Trzymajmy kciuki za Toydolsa!!!
-
bez urazy ale niechial bym tego wina sprobowac;P
-
Jak miałem pierwszy
dren, to miałem jakis taki plastikowy zbiornik z trzema komorami - w dwoch zbierał
sie płyn z płuc w trzeciej była chyba sol i przy głebszym oddechu lub kaszlu
bulkało. Teraz za to do płuca miałem podpieta duza szklana butle, do niej druga, a
do niej ssanie z prozni i bulkałem cały czas. Ze mnie sie smiali, ze robie wino z
toydolsa.Czyli Oil Catch Tank Ci podpięli A kompresja na jednym garze bokiem ucieka
A jak tam miednica / noga? Ponitują Cię jakoś
Trzymamy kciuki -
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 12:57 ostatnio edytowany przez Toydols
Lewa noga oprocz tego, ze była dwa tygodnie na wyciagu i jest b.słaba, to jest ok. Co do miednicy to na to potrzeba duzo czasu. Na razie dostałem pas biodrowy i moge jako tako chwile na boku lezec a czasem siasc na łozku. Niestety ciagle sa problemy z krwiomoczem i poki tego nie naprawia, nie ma mowy o wstawaniu z łożka (oczywiscie o kulach). Czyli niestety wizja podrozy do domu na poczatku przyszłego tygodnia jest nieaktualna.
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 13:51 ostatnio edytowany przez przemo90lodz
Czyli
niestety wizja podrozy do domu na poczatku przyszłego tygodnia jest nieaktualna.Niech no się tam starają żebyś chociaż na święta do domu wyszedł
Szybkiego powrotu do zdrowia -
Czyli
niestety wizja podrozy do domu na poczatku przyszłego tygodnia jest nieaktualna.ale przynajmniej Cie naprawia
a to najwazniejsze,
tak z ciekawosci jakąś "chorą diete" ci zaordynowali czy mozesz sie prawie normalnie odzywiac ?
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 15:25 ostatnio edytowany przez Toydols
Nie mam jakiejs specjalnej diety, ale jedzenie jakies specjalnie smaczne to nie jest (własciwie to jest niesmaczne - cos jak pies zmielony z buda i łancuchem).
-
napisał 8 gru 2010, 15:33 ostatnio edytowany przez marek
Nie mam jakiejs
specjalnej diety, ale jedzenie jakies specjalnie smaczne to nie jest (własciwie to
jest niesmaczne - cos jak pies zmielony z buda i łancuchem).Masz zdrowieć a nie się najadać
A rodzina Cię nie dokarmia? Zazwyczaj tak robią. Bananki, pomarańczki, twarożki.
A człowiek jak leży to i jeść mu się nie chce -
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 15:41 ostatnio edytowany przez Hellsin
Niech no się tam
starają żebyś chociaż na święta do domu wyszedł
Szybkiego powrotu
do zdrowiaa jak nie to klub pomoże wyrwać go z rąk oprawców
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 15:42 ostatnio edytowany przez Toydols
Cały czas staram sie zdrowiec. Rodzina w miare mozliwosci mnie dokarmia, ale tak jak sam piszesz, jak sie lezy to niebyt sie chce jesc, a poza tym jestem 200 km od domu.
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 16:13 ostatnio edytowany przez mercuc
to moze zlocik u Toydolsa ;]
-
to moze zlocik u
Toydolsa ;]O ile pielęgniarki fajne
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 17:12 ostatnio edytowany przez tadziomaru1
Lewa noga oprocz
tego, ze była dwa tygodnie na wyciagu i jest b.słaba, to jest ok. Co do miednicy to
na to potrzeba duzo czasu. Na razie dostałem pas biodrowy i moge jako tako chwile na
boku lezec a czasem siasc na łozku. Niestety ciagle sa problemy z krwiomoczem i poki
tego nie naprawia, nie ma mowy o wstawaniu z łożka (oczywiscie o kulach). Czyli
niestety wizja podrozy do domu na poczatku przyszłego tygodnia jest nieaktualna.
