Niby prosta sytuacja...
-
Jak dla mnie to niestety abstrachując od kodeksu ten co jedzie na wprost w swoim mniemaniu nie
powinien ustępować pierwszeństwa.
Ujmę to tak... po co ktoś jadący na wprost ma hamować i wpuszczać osobę na swój pas jeśli ta
osoba ma też swój pas na wprost i nie musi go zmieniać akurat na rozwidleniu dróg
Jeśli to jest na jakieś drodze typu express/autostrada i ciosa się około 100-130km/h to ciężko
aby hamować do zera i ustępować komuś kto sypie lewym pasem swojego kawałka i koniecznie
musi zmienić pas. No bądźmy ludźmi i pomyślmy troszkę. Gdyby każdy interpretował przepisy
słowo w słowo to nie jeden by się w zgodzie z nimi ZABIŁNie bardzo rozumiem o czym mowisz. Jest taka regula, ze jak jade na swoim pasie to nie musze nikogo wpuszczac, niezaleznie czy z prawa, czy z lewa jedzie.
-
Nie bardzo rozumiem o czym mowisz. Jest taka regula, ze
jak jade na swoim pasie to nie musze nikogo
wpuszczac, niezaleznie czy z prawa, czy z lewa
jedzie.Ale w tej sytuacji pojazd z lewej jadąc na wprost zmienia pas a pojazd jadący z prawej strony też zmienia pas na lewy.
I teraz w zależności jak się spotkają na tym pasie to winny będzie jeden lub drugi.
Jak ten co jedzie na wprost prędzej wjedzie na ten pas i ten z prawej walnie w jego bok to ten z prawej winny.
Jak zaś ten z prawej szybciej wjedzie i ten co jedzie na wprost wpakuje się w jego bok lub tył to on jest winny.
Nie mniej pas powinien być albo zamknięty wysepką jak w niektórych miejscach katowic i aby jechać na wprost trzeba jechać z prawego pasa, a z lewego pasa tylko skręt w lewo albo wywalić linię przerywaną i jazda na wprost nie jest zmianą pasa.
Za takie oznaczenie drogi jak na rysunku <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" />Z innej beczki, super autostrada A4 przecina się z ulicą Rybnicką koło Gliwic. Na wiadukcie są dwa pasy w każdą stronę i później się kończą.
Zgadnijcie w jakiej odległości od znaku że kończy się pas ten pas się naprawdę kończy.Po dokładnie 10-ciu metrach. A droga jest poza miastem i można tam sypać zgodnie z przepisami 90km/h a gdzie się kończy droga nie widać na wiadukcie bo kończy się ona gdy się z niego zjeżdża (które auto z 90km/h wyhamuje do 0 ?)
I zaś drogowcy się popisali. Który debil odebrał ten wiadukt <img src="/images/graemlins/tuk.gif" alt="" /> -
Nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby nie to, że przy jednym wjeździe wcale nie
wyląda to jak rondo (to trzeba zobaczyć) i już
kilkakrotnie się zdarzyło, że ktoś wjechał na rondo
pod prąd. Głownie ludzie z zewnątrz. A przecież w
kodeksie jest wyraźnie napisane jak należy wjeżdżać
na rondo.hmmm... moze i nie wygladac jak rondo, ale pewnie przed wjazdem na nie jest znak, ktory obwieszcza, ze zblizamy sie do ronda. Ludzie po prostu nie patrza na znaki, a potem sie dziwia, ze sie gubia na drodze:-)
-
Nie byłoby w tym nic dziwnego,
hmmm... moze i nie wygladac jak rondo, ale pewnie przed wjazdem na nie jest znak, ktory
obwieszcza, ze zblizamy sie do ronda. Ludzie po prostu nie patrza na znaki, a potem sie
dziwia, ze sie gubia na drodze:-)Najgorsi sa ci zdziwieniu "zwyklym" rondem. Tzn tym bez znaku "ustap pierwszenstwa". Widzialem takie na os. Tysiaclecia w Katowicach. Fajna sprawa tam.
