Wstawić do garażu czy nie??- temat uważam za zakończony *DELETED*
-
Wychodzę z założenia, że nie po to mam samochód, żeby dać zarobić komunikacji miejskiej. Jeśli dobrze przygotujesz samochód do zimy (zabezpieczenie podwozia, porządne nawoskowanie karoserii, ewentualne zaprawki, itp.), to nic złego się nie stanie.
-
Z uwagi że rzadko jeżdże a zbliża się zima rozważam czy nie wstawić mojego auta do garażu na te
3 miesiące. Jak będzie lepiej dla samochodu? CZy takie dłuże stanie auta bez eksploatacji
jest niekorzystne tym bardziej zimą. Czekam na wasze opinie
Witaj,
Masz problem<img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Wychodzę z założenia, że nie po to mam samochód, żeby dać zarobić komunikacji miejskiej. Jeśli
dobrze przygotujesz samochód do zimy (zabezpieczenie podwozia, porządne nawoskowanie
karoserii, ewentualne zaprawki, itp.), to nic złego się nie stanie.Ja też mam momentami dosyć MPK. Zamierzam przepwrowadzić małą konserwację wg wskazówek adamusa <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Ja też mam momentami dosyć MPK. Zamierzam przepwrowadzić małą konserwację wg
wskazówek adamusaI bardzo dobrze! <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Na koniec dopowiem, że moje Tico jest najbardziej i najczęściej eksploatowanym autkiem ze wszystkich, które posiadałem. Jeździ niemalże codziennie i stwierdzam, że to mu służy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> - działa bezawaryjnie i nie grymasi <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />. Czasami miał przestój ok. tygodnia i czułem w kościach, że to wcale mu się nie podobało (na szczęście szybko potrafił się rozruszać). <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Z samochodem jest jak z zegarkiem (i każdym innym mechanizmem) - psuje się chętniej i częściej, gdy stoi, niż podczas pracy. -
Czasami miał przestój ok. tygodnia i czułem w
kościach, że to wcale mu się nie podobało (na szczęście szybko potrafił się rozruszać).Odpowiedz mi w takim razie na pytania.
1]Po co ludzie patrzą na przebieg auta przy zakupie?
2]Po co handlarze samochodów cofają liczniki?Z Twoich słów wynika, że im większy przebieg auta, tym jest lesze.
Dobrze wiedzieć.
Teraz, jak będę zmieniać samochód, to będę patrzył, żeby miało jak największy przebieg, bo stanie samochodowi nie służy.
Mam znajomego handlarza samochodów i powiem mu, żeby licznika nie cofał, ale nabijał kilometry na liczniku, bo im większy przebieg, tym lepiej, bo to znaczy, że auto nie stało.[Bo to mu nie służy]
Najlepiej kupić samochód, który pracował jako TAXI, lub jeździł jako "L-ka", bo jest gwarancja, że ma dużo przejechanych kilometrów, a nie że sprzedający podkręcił licznik do przodu.
Jak będę sprzedawał Tico, to też mu podkręcę licznik, aby miał niby to więcej przejechanych kilometrów niż ma faktycznie.
Dzięki za wskazówki, co do użytkowania samochodów. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
I bardzo dobrze!
Na koniec dopowiem, że moje Tico jest najbardziej i
najczęściej eksploatowanym autkiem ze wszystkich,
które posiadałem. Jeździ niemalże codziennie i
stwierdzam, że to mu służy - działa bezawaryjnie
i nie grymasi . Czasami miał przestój ok. tygodnia
i czułem w kościach, że to wcale mu się nie
podobało (na szczęście szybko potrafił się
rozruszać).Z samochodem jest jak z zegarkiem (i każdym innym
mechanizmem) - psuje się chętniej i częściej, gdy
stoi, niż podczas pracy.Mam dokładnie te same odczucia jeśli chodzi o mojego Matiza. Po przymusowym kilkumiesięcznym postoju (jedynym w swoim "życiu") miałem z autem więcej kłopotów niż było przez całe 300 kkm przebiegu - "zastało" się wszystko, co tylko mogło - hamulce, łożyska, nawet alternator nie mógł się przekręcić (poleciały łożyska). Auto jeżdżone codziennie po kilkadziesiąt km nie stwarza żadnych kłopotów - normalne naprawy "eksploatacyjne" - tak "na codzień" żadnych kłopotów z zapieczonymi hamulcami, linką sprzęgła itp. itd. - leje się paliwo, wymienia olej, filtry i jeździ.
