Podłączenie kuchenki gazowej a gwarancja na nią
-
Ta wiadomość się przyda gdyż muszę wezwać fachowców (ze spółdzielni) do
wymiany zaworu gazowego. Sam bym to załatwił, ale nie mam możliwości
odcięcia gazu na czas wymiany. Zapytam przy okazji ile by wzięli za
podłączenie. Jak mniej, to też im to zlecę i nie będę fatygował Stacha,
jak więcej, to go trochę wykorzystam.Ja też potem (po podłączeniu kuchenki) zatrudniałem fachmanów do zmiany i przeniesienia zaworu <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Nie byli to ludzie ze spółdzielni, lecz znajomi mojej sąsiadki, która poprosiła ich o to samo - więc ja też się "podpiąłem" i mieli dwie "fuchy" za jednym zamachem <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />. W moim przypadku nie było kłopotu z zakręceniem dopływu gazu - tuż przed gazomierzem jest zawór na kwadrat (przypuszczam, że u Ciebie powinno być tak samo; chyba, że gaz jest rozliczany ryczałtem na blok i nie posiadasz własnego licznika <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />).
Przyszło dwóch gazowników; wykręcili stary zawór, ucięli i nagwintowali rurkę, założyli nowy zawór (wyżej). Nie było żadnych papierów, pieczątek (robota prywatna); nie pamiętam już dziś, ale wzięli 40 albo 60 zł (z ich nowym zaworem kulowym, nic nie kupowałem).Podłączałem już trzy kuchenki i jeden junkers, i to nie przy pomocy węża,
tylko na sztywno. Zawsze przy sprawdzaniu instalacja była szczelna. Po
prostu trzeba to robić trochę uważniej niż w przypadku instalacji
wodnej i oczywiście sprawdzić szczelność.Jasne. Kiedyś moi rodzice zamieszkali na wsi w domu jednorodzinnym, gdzie nie było gazociągu, trzeba było korzystać z butli. Wówczas też sam przeprowadzałem naprawy i remonty leciwej kuchenki. No, ale to inna sytuacja była - własny dom, określona ilość gazu, która mogła się ewentualnie wydobyć... W bloku, gdzie teraz mieszkam, ryzyko jest inne; ewentualne błędy mogą zaszkodzić nie tylko mnie, więc zostawiam takie prace ludziom z większym doświadczeniem. Jakoś tak uspokajam sumienie... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
No i sprawa załatwiona. Kuchenka kupiona, podłączona, pieczątka wbita w gwarancji, zawór wymieniony na kulowy. Wszystko to kosztowało 100zł.
chyba, że gaz jest rozliczany
ryczałtem na blok i nie posiadasz własnego licznika ).Otóż to! <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> Nawet fachowcy ze spółdzielni bronią się jak mogą przed wymianą zaworów w mieszkaniach, a ja nie lubię się prosić i zależało mi na czasie, jako że starą kuchenkę wymontowałem i oddałem tym co przywieźli nową.
-
No i sprawa załatwiona. Kuchenka kupiona, podłączona, pieczątka wbita w gwarancji, zawór
wymieniony na kulowy. Wszystko to kosztowało 100zł.No to masz już po kłopocie!
Mogę się założyć, że jeśli to byli prawdziwi fachowcy, to nie zakręcili gazu, tylko wymienili go pod ciśnieniem. Troszkę pewno śmierdziało, ale od czego jest okno. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> -
Mogę się założyć, że jeśli to byli prawdziwi fachowcy, to nie zakręcili gazu, tylko wymienili go
pod ciśnieniem. Troszkę pewno śmierdziało, ale od czego jest okno.Młode chłopaki i zrobili tak na wyraźną moją sugestię, inaczej obiadku bym dzisiaj nie jadł. <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
Mogę się założyć, że jeśli to byli prawdziwi fachowcy, to nie zakręcili
gazu, tylko wymienili go pod ciśnieniem. Troszkę pewno śmierdziało, ale
od czego jest okno.O, jasny gwint <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />...
Odważnie <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />. Brrr... Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby... (a tych "gdyby" parę by się znalazło <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). -
No i sprawa załatwiona. Kuchenka kupiona, podłączona, pieczątka wbita w
gwarancji, zawór wymieniony na kulowy. Wszystko to kosztowało 100zł.IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Otóż to!
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często tak jest w rozliczeniach ryczałtowych <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />. Chyba, że masz piątkę małych dzieci i niepracującą żonę, gotującą wszystkie posiłki w domu - wtedy to się opłaca... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto.