-
Nie byłoby w tym nic dziwnego,
hmmm... moze i nie wygladac jak rondo, ale pewnie przed wjazdem na nie jest znak, ktory
obwieszcza, ze zblizamy sie do ronda. Ludzie po prostu nie patrza na znaki, a potem sie
dziwia, ze sie gubia na drodze:-)To fakt, aczkolwiek wyglada to dziwnie. Zresztą zapraszam do Bielska <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
To fakt, aczkolwiek wyglada to dziwnie. Zresztą
zapraszam do Bielskaa dzieki za zaproszenie:-)
od czasu do czasu przejezdzam przez miasto, ale jakos nigdy nie bylo okazji by sie zatrzymac i looknac na to i owo. -
Najgorsi sa ci zdziwieniu "zwyklym" rondem. Tzn tym bez
znaku "ustap pierwszenstwa". Widzialem takie na os.
Tysiaclecia w Katowicach. Fajna sprawa tam.W Czewie jest takie jedno:-) rondo Mickiewicza. wjezdzajacy na rondo maja pierwszenstwo czyli klasyczne skrzyzowanie rownorzedne z zasada prawej reki...
Miejscowi nauczyli sie na nim poruszac... a przyjezdni -no coz znow klania sie lookanie na znaki.
Takie ronda sa ewenementem i stad to zamieszanie:-) -
W Czewie jest takie jedno:-) rondo Mickiewicza. wjezdzajacy na rondo maja pierwszenstwo czyli
klasyczne skrzyzowanie rownorzedne z zasada prawej reki...
Miejscowi nauczyli sie na nim poruszac... a przyjezdni -no coz znow klania sie lookanie na
znaki.
Takie ronda sa ewenementem i stad to zamieszanie:-)Powinni coś z tym zrobić, bo przecież takie rondo jest bez sensu. Jak wszyscy wjezdżają, a nikt nie może wyjechać, bo musi ustąpić pierwszeństwa ... Totalny bezsens <img src="/images/graemlins/NO.GIF" alt="" />
-
Powinni coś z tym zrobić, bo przecież takie rondo jest bez sensu. Jak wszyscy wjezdżają, a nikt
nie może wyjechać, bo musi ustąpić pierwszeństwa ... Totalny bezsensDlatego na bardzo uczeszczanych drogach nie ma takich rond. Na takich osiedlowych dobrze sie sprawuje.
-
Powinni coś z tym zrobić, bo przecież takie rondo jest
bez sensu.Fakt, bardziej plynny ruch jest na rondach, gdzie wjezdzajacy musi ustapic pierwszenstwa.
Zeby jeszcze ludzie potrafili po rondach jezdzic i sprawnie na nie wjezdzac bylo by super...
hmmm... no coz pomarzyc zawsze mozna:-) -
Dlatego na bardzo uczeszczanych drogach nie ma takich
rond. Na takich osiedlowych dobrze sie sprawuje.akurat to czestochowskie to nie osiedlowe rondo... niestety
dlatego w godzinach szczytu bywa tam dosc goraco i to niezaleznie od pory roku:-) -
Dlatego na bardzo uczeszczanych drogach nie ma takich rond. Na takich osiedlowych dobrze sie
sprawuje.No i oszczędność znaków jest <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Widzę że nie tylko mnie bulwersuje stan wrocławskich ulic. To właśnie jest najważniesza przyczyna, dla której wyniosłem się z tego poniemieckiego skansenu dwa tygodnie temu. Ale pociesz się, że i tak nie piszesz o najgorszych ulicach, jeśli chcesz przeżyć hardcore przejedź się na ul. Krakowską. Mogę Ci jeszcze polecic ulicę, na której jeżdżę na 1. biegu bez gazu (5 km/h) żeby nie urwać zawieszenia. To właśnie stamtąd uciekłem.
Pozdrawiam! -
Wyjaśnienie - oba pojazdy zmieniają pas ruchu. Jeśli oba chcą zmienić pas na środkowy (a tak
właśnie jest), to zgodnie z PoRD pierwszeństwo ma pojazd z prawej. Proste? Proste. To
dlaczego do ka nędzy 20% kierowców z lewego pasa prosto nie włączając kierunkowskazu i nie
ustępując pierwszeństwa?Może dlatego, że oznakowania poziomego prawie w tym miejscu nie widać. Ale i tak najbezpieczniej jechać tam prawym pasem, a jeśli chcesz skręcić w lewo w Podwale (wcześniej nie ma gdzie), zmieniaj pas dopiero w pobliżu świateł na Placu Społecznym. Oszczędzisz sobie nerwów.
