Spalanie jesienną porą
-
heh zalosny jestes..
I znów to samo... <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
nie mam nad czym, masz cos do mnie? pisz na meila
To może wreszcie Ty zaczniesz pisać na maila swoje poglądy i przestaniesz się wygłupiać publicznie? <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
mowie co mysle, boli cie to? chcesz o tym porozmawiac?
Ja chcę. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
Niezbyt cieszy to, że mówisz, co myślisz. Fajniej byłoby, gdybyś pomyślał, co mówisz. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />pytanie bylo tu
o ssaniu... jak komus przeszkadza automatyczne niech przerobi sobie na
linke, nie ma w tym nic dziwnego chyba..Już zdążyłeś dać się poznać z tej strony, że każdy reaguje wrogo na wszystko, co naskrobiesz <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. I nie ma w tym nic dziwnego chyba...
nie czaje w tym momencie o co ci chodzi :|
No to ja Ci powiem, o co chodzi: swoim stylem pisania robisz bajzel na naszym kąciku. Panują tu trochę inne zasady i sposób prowadzenia rozmowy, niż sobie to wyobrażasz lub do jakiego jesteś przyzwyczajony - nie będziesz więc wprowadzał tu swoich zwyczajów.
Jeśli nadal nie rozumiesz, o co chodzi, radzę Ci zawczasu: zaprzestań wypisywania swych myśli na tym kąciku. Może po prostu nie pasujesz tutaj.
Somebody101 - ostrzegam Cię po raz ostatni. Mam już dość zawracania sobie gitary Twoją osobą. Więcej pisał nie będę, będę działał. -
Ja bym chciał uzyskać odpowiedź na jedno pytanie. Czy w zimie jadąc na lpg po 1000-1500m jestem w stanie usłyszeć
miarowe wolne obroty (nie wiem ile tam powinno być powiedzmy 800).Zdecydowanie nie.
Przykładowo w moim Tico ssanie wyłącza się po przejechaniu ok. 2.5 - 3km.
Sama jazda ok. 1 - 1.5km na pewno nie rozgrzeje zimową porą odpowiednio silnika, aby na wolnych obrotach pracował miarowo.
Wolne obroty w Tico wynoszą ok. 950 rpm.Dosłownie tęsknię za rozwiązaniem z malucha.
Ja zdecydowanie wolę Tico, bo nie trzeba w ogóle pamiętać o ssaniu i nie ma problemów z jazdą na zimnym silniku.
Tam przy odpaleniu dawałem ręcznie na maxa, potem sobie zmniejszalem, a za chwile zupełnie wyłączałem...
W 126P był problem, bo zostawiając silnik dłużej na ssaniu pracował on niestabilnie, natomiast zbyt wczesne wyłączenie powodowało gaśnięcie na wolnych obrotach - po prostu cały czas trzeba było pamiętać o ssaniu i zabawiać się w jego "automatykę".
-
Zdecydowanie nie.
Przykładowo w moim Tico ssanie wyłącza się po przejechaniu ok. 2.5 - 3km.
Sama jazda ok. 1 - 1.5km na pewno nie rozgrzeje zimową porą odpowiednio silnika, aby na wolnych
obrotach pracował miarowo.Dzieki o taką odpowiedz mi chodziło <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
W 126P był problem, bo zostawiając silnik dłużej na ssaniu pracował on niestabilnie, natomiast
zbyt wczesne wyłączenie powodowało gaśnięcie na wolnych obrotach - po prostu cały czas
trzeba było pamiętać o ssaniu i zabawiać się w jego "automatykę".Ja jednak bym wolał, gdyż jak pisałem wcześniej rożnica w spalaniu między latem a zimą to u mnie 3-3,5l w mieście <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
-
Dzieki o taką odpowiedz mi chodziło
Ja jednak bym wolał, gdyż jak pisałem wcześniej rożnica w spalaniu między latem a zimą to u mnie
3-3,5l w mieścieMi pali 2l wiecej. Również wolałbym ssanie na linke.
-
Somebody101 - ostrzegam Cię po raz ostatni. Mam już dość zawracania sobie gitary Twoją osobą.
