PoRD - maj i czerwiec 2021
-
@leo napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
Już niedługo nowe przepisy, warto się zapoznać - link do filmu z ciekawym komentarzem, 14 minut:
KLIKWidziałem to wcześniej i tak jak w wielu innych jego filmach, jest parę nieścisłości.
W Niemczech te śluzy dla pieszych to nie jest tak że pieszy nie ma tam pierwszeństwa gdy nie ma świateł i nie jest tak że one są tylko wtedy gdy jest sygnalizacja.
Jak nie ma sygnalizacji to normalnie pieszy ma takie prawa jak do niedawna w Polsce na przejściu. Tzn. jak już wejdzie na jezdnię to siłą rzeczy ma pierwszeństwo i trzeba przepuścić.
Ale co do ilości przejść to ma rację. W Niemczech przejścia są rzadsze niż w Polsce, ale jak są to to jest tak jakby tam był po prostu chodnik.
Ale np. w miejscach gdzie jest ograniczenie do 30km/h to często w ogóle nie ma przejść (np. na osiedlach) i piesi chodzą jak im się podoba.
-
@esen Heh, w PL ludzie na osiedlach i tak chodzą wszędzie, jak im wygodniej, mało kto patrzy na przejścia... :-)
Ogólnie przemawia do mnie ogromna różnica między liczbą przejść w PL i w innych krajach - u nas jest ich rzeczywiście zbyt dużo, nieraz co kilkanaście metrów. Do tego jest sporo "zebr" namalowanych w niebezpiecznych miejscach, w których bardzo łatwo o wypadek: wychodzisz z zakrętu 90 st. i od razu przejście, albo skręcasz na ciasnym osiedlowym skrzyżowaniu, na rogu którego znajduje się kamienica i pół metra chodnika do jezdni - a tu nagle przejście... Nie ma siły, żeby zobaczyć przechodnia. Chyba, że jesteś stąd i wiesz, że jest taka sytuacja - wtedy świadomie zwalniasz niemal do zera i spodziewasz się człowieka na swojej drodze, gdy tylko ominiesz róg budynku.
Uważam, że zacząć trzeba byłoby od infrastruktury, bo ona "leży" i naprawdę jest tu co robić. Podobnie, jak z nastawianymi na siłę znakami - tak, że przestajesz już na nie reagować. Potem można wziąć się za wychowywanie kierowców (i przechodniów także). -
@leo napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
Chyba, że jesteś stąd i wiesz, że jest taka sytuacja - wtedy świadomie zwalniasz niemal do zera i spodziewasz się człowieka na swojej drodze, gdy tylko ominiesz róg budynku.
Nie ma znaku drogowego o przejściu w odpowiednim miejscu?
Uważam, że zacząć trzeba byłoby od infrastruktury, bo ona "leży" i naprawdę jest tu co robić. Podobnie, jak z nastawianymi na siłę znakami - tak, że przestajesz już na nie reagować. Potem można wziąć się za wychowywanie kierowców (i przechodniów także).
IMO obie rzeczy muszą iść w parze. Polski pierdolnik ze znakami i infrastrukturą jest też wypadkową kultury na drodze. Jeśli za tymi nowymi przepisami pójdzie też unowocześnienie infrastruktury (pewnie nie pójdzie bo PiS tylko przepisy potrafi zrobić, to jest proste), to to by było OK.
-
@esen napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
Nie ma znaku drogowego o przejściu w odpowiednim miejscu?
Nie wiem, sprawdzę i odpowiem.
Ale jednego jestem pewien: jeśli jest, to na pewno nie stoi w ODPOWIEDNIM miejscu (bo to fizycznie niemożliwe). :-) -
Inny dość często spotykany w Polsce obrazek to przejście przez kilkupasmową drogę, gdzie jeden z pasów to lewoskręt w boczną drogę, zaraz za przejściem. W godzinach szczytu lewy pas stoi i czeka na możliwość skrętu a prawy żwawo jedzie. Zza stojących na lewym pasie samochodów czasem wychodzą znienacka piesi. O wypadek nietrudno.