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często
tak jest w rozliczeniach ryczałtowych .Jeśli Pirx ma rozliczenie ryczałtowe, to w mieszkaniu posiada jedynie kuchenkę gazową.
Nic poza tym na gaz.
Ciepłą wodę musi mieć z kotłowni i musi mieć też centralne ogrzewanie z kotłowni.
Takie są przepisy.
Wbrew pozorom, rozliczenie ryczałtowe jest bardzo korzystne.
Odpada np: comiesięczna opłata licznikowa, bodajże teraz coś koło 4 zł.
Też nie mam gazomierza, mam rozliczenie ryczałtowe i jestem bardzo zadowolony.
Płacę grosze miesięcznie za gaz, mianowicie, cytuję z rachunku:
"za gaz wraz z podatkiem VAT 3 osoby razy 5,20 zł = 15,60 zł miesięcznie!"
5,20 zł na osobę miesięcznie to dużo? -
O, jasny gwint ...
Odważnie . Brrr... Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby... (a tych "gdyby" parę by się
znalazło ).To taka ciekawostka.
Zawory, także te przy gazomierzu, zmienia się pod ciśnieniem.
Chodzi paradoksalnie, właśnie o bezpieczeństwo.
Jeśli chcesz zakręcić gaz na budynek, czy klatkę schodową, trzeba o tym powiadomić lokatorów.
A jak kogoś nie ma w domu?
Jeśli po wymianie chcesz otworzyć zawór główny na budynek, trzeba we wszystkich mieszkaniach odpowietrzyć instalację. I znów: a jak kogoś nie ma, choćby w jednym mieszkaniu, to nie możesz puścić gazu.
To kłopotliwe.
Ciśnienie gazu w instalacji jest znikome, około 2 kilopaskale.[2 kPa, albo 0,002 MPa]
Jest to tak niskie ciśnienie, że bez problemu zatkasz ulatniający się gaz ręką, szmatą-najlepiej mokrą, nawet kartoflem.
Można nawet tak szczelnie zatkać rurę, nawet grubą, z gołym gwintem, bez zaworu i zjeść w przerwie naprawy śniadanie lub napić się kawy.
Tak nieraz robiliśmy.
Ciekawe i prawdziwe. -
To taka ciekawostka.
Zawory, także te przy gazomierzu, zmienia się pod ciśnieniem.
Brzmi rozsądnie <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
A co powiesz na taki przypadek - gazownik u kumpla w bloku, po zakręceniu gazu zaworem na rurze i odłączeniu kuchenki (na czas remontu) zapalniczką sprawdzał, czy się nie ulatnia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Dlaczego tak? -
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju
Dlaczego tak?Tak się nie robi.
Ulatnianie gazu można i to bardzo skutecznie sprawdzić po prostu smarując pędzelkiem śrubunek i połączenia gwintowane wodą z mydłem.
Jeśli robią się pęcherzyki, nawet malutkie, to połączenie jest nieszczelne. -
Ciekawe i prawdziwe.
Ciekawe - to prawda <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />, ale że prawdziwe... Nigdy bym nie przypuszczał <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />.
Wiem, że ciśnienie jest słabe i z powodzeniem można zatkać rurę. Co jednak powiesz na to: nie ma siły, podczas wykręcania i wkręcania zaworu rura musi być (choć przez chwilę) otwarta. W tym czasie ulatnia się gaz, miesza z powietrzem i na pewno w pobliżu wylotu rury tworzy się mieszanka o proporcjach zdatnych do wybuchu. Teraz wystarczy jeden nieostrożny ruch kluczem, uderzenie metalem o metal, który spowoduje zaiskrzenie (przecież nie można tego wykluczyć). Już nie wspominam o włączeniu czy wyłączeniu światła, nawet przypadkowym (wyłącznik może znajdować się blisko wylotu rury). I moim zdaniem nieszczęście gotowe... Co Ty na to? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />PS. Aha: to, o czym pisałeś (przyczyny pracy pod ciśnieniem), rozumiem i wcale się nie dziwię motywom takich praktyk... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> A przecież byłby na to prosty sposób: zamontować zawory choćby na każdym piętrze bloku... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Płacę grosze miesięcznie za gaz, mianowicie, cytuję z rachunku:
"za gaz wraz z podatkiem VAT 3 osoby razy 5,20 zł = 15,60 zł miesięcznie!"
5,20 zł na osobę miesięcznie to dużo?Rzeczywiście - niewiele <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />.
