Koszta ustawienia zbieżności i kłopoty z demontażem końcówki drążka
-
Ja mam taki jak @ryszard i drugi uderzeniowy:
A i tak zdarzało mi się użyć 2 młotków i było po sprawie :)
-
@miechomiecho kupiłem dokładnie taki sam, lipa, dalej siedzi. tyle już młotków dostała, że nie czuję ręki i nadal nic. teraz kurcze pytanie, bo jak już ją tak wymęczyłem to czy można to złożyć i dojechać do jakiegoś fachury?
-
@barteu
Końcówka w takim razie musi być silnie zapieczona, wgląda na to jakby to była jeszcze fabryczna i miała ze dwadzieścia lat. Ja zmieniałem prewencyjnie końcówki przy pomocy ściągacza, którego zamieściłem zdjęcie jak tico miało tylko 8 lat, zaraz po zakupie auta więc na pewno miałem łatwiej. Złóż wszystko jak przed demontażem i oceń wstępnie kręcąc kierownicą czy nie ma jakiś wielkich oporów w układzie kierowniczym a potem jazdę próbną. Jeżeli będzie OK to pojedź do bliskiego warsztatu na wymianę końcówek. Jeżeli jednak po twoich działaniach na końcówce nie da się faktycznie bezpiecznie prowadzić pojazdu to musisz albo zaopatrzyć się w lepszy ściągacz albo zrobić to co Pacior zrobił. Z tym, że zacząłbym jednak od ściągacza bo przy demontażu zwrotnicy możesz napotkać kolejne problemy jeżeli śruby były dawno nieodkręcane. -
@ryszard wielkie opory były już przed robotą :) zastanawiam sie wlasnie czy to przez końcówki, czy może łożysko mcphersona, w każdym razie na wymianę końcówek zdecydowałem się, ponieważ wymiana wachaczy i gum stabilizatora nie przyniosła skutku w wyciszeniu stuków w zawieszeniu (ale i tak już trzeba było bo sworznie wachaczy nie wyglądały dobrze)
macie może jakieś doświadczenia w grzaniu śrub? czy taki zwykły mały palnik wystarczy, czy może coś na kartusze, albo może w ogóle bez acetylenu to nie podchodzić? :D
-
@barteu napisał w Koszta ustawienia zbieżności:
@ryszard wielkie opory były już przed robotą :) zastanawiam sie wlasnie czy to przez końcówki, czy może łożysko mcphersona,
Może być zwiększone tarcie na łożyskach kolumn.
w każdym razie na wymianę końcówek zdecydowałem się, ponieważ wymiana wachaczy i gum stabilizatora nie przyniosła skutku w wyciszeniu stuków w zawieszeniu (ale i tak już trzeba było bo sworznie wachaczy nie wyglądały dobrze)
Do zatarcia przegubu może dojść jak zostanie przerwana osłona gumowa przegubu, woda wypłucze smar i dostanie się piasek.
Luzy w przegubie powstają wskutek naturalnego zużycia przegubu i jest przyspieszone przy niedostatecznej ilości smaru. Jeżeli byłyby duże luzy na przegubie końcówki to dałoby się to wyczuć na kole kierownicy.
macie może jakieś doświadczenia w grzaniu śrub? czy taki zwykły mały palnik wystarczy, czy może coś na kartusze, albo może w ogóle bez acetylenu to nie podchodzić? :D
Ja rzadko używałem palnika do grzania śrub bo nie wszędzie się dało np. chciałem uniknąć wypalenia farby w okolicy śruby. Tak więc nie mam dużego doświadczenia. Stosowałem palnik na propan-butan do wykręcenia śruby mocowania tłumika przedniego do katalizatora. Musiałem bardzo długo grzać a i tak nie dało się dobrze rozgrzać połączenia. Mimo to grzanie trochę pomogło w odkręceniu śruby.
-
Udało się wybić, dwoma pięciokilowymi młotkami i siłą przypakowanego kumpla :) Zapieczone było z prawej, lewa wyszła bez proszenia.
-
@barteu
Rozumiem, że obeszło się bez wymontowania z auta końcówki ze zwrotnicą.
