Nowoczesne zabezp. antykoroz.-słyszał ktoś o tym??
-
Hmm, w związku ze zbliżającą się wiosną i nowymi śladami rdzy na samochodach... przypomniało mi się, że kiedyś
słyszałem coś o jakimś nowym sposobie zabezpieczania aut przed korozją. Jest to podobno jakieś pudełko z
elektroniką w środku, które montuje się odpowiednio w samochodzie. Poprzez ciągły przepływ jakichś ładunków
elektrycznych w karoserii auta sprawia toto, że blach (i spodu) nie ima się rdza. Takie urządzenie zwie się
jakoś z angielska (z cząstką RUST oczywiście). Ponoć sposób ten jest z powodzeniem stosowany od jakiegoś czasu
do zabezpieczania statków. .......Znalezione opinie na innym forum:
"... Znajomy miał zamontowane w polonezie od nowości i efekt był taki że po 6-8 latach miał drzwi pomalowane na czarno bo przegniły a o błotnikach nie wspomnę ....."oraz:
"... Takie coś by działało gdybyś zanurzył całego poloneza w wodzie, umieścił obok niego anode i puścił przez taki układ prąd w tak , aby Polonez był katodą.
Na statkach używane są odpowiednie potencjostaty oraz anody platynowe ciągnięte za lub obok kadłuba.
Środowisko wody morskiej umożliwia przepływ prądu(elektronów ew. jonów), a to umożliwia odpowiednie spolaryzowanie układu.
W opisie urządzenia nie ma nigdzie mowy o anodzie. By możliwa była ochrona MUSI zachodzić reakcja chemczna.My tylko kontrolujemy kierunek reakcji narzucając odpowiedni potencjał. NIE DA się soplaryzowac samochodu katodowo bez anodowej polaryzacji jakiegoś jego elementu (który wówczas bardzo szybko ulegnie roztworzeniu).
Wilgotne powietrze nie przewodzi prądu na tyle żeby dało się w nim spolaryzować cokolwiek.Moim zdaniem urządzenie oferowane na aukcji ma dzałanie czysto psychologiczne. ..."
Mam nadzieję, że coś te opinie wniosły <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Znalezione opinie na innym forum:
"... Znajomy miał zamontowane w polonezie od nowości i
efekt był taki że po 6-8 latach miał drzwi
pomalowane na czarno bo przegniły a o błotnikach
nie wspomnę ....."
oraz:
"... Takie coś by działało gdybyś zanurzył całego
poloneza w wodzie, umieścił obok niego anode i
puścił przez taki układ prąd w tak , aby Polonez
był katodą.
Na statkach używane są odpowiednie potencjostaty oraz
anody platynowe ciągnięte za lub obok kadłuba.
Środowisko wody morskiej umożliwia przepływ
prądu(elektronów ew. jonów), a to umożliwia
odpowiednie spolaryzowanie układu.Nie będę się sprzeczał, ale zimą auto ma kontakt z silnie zasoloną wodą - na pewno nie jest to jednoznaczne ze środowiskiem wody morskiej, ale rdza wyłazi właśnie podczas i po zimie...
W opisie urządzenia nie ma nigdzie mowy o anodzie. By
możliwa była ochrona MUSI zachodzić reakcja
chemczna.My tylko kontrolujemy kierunek reakcji
narzucając odpowiedni potencjał. NIE DA się
soplaryzowac samochodu katodowo bez anodowej
polaryzacji jakiegoś jego elementu (który wówczas
bardzo szybko ulegnie roztworzeniu).Są anody - dwa elementy aluminiowe przykręcane w odpowiednich miejscach do karoserii. Mowa o anodach jest w opisie montażu, który dostałem pocztą.
Wilgotne powietrze nie przewodzi prądu na tyle żeby dało
się w nim spolaryzować cokolwiek.Oprócz powietrza są jeszcze mokre jezdnie, a co za tym idzie, spód auta jest notorycznie zawilgocony. Pewnie z tego względu najszybciej i najczęściej rdzewieje podwozie, dolne partie drzwi, błotniki itd., a nie dach auta, mający kontakt (prawie) tylko z powietrzem.
Moim zdaniem urządzenie oferowane na aukcji ma dzałanie
czysto psychologiczne. ..."
Mam nadzieję, że coś te opinie wniosłyHm, zbytnio na elektrochemii się nie znam. Nie mam zamiaru bronić tej idei (bom jej jeszcze nie sprawdzał praktycznie), ale pozwoliłem sobie na parę krótkich komentarzy.
Klamka zapadła, urządzenie przyszło (troszkę elektroniki w środku, jeszcze nie miałem czasu rozpracować <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />; poza tym cztery kable - dwa do podłączenia, a dwa zakończone anodami z aluminium, które podobno się wymienia, gdy się utlenią). Zamontuję, gdy będą sprzyjające ku temu warunki. Na efekty przyjdzie pewnie poczekać... I to parę lat... Zresztą - wcale się nie spodziewam, że takie ustrojstwo rozwiąże całkowicie problemy z korozją - będę zadowolony, jeśli ją trochę spowolni. A to już coś (usługi blacharskie i lakiernicze są droższe niż 77 złotych).Pozdrawiam i... podzielę się uwagami za parę lat <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ja tez tylko dostane wyplate i to zamowie
oczywiscie nei spodziewam sie cudow ale mysle ze nie zaszkodzi
Czytalem troszke o tej metodzie i na ile zrozumialem woda jest niezbedna do dzialania tego ustrojstwa
wiec tak sobie wykabinowalem ze to urzadznie bedzie dzialac tylko pod czas deszczu jak karoseria bedzie mokra i chyba w naszym przypaku wlasnie o to chodzi
<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
leo, jak się spisuje to urządzenie, bo zastanawiam się czy też nie kupić <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Kupiłem tikusia z blacharką w bdb stanie i szkoda byłoby, żeby ruda się przyczepiła, a nie stać mnie teraz na konserwacje <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" />
-
leo, jak się spisuje to urządzenie
Przykro mi, Marcin, nie mogę odpowiedzieć. Przyczyna błaha: układ nadal leży na półce <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />, najpierw zapomniałem o nim, a ostatnio nie mam czasu na zamontowanie (bo byle jak to nie chcę, jak już będę zakładał, to w sposób przemyślany i staranny - a to wymaga trochę pracy). Tak się składa, że mam na głowie ostatnio ważniejsze sprawy, które pochłaniają mnie całkowicie. <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
Zdaję sobie sprawę, że to głupie - mieć gotową rzecz i jej przez tyle czasu nie zamontować <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" />... ale pocieszam się, że nie tylko ja tak mam. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />BTW nie spodziewam się rewelacji, jeśli chodzi o ten układ, mam tylko nadzieję na spowolnienie zjawiska korozji... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Oczywiście po tym, gdy go już założę; bo z leżenia na półce stawiam mu 6-stkę (bardzo dobrze mu to wychodzi <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />).
-
Szkoda, jestem teraz w kropce <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Może ktoś inny kupił to urządzenie i się pochwali? <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />
-
dAJCIE SOBIE Z TYM SPOKOJ...
jakby to bylo takie super to by to seryjnie w autach montowali zamiast np. ocynkowanych blach nadwozia<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Lepiej za ta kase kupic bitex i obsmarowac go porzadnie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
dAJCIE SOBIE Z TYM SPOKOJ...
jakby to bylo takie super to by to seryjnie w autach montowali zamiast np. ocynkowanych blach
nadwozia Lepiej za ta kase kupic bitex i obsmarowac go porzadnieRacja, mój znajomy miał od nowości w poldku tą instalację i po 6 latach korozja zjadła mu polddka niemal doszczętnie, bo powiedzieli mu, że nie musi już zabezpieczać smarem. Widziałem tego poldka, mówię Wam - ruina.
-
Racja, mój znajomy miał od nowości w poldku tą instalację i po 6 latach korozja zjadła mu
polddka niemal doszczętnie, bo powiedzieli mu, że nie musi już zabezpieczać smarem.
Widziałem tego poldka, mówię Wam - ruina.Też coś takiego miałem w polonezie. Sprzedałem go jako 12-latka. Z przodu już nie było nawet do czego błotnika przykręcić, a jak profilaktycznie zdjąłem z zaczepu tylni zderzak żeby zobaczyć jak się sprawa ma i zakonserwować to ledwo udało mi się go ponownie założyć. Owy zaczep dosłownie wcisnął się w blachę.
Więc takie pseudoelektryczne samochodowe urządzenia nic nie dają.
Owszem są takowe stosowane, ale po nadaniu zupełnie innego, odpowiedniego potencjału elektrycznego z zewnętrznego źródła prądu, tzw. potencjału ochrony, przy którym proces korozji zostaje praktycznie przerwany. Takie urządzenia stosuje się do antykorozyjnej ochrony rurociągów, co nie oznacza, że nie są one malowane środkami izolacyjno-konserwującymi.
Tak więc w samochodach nic to nie daje. Bynajmniej nie przy tych parametrach elektrycznych. -
Racja, mój znajomy miał od nowości w poldku tą instalację i po 6 latach
korozja zjadła mu polddka niemal doszczętnie, bo powiedzieli mu, że nie
musi już zabezpieczać smarem.IMHO zabezpieczenie środkami chemicznymi też by nie zawadziło.
A co do użytkowania takiego zabezpieczenia elektrycznego... Hmmm, producent pisze w instrukcji, że nie polega to na tym, że montujesz układ i możesz zapomnieć o korozji do końca życia. Należy okresowo kontrolować jakość styku elektrod z karoserią, zwracać uwagę na stan elektrod i po pewnym okresie je wymieniać (bo idea jest taka, że to one mają się utleniać, a nie blacha auta <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />). Poza tym ważne jest, aby urządzenie było stale podłączone pod zasilanie.
Jeśli więc Twój znajomy nie zainteresował się nigdy stanem tego zabezpieczenia, to może tu tkwić przyczyna korozji <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />.Ale... jak pisałem, osobiście sam nie zdążyłem sprawdzić tego wynalazku, więc pewien niczego nie jestem. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />