Holowanie
-
Znane są przypadki w obwodach elektrycznych różnych
urządzeń, że zabezpieczenie nie zdąrzy zadziałać na
zakłócenie. Nie wiem jak jest to w przypadku
elektrycznego wyposażenia samochodów. Którą z
charaterystyk wykorzystuje bezpiecznik samochodowy?No, są to bezpieczniki bezzwłoczne...
I powiem, że wysiadają zawsze natychmiast (wiem to z licznych eksperymentów z instalacją - po prostu uwielbiam elektrykę i jej przeróbki w nieskomplikowanych autach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />).No to jest już mi klasowo obce więc wybacz błąd
merytorycznyNo, w to nie uwierzę, Niedźwiadku... Przypomnij sobie Twoje zmagania z hamulcami, które skończyły się wymianą serwa...
-
No to juz mam prawie pewnosc czemu nie odpalil z kabli.
Obecnie sprzedawane kable maja ciekawa konstrukcje,
powodujaca znaczne ograniczenie pradu ktory moze
przez nie poplynac. Jest w nich cienka linka
miedziana, nastepna warstwa to jakies "cos"
weglowego co tez przewodzi prad, ale z oporem, a na
to wszystko przychodzi izolacja. Do tego dokladaja
sie kiepskie zazwyczaj polaczenia zaciskane przy
"krokodylkach". Znajomy kupil w zeszlym roku takie
przewody, bo mial slaby akumulator w oplu 2,3TD i
czesto pozyczalem mu pradu z tikawki Na moich
kablach z czasow jak mialem wartburga - odpalal bez
problemu, na nowych, ladnych, miekkich, kolorowych
nawet nie zakrecil
Wiec postanowilismy zbadac dla czego i wyszlo jak wyzej
opisalem. Teraz wiem, ze jak sie chce miec
prawdziwe kable, to trzeba sobie je zrobic samemu
a nie kupic w hipermarkecie.Właśnie taka konstrukcja zapewnia najprawdopodobniej miękkość nowoczesnych kabli... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Tak więc kable mięciutkie i ładniutkie, ale nawet do d..y się nie nadają (krokodylki uwierałyby <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />). Masz rację, Pszemeg, najlepiej zrobić samemu, z porządnych przewodów <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />.
-
No to nie rozumiem dlaczego silnik nie odpalił. Można
było zrobić inaczej, zdjąć jedną klemę, np. "-", a
następnie kable rozruchowe podłączyć do bieguna "+"
i do odłączonej klemy. W tym przypadku silnik
powinien odpalić, bo całe zasilanie poszło z
drugiego akumulatora. Po uruchomieniu silnika można
było połączyć klemę do bieguna "-" i dopiero
odłączyć zasilanie. W tym momencie alternator
zacząłby ładować aku, a sam silnik by pracował i
możliwa by była jazda.A ja czytałem kiedyś jakąś instrukcję fabryczną do jakiegoś innego auta (nie pamiętam, jakiego), w której opisywano właściwy sposób odpalania silnika poprzez kable. Opiszę to, ale - uwaga - czytałem to parę lat temu, nie mam z tym żadnych doświadczeń (nigdy nie odpalalem auta z innej baterii), a więc nie ręczę, że nic nie przekręciłem (pamięć ludzka zawodną jest <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />).
Najpierw podłącza się kable do sprawnego aku (chyba przy pracujacym silniku <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> - nie jestem pewny), a następnie do "+" na biegunie wyładowanego akumulatora. Potem kabel z "-" łączy się nie z tym aku, ale z masą unieruchomionego auta (np. gdzieś na bloku silnika). Po odpaleniu odłącza się toto w odwrotnej kolejności - masa, "+", następnie zdejmuje się przewody ze sprawnego akumulatora.
Takie postępowanie było wręcz wymagane przez producenta samochodu. I pewnie stoją za tym jakieś powody... -
W ataku paniki myślenie twórcze połaczone z brakiem doświadczenia nie jest najmocniejsze Ale przynajmniej nie
zapomnę o innych ewentualnościach następnym razem Tfuuuu oby nie zimąMoże już wszystko będzie OK bez potrzeby ewentualnego kombinowania.
Znane są przypadki w obwodach elektrycznych różnych urządzeń, że zabezpieczenie nie zdąrzy zadziałać na zakłócenie.
