Zasypianie za kierownica...
-
BTW mnie bardzo usypiaja autostrady, autostrady to zło
muli muli ale sprubuj po polsce ciezarowym mercedesem pojezdzic <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
wszystko sie buja , zawieszenie , kabina amortyzowana , siedzenie na poduszce powietrznej , i cichutki klekot dizleka (do tego to dopiero trzeba sie przyzwyczaic)
niektorzy to dostaja choroby morskiej <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> -
Ciekaw jestem komu z Was sie zdarzylo przysypiac za kierownica,
Wracałem w zimie z Goleniowa (k/ Szczecina). Wyjechałem sobie po południu. Do beskidów trzeba było całą Polske przejechać <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> No i oczywiście sam w aucie więc nikt mnie nie pilnował <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Za poznaniem ciemność mnie zastała i posypujący śnieg.... No i zabójcze tempo za tirami 70 km/h...
W pewnym momencie jechałem "na auto pilocie" <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> Czyli spanie z otwartymi oczyma. Od razu otworzyłem okna w aucie i wyziębiłem wnętrze... A droga Poznań - Bytom się wlekła niemiłosiernie <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
-
Muszę się przyznać, że tez miałem sytuację dość nieciekawą...
Jechałem od kumpla taką uliczką na osiedlu domków jednorodzinnych, nie byłem zmęczony, ani nawet niewyspany. Było to około 22:00, jadę sobie jadę jakieś 50-60km/h i ni z tego ni z owego zorientowałem się, że skończył się asfalt i jestem na remontowanej jezdni! Pełno piachu i z niesamowita prędkością wyrasta przede mną ponad 2-metrowa pryzma żwiru! Hamulec, ostry skręt i stoję. Kiedy opadł kurz, obejrzałem się za siebie i okazało się, że osiedlowa droga po której jechałem była już dawno za mną a ja przejechałem przez skrzyżowanie i wylądowałem po drugiej stronie... Wyglądało na to, że wyjechałem z drogi podporządkowanej przejechałem przez drogę z pierwszeństwem i obudziłem się po drugiej stronie skrzyżowania.
Nalezy dodać, że nie zauważyłem znaku ustąp, nie zorientowałem się, że skończyła się droga, obudziłem się dopiero jak auto uskoczyło z asfaltu na remontowany odcinek. Droga przez którą przejechałem jest często uczęszczana przez TIRy jak i zwykłe osobówki (dla katowiczan: droga z Kostuchny do Piotrowic, na wysokości skrzyżowania z Kostki-Napierskiego).
Nie wiem do czego mam przypiąć mój stan, czy usnąłem? Nie wiem, raczej wpadłem w głębokiego "autopilota", jedno jest pewne - straszna jest świadomość tego co się mogło stać...
Na dodatek było to tydzień po kupnie Swifta... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
-
Mialem cos podobnego maluchem.
Jade sobie spokojnie w niedziele rano lewym pasem a prawym ze 100m przede mna koles na motorze. I zaczalem go doganiac, a za chwile dotarlo do mnie ze sie zatrzymal. Pamietam tylko taki proces myslowy jak w matrix'ie - dlaczego on stanal? Ocknalem sie dopiero, za skrzyzowaniem jak katem oka zobaczylem zielone dla pieszych prostopadle.Tak jakby mi neurony na supel zawiazali <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Stwierdzenie jakos sie dowloke powolutku jest zlym stwierdzeniem
Starzy bardzo doswiadczeni kierowcy powiedzieli mi ze jak zaczyna sie widziec upadajace drzewa
albo przebiegajace droge zwierzeta , ktorych nniema trzeba NATYCHMIAST sie zatrzymac nie na
parkingu tylko natychmiast i luluMiałem coś takiego. Koło 3-4 nad ranem. Jechałem z Torunia do Bydgoszczy odwieźć koleżankę i potem pod Bydgoszcz i jak wyjeżdżałem z Bydgoszczy to miałem dokładnie coś takiego. Była dość gęsta mgła i zaczynałem widzieć kłaniające się drzewa i coś jakby zwierzęta mi przebiegały, to powodowało takie chwilowe oprzytomnienia. Jak zorientowałem się, że nie trzymam się już swojego pasa tyko mnie nosi po dwóch (oba w tym samym kierunku, na szczęście nie było ruchu) i przysypiam to się zatrzymałem. Było chłodno. Pogimnastykowałem się odetchnąłęm i pojechałem dalej. Do celu miałem około 10 km, ale krętej i wąskiej drogi a do tego niemal zawsze zamglonej bo blisko wisły. Dałem rade, ale uczucie potworne to było. Mam nadzieję, że nigdy więcej mi się to nie przytrafi. Wam też tego życzę.