Pierwszy poważny remont auto przeszło po ponad 250 kkm - wymieniłem wtedy prawie kompletne zawieszenie (poza sprężynami oraz tylnymi wahaczami - nadal są oryginalne) - amorki Monroe Reflex, oryginalne wahacze przednie, wszystkie elementy gumowe, więcej wytrzymał wydech - niestety też musiał być wymieniony, ale po kolizji (uległ praktycznie całkowitemu zniszczeniu). Wymieniłem też wtedy tylne hamulce (trochę z lenistwa, trochę z oszczędności - kompletne tarcze kotwiczne były w podobnej cenie jak wszystkie elementy do poskładania, cena za serwis znacznie niższa) - tarcze kotwiczne + bębny, zregenerowane zostały przednie zaciski (wymiana uszczelniaczy).
IMHO dzięki odpowiedniemu traktowaniu moje auto powinno być dla potencjalnego nabywcy ciekawszą propozycją, niż np. auto nigdy nie serwisowane z przebiegiem rzędu 100 - 120 kkm.
-
Witam
Chyba jesteśmy z jednego miasteczka (Jaworzno).
Gratuluje przebiegu, 300 kkm to już naprawde coś.
Zgodze sie z tym co piszesz, tyle że trzymając w garażu auto nawet przez dłuższy czas nie koniecznie trzeba go doprowadzić do "zastania" co w skutkach jest gorsze niż jeżdżenie nim.
Swój drugi samochód traktuje jako zabawke, jeżdże na zloty, natomiast nie używam go do codziennej eksploatacji. Jednak należy tutaj dodać że eksploatacja takiego auta nie jest wiele tańsza niż normalne jeżdżenie nim. Fakt, że nie jest narażony na działanie warunków atmosferycznych, nie wytłuke zawieszenia, ale w takim przypadku nie należy zapominać żeby przynajmniej (minimum) raz w tygodniu dobrze przepalić samochód, poruszać wszystkim co sie da, to wtedy można zminimalizować zastanie sie wszystkich podzespołów.
Pozdro !!! -
Odpowiedz mi w takim razie na pytania.
1]Po co ludzie patrzą na przebieg auta przy zakupie?
2]Po co handlarze samochodów cofają liczniki?
Z Twoich słów wynika, że im większy przebieg auta, tym jest lesze.
Dobrze wiedzieć.
Teraz, jak będę zmieniać samochód, to będę patrzył, żeby miało jak największy przebieg, bo
stanie samochodowi nie służy.Mam znajomego handlarza samochodów i powiem mu, żeby licznika nie cofał, ale nabijał kilometry
na liczniku, bo im większy przebieg, tym lepiej, bo to znaczy, że auto nie stało.[Bo to mu
nie służy]Najlepiej kupić samochód, który pracował jako TAXI, lub jeździł jako "L-ka", bo jest gwarancja,
że ma dużo przejechanych kilometrów, a nie że sprzedający podkręcił licznik do przodu.Jak będę sprzedawał Tico, to też mu podkręcę licznik, aby miał niby to więcej przejechanych
kilometrów niż ma faktycznie.Dzięki za wskazówki, co do użytkowania samochodów.