Dla porównania mój ostatni rachunek (dwumiesięczny) opiewa na 38, 31 zł. W domu 4 osoby, wszystko gotowane na gazie (codzienne obiady + inne posiłki). Wlasny gazomierz. Czyli 4,80 zł na os. za 1 miesiąc...
W tym (w rozliczeniu dwumiesięcznym) sam gaz kosztuje 15,76 zł (15 m3), do tego niestety dochodzą: abonament (9,76 zł) <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />, opłata stała (2,85 zł) <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />, opłata zmienna (9,94 zł) <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />. Gdyby brać pod uwagę sam gaz (z podatkiem), to na osobę wyszłoby u mnie 1,97 zł miesięcznie... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> Ty piszesz o 5,20 zł, nie masz tych durnych opłat (pewnie tylko jakieś grosze jako składka na nie)... Zobacz, że te opłaty kosztują mnie więcej, niż sam gaz (dwumiesięcznie gaz 15,76 zł + opłaty 22,55 zł <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />) - a i tak jestem nieco na plusie. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Zresztą... tak dziwnie zrobiło się chyba w ciągu kilku (kilkunastu) ostatnich lat, kiedyś dodatkowe koszty nie były tak wysokie. Pamiętam, jak znajomi 10 lat temu zazdrościli mi nieco, że przenoszę się do bloku z osobnym rozliczeniem gazu - wtedy płaciłem ok. 1/3 tego, co oni ryczałtem. No, ale to już było, minęło... nie ma co pisać. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
Tak się nie robi.
Ulatnianie gazu można i to bardzo skutecznie sprawdzić po prostu smarując pędzelkiem śrubunek i
połączenia gwintowane wodą z mydłem.
Jeśli robią się pęcherzyki, nawet malutkie, to połączenie jest nieszczelne.Ale tam nie było połączenia, po prostu zamknął zaworem umiejscowionym na rurze powyżej, odkręcił kuchenkę i zapalniczką sprawdzał u wylotu rury (tam, gdzie była kuchenka).
-
IMHO może być, nie zdarli z Ciebie zanadto.
Też tak myślę, tym bardziej, że musieli dołożyć elegancką przedłużkę mosiężną. Dzisiaj sprawdzałem w sklepie i dwa razy krótsza kosztowała 8zł.
No, to współczuję. Oprócz niedogodności remontowych pewnie bulisz za gaz, jak za zboże. Często
tak jest w rozliczeniach ryczałtowych . Chyba, że masz piątkę małych dzieci i niepracującą
żonę, gotującą wszystkie posiłki w domu - wtedy to się opłaca...A bo ja wiem? Stachu wyjaśnił jak to jest z cenami w przypadku ryczałtu, ja co prawda cenę mam skalkulowaną nieco wyżej, ale wydaje mi się, że i tak płacę niedużo. A żona faktycznie nie pracuje i gotuje mi smaczne obiadki <img src="/images/graemlins/food.gif" alt="" /> A jeśli chodzi o remont, to podłączanie tej kuchenki to pryszcz, końcówka po remoncie. Od lipca walczę ze swoim mieszkaniem jak lew, kafle na podłodze w łazience(tu był fachowiec, sam za długo bym się bawił przy tych krzywiznach), wymiana umywalki i muszli(naiwny, myślałem, że podłączenia będą pasować, nic bardziej błędnego <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />), kafle na balkonie(to już ja), panele w pokoju i przedpokoju, kale na ścianie w kuchni no i malowanie, teraz czekam na meble do kuchni.
Odważnie . Brrr... Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby...
Zowu Stach mnie wyprzedził i wyjaśnił sprawę, dlatego wyżej pisałem, że fachmani ze spółdzielni bronią się przed przed wymianą zaworów. Nie zgodzę się z nim tylko w jednym, mianowicie jakiekolwiek przeróbki instalacji gazowej powinny być robione przy odciętym dopływie gazu, a gadanie, że tak jest bezpieczniej jest po prostu nieprawdą. Mszczą się w takich przypadkach oszczędności.
-
Brzmi rozsądnie
Tylko brzmi, bo z rozsądkiem nie ma nic wspólnego!
A co powiesz na taki przypadek - gazownik u kumpla w bloku, po zakręceniu gazu zaworem na rurze
i odłączeniu kuchenki (na czas remontu) zapalniczką sprawdzał, czy się nie ulatnia
Też mówił, że tak się robi, ale ja się odruchowo schowałem do przedpokoju
Dlaczego tak?<img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Kiedyś, dosyć częsta praktyka, obecnie gdy są detektory gazu, rzadka.