICZYLO Z CUDEMCapslock Ci sie zacial - wylacz.
-
A ja słyszałem Tylko nie wiem ile jest w tym prawdy i
dlatego się pytam pozdr.Wg mnie można próbować pchać auta w celu uruchomienia silnika, ale krótko, parę metrów, najwyżej raz lub dwa razy z rzędu. Jeśli nie odpali - należy dać spokój i uruchamiać innymi sposobami.
Wersja pesymistyczna - jeśli będziemy targać długo "na pych", może ulec uszkodzeniu katalizator (niespalona benzyna dostanie się do katalizatora i szlag go trafi).
Tak więc - pchamy, ale z wyczuciem i KRÓTKO; jeśli nie odpali, korzystamy z kabli, likwidujemy przyczynę lub walimy do mechanika (na lince)... czego nikomu nie życzę <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />.A swoją drogą, to młodzi kierowcy już nie umieją odpalać "na pych" <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />. Niedawno dwóch młodych ludzi (ok. 26 lat), znam ich i wiem, że mają wykształcenie techniczne, wypchnęło seicento z garażu. Ponieważ bateria siadła, chcieli popchnąć i nie wiedzieli, jak się do tego zabrać... <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> Jak podsłuchałem niechcący (byłem w garażu obok) ich pomysłów, to mi się szkoda fiata zrobiło; wyszedłem, zaproponowałem pomoc, wsiadłem do autka, oni popchnęli i dosłownie po 2 metrach silnik pracował. I całe szczęście, bo dłużej nie pozwoliłbym targać. A oni patrzyli potem we mnie jak w obraz <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" /> i bardzo prosili o szczegółowy instruktaż takiego odpalania. Co za czasy, samochodów się już prawie nie pcha...
-
Co za czasy, samochodów się już prawie nie pcha...
Chyba dobrze <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Mój linkę holowniczą widział 2 razy - raz jak kumpel zatankował go "paliwem" na jakiejś małej stacji - efekt: wymiana wtryskiwaczy, czyszczenie układu paliwowego; drugi raz już za mojej "kadencji" - jak poleciała pompa wodna. Oprócz tego raz siadł akumulator (ale jak się zostawi włączone radio i lampkę sufitową na 14 godzin włączone to można się tego spodziewać <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> - lampka świeciła, radio grało, ale rozrusznik już nie zakręcił).
Pozdrawiam <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Dzięki za szczegółowe wyjaśnienia. Ja osobiście wożę kable ale odkąd wymieniłem aku ich nie używałem. No może raz ale to pomagałem komuś. pozdr. <img src="/images/graemlins/gifts.gif" alt="" />
-
Dzięki za szczegółowe wyjaśnienia.
A bardzo proszę. Polecam się <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Ja osobiście wożę kable ale odkąd wymieniłem aku ich nie
używałem. No może raz ale to pomagałem komuś. pozdr.Nie mam nic przeciwko wożeniu kabli. Na wszelki wypadek jednak (wzorem Sharky'ego) polecałbym zakup i wożenie również linki (kosztuje niewiele i mało miejsca zajmuje).
Ja także kabli nie wożę (mało miejsca w kufrze, psiakrew), ale linkę - owszem. Jeśli prądu zabraknie, można odpalić bez kabli - w sposób opisywany przez Kolegę ze Szczecina lub pchając (myślę, że w naszym przypadku możemy wóz nawet sami rozpędzić, wsiąść, wrzucić dwójkę i puścić sprzęgło). A jeśli nastąpi poważniejsza awaria, to nawet kable nie pomogą, a linka się przyda... Czego szczerze nie życzę nikomu. Poza tym zawsze możemy użyć linki w innych celach niż li tylko auto-holowniczych - można np. przy jej pomocy wzmocnić swoją argumentację wobec teściowej... <img src="/images/graemlins/uzbroj_zlo.gif" alt="" /> Na pewno jest jeszcze parę innych, ciekawych sposobów na wykorzystanie linki.Pozdrawiam żonatych i tych przyszłych <img src="/images/graemlins/diabel.gif" alt="" />
PS. Kiedy byłem mniejszy, zawsze zastanawiałem się, po co mój ojciec wozi w samochodzie m.in. łyżkę do opon i ogromny płaski klucz nr 29 - w aucie rzadko występują takie śruby, a nawet jeśliby trzeba było taką odkręcać, to raczej nie na drodze... Ale miejsca na takie rzeczy w w/w Wartburgu kombi było pod dostatkiem. Jakoś nigdy nie spytałem, po jaką cholerę mu to żelastwo. Aż kiedyś 70 km od domu, po przejechaniu kilku przejazdów kolejowych okazało się, że urwała się łapa podtrzymująca silnik (czy też 2 śruby od niej? nie pamiętam) i motorek lekko "opadł"... A mój tata użył właśnie tej łyżki, klucza i kawałka drutu zbrojeniowego do zastąpienia tej łapy i w ten sposób powoli wróciliśmy o własnych siłach do domu... Nigdy nie wiesz, co Ci się może przydać w drodze.
PS. 2. Możecie się śmiać, ale ja też wożę taką łyżkę do opon w bagażniku - "na wszelki słuczaj"... <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
-
A bardzo proszę. Polecam się
Nie mam nic przeciwko wożeniu kabli. Na wszelki wypadek jednak (wzorem Sharky'ego) polecałbym
zakup i wożenie również linki (kosztuje niewiele i mało miejsca zajmuje).
Ja także kabli nie wożę (mało miejsca w kufrze, psiakrew), ale linkę - owszem. Jeśli prądu
zabraknie, można odpalić bez kabli - w sposób opisywany przez Kolegę ze Szczecina lub
pchając (myślę, że w naszym przypadku możemy wóz nawet sami rozpędzić, wsiąść, wrzucić
dwójkę i puścić sprzęgło). A jeśli nastąpi poważniejsza awaria, to nawet kable nie pomogą,
a linka się przyda... Czego szczerze nie życzę nikomu. Poza tym zawsze możemy użyć linki w
innych celach niż li tylko auto-holowniczych - można np. przy jej pomocy wzmocnić swoją
argumentację wobec teściowej... Na pewno jest jeszcze parę innych, ciekawych sposobów na
wykorzystanie linki.Na pewno linka zawsze się przyda <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> i muszę sobie jakąś sprawić chociaż poruszam się głównie po mieście i jakby co to mogę liczyć na pomoc ojca , który zawsze ma ją w aucie. A na trasie jakby co to liczę na assistance, bo nie jestem mechanikiem i przy poważniejszej awarii i tak nie dam sam rady. Ale linka za dużo miejsca nie zajmuje i pomyśle o niej. <img src="/images/graemlins/mikolaj.gif" alt="" />