Kiedyś na forum przeczytałem wypowiedż "Wolałbym kupić samochód osoby która codziennie jeździ samochodem niż od takiej co tylko do kościoła w niedziele" Nie wiem o co chodzi, ale coś w tym jest że samochód częściej eksploatowany lepiej chodzi. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Wiadomość skasowana przez Piotrek_Lbn
Nie podoba mi sie to co robisz z tematem .
Zaspokoiłeś swoja ciekawość wiec pora skasować temat <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
-
Odpowiedz mi w takim razie na pytania.
1]Po co ludzie patrzą na przebieg auta przy zakupie?
2]Po co handlarze samochodów cofają liczniki?Nie odpowiem Ci na powyższe pytania, ponieważ:
1. doskonale znasz odpowiedź na obydwa,
2. nie mam zamiaru się wygłupiać <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />,
3. nie dam Ci się sprowokować do dziwnej dyskusji, tym bardziej, że zamiarem Piotrka_Lbn w niniejszym wątku było oszczędzenie autu trudnej eksploatacji zimowej, a nie zapewnienie atutów w celu planowanej sprzedaży.
W ogóle nie rozumiem, jak możesz w tym wątku nawiązywać do kwestii przekrętów licznikowych <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />? Stachu, chyba masz zły dzień <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />, a Twoje uczepienie się tego tematu jest zanadto naciągane. Stać Cię przecież na więcej! <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />Z Twoich słów wynika, że im większy przebieg auta, tym jest lesze.
Dobrze wiedzieć.Z moich słów absolutnie nie wynika, że im większy przebieg, tym auto lepsze. Z moich słów wynika jedynie to, że auto lepsze to regularnie, często używane, które nie stało długo bezczynnie (czytanie ze zrozumieniem? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />).
Co z tego, że używam samochodu niemalże codziennie, jeśli pokonywane odcinki zwykle nie są długie? Prosta sprawa: auto prawie 10 lat (bez 4 miesięcy), przebieg 140 kkm: wychodzi ok. 15 kkm rocznie; przy tym przez pierwsze 3 lata 60 kkm - często i dużo jeździłem (m.in. aby wyszło wszystko złe, co miałoby wyjść - okres gwarancji <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />), czyli przez następne 7 lat 80 kkm (wpłynęły na to m.in. zmalenie potrzeb oraz wzrastające ceny paliwa) - tak więc wychodzi niewiele ponad 11 kkm rocznie przy (powtarzam) niemalże codziennym wyprowadzaniu auta z garażu. I co w tej sytuacji, mój przebieg jest przerażający? <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />Teraz, jak będę zmieniać samochód, to będę patrzył, żeby miało jak
największy przebieg, bo stanie samochodowi nie służy.Pierwsze zdanie - bzdura, w dodatku zbytnio naciągana <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />, drugie zdanie - prawda.
Pamiętasz może, jak ktoś kiedyś (ze dwa lata temu) dopytywał się na forum, czy powinien kupować Tico, które stało długi czas nieużywane? Pytał o szczegóły, z czym mogą być trudności, co sprawdzić, z czym można się liczyć... Jakoś sporo tego wyszło.
Druga sprawa: przypomnij sobie sprawę Barteq'a, który po kilku miesiącach przestoju (w tym czasie jeździł swiftem) próbował uruchomić Tico i "na dzień dobry" szlag trafił alternator. O innych mniejszych awariach nie wspomnę.Mam znajomego handlarza samochodów i powiem mu, żeby licznika nie cofał, ale
nabijał kilometry na liczniku, bo im większy przebieg, tym lepiej, bo
to znaczy, że auto nie stało.[Bo to mu nie służy]Oj, Stachu... Naprawdę Ci się dziwię. Niby z Ciebie człek oświecony technicznie, znający mechanikę, a wygłupiasz się... Przecież dobrze wiesz, jak czas działa na nieużywane (czyloi niesmarowane) mechanizmy. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Najlepiej kupić samochód, który pracował jako TAXI, lub jeździł jako "L-ka",
bo jest gwarancja, że ma dużo przejechanych kilometrów, a nie że
sprzedający podkręcił licznik do przodu.Wiesz co, czasami stwarzasz wrażenie, jakbyś naprawdę nie wyszedł z czasów PRL-u.
