Podłączenie kuchenki gazowej a gwarancja na nią
-
No i sprawa załatwiona. Kuchenka kupiona, podłączona, pieczątka wbita w
gwarancji, zawór wymieniony na kulowy. Wszystko to kosztowało 100zł.IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Otóż to!
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często tak jest w rozliczeniach ryczałtowych <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />. Chyba, że masz piątkę małych dzieci i niepracującą żonę, gotującą wszystkie posiłki w domu - wtedy to się opłaca... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto.
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często
tak jest w rozliczeniach ryczałtowych .Jeśli Pirx ma rozliczenie ryczałtowe, to w mieszkaniu posiada jedynie kuchenkę gazową.
Nic poza tym na gaz.
Ciepłą wodę musi mieć z kotłowni i musi mieć też centralne ogrzewanie z kotłowni.
Takie są przepisy.
Wbrew pozorom, rozliczenie ryczałtowe jest bardzo korzystne.
Odpada np: comiesięczna opłata licznikowa, bodajże teraz coś koło 4 zł.
Też nie mam gazomierza, mam rozliczenie ryczałtowe i jestem bardzo zadowolony.
Płacę grosze miesięcznie za gaz, mianowicie, cytuję z rachunku:
"za gaz wraz z podatkiem VAT 3 osoby razy 5,20 zł = 15,60 zł miesięcznie!"
5,20 zł na osobę miesięcznie to dużo? -
O, jasny gwint ...
Odważnie . Brrr... Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby... (a tych "gdyby" parę by się
znalazło ).To taka ciekawostka.
Zawory, także te przy gazomierzu, zmienia się pod ciśnieniem.
Chodzi paradoksalnie, właśnie o bezpieczeństwo.
Jeśli chcesz zakręcić gaz na budynek, czy klatkę schodową, trzeba o tym powiadomić lokatorów.
A jak kogoś nie ma w domu?
Jeśli po wymianie chcesz otworzyć zawór główny na budynek, trzeba we wszystkich mieszkaniach odpowietrzyć instalację. I znów: a jak kogoś nie ma, choćby w jednym mieszkaniu, to nie możesz puścić gazu.
To kłopotliwe.
Ciśnienie gazu w instalacji jest znikome, około 2 kilopaskale.[2 kPa, albo 0,002 MPa]
Jest to tak niskie ciśnienie, że bez problemu zatkasz ulatniający się gaz ręką, szmatą-najlepiej mokrą, nawet kartoflem.
Można nawet tak szczelnie zatkać rurę, nawet grubą, z gołym gwintem, bez zaworu i zjeść w przerwie naprawy śniadanie lub napić się kawy.
Tak nieraz robiliśmy.
Ciekawe i prawdziwe. -
To taka ciekawostka.
Zawory, także te przy gazomierzu, zmienia się pod ciśnieniem.
Brzmi rozsądnie <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
A co powiesz na taki przypadek - gazownik u kumpla w bloku, po zakręceniu gazu zaworem na rurze i odłączeniu kuchenki (na czas remontu) zapalniczką sprawdzał, czy się nie ulatnia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Dlaczego tak? -
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju
Dlaczego tak?Tak się nie robi.
Ulatnianie gazu można i to bardzo skutecznie sprawdzić po prostu smarując pędzelkiem śrubunek i połączenia gwintowane wodą z mydłem.
Jeśli robią się pęcherzyki, nawet malutkie, to połączenie jest nieszczelne. -
Ciekawe i prawdziwe.
Ciekawe - to prawda <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />, ale że prawdziwe... Nigdy bym nie przypuszczał <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />.
Wiem, że ciśnienie jest słabe i z powodzeniem można zatkać rurę. Co jednak powiesz na to: nie ma siły, podczas wykręcania i wkręcania zaworu rura musi być (choć przez chwilę) otwarta. W tym czasie ulatnia się gaz, miesza z powietrzem i na pewno w pobliżu wylotu rury tworzy się mieszanka o proporcjach zdatnych do wybuchu. Teraz wystarczy jeden nieostrożny ruch kluczem, uderzenie metalem o metal, który spowoduje zaiskrzenie (przecież nie można tego wykluczyć). Już nie wspominam o włączeniu czy wyłączeniu światła, nawet przypadkowym (wyłącznik może znajdować się blisko wylotu rury). I moim zdaniem nieszczęście gotowe... Co Ty na to? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />PS. Aha: to, o czym pisałeś (przyczyny pracy pod ciśnieniem), rozumiem i wcale się nie dziwię motywom takich praktyk... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> A przecież byłby na to prosty sposób: zamontować zawory choćby na każdym piętrze bloku... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Płacę grosze miesięcznie za gaz, mianowicie, cytuję z rachunku:
"za gaz wraz z podatkiem VAT 3 osoby razy 5,20 zł = 15,60 zł miesięcznie!"