W warunkach domowych (bez uniesienia auta) metoda z dwoma młotkami jest problematyczna bo nie bardzo jest miejsce aby dobrze zamachnąć się młotkiem by od dołu wybić sworzeń końcówki kierowniczej. Co innego gdy samochód stoi w warsztacie na podnośniku warsztatowym. -
@ryszard taaak, obyło się bez wyjmowania zwrotnicy. Zrobiłem jednak w ten sposób, że szlifierką odciąłem końcówkę od drążka, potem wyciąłem korpus i kulę, zostawiając sobie tylko sam trzpień, od góry zeszlifowałem go na gładko z uchem zwrotnicy i polewałem wd40, dzięku temu zeszlifowaniu widziałem czy coś drgnęło, czy jeszcze nie. Fakt, ciężko jest się zamachnąć, ja sobie auto ustawiłem na kobyłkach podniesionych na tyle na ile mogłem tylko unieść auto lewarkiem trapezowym, a to nadal nie było zbyt wiele. Udało się, ustawiłem zbieżność (@BPX33 jednak nie sprawdziłem Twojego adresu, bo potrzebowałem auta na już, a w soboty tam do 13 pracują- jednak dzięki za podanie, na pewno jeszcze się przyda) i auto jeździ elegancko. Opór na kierownicy zmalał, ale to wciąż jeszcze „nie to”, w najbliższym czasie sprawdzę łożyska z poduszkami na mcphersonach.
Zbieżność ustawiałem w Norauto przy centrum handlowym na Jubilerskiej, koszt- 115zł (100 ustawienie + 15 kontrola przed ustawieniem), drogo, ale muszę dzisiaj w nocy wyjechać w trasę, trudno. Użyłem końcówek Yamato z Inter Carsu, bodaj po 25 za sztukę, ale kupowałem na firmę znajomego, wyszło za obie jakieś 30 zł z groszami. Zobaczymy, ile pojeżdżą :)Oprócz tego ostatnio wymieniłem jeszcze wachacze i wszystkie gumy stabilizatora, za zestaw zapłaciłem jakieś grosze- 60zł. Wiem, że wiele nie można pewnie po nich oczekiwać, ale chcę sprawdzić jak to naprawdę jest z tymi tanimi częściami, ile to wytrzymuje i czy sie kalkuluje, robię średnio 50 tysięcy kilometrów rocznie, więc no ma to pewne znaczenie :D Na ten moment koszta części do przedniego zawieszenia nieznacznie przekroczyły 90zł, jeżeli ktoś używa auta nie tak intensywnie, to myślę, że nawet takie części mu wystarczą, wobec czego takie koszty to bajka :) Ja nie chcę na dzień dobry wykładać dużych kwot, ponieważ chcę sprawdzić, jak to auto będzie się sprawowało i jak mi się będzie z nim żyło, a żeby to sprawdzić musi być sprawne- fajnie, że można to osiągnąć tak małymi kosztami, podoba mi się :) To tak już trochę poza tematem :)
-
@barteu napisał w Koszta ustawienia zbieżności:
@ryszard taaak, obyło się bez wyjmowania zwrotnicy.
Świetnie bo demontaż zwrotnicy wiązałby się z dodatkową walką z zardzewiałymi śrubami, którymi mocowana jest zwrotnica.
Zrobiłem jednak w ten sposób, że szlifierką odciąłem końcówkę od drążka, potem wyciąłem korpus i kulę, zostawiając sobie tylko sam trzpień, od góry zeszlifowałem go na gładko z uchem zwrotnicy i polewałem wd40, dzięku temu zeszlifowaniu widziałem czy coś drgnęło, czy jeszcze nie.
Czy na połączeniu ściętego trzpienia z zwrotnicą przy traktowaniu WD 40 wypłukiwała się rdza czy po prostu trzpień był tak silnie zaciśnięty w uchu zwrotnicy? Próbowałeś użyć ponownie swojego ściągacza, który wcześniej nie wchodził do końca na przegub?
Wydaje mi się, że najsprawniej powinno pójść po nagrzaniu ucha zwrotnicy palnikiem ale to teoria, której nie miałem okazji sprawdzić w praktyce.Fakt, ciężko jest się zamachnąć, ja sobie auto ustawiłem na kobyłkach podniesionych na tyle na ile mogłem tylko unieść auto lewarkiem trapezowym, a to nadal nie było zbyt wiele.
Ja chcąc wyżej podnieść przód auta używam 2 podnośników fabrycznych trapezowych pod które na początek podkładam cegły. Potem podstawiałem kobyłki pod obejmy drążka stabilizatora pod belką chłodnicy. Używam 2 podnośników aby nie doprowadzić do nadmiernego jednostronnego przekoszenia auta, które groziłoby pęknięciem szyby czołowej.
