Wariat zaatakował mnie na drodze- na czołowe! Co zrobić?
-
Leo - jezdzac moim traktorem pozwalam ludziom sie zmigytowac i samemu usunac mi sie z drogi - ja jade swoim pasem, usuwam sie niechetnie. Zwierzeta - przepraszam jesli kogos uraze - rozjezdzam (mam "na koncie" sarne i koziolka wiekszego, kotow itp. nie licze juz od kiedy mialem Tico). Nie bede wial do rowu ani na slupy/drzewa. Bo nie. A po trzykroc nie, jesli jade z Dotka i Witkiem. Ostatnio na Wszystkich Swietych obiecalem przez CB jednemu panu, ze go next time nie wpuszcze - wyczynial najdziksze manewry, a po "zjebce" na CB wyjasnil "niektorym sie spieszy bardziej niz innym i dlatego tak sie jedzie, wiec niech sie go nie czepiaja".
Jasne, ze teoretycznie "za kazda cene" lepiej unikac czolowego zderzenia, tyle, ze w praktyce okazuje sie, ze nie za kazda jednak. Oczywiscie - trzasniecie w cos wiekszego i ciezszego skonczy sie gorzej, ale czy gorzej, niz wjazd na pelnej predkosci w drzewo? Poza tym ja odebralem "porade" w ten sposob, ze lepiej sie obetrzec, niz wjechac w las/przystanek pelen oczekujacych pasazerow, a nie, zeby od razu walic na czolo. Moze to moja nadinterpretacja.
-
Obejrzałem
dokładnie i nic mi nie zrobił. Myślę że jakaś pijana grupka sobie "zabawę" znalazła.
Bo on stał na moim pasie pod prąd i tam czkał aż ktoś nadjedzie.
Ten za mną w
passacie, co mu o ile dobrze widziałem się bokiem o bok otarli, się za nimi puścił i
myślę że dogonił na tyle żeby numery odczytać.
To było czyste
polowanie na inne samochody, szkoda że straciłem wszystkich z oczu, ale być może już
siedzą.Mogli byc tez pijani i w takiej sytuacji nowej wartosci nabiera zapamietanie numerow i doniesienie sluzbom. Szczegolnie, ze zazwyczaj w takiej sytuacj sluzby traktuja sytuacjie priorytetowo - raz, ze wspolpraca spoleczenstwa jest pozadana, dwa, ze pijany na drodze to potezne zagrozenie (i tu nie mialbym skrupulow by go wyeliminowac).
-
Na przyszłość, jeśli z naprzeciwka jedzie mniejsze auto, nie odbijać. Odbijając możesz zafundować sobie "czołówkę" z betonowym fragmentem krajobrazu, co jest bardziej bolesne niż drugi samochód.
Jeżeli masz udzielać takie rady, to daruj sobie
Lepiej iść na czołówkę i ewentualnie zabić lub zranić kokoś albo siebie (pasażerów jeśli są) niż uniknąć kolizji
Chyba lepiej było wykonać manewr i uniknąć kolizji, jak w przypadku autora wątku i stuknąć się tylko lusterkami niż rozwalić sobie i komuś samochód (o stratach w ludziach już pisałem).
Po takim crash teście dopiero byłoby problemów - i co, byłbyś dumny z siebie -
Witam, niecałe 2 godziny temu wracałem z innego miasta, nagle patrzę a na moim pasie stoi jakiś samochód na światłach pod prąd. Zwolniłem bo uznałem że pewnie jakaś policyjna blokada. Ale on zaczyna ruszać i jedzie prosto na mnie. Gdy byliśmy już bardzo blisko trąbiłem i odbiłem lekko na prawo i stuknął mnie lusterkiem o moje lusterko.....
Moim zdaniem słusznie zrobiłeś, choć niewątpliwie przy takich manewrach trzeba wykazać się refleksem i dokonać jak najlepszego wyboru, aby samemu nie przywalić w coś i nie narobić sobie strat.
Jak widać, Tobie się udało, jesteś cały i samochód nadal jest sprawny - to najlepszy wynik tej całej sytuacjiJak pisał Leo, jeżeli jest szansa zobaczyć rejestrację i inne istotne szczegóły to warto to zrobić i możliwie jak najszybciej zadzwonić na 997 lub 112 i o wszystkim poinformować odpowiednie służby. Może w ten sposób jest szansa wyeliminować takich ludzi z ruchu drogowego niż pójście na czołówkę.
-
No, toś mu
poradził. Zalecenie szczególnie cenne dla autora wątku (przecież jeździ kolosem).Motorowerami też ludzie jeżdżą i też zdarza im się nie swoim pasem. Wtedy też będziesz musiał sobie z nimi jakoś "poradzić".
Durniejszego
pomysłu już chyba nie da się wyartykułować.To jest tak jakby... Twoja opinia.
Instrukcje, poradniki, specjaliści od
lat polecają unikać "czołówki" za wszelką cenę, w miarę możliwości uciekać w bokW instrukcji obsługi do fiata 126p tak było. Od tego czasu trochę się zmieniło.
całkiem albo ile się da - niezależnie od wielkości samochodu, lecz zależnie od
sytuacji, "czołówka" to absolutna ostateczność.Policz, albo sprawdź filmy z testów zderzeniowych, jak się rozkłada energia przy zderzeniu dwóch plastycznych i szerokich ciał (dwie osobówki), a jak zderzenie osobówki z betonowym słupem, drzewem, betonową krawędzią mostu.