Wcześniej jak dopiero co zrobiłem prawko, ale nie miałem jeszcze praktyki wracałem z ojcem z Niemiec. Jechaliśmy Fiatem 125p dość mocno obładowanym, deszcz lał. Ojciec prowadził. Cała droga do przebycia to było ponad 1100km. Pod Poznaniem czyli po prawie 1000km mój ojciec zaczął przysypiać. Raz mu powiedziałem, że zjeżdżamy na lewy pas, to wrócił i było ok. Zatrzymaliśmy się, lekkie ocucenie i dalej. Blisko już do domu. Jak drugi raz zjechał prawie na lewe pobocze, to już nie było dyskusji. Mimo braku doświadczenia, wygoniłem go zza kółka i ja dojechałem do domu - i całe szczęście. Dobrze, że jechałem wtedy z Nim.
-
Tak źle nie miałem, choc zdarza mi sie niewyspany jeździć. Kilka razy na autopilocie jechałem.
Znaczy w pełni świadom, oczy otwarte ale mysli daleko Dopiero jak musiałem zdrowo
przyhamować (np. światła) lub ostrzej skręcik w jakis zakręt wracałem myslami stwierdzając
"Juz tu jestem?"Heh, to ja mam bardzo często. Autopilot się włącza a ja myślami w obłokach. Ileż to razy zdziwiłem się: "o już tu jestem...". Podobny brak koncentracji na jeździe mam jak jadę z kimś i rozmawiamy, albo jak dyskutuję przez telefon. Najlepiej się jeździ samemu.
-
[color:"blue"] Witam
Mi też sie zdarzyło kilka razy (wyjazd wszczesnie rano do krakowa 10h pracy po tem droga do domu i na drugi dzień to samo wyjazd, praca. Kilka razy włączym mi sie "autopilot" w trakcie wracania do domu dnia 2 po takich wojażach). Przerażający jest fakt iż tak wiele osób zasypia za kółkiem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> bo post sie mocno rozrasta <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Przerażający jest
fakt iż tak wiele osób zasypia za kółkiem bo post
sie mocno rozrastaFaktycznie. To daje do myslenia <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" />
-
Ciekaw jestem komu z Was sie zdarzylo przysypiac za kierownica, w jakich
okolicznosciach, jakie wrazenia z tym zwiazane... No i oczywiscie czy byly jakies
nieprzyjemne konsekwencje z tego powodu czy moze tylko skonczylo sie na
strachu...Kiedys - dokłądnie 4 lata temu mi się zdarzyło że juz dojrzewałem do zaśnięcia.
Niemcy, autostrada w kierunku Polski. Noc, radio się popsuło.
Dłuuuuga monotonia jazdy prosto z tą sama prędkością, w ciszy - po prostu usypia <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
Na szczęśćie była stacja i parking. -
jadac po pracy o godzinie 5 nad ranem, 60km do domu. Na maxa mnie bralo, otworzylem okno (minusowa temp), wlaczylem radio i zaczalem spiewac, przeszlo. Generalnie jak cos czuje, to albo staje sie rozprostowac, albo robie cos energicznego i glupiego zeby mi sie spac nie chcialo, nie wolno bagatelizowac;)).
pozdrawiam -
Ciekaw jestem komu z Was sie zdarzylo przysypiac za
kierownica, w jakich okolicznosciach, jakie
wrazenia z tym zwiazane... No i oczywiscie czy byly
jakies nieprzyjemne konsekwencje z tego powodu czy
moze tylko skonczylo sie na strachu...Ostatni piątek - trasa ze Świebodzina (woj. lubuskie) do Jaworzna.
Do Wrocławia było OK, potem poczułem lekkie zmęczenie, ale generalnie jeszcze było w normie. Jadę sobie dalej, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mi się coś śni - ale miałem jakby na obraz drogi nałożony sen - normalnie kierowałem itp., ale "w tle" miałem jeszcze ten sen. Czyli czas na postój. 45 minut postoju, w tym czasie Red Bull, poczułem się dobrze, więc w drogę.
Niedaleko Opola wyprzedzam Mercedesa C-klasę, dogania mnie Seat Toledo. Mam zamiar wyprzedzić Mercedesa i zjechać od razu na prawo, żeby puścić Seata. No więc wyprzedzam Mercedesa, Seat daleko w lusterku. Drugi raz patrzę w lusterko i widzę Seata tuż za sobą - praktycznie na zderzaku mi siedzi. Szybka myśl - skąd on się wziął? No i druga - jak skończę wyprzedzać Mercedesa to zmykam na prawo. Patrzę w prawo, Mercedesa nie ma, patrzę w prawe lusterko - jest... jakieś 1,5 kilometra za mną...