Najlepiej nabądź auto (najlepiej nowe), wstaw do garażu, spisz stan licznika oraz go oplombuj (koniecznie w obecności notariusza!) i traktuj przez szereg lat jako świetną lokatę kapitału. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />Jak będę sprzedawał Tico, to też mu podkręcę licznik, aby miał niby to
więcej przejechanych kilometrów niż ma faktycznie.Dobrze, że to teraz piszesz - przynajmniej kiedyś będzie wiadomo, czego można się spodziewać po samochodzie kupowanym od Ciebie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Dzięki za wskazówki, co do użytkowania samochodów.
Proszę bardzo; jeżeli tylko udało mi się Ciebie przekonać, że pozostawienie auta na miesiące zimowe niekoniecznie może pozytywnie wpłynąć na jego walory przy odsprzedaży, za to prawdopodobnie negatywnie odbije się na jego bezawaryjności... to poczytuję sobie za dzisiejszy sukces. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
PS. Stachu, naprawdę nie masz niczego ciekawszego do roboty, że dla wzbudzenia sensacji sprowadzasz temat do takich absurdów? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Nie podoba mi sie to co robisz z tematem .
Zaspokoiłeś swoja ciekawość wiec pora skasować tematZipek ma rację. Piotrek_Lbn, nie rób tego w przyszłości! <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" />
-
PS. Stachu, naprawdę nie masz niczego ciekawszego do roboty, że dla wzbudzenia sensacji
sprowadzasz temat do takich absurdów?Stach ma porostu zadatki na rasowego trolla internetowego , bo niczemu innemu jego wywód nie służy
-
Witam
Chyba jesteśmy z jednego miasteczka (Jaworzno).Czerwony Friend oklejony TeamIKM i zlosnikiiem na tylnej klapie to ja <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
Gratuluje przebiegu, 300 kkm to już naprawde coś.
Dzięki <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Zgodze sie z tym co piszesz, tyle że trzymając w garażu
auto nawet przez dłuższy czas nie koniecznie trzeba
go doprowadzić do "zastania" co w skutkach jest
gorsze niż jeżdżenie nim.
Swój drugi samochód traktuje jako zabawke, jeżdże na
zloty, natomiast nie używam go do codziennej
eksploatacji. Jednak należy tutaj dodać że
eksploatacja takiego auta nie jest wiele tańsza niż
normalne jeżdżenie nim. Fakt, że nie jest narażony
na działanie warunków atmosferycznych, nie wytłuke
zawieszenia, ale w takim przypadku nie należy
zapominać żeby przynajmniej (minimum) raz w
tygodniu dobrze przepalić samochód, poruszać
wszystkim co sie da, to wtedy można zminimalizować
zastanie sie wszystkich podzespołów.