Swoją drogą pamiętam, że w tym miejscu, które opisujesz, oznakowanie było kiedyś inne. Dwa pasy prosto i zmiana pasa przy wjeździe na wiadukt. Ale to było wiele lat temu, tylko komu to przeszkadzało? -
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przy jednym wjeździe
wcale nie wyląda to jak rondo (to trzeba zobaczyć) i już kilkakrotnie się zdarzyło, że ktoś
wjechał na rondo pod prąd. Głownie ludzie z zewnątrz.Ja taki numer kiedyś zrobiłem na takim dużym rondzie w Stalowej Woli, na ul. Jana Pawła II, w dodatku "na czołówkę" z radiowozem. Ale Panowie Wadza pokiwali tylko głowami z politowaniem i pojechali w swoją stronę (pewnie nie byłem pierwszy). Na usprawiedliwienie - było to po całonocnej jeździe, w dodatku dzień poprzedzający nie należał do najlżejszych. Ale przecież bywałem w Stalówce już wcześniej tak wiele razy, że powienienem znać to miasto na pamięć. Zdarza się po prostu.
-
Powinni coś z tym zrobić, bo przecież takie rondo jest bez sensu. Jak wszyscy wjezdżają, a nikt
nie może wyjechać, bo musi ustąpić pierwszeństwa ... Totalny bezsensDokładnie, ale ten bezsens wziął się z przekopiowania zasad pierwszeństwa dla ruchu lewostronnego na ruch prawostronny. Pytanie: kto w Anglii (ruch lewostronny) ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym? Podobnie jak u nas - ten z prawej strony. Ale w ruchu lewostronnym ta zasada ma same zalety, np. pierwszeństwo na rondzie ma ten, kto już się na nim znajduje, bez żadnych znaków. U nas obowiązywał kiedyś przepis, że znajdujący się na rondzie ma pierwszeństwo przed wieżdżającymi, ale później został usunięty i pojawiły się znaki "Ustąp pierwszeństwa przejazdu" na wjazdach na ronda. A jeśli znaków nie ma, rondo często się blokuje. Aby być w zgodzie z logiką przy ruchu prawostronnym pierwszeństwo powienien mieć nadjeżdżający z lewej strony.
Gwoli wyjaśnienia - historyczne pierwszy był ruch lewostronny i on jest bardziej "naturalny". -
Oszczędzanie kierunkowskazów jest w ogóle bardzo powszechne. Widocznie żarówki do nich jakieś
drogie są albo cuś...
Chociaż ostatnio byłem w 3mieście i tam to już nikt nie używa kierunków wcaleA po co używać? To moja sprawa dokąd i po co jadę! Niech każdy pilnuje własnych interesów, a nie po innych się rozgląda! <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
Dokładnie, ale ten bezsens wziął się z przekopiowania zasad pierwszeństwa dla ruchu
lewostronnego na ruch prawostronny. Pytanie: kto w Anglii (ruch lewostronny) ma
pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym? Podobnie jak u nas - ten z prawej strony. Ale w
ruchu lewostronnym ta zasada ma same zalety, np. pierwszeństwo na rondzie ma ten, kto już
się na nim znajduje, bez żadnych znaków. U nas obowiązywał kiedyś przepis, że znajdujący
się na rondzie ma pierwszeństwo przed wieżdżającymi, ale później został usunięty i pojawiły
się znaki "Ustąp pierwszeństwa przejazdu" na wjazdach na ronda. A jeśli znaków nie ma,
rondo często się blokuje. Aby być w zgodzie z logiką przy ruchu prawostronnym pierwszeństwo
powienien mieć nadjeżdżający z lewej strony.