Opór na kierownicy zmalał, ale to wciąż jeszcze „nie to”, w najbliższym czasie sprawdzę łożyska z poduszkami na mcphersonach.
Mnie to też chyba czeka. Jak to zrobisz daj znać jaki to dało efekt.
Użyłem końcówek Yamato z Inter Carsu, bodaj po 25 za sztukę, ale kupowałem na firmę znajomego, wyszło za obie jakieś 30 zł z groszami. Zobaczymy, ile pojeżdżą :)
Oprócz tego ostatnio wymieniłem jeszcze wachacze i wszystkie gumy stabilizatora, za zestaw zapłaciłem jakieś grosze- 60zł. Wiem, że wiele nie można pewnie po nich oczekiwać, ale chcę sprawdzić jak to naprawdę jest z tymi tanimi częściami, ile to wytrzymuje i czy sie kalkuluje, robię średnio 50 tysięcy kilometrów rocznie, więc no ma to pewne znaczenie :D Na ten moment koszta części do przedniego zawieszenia nieznacznie przekroczyły 90zł, jeżeli ktoś używa auta nie tak intensywnie, to myślę, że nawet takie części mu wystarczą, wobec czego takie koszty to bajka :) Ja nie chcę na dzień dobry wykładać dużych kwot, ponieważ chcę sprawdzić, jak to auto będzie się sprawowało i jak mi się będzie z nim żyło, a żeby to sprawdzić musi być sprawne- fajnie, że można to osiągnąć tak małymi kosztami, podoba mi się :) To tak już trochę poza tematem :)Jeżeli chodzi o najtańsze części to są dobrym wyborem tylko dla handlarzy samochodów.
Na forum znajdziesz dużo przykładów co są one warte. Ostatnio Kris opisywał jak to osłona gumowa przegubu zewnętrznego (zamiennik) przerwała się po kilku miesiącach eksploatacji. Ja dla porównania mam jeszcze zamontowane przez fabrykę w aucie, które ukończyło 20 lat.
Wielokrotnie o tym pisałem ale przypomnę. Staram się nie wymieniać fabrycznych części gdy jeszcze pracują. Wkrótce po zakupie 8 letniego Tico profilaktycznie zmieniłem kilka części w tym końcówki układu kierowniczego ale też na oryginalne Daewoo Motor za które wówczas zapłaciłem 104 zł za sztukę. Stare w dobrym stanie zachowałem i z perspektywy czasu (12 lat) widzę, że tego nie musiałem robić biorąc pod uwagę trwałość oryginalnych fabrycznych części przy normalnej eksploatacji.
Proponowałbym zachować oryginalne części (końcówki, wahacze itp) jeżeli nie są uszkodzone. Na oryginalnych przednich wahaczach jeżdżę do dziś -
brzydko wyglądają bo są zardzewiałe ale najważniejsze, że są sprawne. Co z tego, że nowy tani zamiennik pięknie lśni jak osłona gumowa po roku czy dwóch latach pęknie, zatrze się przegub i wahacz do wymiany. Szkoda czasu i pieniędzy. -
@barteu napisał w Koszta ustawienia zbieżności:
Udało się wybić, dwoma pięciokilowymi młotkami i siłą przypakowanego kumpla :) Zapieczone było z prawej, lewa wyszła bez proszenia.
No widzisz, jednak co młotek, to młotek :)
-
@ryszard napisał w Koszta ustawienia zbieżności:
Ja chcąc wyżej podnieść przód auta używam 2 podnośników fabrycznych trapezowych pod które na początek podkładam cegły. Potem podstawiałem kobyłki pod obejmy drążka stabilizatora pod belką chłodnicy. Używam 2 podnośników aby nie doprowadzić do nadmiernego jednostronnego przekoszenia auta, które groziłoby pęknięciem szyby czołowej.
Dysponując trochę lepszym podnośnikiem (np. samojezdnym hydraulicznym, sprzedawanym w marketach technicznych) można sprawę ułatwić podnosząc od razu całą przednią lub tylną oś. W przypadku przodu podstawia się podnośnik dokładnie pod środek drążka stabilizatora, jeśli chodzi o tył - pod belkę skrętną. Nie wiem, czy podnośnik fabryczny dałby radę (kwestia uciągu), trzeba byłoby sprawdzić... ale biorąc pod uwagę jego małą stabilność i mały zakres podnoszenia (dlatego Ryszard stosuje podstawki), traktowałbym to jako ostateczność.
Sposób podnoszenia całych osi opisany jest w książkach napraw Tico. Warto mieć taką "żabę" hydrauliczną do prac oraz do zmiany kół, jeśli się samemu ją wykonuje, a unoszenie od razu obu kół przednich lub tylnych bardzo usprawnia robotę i nie nadweręża blach podwozia i ich zabezpieczenia.Wielokrotnie o tym pisałem ale przypomnę. Staram się nie wymieniać fabrycznych części gdy jeszcze pracują. Wkrótce po zakupie 8 letniego Tico profilaktycznie zmieniłem kilka części w tym końcówki układu kierowniczego ale też na oryginalne Daewoo Motor za które wówczas zapłaciłem 104 zł za sztukę. Stare w dobrym stanie zachowałem i z perspektywy czasu (12 lat) widzę, że tego nie musiałem robić biorąc pod uwagę trwałość oryginalnych fabrycznych części przy normalnej eksploatacji.
Proponowałbym zachować oryginalne części (końcówki, wahacze itp) jeżeli nie są uszkodzone. Na oryginalnych przednich wahaczach jeżdżę do dziś -
brzydko wyglądają bo są zardzewiałe ale najważniejsze, że są sprawne. Co z tego, że nowy tani zamiennik pięknie lśni jak osłona gumowa po roku czy dwóch latach pęknie, zatrze się przegub i wahacz do wymiany. Szkoda czasu i pieniędzy.Popieram - "fabryka" była najtrwalsza.
U mnie znowu jest odwrotnie - końcówki drążków kierowniczych są wciąż fabryczne (zero problemów po 21 latach), jednak wahacze przednie zostały już wymienione po uwagach diagnosty na przeglądzie: lewy po 13 latach / 168 kkm, włożony nowy firmy NK (średnia półka cenowa) - wytrzymał 4 lata / 15 kkm. Po 17 latach / 183 kkm wymieniony prawy fabryczny (i od razu znowu lewy) na nówki TRW - na razie służą 4 lata / 15 kkm i nie ma problemów.
Z tyłu wymieniłem jeden wahacz po 19 latach / 193 kkm (powód: rozwulkanizowana jedna tuleja, nie powodowała jednak żadnych kłopotów), drugi nadal fabryczny.
To samo jest z gumami drążka stabilizatora. Fabryczne wytrzymały 16 lat / 180 kkm, diagnosta przy przeglądzie polecił wymienić; nowe niefabryczne wytrzymały... 3 kkm i znów musiałem zmienić; kupiłem jakieś inne, na razie od 15 kkm spokój.
"Fabryka" najlepsza. A w ogóle najlepiej nie wymieniać niczego bez potrzeby. Dziś większość części, jak powiada Profesor Chris: "robi się z ryżu". -
@miechomiecho tak, nic na siłę- wszystko większym młotkiem :D Po prawdzie, to bałem się już trochę tego młotkowania, żeby nie pękła zwrotnica- nie wiem, jaką ma wytrzymałość, ale jakoś tak dla bezpieczeństwa, uciszenia swojego strachu i z braku odpowiedniej siły, chciałem wybrać inną drogę :) Jednak klasyczne rozwiązanie okazało się tutaj najskuteczniejsze :D
@leo @ryszard , tak mi to wyglądało, jakby właśnie połączenie trzpienia z uchem było bardzo ciasne, nie zauważyłem, by coś się udało wypłukać, a zarówno trzpień jak i ucho po rozdzieleniu były raczej czyste, bez rdzawych nalotów czy czegość podobnego.
Ściągacz również w „idealnych” warunkach poległ- zgięła się śruba i zaczęła poddawać jego konstrukcja. Możliwe jednak, że po prostu był z jakiegoś słabego materiału, a z prawdziwym ściągaczem miał wspólny tylko wygląd i nazwę :D
Wasze przebiegi na fabrycznych elementach rzeczywiście robią wrażenie, Daewoo się postarało. Zwłaszcza na naszych drogach, gdzie zimą idzie sporo soli, podwozie żyje w parszywych warunkach, guma zachowująca właściwości po 20 latach to jest naprawdę coś. Nie mam pojęcia, co jest u mnie fabryczne, a co nie, prawa końcówka drążka trzymała się jakby rzeczywiście siedziała tam 23 lata :) Zniszczyłem ją doszczętnie przy demontażu, a nie przyjrzałem się za bardzo wcześniej, mam za to lewą, spojrzę z ciekawości na nią jeszcze raz później. Wachacze z kolei, różniły się miedzy sobą budową, długości „na oko” miały takie same. Na jednym z nich dało się jeszcze odczytać napis „Made in Korea”, był to prawy i możliwe, że faktycznie był na aucie dłużej- miał już rozerwaną osłonę sworznia i luźny sam sworzeń, podczas gdy lewy miał osłonę całą i dość mocny opór. Możliwe, że gdy lewy został wymieniony, prawy koreański był jeszcze w porządku. Można tylko gdybać :)
Kwestia podnoszenia faktycznie byłaby najwygodniejsza przy użyciu „żaby”, miałem okazję korzystać i wygoda jest nieporównywalna do „kompaktowych” rozwiązań. Taki np. trapez, mam z nim takie doświadczenie, że po podłożeniu cegły, zaczynając podnoszenie auta od momentu kiedy jest niemal całkowicie złożony, idzie bardzo ciężko, z nienaturalnie dużym oporem i tak właściwie do samego końca. Posiadam też lewarek słupkowy, ale niestety nie takiej produkcji „jak kiedyś”, a dzisiejszy, byłby całkiem niezły ale ma słabą wysokość podnoszenia. -
@barteu napisał w Koszta ustawienia zbieżności i kłopoty z demontażem końcówki drążka:
@miechomiecho tak, nic na siłę- wszystko większym młotkiem :D Po prawdzie, to bałem się już trochę tego młotkowania, żeby nie pękła zwrotnica- nie wiem, jaką ma wytrzymałość, ale jakoś tak dla bezpieczeństwa, uciszenia swojego strachu i z braku odpowiedniej siły, chciałem wybrać inną drogę :) Jednak klasyczne rozwiązanie okazało się tutaj najskuteczniejsze :D
To kwestia doświadczenia by nie przekroczyć granicy wytrzymałości elementu. Widziałem w warsztacie jak mechanik zaczynał naprawę od silnego młotkowania. Nie było to Tico ale coś działał w przednim zawieszeniu lub układzie kierowniczym. W każdym razie nie cackał się.
@leo @ryszard , tak mi to wyglądało, jakby właśnie połączenie trzpienia z uchem było bardzo ciasne, nie zauważyłem, by coś się udało wypłukać, a zarówno trzpień jak i ucho po rozdzieleniu były raczej czyste, bez rdzawych nalotów czy czegość podobnego.
W takim razie musiał być przykręcony nadmierną siłą. Ja staram się przykręcać takie trudne do demontażu części w dolnym zakresie wymaganego momentu (dla nakrętki mocowania końcówki wymagany moment wynosi 35 - 55N) i smaruję połączenie. Prawdopodobnie aby przewlec zawleczkę przez nakrętkę koronkową została ona dokręcona momentem przekraczającym górną granicę i tym można wytłumaczyć tak silny zacisk sworznia (korozję wykluczyliśmy).
Ściągacz również w „idealnych” warunkach poległ- zgięła się śruba i zaczęła poddawać jego konstrukcja.
Aby zapobiec rozjeżdżaniu się ścianek i szczęki ściągacza można je ścisnąć rozsuwanym kluczem francuskim ale w ściągaczu przynajmniej śruba i nakrętka muszą być solidne - utwardzone.
Wasze przebiegi na fabrycznych elementach rzeczywiście robią wrażenie, Daewoo się postarało. Zwłaszcza na naszych drogach, gdzie zimą idzie sporo soli, podwozie żyje w parszywych warunkach, guma zachowująca właściwości po 20 latach to jest naprawdę coś.
Jakość gumy stosowanej przez Daewoo Motor była rewelacyjna i dotyczy to nie tylko elementów zawieszenia czy układu kierowniczego ale także takich części mniej odpowiedzialnych jak np. wieszaki gumowe tłumika
Nie mam pojęcia, co jest u mnie fabryczne, a co nie, prawa końcówka drążka trzymała się jakby rzeczywiście siedziała tam 23 lata :) Zniszczyłem ją doszczętnie przy demontażu, a nie przyjrzałem się za bardzo wcześniej, mam za to lewą, spojrzę z ciekawości na nią jeszcze raz później.