Wniosek - przejechałem 1,5 km nie wiedząc o tym - czyli po prostu spałem <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> Przyszło to nagle - po prostu jechałem dobrze się czując i nagle pstryk - całkowity brak świadomości...
Nigdy więcej nie pojadę po takim maratonie - przez 3 dni spałem łącznie może z 8 godzin, do tego jechałem do domu po 12 godzinnej nocnej zmianie <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> Dobrze, że skończyło się tylko na takim "ostrzeżeniu"/
-
Ostatni piątek - trasa ze Świebodzina (woj. lubuskie) do Jaworzna.
Do Wrocławia było OK, potem poczułem lekkie zmęczenie, ale generalnie jeszcze było w normie.
Jadę sobie dalej, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mi się coś śni - ale miałem
jakby na obraz drogi nałożony sen - normalnie kierowałem itp., ale "w tle" miałem jeszcze
ten sen. Czyli czas na postój. 45 minut postoju, w tym czasie Red Bull, poczułem się
dobrze, więc w drogę.
Niedaleko Opola wyprzedzam Mercedesa C-klasę, dogania mnie Seat Toledo. Mam zamiar wyprzedzić
Mercedesa i zjechać od razu na prawo, żeby puścić Seata. No więc wyprzedzam Mercedesa, Seat
daleko w lusterku. Drugi raz patrzę w lusterko i widzę Seata tuż za sobą - praktycznie na
zderzaku mi siedzi. Szybka myśl - skąd on się wziął? No i druga - jak skończę wyprzedzać
Mercedesa to zmykam na prawo. Patrzę w prawo, Mercedesa nie ma, patrzę w prawe lusterko -
jest... jakieś 1,5 kilometra za mną...
Wniosek - przejechałem 1,5 km nie wiedząc o tym - czyli po prostu spałem Przyszło to nagle -
po prostu jechałem dobrze się czując i nagle pstryk - całkowity brak świadomości...
Nigdy więcej nie pojadę po takim maratonie - przez 3 dni spałem łącznie może z 8 godzin, do tego
jechałem do domu po 12 godzinnej nocnej zmianie Dobrze, że skończyło się tylko na takim
"ostrzeżeniu"/to jest wlasnie magia red bula i innych temu podobnych
napijesz sie chwila kopa lepsze samopoczucie a potem sen przychodzi bez ostrzezeniasporo jest mowy na szkoleniach dotyczacych doskonalenia jazdy o zdradliwosci kawy no slep i innych
takichwiec ostroznie nic niezastapi snu
-
Też raz mi się oczy zamknęły, wracałem z uczelni po całym dniu i po nie przespanej nocy. Pamiętam... był znak ograniczenie prędkości jakiś kawałek przedemną, a jak otworzyłem oczy to znak był już za mną, aprawym kołem złapałem poboacze <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" /> Nie ckekawe uczucie, nigdy więcej (dobrze, że przede mną było pusto)
-
to jest wlasnie magia red bula i innych temu podobnych
napijesz sie chwila kopa lepsze samopoczucie a potem sen
przychodzi bez ostrzezenia
sporo jest mowy na szkoleniach dotyczacych doskonalenia
jazdy o zdradliwosci kawy no slep i innych
takich
wiec ostroznie nic niezastapi snu<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Ciekaw jestem komu z Was sie zdarzylo przysypiac za kierownica, w jakich okolicznosciach, jakie
wrazenia z tym zwiazane... No i oczywiscie czy byly jakies nieprzyjemne konsekwencje z tego
powodu czy moze tylko skonczylo sie na strachu...
coza gupie pytanie jak zasniesz to Amen <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> -
coza gupie pytanie jak zasniesz to Amen
No chyba nie Amen, jak tyle tu osob mialo przypadek zasniecia <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
coza gupie pytanie jak zasniesz to Amen
Co w nim jest "gupiego"? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
coza gupie pytanie jak zasniesz to Amen
Jaki amen, ja spie nagminnie i zaden amen, trzeba miec to opanowane <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
A powaznie to nieraz juz najadlem sie strachu a problem ma kiedy jade za wolno
Dziwne uczucie, w Rumunii po kilkunastu godz jazdy "odplynolem" ale na szczescie kolega wyczul akcje i wyprowadzil doslownie auto z rowu... Na A4 kiedys jadac literkiem obudzilem sie na drugim pasie.
Jedno jest pewne, do jazdy trzeba byc wyspanym i absolutnie nic nie pomaga jesli jest inaczej...