Inna sytuacja sprzed paru dni:
- artykuł https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,27053225,rzeszow-skrzyzowanie-witosa-z-krakowska-bardzo-niebezpieczne.html
- film https://m.youtube.com/watch?v=gTrigfBG2Hw
Ci z prawej, którzy wyjechali na czerwonym stali w korku już za swoim sygnalizatorem. Widzieli zwrócony w ich stronę, ale nie przeznaczony dla nich, umieszczony na skrzyżowaniu sygnalizator przeznaczony dla pojazdów jadących od tej samej strony co pojazd, który nagrał zdarzenie, ale skręcających w lewo, którzy utkwili na skrzyżowaniu w poprzednim cyklu. Tam zaświeca się zielone wcześniej, gdy jeszcze jest zielone dla pojazdów jadących na wprost, tak jak autor filmu. Znowu - wystarcza chwila nieuwagi.
Infrastruktura powinna być jak najbardziej idiotoodporna. Jak ktoś może coś źle zinterpretować lub popełnić inny błąd to znaczy, że oznakowanie jest do bani. Błędy ludzkie będą się zdarzać, ale infrastruktura nie powinna ich prowokować. Niestety często jest inaczej.
-
@drzonca napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
Błędy ludzkie będą się zdarzać, ale infrastruktura nie powinna ich prowokować. Niestety często jest inaczej.
Dokładnie to. Infrastruktura powinna zmuszać do odpowiednich zachowań.
Podobają mi się np. te zamiany przejść dla pieszych w Holandii na przedłużenie chodników. To nie pieszy wchodzi na jezdnię, ale auto przejeżdża przez chodnik.
-
@leo napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
@esen Heh, w PL ludzie na osiedlach i tak chodzą wszędzie, jak im wygodniej, mało kto patrzy na przejścia... :-)
Przecież na osiedlach (czyt. w strefie zamieszkania; znak informacyjny D40) to właśnie jest w pełni dozwolone. Pieszy ma wszędzie pierwszeństwo przed autem (nawet na ulicy).
-
@BPX33 napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
@leo napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
@esen Heh, w PL ludzie na osiedlach i tak chodzą wszędzie, jak im wygodniej, mało kto patrzy na przejścia... :-)
Przecież na osiedlach (czyt. w strefie zamieszkania; znak informacyjny D40) to właśnie jest w pełni dozwolone. Pieszy ma wszędzie pierwszeństwo przed autem (nawet na ulicy).
Pełna zgoda, jednak... Czy ja gdziekolwiek napisałem, że osiedle ma status strefy zamieszkania? Czy gdzieś wspomniałem, że jest znak D40?
Nie. Otóż osiedle NIE MA takiego statusu, nie ma tego znaku.
I to jest jak najbardziej pewne, bo... kiedyś takie znaki pojawiły się na wlotach do osiedla i stały może ze 2 miesiące, następnie zniknęły tak samo nagle, jak się pojawiły. Nie wiem, dlaczego, ale podejrzewam, że mogło to mieć związek z zakazem parkowania w takiej strefie tylko na wyznaczonych terenach. A że miejsc na parkingach jest za mało i ludzie stają, gdzie im się podoba (również na zakazach postoju)... i nie wiadomo, kto miałby zarządzać infrastrukturą drogową na osiedlu... bo komu potrzebny jeszcze taki kłopot, niech się "odgórnie" policjanci martwią... to zdjęto znaki i po sprawie (czyt. po strefie). -
@leo napisał w PoRD - maj i czerwiec 2021:
A że miejsc na parkingach jest za mało i ludzie stają, gdzie im się podoba (również na zakazach postoju)... i nie wiadomo, kto miałby zarządzać infrastrukturą drogową na osiedlu... bo komu potrzebny jeszcze taki kłopot, niech się "odgórnie" policjanci martwią... to zdjęto znaki i po sprawie (czyt. po strefie).