Ja pierdziele... -
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 17:20 ostatnio edytowany przez mercuc
O ile pielęgniarki
fajnełykniesz borygo to nie bedzie tak zle xDxD
-
Użytkownik archiwalnynapisał 8 gru 2010, 22:07 ostatnio edytowany przez Toydols
Jak sie komus nudzi a ma ochote na odwiedziny to zapraszam. Szpital Slaski w Cieszynie. Oddzial Chirurgii Urazowo-ortopedycznej. sala 138.
-
Użytkownik archiwalnynapisał 9 gru 2010, 15:37 ostatnio edytowany przez simon2312
Oczywiście zdrowia zdrowia i jeszcze raz zdrowia, no i trzymam kciuki żebyś na święta był już w domku w pełni sił
-
Użytkownik archiwalnynapisał 9 gru 2010, 20:23 ostatnio edytowany przez kwacha
a to co przywieźć jak przyjadę?
-
Użytkownik archiwalnynapisał 9 gru 2010, 22:06 ostatnio edytowany przez Toydols
Dobre słowo wystarczy
-
Użytkownik archiwalnynapisał 9 gru 2010, 22:27 ostatnio edytowany przez kwacha
postaram sie w sobotę wpaść ale dam jeszcze jutro znać.
pozdrawiam i zdrowia życzęniestety jutro wygnali mnie do roboty więc sie nie pojawie. sorki wielkie
-
Użytkownik archiwalnynapisał 11 gru 2010, 18:04 ostatnio edytowany przez jn_milo
Trzymaj się i jak najszybciej wracaj do domku na święta!
-
Użytkownik archiwalnynapisał 17 gru 2010, 22:04 ostatnio edytowany przez Toydols
jn_milo: Dzięki, dzięki.
kwacha: ok. Rozumiem
A tak poza tym to od środy wieczór siedzę w domu. Do końca roku kuśtykam o kulach tylko jak muszę (wc i tym podobne). Potem pomału będę mógł zaczynać coś więcej kuśtykać i pomału obciążać lewą nogę. Do połowy marca miednica powinna się zrosnąć. Podobnie żebra (niektóre są połamane w trzech miejscach, inne w dwóch). Potem rehabilitacja.
PS. Dziś byłem w garażu i pierwszy raz widziałem to co zostało z rajdówki. Zdjęcia nie oddają tego nawet w 30%. Szok. W miejscu mojego fotela można stanąć obok auta. Słup wszedł na jakieś 70-80 cm do auta. Mój fotel jest przesunięty w prawo tak, że zachodzi za prawy fotel, do tego poszedł mocno do przodu, jest cały skręcony i złamany (ale mnie ocalił!). Powyżej dolnej krawędzi szyby uderzenie poszło w pałąk główny klatki, poniżej w dół fotela. Przód też oberwał. Góra silnika jest rozwalona, cały przód auta przekoszony o jakieś 15 cm w prawo o z prawej strony 10 cm w dół. Dach jest połamany aż do prawej krawędzi. Po prostu brak słów. W przyszłym tygodniu wybiorę się na "spacer" do firmy i wezmę aparat. Zdziwicie się jak to auto jest rozwalone. Tego się nie da opisać, a zdjęcia tylko trochę to oddają. To trzeba zobaczyć.
Co do samego wypadku, to po analizie wielu różnych onboardów innych załóg z tego oesu wiem, że momencie samego uderzenia w słup, nasze prędkość wynosiła 120-130 km/h. Słup wszedł do auta na 70 cm, poza tym złamał się i wyrwało go z ziemi. Łącznie zatrzymaliśmy się na około 2-2,5 metrze z prędkości 120-130 km/h do 0 km/h. Trafiliśmy dość szczęśliwie. 10 cm do tyłu i pewnie byłbym tylko bardzo mocno poobijany. Ale 10 cm do przodu i mogłoby być po mnie.PS2. Ogromnie dziękuję za wszelkie słowa otuchy, pozdrowienia, itp. Znaczyło to dla mnie bardzo, bardzo dużo i bardzo pomagało przez te trudne 4 tygodnie spędzone w szpitalach.