5,20 zł na osobę miesięcznie to dużo?Rzeczywiście - niewiele <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />.
Dla porównania mój ostatni rachunek (dwumiesięczny) opiewa na 38, 31 zł. W domu 4 osoby, wszystko gotowane na gazie (codzienne obiady + inne posiłki). Wlasny gazomierz. Czyli 4,80 zł na os. za 1 miesiąc...
W tym (w rozliczeniu dwumiesięcznym) sam gaz kosztuje 15,76 zł (15 m3), do tego niestety dochodzą: abonament (9,76 zł) <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />, opłata stała (2,85 zł) <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />, opłata zmienna (9,94 zł) <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />. Gdyby brać pod uwagę sam gaz (z podatkiem), to na osobę wyszłoby u mnie 1,97 zł miesięcznie... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> Ty piszesz o 5,20 zł, nie masz tych durnych opłat (pewnie tylko jakieś grosze jako składka na nie)... Zobacz, że te opłaty kosztują mnie więcej, niż sam gaz (dwumiesięcznie gaz 15,76 zł + opłaty 22,55 zł <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />) - a i tak jestem nieco na plusie. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Zresztą... tak dziwnie zrobiło się chyba w ciągu kilku (kilkunastu) ostatnich lat, kiedyś dodatkowe koszty nie były tak wysokie. Pamiętam, jak znajomi 10 lat temu zazdrościli mi nieco, że przenoszę się do bloku z osobnym rozliczeniem gazu - wtedy płaciłem ok. 1/3 tego, co oni ryczałtem. No, ale to już było, minęło... nie ma co pisać. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
Tak się nie robi.
Ulatnianie gazu można i to bardzo skutecznie sprawdzić po prostu smarując pędzelkiem śrubunek i
połączenia gwintowane wodą z mydłem.
Jeśli robią się pęcherzyki, nawet malutkie, to połączenie jest nieszczelne.Ale tam nie było połączenia, po prostu zamknął zaworem umiejscowionym na rurze powyżej, odkręcił kuchenkę i zapalniczką sprawdzał u wylotu rury (tam, gdzie była kuchenka).
-
IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto.
Też tak myślę, tym bardziej, że musieli dołożyć elegancką przedłużkę mosiężną. Dzisiaj sprawdzałem w sklepie i dwa razy krótsza kosztowała 8zł.
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często
tak jest w rozliczeniach ryczałtowych . Chyba, że masz piątkę małych dzieci i niepracującą
żonę, gotującą wszystkie posiłki w domu - wtedy to się opłaca...A bo ja wiem? Stachu wyjaśnił jak to jest z cenami w przypadku ryczałtu, ja co prawda cenę mam skalkulowaną nieco wyżej, ale wydaje mi się, że i tak płacę niedużo. A żona faktycznie nie pracuje i gotuje mi smaczne obiadki <img src="/images/graemlins/food.gif" alt="" /> A jeśli chodzi o remont, to podłączanie tej kuchenki to pryszcz, końcówka po remoncie. Od lipca walczę ze swoim mieszkaniem jak lew, kafle na podłodze w łazience(tu był fachowiec, sam za długo bym się bawił przy tych krzywiznach), wymiana umywalki i muszli(naiwny, myślałem, że podłączenia będą pasować, nic bardziej błędnego <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />), kafle na balkonie(to już ja), panele w pokoju i przedpokoju, kale na ścianie w kuchni no i malowanie, teraz czekam na meble do kuchni.
Odważnie . Brrr... Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby...
Zowu Stach mnie wyprzedził i wyjaśnił sprawę, dlatego wyżej pisałem, że fachmani ze spółdzielni bronią się przed przed wymianą zaworów. Nie zgodzę się z nim tylko w jednym, mianowicie jakiekolwiek przeróbki instalacji gazowej powinny być robione przy odciętym dopływie gazu, a gadanie, że tak jest bezpieczniej jest po prostu nieprawdą. Mszczą się w takich przypadkach oszczędności.
-
Brzmi rozsądnie
Tylko brzmi, bo z rozsądkiem nie ma nic wspólnego!
A co powiesz na taki przypadek - gazownik u kumpla w bloku, po zakręceniu gazu zaworem na rurze
i odłączeniu kuchenki (na czas remontu) zapalniczką sprawdzał, czy się nie ulatnia
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju
Dlaczego tak?<img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Kiedyś, dosyć częsta praktyka, obecnie gdy są detektory gazu, rzadka.