Pozdro !!!O to chodzi - auto musi "się przejechać" co jakiś czas. Pozostawienie na zimę, czy inny okres na zasadzie zamknięcia garażu na 3 czy więcej miesięcy to morderstwo dla samochodu. Natomiast "przepalenie" i przejechanie się chociaż raz w tygodniu - kilka km tak, żeby kilka razy zahamować, trochę pokręcić kołami na pewno wpływa bardzo pozytywnie na trwałość samochodu i jest już bardzo mała szansa na "zastanie" samochodu <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Stach ma porostu zadatki na rasowego trolla internetowego , bo niczemu innemu jego wywód nie służy
Widać lubi od czasu do czasu "pobełtać kijem w mrowisku" <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" />
-
Widać lubi od czasu do czasu "pobełtać kijem w mrowisku"
A ja sie zgodzę z wypowiedzią Stacha. Samochody podczas postoju sie nie psują- niech ktoś zskarze jakąś usterkę wynikłą podczas dluższego postoju
-
A ja sie zgodzę z wypowiedzią Stacha. Samochody podczas
postoju sie nie psują- niech ktoś zskarze jakąś
usterkę wynikłą podczas dluższego postojuPoczytaj cały wątek... Przecież nie będziemy pisać od nowa tego samego <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
A ja sie zgodzę z wypowiedzią Stacha. Samochody podczas postoju sie nie psują- niech ktoś
zskarze jakąś usterkę wynikłą podczas dluższego postojujak po dłuższym postoju będziesz się starał uruchomić pojazd to będziesz miał jedną wielką usterke
-
Poczytaj cały wątek... Przecież nie będziemy pisać od nowa tego samego
Niestety, ale przeczytałem cały <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Niestety, ale przeczytałem cały
No to chyba nie było to mityczne już "czytanie ze zrozumieniem" <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Cytat z mojego wątku:
"Mam dokładnie te same odczucia jeśli chodzi o mojego Matiza. Po przymusowym kilkumiesięcznym postoju (jedynym w swoim "życiu") miałem z autem więcej kłopotów niż było przez całe 300 kkm przebiegu - "zastało" się wszystko, co tylko mogło - hamulce, łożyska, nawet alternator nie mógł się przekręcić (poleciały łożyska). Auto jeżdżone codziennie po kilkadziesiąt km nie stwarza żadnych kłopotów - normalne naprawy "eksploatacyjne" - tak "na codzień" żadnych kłopotów z zapieczonymi hamulcami, linką sprzęgła itp. itd. - leje się paliwo, wymienia olej, filtry i jeździ."
Tak więc podsumowując, żebyś nie powiedział, że nie ma żadnych przykładów:
Samochód (Matiz, więc auto dość podobne do Tico) stał kilka miesięcy - dokładnie to 4 nieruszany.
Awarie powstałe "ze stania":
1. "Zastały" się łożyska - musiałem wymienić wszystkie 4 sztuki zaraz po powrocie auta na drogi.
2. Zapiekły się hamulce - trzeba było wszystko rozbierać, wymienić tylne cylinderki, szczęki (przykleiły się do bębnów i odeszły z nich okładziny), porządnie wyczyścić przednie zaciski - ledwo udało się je uratować. Dodatkowo zapiekła się całkowicie linka hamulca ręcznego. Skorodowały tarcze hamulcowe.
3. Nie udało się uruchomić silnika - okazało się, że "spuchły" łożyska alternatora i stawiał taki opór, że silnik zapalił dopiero po zdjęciu paska alternatora i trzeba było łożyska alternatora wymienić.
4. Odkształciły się opony - przed stłuczką i postojem wszystko było <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> - po postoju pojawiły się drgania samochodu - przeszły dopiero po kilku kkm.
5. Zapiekła się całkowicie linka sprzęgła. Konieczna była wymiana.
6. Mimo postoju i tak trzeba było wymienić olej w silniku, skrzyni, płyn hamulcowy, płyn chłodzący.
7. Rozleciały się (sparciały) osłony przegubów, gumy stabilizatora i inne elementy gumowe.Chyba wystarczy...
-
Niestety, ale przeczytałem cały
Wspominałem w tym wątku o takich przypadkach... Masz tu parę linków:
1. alternator, przepustnica: KLIK - uwaga, w blacie ;
2. hamulce: KLIK ;
3. wyciek chłodziwa: KLIK ;
4. przypadek rzadki, ale nie niemożliwy - akumulator i żaróweczka: KLIK ;
5. znowu hamulce: KLIK .
Nie mogę trafić na ten wątek, gdzie ktoś dopytywał się o sens kupna auta, które stało przez dłuższy czas - było tam sporo ciekawych informacji.