Ucieczka w bok, jeśli nawet bok jest pusty i czysty, może zakończyć się dachowaniem i zderzeniem z stojącymi dalej przeszkodami (drzewa, słupy, betonowe ogrodzenie) dachem, bokiem.
Nie, jeśli nie da się uniknąć wypadku, to (i o to akurat najłatwiej w panice - twórcy aut to wiedzą i pod to konstruują zabezpieczenia) hamulec w deskę, szybkie "zdrowaśmarjo" i na nic więcej i tak czasu nie wystarczy.
A tu zalecenie: jeśli mniejszy, wal
śmiało centralnieNo jasne, bo jak masz dość przytomności, żeby zauważyć, że z naprzeciwka zmierza ku tobie cysterna, to równie dobrze możesz szukać szczęścia w nie-trafianiu drzew na poboczu - gorzej już i tak nie będzie.
. Ciekawe, jak orientować się w nocy, czy mniejszy, czy
większy...Hmn... rozstaw świateł? Światła obrysowe u ciężarówek? No nie wiem - a jak Ty poznajesz, co jedzie z naprzeciwka?
Pewnie, bo to sam
samochód jedzie, ludzi tam przecież nigdy nie będzie.Pierwsza zasada pomagania innym - najpierw pomóc sobie.
Najważniejsze,
żebyś Ty w swoim aucie boku nie otarł (czołówka jest przecież najbardziej
bezpieczna).Właściwie każda ucieczka na pobocze może się skończyć identyfikacją zwłok po dokumentach. Po to samochód ma strefy zgniotu z przodu, żeby nimi się zasłaniać przed przeszkodą, a nie własnym czerepem.
Niestety, każdy
kierowca popełnia błędy, może zasłabnąć za kierownicą lub jego auto może ulec awariiJazda samochodami jest niebezpieczna, z definicji. Statystyki to tylko potwierdzają.
- wszystko to może spowodować wjechanie samochodu na nie swój pas. Oczywiście jedyną
karą dla kierowcy takiego samochodu i wszystkich jego pasażerów jest skazanie go na
czołowe zderzenie - niech zapamięta.
Wbrew pozorom, lepiej niech zaliczy czołówkę z moim autem, niż z drzewem. Jeśli przynajmniej ja wyhamuję do 20km/h, a on wcześniej zdejmie nogę z gazu, to już jest ok. 90km/h do podziału, przy podobnej masy autach, 45km/h daje spore szanse na przeżycie i całkiem niezłe na brak kalectwa.
Jak po prostu zjedzie z drogi i trafi w beton, to już nigdy się nie dowiemy, dlaczego zjechał.
Nie ma się co unosić - to tylko cztery koła i trochę stali, mniej emocji
- wszystko to może spowodować wjechanie samochodu na nie swój pas. Oczywiście jedyną
-
Jeszcze raz zacytuję złotą myśl:
Cytat:
Na przyszłość, jeśli z naprzeciwka jedzie mniejsze auto, nie odbijać.
I powtórzę to samo, co napisałem jakiś czas temu: lepiej pozostań na chodniku. Wszystkim to wyjdzie na zdrowie - i Tobie, i wielu postronnym. A być może uratujesz tym komuś innemu życie, co jest ze wszech miar cenniejsze niż powyższe filozofowanie.
EOT -
Jest jeden + wypowiedzi Piechoora - od razu mam "banana" na twarzy i człowiek weselszy jakiś taki
-
Jeszcze raz
zacytuję złotą myśl:Cytat:
Na
przyszłość, jeśli z naprzeciwka jedzie mniejsze auto, nie odbijać.
I powtórzę to samo,
co napisałem jakiś czas temu: lepiej pozostań na chodniku. Wszystkim to wyjdzie na
zdrowie - i Tobie, i wielu postronnym. A być może uratujesz tym komuś innemu życie,
co jest ze wszech miar cenniejsze niż powyższe filozofowanie.
EOTDziękuję, ale nie skorzystam z tej rady, choć jestem pewien, że pochodzi prosto z serca.
Zgadzam się na EOT
-
Jeszcze raz
zacytuję złotą myśl:Cytat:
Na
przyszłość, jeśli z naprzeciwka jedzie mniejsze auto, nie odbijać.
Z tą "złocistością" wypowiedzi to znowu nie przesadzajmy
I powtórzę to samo,
co napisałem jakiś czas temu: lepiej pozostań na chodniku. Wszystkim to wyjdzie na
zdrowie - i Tobie, i wielu postronnym. A być może uratujesz tym komuś innemu życie,
co jest ze wszech miar cenniejsze niż powyższe filozofowanie.OT co
-
Jest jeden +
wypowiedzi Piechoora - od razu mam "banana" na twarzy i człowiek weselszy jakiś takiJa raczej zamiast mieć "banana" turlam się pod stołem ze śmiechu, jest to nawet niebezpieczne, gdyż mogę o coś zawadzić