Oryginalna końcówka z napisem DAC na wieczku przegubu
Wachacze z kolei, różniły się miedzy sobą budową, długości „na oko” miały takie same. Na jednym z nich dało się jeszcze odczytać napis „Made in Korea”, był to prawy i możliwe, że faktycznie był na aucie dłużej- miał już rozerwaną osłonę sworznia i luźny sam sworzeń,
podczas gdy lewy miał osłonę całą i dość mocny opór. Możliwe, że gdy lewy został wymieniony, prawy koreański był jeszcze w porządku. Można tylko gdybać :)Prawy wygląda mi na zamiennik a lewy być może to jeszcze oryginał.
Porównaj oznaczenia na gumach:- na osłonce przegubu: P.H, 30 (lub 20, 32), w owalu znak firmowy - wizerunek ptaka,
- na tulei metalowo gumowej: z jednej strony - cztery kółka z umieszczonymi w nich krzyżykami,
- z drugiej strony:
45261A-78B00, P.H, w owalu wizerunek ptaka, K w kółku
Ponadto gumowa osłonka przegubu ma tylko jeden druciany pierścień zaciskowy u góry - na dole osłonki nie stosowano żadnego pierścienia.
Taki np. trapez, mam z nim takie doświadczenie, że po podłożeniu cegły, zaczynając podnoszenie auta od momentu kiedy jest niemal całkowicie złożony, idzie bardzo ciężko, z nienaturalnie dużym oporem i tak właściwie do samego końca.
To prawda dlatego aby szło trochę lżej smaruję śrubę podnośnika. Faktem jest, że fabryczny podnośnik trapezowy jest słaby i nie jest zbyt stabilny (zdarzyło mi się gdy musiałem użyć dosyć dużej siły tak że auto trochę zakołysało się podnośnik uniesiony maksymalnie się przewrócił). Podnośnikiem żabą nigdy nie pracowałem ale zachęcony przez ciebie i Leo chyba go sobie kupię.
- na osłonce przegubu: P.H, 30 (lub 20, 32), w owalu znak firmowy - wizerunek ptaka,
-
@barteu napisał w Koszta ustawienia zbieżności i kłopoty z demontażem końcówki drążka:
Taki np. trapez, mam z nim takie doświadczenie, że po podłożeniu cegły, zaczynając podnoszenie auta od momentu kiedy jest niemal całkowicie złożony, idzie bardzo ciężko, z nienaturalnie dużym oporem i tak właściwie do samego końca.
Te fabryczne trapezy są dobre wyłącznie do awaryjnej zmiany koła na drodze. Do częstszego używania przy naprawach lub sezonowych wymianach opon po prostu się nie nadają - szybko się gną, psują, mogą się przewrócić. Do robót garażowych - tylko coś solidniejszego, najlepiej hydraulicznego.
Posiadam też lewarek słupkowy, ale niestety nie takiej produkcji „jak kiedyś”, a dzisiejszy, byłby całkiem niezły ale ma słabą wysokość podnoszenia.
A ja trzymam jeszcze dwa ciężkie, stareńkie lewarki z lat 60-tych, od warszawy... Są niesprawne (brak oleju, uszczelnień) - ale kiedyś je rozbiorę i uruchomię. :-)
-
@leo może nie tak wiekowy, ale był kiedyś w domu taki z lat 70, zapamiętałem go jako naprawdę ciężkiego kloca :) Ogólnie z tymi słupkowymi podnośnikami to wydaje mi się być taki problem, że te mniejsze mają jednak nieco zbyt małą podstawę, przez co wydaje mi się, że też mogą być dosyć wywrotne. Co żaba, to żaba, dzięki temu, że ma kółka, może podnosić stabilnie dosyć wysoko, bo jest w stanie podążać za punktem podparcia auta, do tego ma fajną, dużą, stabilną i nierzadko też obrotową stopę, robota z tym jest bardzo przyjemna. Do korzystania częsteszego niż przy awaryjnej wymianie koła, naprawdę dobrze coś takiego mieć, bo szkoda czasu marnować na pierdoły w rodzaju szukania właściwej cegły, podparcia itp., człowiek się zirytuje zanim zacznie coś robić, a tu cyk i gotowe, auto w górze :) Muszę sobie coś takiego sprawić, dotychczas tak się na to czaiłem, bo właściwie tego nie potrzebowałem, ale teraz, to już są poważne plany :D
-
-
-
-
@BPX33 o kurde, wieści szybko się rozchodzą :D
-
Jestem ciekaw ile mnie będzie kosztować zbieżność po wymianie sworzni wahacza.