Przy źle dobranych zabezpieczeniach wspomniana sytuacja może mieć miejsce, jednak w przypadku stałego zwarcia, czyli w naszym przypadku uszkodzenia cewki, bezpiecznik i to nawet wielokrotnie mocniejszy na pewno by się przepalił.
Taaaaaaa Pięć bab "mocujących" się z cewką na mrozie Już ja to widzę.
Eeee, bez przesady, tu nie trzeba się wcale siłować, zerknij na zasilanie cewki, a sama będziesz wiedziała, że jej odłączenie w celu sprawdzenia to dziecinna robota bez żadnego nakładu siły.
Poza tym jak wiesz doświadczenia zdobywam
od sierpnia i przede mną jeszcze dłuuuuuuuga droga. Pierwsza awaria oznacza zawsze atak paniki pt: "Jak sobie
radzić kobieto zmotoryzowana"Doświadczenie jest ważne, jednak najważniejsze to logiczne myślenie i próba uniknięcia paniki.
No to jest już mi klasowo obce więc wybacz błąd merytoryczny
Wymieniałaś serwo, a to nic innego jak wspomaganie hamulców.
No tu to strzelam focha
Z całym szacunkiem do żartów na powyższy temat i kobitek za kierownicą ten jest przytyk ... mówiąc oględnie jest ...
niestosowny?Eeeee, po co od razu focha i dorabianie teorii o kobietach kierowcach - gdyby tylko mi zapłacili odpowiednie pieniądze, to mógłbym być portierem, magazynierem, monterem itp. w fabryce DU i nie tylko i na pewno bym nie strzelał focha <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />
-
HOLOWANIE ZIMĄ JEST CZYMŚ PIĘKNYM I NIEDORGIM ALE NIGDY WIĘCEJ
Rzeklbym raczej, ze nigdy wiecej holowania pojazdu bez oswietlenia, nawet w dzien.
PS: Podpowiem jeszcze, bo niektorzy pomysly miewaja, ze zabronione jest, a takze jest cholerna glupota, holowanie auta z wlaczonymi swiatlami awaryjnymi <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
-
Ja napewno umarłabym po takiej jeździe Co prawda Tico nie ma wspomagania ale hamulce trochę "zesztywniały" na
mrozie i też płynność straciły.Czyzby nie mialo? <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
Rzeklbym raczej, ze nigdy wiecej holowania pojazdu bez oswietlenia, nawet w dzien.
PS: Podpowiem jeszcze, bo niektorzy pomysly miewaja, ze zabronione jest, a takze jest cholerna
glupota, holowanie auta z wlaczonymi swiatlami awaryjnymiwitam:)
Żeby było wszystko jasne.Ustawa o Ruch Drogowym
Oddział 9
Holowanie
Art. 31.
1. Kierujący może holować pojazd silnikowy tylko pod warunkiem, że:- prędkość pojazdu holującego nie przekracza 30 km/h na obszarze zabudowanym
i 60 km/h poza tym obszarem; - pojazd holujący ma włączone światła mijania również w okresie dostatecznej widoczności,
- w pojeździe holowanym znajduje się kierujący mający uprawnienie do kierowania
tym pojazdem, chyba że pojazd jest holowany w sposób wykluczający potrzebę kirowania nim, - pojazd holowany jest połączony z pojazdem holującym w sposób wykluczający
odczepienie się w czasie jazdy; nie dotyczy to holowania motocykla,
który powinien być połączony z pojazdem holującym połączeniem giętkim w
sposób umożliwiający łatwe odczepienie; - pojazd holowany, z wyjątkiem motocykla, jest oznaczony z tyłu po lewej
stronie ostrzegawczym trójkątem odblaskowym, a w okresie niedostatecznej
widoczności ma ponadto włączone światła pozycyjne; zamiast oznaczenia
trójkątem odblaskowym pojazd holowany może wysyłać żółte sygnały błyskowe
w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu; - w pojeździe holowanym na połączeniu sztywnym jest sprawny co najmniej
jeden układ hamulców, a w pojeździe holowanym na połączeniu giętkim - dwa układy; - odległość między pojazdami wynosi nie więcej niż 3 m przy połączeniu
sztywnym, a od 4 do 6 m przy połączeniu giętkim, przy czym połączenie jest
oznakowane na przemian pasami białymi i czerwonymi albo zaopatrzone w
chorągiewkę barwy żółtej lub czerwonej; przepisu tego nie stosuje się w razie
holowania pojazdów jednostek wojskowych podporządkowanych Ministrowi
Zabrania się holowania: - pojazdu o niesprawnym układzie kierowniczym lub o niesprawnych hamulcach,
chyba że sposób holowania wyklucza potrzebę ich użycia; - pojazdu za pomocą połączenia giętkiego, jeżeli w pojeździe tym działanie
układu hamulcowego uzależnione jest od pracy silnika, a silnik jest unieruchomiony; - więcej niż jednego pojazdu, z wyjątkiem pojazdu członowego;
- pojazdem z przyczepą (naczepą);
- na autostradzie, z wyjątkiem holowania przez pojazdy przeznaczone do holowania
do najbliższego wyjazdu lub miejsca obsługi podróżnych.