Więcej pisał nie będę, będę działał.powiesz mamie? czy do kąta mnie postawisz? <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
Temu Panu już dziękujemy... nie ma sensu czytać takich tekstów <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
-
powiesz mamie? czy do kąta mnie postawisz?
Nie widac po Tobie tego, ze masz 20lat, zachowujesz sie raczej jak 15nastolatek...
Sorry za off.
Pozdrawiam
Maciej
-
powiesz mamie? czy do kąta mnie postawisz?
Panowie, skończcie wreszcie, naprawdę robi się niemiło <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />Co do spalania - w kilku gazetach przeczytałem, że dobre efekty (czyt. obniżenie zużycia paliwa) w samochodach benzynowych daje przyspieszanie z gazem w podłodze do ok. 2500-3000 obr/min i zmiana biegów na wyższy. Wydaje mi się, że to niezbyt zdrowe da silnika. Co o tym myślicie?
PS. Moje spalanie (tylko miasto) to 5,5-5,9 l/100 km, w zimie pewnie znów podejdzie pod 6,5-7l. -
Panowie, skończcie wreszcie, naprawdę robi się niemiło
Co do spalania - w kilku gazetach przeczytałem, że dobre efekty (czyt. obniżenie zużycia paliwa)
w samochodach benzynowych daje przyspieszanie z gazem w podłodze do ok. 2500-3000 obr/min i
zmiana biegów na wyższy. Wydaje mi się, że to niezbyt zdrowe da silnika. Co o tym myślicie?
PS. Moje spalanie (tylko miasto) to 5,5-5,9 l/100 km, w zimie pewnie znów podejdzie pod 6,5-7l.Niezdrowe dla silnika i spalania. Na spalanie NIE wpływają przedewszystkim obroty, a jak mocno wcisniety jest pedał gazu.
-
Co do spalania - w kilku gazetach przeczytałem, że dobre efekty (czyt. obniżenie zużycia paliwa)
w samochodach benzynowych daje przyspieszanie z gazem w podłodze do ok. 2500-3000 obr/min i
zmiana biegów na wyższy. Wydaje mi się, że to niezbyt zdrowe da silnika. Co o tym myślicie?Auto Świat nr 42 z 16 października na str. 29 podaje 10 rad dla oszczędnych. Jedną z nich zacytuję:
Cytat:
"PRZYSPIESZAĆ PEŁNYM GAZEM. To może brzmi nielogicznie, ale działa w przypadku nowoczesnych silników Z WTRYSKIEM (nie działa przy dieslach i automatycznych skrzyniach biegów). Przyspieszanie na pęłnym gazie do około 2000 obrotów potrafi przynieść oszczędność paliwa nawet od 5 do 10 proc! Powód - przy lekkim dodaniu gazu zawór przepustnicy podczas zasysania powietrza jest ustawiony w położeniu wywołującym opory przepływu powodujące wyższe zużycie paliwa. W przypadku skrzyń automatycznych i silników turbo należy bardzo ostrożenie dodawać gazu".
Niestety jak dotąd chyba nikt nie napisał czy takie coś działa w autach z GAŹNIKIEM.
Z drugiej strony piszą, że taka jazda może przynieść oszczędność rzędu 5-10% nie podając przy tym czy owa oszczędność dotyczy spalania na 100 km czy tylko samego momentu przyspieszania. Jeżeli występuje ona tylko w trakcie przyspieszenia to myślę że szkoda silnika dla nawet tych 10% skoro na 100 km będzie to niewiele. Więc tutaj panowie redaktorowie mogliby skonkretyzować.
Wg mnie rozpędzanie do 2000 obr to zbyt mało, bo po redukcji silnik miałby za małe obroty i zacząłby dygotać. Więc jak już to myślę, że do 3000-3500 i wpaść na jakieś 2000-2500 czyli w okolice gdzie można sprawnie przyspieszać momentem obrotowym.
Nawet jeśli to w/w technikę jazdy możnaby stosować tylko na ciepłym silniku.