U mnie na osiedlu znaki D40 są, a ludzie i tak stają jak chcą. Jeśli się nie mylę to w całym mieście na osiedlach stoją takie znaki i w całym mieście ludzie parkują jak chcą. Podobnie sprawa wygląda we wszystkich ościennych miejscowościach...
Bardzo dawno nie widziałem osiedla (czyt. blokowiska) bez znaku D40 przy wjeździe. W sumie to nawet nie wiem czy kiedykolwiek widziałem? -
No więc sprawdziłem to nieszczęsne oznakowanie (a właściwie to jego brak). Zrobiłem sobie spacer po trasie, którą niemal codziennie przejeżdżam, miałem ze sobą samsunga pięć i zrobiłem kilka zdjęć. ;-)
Dojazd od osiedla do miasta - jest OK, widać znak ostrzegawczy, a przy samym przejściu informacyjny:
Odwracamy się - inne przejście tuż przed zakrętem - też dobrze, jest dużo wcześniej znak żółty, przy przejściu niebieski:
Ale ten sam zakręt, jadąc w drugą stronę, czyli od osiedla: widać coś?
W środku zakrętu - niespodzianka: mogą być ludzie na przejściu.
Hamowanie na tym zakręcie = wjazd na barierkę, do stawu lub piruety i spadnięcie z wysokiego nasypu. W zimie o hamowaniu tutaj można w ogóle zapomnieć.
Dobrze przynajmniej, że jest ograniczenie do 40; kto się dostosuje, ma jakieś szanse...Skręcamy na osiedle; drugie skrzyżowanie, mamy pierwszeństwo, to lecimy...
Skręcamy w prawo, dość łagodnie poprowadzony zakręt, (choć to 90 st); na rogu kamienica, barierka po to, żeby nikt nie wleciał z drzwi do bloku wprost na jezdnię:
Już skręciliśmy, mijamy róg budynku...
... i tuż przed maską niespodzianka:
Parę metrów dalej. Zagadka: wskaż przejście. (Wyjaśniam: ten znak informuje nas o tym, że zaczyna się droga jednokierunkowa.)
Spoglądamy w lewo - jest jakieś oznakowanie? Dodam, że w zimie i zalegającym śniegu i błocie pasów w ogóle nie widać:
To tylko kilka przykładów. Niestety, było ostre słońce i nie wyszło mi zdjęcie ze skrzyżowania, gdzie jadąc drogą z pierwszeństwem na wprost, zaraz za skrzyżowaniem, napotykamy zakręt w lewo, a na samym zakręcie - przejście (oczywiście bez żadnego znaku, nawet informacyjnego).
Takich przejść jest wszędzie nawalone bez liku, rzadko które jest oznakowane tak, żeby uważny kierowca miał szansę się go spodziewać. Ogólnie mógłbym przyjąć, że drogi u mnie składają się z przejść i krótkich odcinków między nimi, służących autom do poruszania się. I chyba tak należy traktować istniejącą, totalnie beznadziejną infrastrukturę.O upiornych ilościach samych znaków, które powodują wprost zobojętnienie kierowców, już nie wspomnę...
Ciekawostka: dane z 2017 r. - w Warszawie na KAŻDY 1 km bieżący drogi przypadają 64 znaki (czyli średnio tak, jakby ustawić po jednym znaku co 15,5 m - który kierowca zdąży wszystko "zarejestrować" w głowie, musząc jeszcze obserwować drogę, ruch na niej i prowadzić pojazd?). Produkcja oznakowania to świetny biznes. Koszty oznakowania pionowego są więc horrendalne, biorąc pod uwagę ceny znaków: od 60 do 180 zł, zależnie od rodzaju. Ale kto bogatemu zabroni, nie?
-
Ta fotka z tym lasem znaków to idealny przykład gdzie by się sprawdziło 30km/h, równorzędne skrzyżowania i żadnych przejść.