3. W razie holowania pojazdu w sposób wykluczający potrzebę kierowania nim lub
użycia hamulców, rzeczywista masa całkowita pojazdu holowanego nie może
przekraczać rzeczywistej masy całkowitej pojazdu holującego.
I jak ma się punkt 5 zabraniający holowania do tego??
- prędkość pojazdu holującego nie przekracza 30 km/h na obszarze zabudowanym
-
- pojazd holowany, z wyjątkiem motocykla, jest oznaczony z tyłu po lewej
stronie ostrzegawczym trójkątem odblaskowym, a w okresie niedostatecznej
widoczności ma ponadto włączone światła pozycyjne; zamiast oznaczenia
trójkątem odblaskowym pojazd holowany może wysyłać żółte sygnały błyskowe
w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu; - w pojeździe holowanym na połączeniu sztywnym jest sprawny co najmniej
jeden układ hamulców, a w pojeździe holowanym na połączeniu giętkim -
Zdaje sie, ze jakis blad - albo cos uciales, albo chodzi o to, zeby przy sztywnym holu pojazd tylko holujacy musial miec dzialajace hamulce, a przy elastycznym rowniez holowany.
I jak ma się punkt 5 do tego??
No wlasnie...
- pojazd holowany, z wyjątkiem motocykla, jest oznaczony z tyłu po lewej
-
Zdaje sie, ze jakis blad - albo cos uciales, albo chodzi o to, zeby przy sztywnym holu pojazd
tylko holujacy musial miec dzialajace hamulce, a przy elastycznym rowniez holowany.
No wlasnie...sorry, wpadka <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
zjadło mi "dwa układy". Post poprawiłem. <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />Szczegóły na http://www.kgp.gov.pl/RUCH_DROGOWY/U%20PRD%20stan%2015%20maja%202004.pdf
-
Rzeklbym raczej, ze nigdy wiecej holowania pojazdu bez
oswietlenia, nawet w dzien.
PS: Podpowiem jeszcze, bo niektorzy pomysly miewaja, ze
zabronione jest, a takze jest cholerna glupota,
holowanie auta z wlaczonymi swiatlami awaryjnymiNie wiem czy głupota czy nie ale ja dałabym wówczas wiele za odrobinke światła.
Ale nie miałam nic <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> No dobra do Suchtówki latarkę na tylnej póleczce - potem zgasła <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> -
Co tu ukrywać... Lubię...
Dzięki za ; rewanżuję się: , dodam , a do tego
(jeśli można ).Można... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ale tylko na razie w policzek jak na rysunku <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Hmmm, powiada się, że do szkoły zawsze pod górkę...
Ale żeby ze szkoły - też???No jak widać nie zawsze konie szybciej biegną do domu <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Po lekturze Twojego wątku dochodzę do wniosku, że
przydałby się brzęczyk w Twoim Cudzie.już o tym gdzieś wspomniałam i naprawdę poważnie myślę ale chwilowo muszę dać wymienić łożysko w skrzyni biegów <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Rzecz łatwa
w montażu i banalnie tania; jestem przekonany, że
sama poradziłabyś sobie z montażem (bez
angażowania np. Baranka ). Opis znajdziesz w moim
podwieszonym wątku...Na pewno skorzystam <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Najważniejsze, że się dobrze skończyło. W takich
sytuacjach zdobywasz nowe szlify, które czynią z
Ciebie PRAWDZIWEGO kierowcę, przygotowanego na
niespodzianki...