Gwoli wyjaśnienia - historyczne pierwszy był ruch lewostronny i on jest bardziej "naturalny".Jestes pewny, ze w Angli obowiazuje zasada prawej reki? Czyli jak jade sobie w Angli, a ktos wyjezdza mi z prawej strony to mam mu ustapic pierwszenstwa? Nie jest przypadkiem analogicznie do nas? Czyli zasada lewej reki?
W ktora strone jest kierowany ruch na rondach w Angli?
Z tego co slyszalem, to Napoleon zmienil ruch na prawostronny, zeby zolnierze idacy w przeciwne strony nie obijali sobie nawzajem strzelb zawieszonych na ramieniu.
-
Widzę że nie tylko mnie bulwersuje stan wrocławskich
ulic. To właśnie jest najważniesza przyczyna, dla
której wyniosłem się z tego poniemieckiego skansenu
dwa tygodnie temu. Ale pociesz się, że i tak nie
piszesz o najgorszych ulicach, jeśli chcesz przeżyć
hardcore przejedź się na ul. Krakowską. Mogę Ci
jeszcze polecic ulicę, na której jeżdżę na 1. biegu
bez gazu (5 km/h) żeby nie urwać zawieszenia. To
właśnie stamtąd uciekłem.
Pozdrawiam!Na szczęście tam nie mieszkam. Na nieszczęście - codziennie dojeżdżam do pracy przez praktycznie cały Wrocław - od północnego zachodu ósemką do Strzegomskiej - niedaleko Nowego Dworu <img src="/images/graemlins/NO.GIF" alt="" />
Na razie mój bilans bezpośredni: rozwalony kierunkowskaz w autobusie, u mnie zadrapany lakier (moja wina), lekko puknięty rowerzysta (wbił się mi z boku w przednią rejestrację). Teraz jeżdżę jak wypłosz - rowerzystów omijam z bardzo daleka, dziury na drodzę podobnie - chociaż ostatnio udało mi się dobić prawym przednim amorkiem "do dechy" na "międzymiastowej" ósemce przy ograniczeniu do 70km/h jechałem 60km - pewnie powyżej ograniczenia bym urwał na tych chorych dziurach zawieszenie... Dzisiaj wróciłem z pięciodniowego wypadu do Warszawy. Przy wrocławskich dziurach i korkach stan dróg w stolicy to po prostu raj (chociaż nie zawsze, ale jednak - mają tam obwodnicę!)...
-
Na szczęście tam nie mieszkam. Na nieszczęście - codziennie dojeżdżam do pracy przez praktycznie
cały Wrocław - od północnego zachodu ósemką do Strzegomskiej - niedaleko Nowego Dworu
Na razie mój bilans bezpośredni: rozwalony kierunkowskaz w autobusie, u mnie zadrapany lakier
(moja wina), lekko puknięty rowerzysta (wbił się mi z boku w przednią rejestrację). Teraz
jeżdżę jak wypłosz - rowerzystów omijam z bardzo daleka, dziury na drodzę podobnie -
chociaż ostatnio udało mi się dobić prawym przednim amorkiem "do dechy" na
"międzymiastowej" ósemce przy ograniczeniu do 70km/h jechałem 60km - pewnie powyżej
ograniczenia bym urwał na tych chorych dziurach zawieszenie... Dzisiaj wróciłem z
pięciodniowego wypadu do Warszawy. Przy wrocławskich dziurach i korkach stan dróg w stolicy
to po prostu raj (chociaż nie zawsze, ale jednak - mają tam obwodnicę!)...Sporo jeżdżę po kraju i zapewniam, że tak fatalnych dróg, jakie ma Wrocław, nie ma w żadnym innym mieście. Nie mówię tu o pojedynczej ulicy, ale o całym mieście. We Wrocławiu wszystkiemy jest winna poniemiecka kostka brukowa, i bezmózgowie ludzi traktujących ją jak zabytek.
I pociesz się - jeździsz chyba najlepszymi odcinkami ulic w mieście. Najgorszy na tej trasie jest Plac Grunwaldzki, ale jadąc 8 z kierunku Oleśnicy można go pięknie ominąć, zaliczając tylko jakiś 200 m odcinek kostki.