I na koniec taka prywatna uwaga. Bardzo często jadąc po mieście albo na trasie - o ile warunki na to pozwalają - rozpędzam się na 3-cim biegu do 60-70 i wtedy wrzucam 5-kę. Mam wrażenie że samo przyspieszenie trwa szybciej niż np. przy 50 wrzuciłbym 4-ke i dopiero potem 5-ke. Czyli uogólniając przyspieszam z mocniej wciśniętym pedałem gazu, ale za to krócej to trwa. Więc może to jest pewien sposób na oszczędność. Tym bardziej że 4500 obr silnika nie zabije, a i ja na ogół przyspieszam i jeżdżę spokojnie. Co szanowni koledzy o tym sądzą?
-
Muszę pomyśleć też o wymianie świec, bo te obecne jeżdżą już ponad 4 lata.
Polecam świece mojej ulubionej firmy Tutela.Produkuje ona świece do wszystkich rodzajów samochodów.Środkowa [wewnętrzna] elektroda tych świec jest srebrna.
Oznaczenie świec firmy Tutela dla Tico i Matizów:TGL17YS -
Czyli uogólniając przyspieszam z mocniej wciśniętym pedałem gazu, ale za to krócej to trwa.
Więc może to jest pewien sposób na oszczędność. Tym bardziej że 4500 obr silnika nie
zabije, a i ja na ogół przyspieszam i jeżdżę spokojnie. Co szanowni koledzy o tym sądzą?Z tym przyspieszaniem, to w mojej opinii jest tak...
Zużyte paliwo podczas fazy przyspieszania można podzielić na 3 części:
- zużyte, aby nabrać energii kinetycznej (prędkości),
- zużyte, aby nabrać energii potencjalnej (wysokości, jeśli droga nie jest płaska),
- zużyte na straty.
Dwa pierwsze punkty nie zależą od dynamiki i sposobu (zmian biegów np.) przyspieszania, więc można je w rozważaniach pominąć.
Zakładając, że prędkość końcowa niezależnie od sposobu przyspieszania ma być taka sama, to można wysnuć wnioski, że dynamiczne przyspieszanie nie jest w cale takie paliwożerne, ponieważ:- silnik spalinowy ma zwykle większą sprawność przy większym obciążeniu,
- im szybciej nabierzemy prędkości, tym szybciej wejdziemy w "strefę jadzy ekonomicznej", bo chyba każby się zgodzi, że np. jazda z prędkością 60 km/h jest bardziej ekonomiczna od jazdy z prędkościa 30 km/h (co jest de facto związane z pierwszym podpunktem).
To takie moje rozważania po lekturze książki:
W. Siłka, Teoria ruchu samochodu, WNT, Warszawa 2002."Na codzień" zajmuję się raczej zagadnieniami związanymi z energochłonnością pojazdów z napędem elektrycznym, a nie spalinowym, więc zaznaczam, że powyższy wywód to moje laickie przemyślenia poparte lekturą ksiązki i wiedzą z fizyki.
-
Panowie, skończcie wreszcie, naprawdę robi się niemiło
Co do spalania - w kilku gazetach przeczytałem, że dobre efekty (czyt. obniżenie zużycia paliwa)
w samochodach benzynowych daje przyspieszanie z gazem w podłodze do ok. 2500-3000 obr/min i
zmiana biegów na wyższy. Wydaje mi się, że to niezbyt zdrowe da silnika. Co o tym myślicie?
PS. Moje spalanie (tylko miasto) to 5,5-5,9 l/100 km, w zimie pewnie znów podejdzie pod 6,5-7l.Coś w tym musi być, bo kiedyś próbowałem powoli rozpędzać się po mieście i dopiero zmieniać biegi. Spalanie wyszło mi większe niż przy dynamicznej jeździe. Nie bardzo chciało mi się w to wierzyć i pomyślałem, że może paliwo jakieś felerne wlałem lub coś z autkiem nie tak.
-
powiesz mamie? czy do kąta mnie postawisz?
Nie mam ochoty na rozmowy z Twoją mamą.
Odpoczniesz sobie, dziecko, od komputera trochę, może Ci złość przejdzie... <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> -
Mi pali 2l wiecej. Również wolałbym ssanie na linke.
A ja nie wiem ile pali mi wiecej i zdecydowanie wolę ssanie automatyczne <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Zakładając, że prędkość końcowa niezależnie od sposobu przyspieszania ma być taka sama, to można wysnuć wnioski, że
dynamiczne przyspieszanie nie jest w cale takie paliwożerne, ponieważ:- silnik spalinowy ma zwykle większą sprawność przy większym obciążeniu,
- im szybciej nabierzemy prędkości, tym szybciej wejdziemy w "strefę jadzy ekonomicznej", bo chyba każby się zgodzi,
że np. jazda z prędkością 60 km/h jest bardziej ekonomiczna od jazdy z prędkościa 30 km/h (co jest de facto
związane z pierwszym podpunktem).
Nie zgodzę się z tym punktem widzenia. Otóż wielokrotnie miałem możliwość jeździć samochodami z komputerami pokładowymi. Podczas bardzo dynamicznego ruszania osiągałem spalanie chwilowe nawet powyżej 40L/100km, przy średnio dynamicznym - w okolicach 25-30L/100km, a przy spokojnym przyspieszaniu zawsze poniżej 20L/100km.
Jak widać sposób rozpędzania samochodu ma tu olbrzymie znaczenie. -
Odpoczniesz sobie, dziecko, od komputera trochę, może Ci złość przejdzie...
Brawo za decyzję <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
Dodam tylko od siebie, że przeglądałem Forum SS i tam poczucie humoru tego kolegi również wielokrotnie nie przypadło do gustu i było kilkakrotnie powodem niesnasek.
-
Nie zgodzę się z tym punktem widzenia. Otóż wielokrotnie miałem możliwość jeździć samochodami z
komputerami pokładowymi. Podczas bardzo dynamicznego ruszania osiągałem spalanie chwilowe
nawet powyżej 40L/100km, przy średnio dynamicznym - w okolicach 25-30L/100km, a przy
spokojnym przyspieszaniu zawsze poniżej 20L/100km.Uważam, że jedno drugiemu nie przeczy. Rozpędzając się dynamicznie osiągamy powiedzmy spalanie 40 l/100 km (załóżmy że stałe podczas całej fazy rozpędzania), ale za to szybciej dochodzimy stałej prędkości, a więc do spalania rzędu 5 l/100 km.
Zaś przyspieszając mało dynamicznie, przyspieszanie trwa dłużej, zatem większy odcinek pokonujemy ze spalaniem np. 20 l/100 km.
No i teraz kwestia jaka jest różnica dróg przy różnych sposobach przyspieszania. Jeśli np. z małym przyspieszeniem rozpędzamy się 1 km, a z dużym 300 m, to może okazać się, że w drugim przypadku jazda okarze się bardziej ekonomiczna (bo tylko 300 m przejezdzamy ze spalaniem 40 l/100 km, a resztę z 5 l/100 km).
Nie upieram się, że tak jest, tylko daję pod rozwagę.
Oczywiście idealizuję wiele spraw, bo w typowych miejskich warunkach drogowych często rzeczywiście nie opłaca się dynamicznie przyspieszać. -
Nie upieram się, że tak jest, tylko daję pod rozwagę.
Też tak uważam. Lubie jeździć na wyższych obrotach( bez przesadyzmu 4-od 60km/h 5-od 80km/h). Nie wciskam gazu do oporu, ale czynię to w miarę dynamicznie. Robię to jednak z innego powodu. Wydaje mi się, a raczej czuję, że jest dobre dla silniczka.
-
Uważam, że jedno drugiemu nie przeczy.
To ja może podam mój przykład - podczas normalnej jazdy na trasie osiągam przeciętne spalanie ok. 4.3L/100km, gdy przy delikatnym przyspieszaniu i długim rozpędzaniu auta do prędkości docelowej spalanie maleje i to drastycznie, tzn. do ok. 3.0 - 3.5L/100km.
Z drugiej strony polecam odwiedzić inne fora samochodowe, gdzie ludzie piszą o spalaniu swoich aut. Często można spotkać zwroty typu, że przy dynamicznej jeździe mają np. spalanie ok. 10L/100km, gdy przy spokojnej osiągają wynik w okolicach 8 - 8.5L/100km.