Pozdrawiam serdecznieW końcu co nas nie zabije to nas wzmocni <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> teraz mogę się wygrzewać w cieplutkim domku i smiać się z siebie
Pozdrawiam również gorąco -
Czyzby nie mialo?
No może niekoniecznie to miało <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Nie wszystko dobre co sztywne <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Tylko o czym my już / jeszcze rozmawiamy? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
Do takich kabelków jeszcze się nie dobierałam ale coś mi się wydaje, że to zrobię.
Dzięki za radę bo na to bym nie wpadła <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />Ale moment <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> w tych okolicznościach generalnie muszę zaopatrzyć się w kable i linkę holowniczą. Jak nie mnie to może ja się komuś przysłużę w powrocie do domu <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Przy źle dobranych zabezpieczeniach wspomniana sytuacja
może mieć miejsce,Uogólniając temat zabezpieczeń obwodów elektrycznych (nie tylko samochodowych) nie muszą być źle dobrane zabezpieczenia aby taka sytuacja miała miejsce. Czasami wystarczą inne czynnik tj. warunki zewnetrzne obwodu, nieszczelność izolacji, luz na połaczeniach, pojawienie się fali przepięciowej..... ale to już z całą poewnością nie jest na temat <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Eeee, bez przesady, tu nie trzeba się wcale siłować,
zerknij na zasilanie cewki, a sama będziesz
wiedziała, że jej odłączenie w celu sprawdzenia to
dziecinna robota bez żadnego nakładu siły."Mocowanie" nie na darmo zostało tak zapisane <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> więc nie oznacza uzycia siły. Mężczyznom pewne sprawy motoryzacyjne wydają się tak oczywiste jak kobietom zakupy <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Eeeee, po co od razu focha i dorabianie teorii o
kobietach kierowcach - gdyby tylko mi zapłacili
odpowiednie pieniądze, to mógłbym być portierem,
magazynierem, monterem itp. w fabryce DU i nie
tylko i na pewno bym nie strzelał fochaTematu nie podejmuję, bo to już spam na kąciku tematycznym <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
No, są to bezpieczniki bezzwłoczne...
I to akurat jest dla mnie oczywiste pojęcie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
No, w to nie uwierzę, Niedźwiadku... Przypomnij sobie
Twoje zmagania z hamulcami, które skończyły się
wymianą serwa...No właśnie jakoś tak nie skojarzyłam <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" />
Nie mam mocy twórczej ostatnio <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> -
Można... ale tylko na razie w policzek jak na rysunku
<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> a więc... <img src="/images/graemlins/cmok1.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />ale chwilowo muszę dać wymienić łożysko w skrzyni
biegówW samej skrzyni? Czy też chodzi o łażysko wyciskowe sprzęgła (jest na zewnątrz skrzyni)?
Tak czy siak - większa robota, faktycznie... <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> -
Do takich kabelków jeszcze się nie dobierałam ale coś mi
się wydaje, że to zrobię.Ja chyba też sobie zrobię, a co tam...
Chociaż jeszcze nigdy nie używałem takiego wynalazku...
Pokombinuję tak: kupię w sklepie "elektrycznym" kilka metrów dość grubego, dwużyłowego kabla; potem nabędę w supermarkecie jakieś najtańsze przewody do pożyczania prądu. Z tych przewodów wykorzystam krokodylki, montujjąc je na normalnym kablu. Chyba że zakup samych krokodylków będzie tańszy...
Ma ktoś może jakiś lepszy pomysł?Ale moment w tych okolicznościach generalnie muszę
zaopatrzyć się w kable i linkę holowniczą.TO JESZCZE NIE MASZ LINKI?????
Należy ją wozić... Przypomina mi się, jak to parę lat temu znajomy opowiadał, że musiał holować swego poldka (zepsuł się w trasie). On nie woził linki ze sobą (lekkoduch <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />), ale pomyślał, że ktoś, kto się zatrzyma, żeby mu pomóc, będzie miał takową linkę... W ciągu jakiejś godziny zatrzymało się pięć samochodów. I nikt nie miał linki ze sobą... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Znajomy w końcu dał za wygraną i zadzwonił do swojego kumpla, żeby załatwił jakąś lineczkę i przyjechał po niego... <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> -
witam:)
Tak sobie czytam Wasze posty i zastanawiam się nad
jednym. Jak się ma owe zachowanie naszego słoneczka
do Ustawy Prawo o ruchu drogowym, (rozumię, że hol
był giętki).
---------------------- trochą utnę... ------------------------------
dojechaliście do domu oraz, że nie zostaliście
ukarani mandatem.Zgadzam się z Tobą, że nie było to holowanie zgodne z przepisami. Jednak czasem ryzykujemy trochę w awaryjnych przypadkach i "naginamy" prawo... Taka jest rzeczywistość. Ja nie zdecycowałbym się, podobnie jak Niedźwiedź, na pozostawienie wozu 40 km od domu i powrót np. autobusem. Mając znajomego pod ręką, który chciałby holować, wróciłbym w ten sam sposób. Ciekawe, ile by kosztowało wezwanie lawety i czterdziestokilometrowa jazda? Podejrzewam, że na stówie by się nie skończyło...
Należy natomiast w podobnych sytuacjach wysilić maksymalnie mózgownicę i starać się zminimalizować, jak tylko się da, wszelkie ryzyko... Jakaś latarka, trójkąt ostrzegawczy z tyłu itp. Zaś co się tyczy hamulców - to sprawa holującego, że się zgodził na takie holowanie (w pierwszym rzędzie ryzykując całość tyłu własnego wozu); powinien on też umieć holować (bo to wcale nie taka prosta i oczywista rzecz).
A jeśli już chcemy tak się trzymać litery prawa, to zastanówmy się, czy sami go codziennie nie łamiemy - chociażby jeżdżąc z prędkościami, do jakich się przyznajemy tu, na forum... <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" />. Jest to jeszcze większe przewinienie, bo bardziej niebezpieczne i nagminne, po prostu recydywa. Ja uroczyście oznajmiam, że po obejrzeniu dzisiejszych wiadomości wieczornych (dzień kraks) ODGINAM Z PRĘDKOŚCIAMI. Po prostu zaczynam jeździć wolniej. Tym bardziej, że wracając dziś z Warszawy postanowiłem się nie spieszyć - pojechałem spokojnie, 70-80-90 km/h, 100-110 tylko przy wyprzedzaniu (ze 3 razy). Jechało mi się przyjemnie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> , bez napięcia spowodowanego dużą prędkością, zdążyłem sobie nawet obejrzeć okolice <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Jadąc w ten sposób pokonałem trasę 120 km w czasie dłuższym od zwykłego zaledwie o... 7 minut... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> Sam nie wierzyłem, że tylko tyle, w zamian za relaksującą jazdę.Pozdrawiam
PS. Proszę nie pomyśleć, że namawiam i akceptuję łamanie prawa o holowaniu <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Postępowania Niedźwiadka wcale nie pochwalam, ale Ją rozumiem.
-
Zgadzam się z Tobą, że nie było to holowanie zgodne z przepisami. Jednak czasem ryzykujemy trochę w awaryjnych
przypadkach i "naginamy" prawo... Taka jest rzeczywistość.Wszystko zależy, jak bardzo naginamy to prawo i na ile niebezpieczne mogą być skutki tego naginania.
Jazda 40km na trasie nieoświetlonym samochedem praktycznie bez hamulców to duże ryzyko i to nie tylko dla holowanego, holującego, ale i innych uczestników ruchu.
Zauważyć trzeba, że praktycznie każde mocniejsze hamowanie pojazdu holującego spowoduje, że pojazd z tyłu wjedzie mu w kufer. Przyczyn mocniejszego hamowania nawet na trasie każdy na pewno zna, bo przecież nie raz już jechał. Nie wspominam o ruchu miejskim, gdzie takie coś jest normalką i to nie tylko np. z winy pieszych, zajeżdżającego nam drogę pojazdu, ale choćby prozaiczna sytuacja jak zapalenie się żółtego światła w sygnalizatorze umieszczonym przy skrzyżowaniu. Jedni się nie przejmują i jadą dalej, inni dodają gazu, aby szybciej przejechać, inni hamują prawie w miejscu oraz są kombinacje tego co napisałem, czyli np. po zapaleniu żółtego światła gwałtowne dodanie gazu, po czym hamowanie prawie z piskiem opon.Ja nie zdecycowałbym się, podobnie jak Niedźwiedź, na pozostawienie wozu 40 km od domu i powrót np. autobusem. Mając znajomego pod ręką, który chciałby holować, wróciłbym w ten sam sposób.
Można też wrócić ze znajomym do domu jego samochodem, a następnego dnia podjechać z mechanikiem lub osobą, która jest w stanie nam pomóc. Dla pewności można było tylko zabrać ze sobą akumulator do ładowania, skoro i tak pomiar jego napięcia był kiepski, co sugerowało jego wyczerpanie i potrzebę ładowania.
Ciekawe, ile by kosztowało wezwanie lawety i czterdziestokilometrowa jazda?
Podejrzewam, że na stówie by się nie skończyło...Przykładowe rozwiązanie podałem wyżej.
Można też było spróbować zapalić na pych metodą holowania, bo w przypadku wyczerpanej baterii najczęściej się to udaje. W tym przypadku wystarczyło być holowanym góra 20m.Należy natomiast w podobnych sytuacjach wysilić maksymalnie mózgownicę i starać się zminimalizować, jak tylko się
da, wszelkie ryzyko... Jakaś latarka, trójkąt ostrzegawczy z tyłu itp. Zaś co się tyczy hamulców - to sprawa
holującego, że się zgodził na takie holowanie (w pierwszym rzędzie ryzykując całość tyłu własnego wozu);
powinien on też umieć holować (bo to wcale nie taka prosta i oczywista rzecz).Dobrze, że w tym przypadku Niedźwiadek szczęśliwie dojechał holowany do domu, jednak uważam, że ryzyko było za duże, szczególnie że jechało się niesprawnym i nieoświetlonym samochodem kilkadziesiąt kilometrów. Jak pisałem wcześniej, zagrożeni byli nie tylko holujący i holowany, ale i inni uczestnicy ruchu drogowego mając do czynienia z nieoświetlonym samochodem. W przypadku, powiedzmy 10km, uważam że mozna ponieść ryzyko i zachowując szczególną ostrożność holować niesprawny samochód, ale to i tak nie zawsze (np. godziny szczytu komunikacyjnego w centrum miasta).
PS. Proszę nie pomyśleć, że namawiam i akceptuję łamanie prawa o holowaniu .
<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Postępowania Niedźwiadka wcale nie pochwalam, ale Ją rozumiem.
Powiem tak, w sytuacjach awaryjnych trzeba przede wszystkim ochłonąć i zebrać myśli. Jeżeli będziemy w stanie już w miarę logicznie myśleć to trzeba mocno się zastanowić co w danym momencie można zrobić, jakie są każdego rozwiązania PLUSY i MINUSY. Można spróbować też pomyśleć, co się przegapiło, na co nie zwróciło uwagi i przede wszystkim nie zgadywać, czy też iść na żywioł w stylu, jakoś to będzie.
Miałem jesienią podobną sytuację (wspominałem o tym) i też zacząłem pchać auto (sam). Nic to nie dawało, ale szybko uświadomiłem sobie, że przy słabym aku nie ma praktycznie możliwości wytworzenia iskry na świecach. Trzeba w tym przypadku parę razy obrócić kołem pasowym, który poprzez pasek klinowy zapewni pracę alternatora i podanie napięcia do instalacji. Ponieważ nie byłem w stanie tego samodzielnie zrobić poprosiłem kolegę, który akurat również wychodził z pracy, aby wziął mnie na hol w celu uruchomienia samochodu. Rzeczywiście było tak, jak przewidziałem, tzn. po ok. 10 metrach holowania, kiedy auto już się trochę rozpędziło puściłem pedał sprzęgła przy włączonym drugim biegu. Przejechałem tak może z 5m i silnik odpalił bezproblemowo, po czym zupełnie bez przeszkód wróciłem do domu. -
a więc...
W samej skrzyni? Czy też chodzi o łażysko wyciskowe
sprzęgła (jest na zewnątrz skrzyni)?
Tak czy siak - większa robota, faktycznie...Łożysko wyciskowe własnie wymieniałam.
Zaczęło znowu coś huczeć więc pojechałam z reklamacją a tu niestety okazało się, że wspominane już kiedyś szmery łożyska w samej skrzyni stały się szybciej dokuczliwe niż myślałam.
Teraz czeka mnie znowu wydatek i to większy za zamotowanie niż za samo łożysko <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />