Głębokość brodzenia Tico
-
Ja też w zeszłym roku dość szybko przejechałem przez kałuże sięgającą do progów. Spowolniło mnie tylko i zajarzyła się kontrolka ładowania. Tico przeżyło i ma się dobrze:)
-
Siemeczka .
No u mnie było gorzej, końcówka lata, jesień, dokładnie nie pamiętam. Było urwanie chmury, poprostu jedziesz i widzisz przed sobą czerń nad swoim miastem i tak jakby ścianę, to była właśnie ta granica gdzie momentalnie ja przekraczaąc zaczęło lać jak z kranu, główna droga przed miastem była mokra w koleinach woda ale nikt nie spodziewał sie tego co było na początku miasta, wydawało mi sie że to jest tylko mokra nawierzchnia, jechałem chyba 50-60km/h i nagle jakbym wjechał w zbiornik wodny , momentalnie auto zaczeło hamować, zwolniłem ale było troszke za późno, jechałem wolno i tico zaczeło przerywać , schodził z obrotów, zaraz zechałem na pobliski parking, próbowałem go rozkręcić ale nic po chwili zgasł. Zalało mi go, ale niewiem dokładnie co, woda mogła się dostać do gaźnika poprzez filtr i tak chyba było bo po ściągnięciu był troszkę wilgotny, a może i nawet kopułka. Nie miałem kluczy aby sprawdzic świece itp czy nawet kopułkę, troszkę poczekałem , troszkę pokręciłem i jakoś przebierając zapalił i pojechało się dalej.
Cała przygoda. -
Ja wpakowałem tico w kałuże prawie do listew ,poszło
Najważniejsze jechać wolno na wysokich obrotach
-
Heh, zastanawiałem się, co może przy takiej jeździe spowodować zgaśnięcie silnika.
Na pewno przedostanie się wilgoci do elementów układu zapłonowego albo do filtra powietrza. Ciekawe, czy możliwe jest... zablokowanie wodą tłumika?"Niezdrowość" takich akcji w postaci wody w progach pomijam oczywiście, od tego motor nie zgaśnie.
-
Matizem popylałem przez zalaną przez ulewę Łódź (kilka lat temu). Przez rozlewisko przejechały dwa samochody - Berlingo i za nim ja. Reszta została na "brzegu". Woda sięgała dobre 10 cm powyżej dolnej krawędzi drzwi, rura wydechowa była pod wodą.
Najważniejsze jest utrzymanie stałej prędkości, żeby pchać przed sobą falę i nie pozwolić jej wlać się pod maskę + trzymanie stosunkowo wysokich obrotów, żeby woda nie zalała wydechu. Poza tym trochę popiszczał pasek klinowy alternatora i to wszystko
Lato było, więc auto szybko wyschło. Oczywiście nie gasiłem go po przejechaniu rozlewiska, tylko pojechałem dalej. -
na kaliskim ?
-
na kaliskim ?
Jeżeli jest to nazwa jakiegoś miejsca, to nie wiem Pojęcia bladego nie mam - jechałem według nawi i oznakowania Kazało jechać przez jezioro, to pojechałem
-
Ja nawet nie brodziłem, a problem z tym związany mam Po dzisiejszej jeździe przy dużej ilości roztopionego śniegu przygasają światła i świrują kierunkowskazy (migają w kabinie kontrolki kierunków), co ciekawe - tylko podczas jazdy na wprost, podczas cofania nie... Podejrzewam, że woda podeszła do naprawionego kiedyś przeze mnie kabla od LPG (kiedyś uszkodziłem go przejeżdżając policjanta), skutkiem czego był całkowity brak zasilania przełącznika LPG i elektrozaworów = utrata możliwości jazdy na benzynie i LPG Mam problem, bo jutro czeka mnie długa trasa
-
To dziwne... Może gdy spód podeschnie, samo się naprawi?
Ale to marna pociecha, bo raczej na krótko...
Szczerze pisząc, to nie bardzo widzę związek między naprawą kabla od instalki a wariowaniem kierunkowskazów czy świateł. Bardziej stawiałbym na to, że gdzieś się śniegu napchało i delikatnie zwiera. A ten wsteczny to może siakaś zmyłka? -
To dziwne... Może
gdy spód podeschnie, samo się naprawi?
Ale to marna
pociecha, bo raczej na krótko...
Szczerze pisząc, to
nie bardzo widzę związek między naprawą kabla od instalki a wariowaniem
kierunkowskazów czy świateł. Bardziej stawiałbym na to, że gdzieś się
śniegu napchało i delikatnie zwiera. A ten wsteczny to może siakaś zmyłka?Wszystko nie tak Dziś z pomocą Slavo88 ustaliliśmy, że winna jest jedna z kostek w okolicy skrzynki bezpieczników - poruszana powoduje ww. efekty. Muszę w wolnym czasie do niej zajrzeć i zakonserwować styki.
-
no to faktycznie nie pospolita usterka,doszliście może jaka była przyczyna że akurat ta kostka odmówiła posłuszeństwa.
Sam coraz częściej napotykam się na taki deseń usterek.Ostatnio urwałem dwie śruby od alternatora i przy wypinaniu kostki z niego choć złapałem za kostkę to i tak w rękach została mi wspomniana kostka i osobno dwa kable które odpadły przy łączeniu z sówką a co najgorsze drugi koniec dwóch kabelków też został osobno w rękach i to na odcinkach po 10cm ehh.
Jeszcze teraz jak jest tak zimno aku już kończy swój długi żywot bo gdy postoi na mrozie z dwa dni nie ruszany to nawet nie ma wigoru wydusić z pompy odpowiedniego ciśnienia do zassania i czasem na dzień dobry strzelam sobie z pięćdziesiątki bezołowiowej.
Nie wiem jak wam ale moje tico zawsze ciężko znosiło srogą zimę.Miecho pamiętam że przeprowadzałeś renowacje auta,nie diagnozowałeś wiązki przewodów?
Bo z tego co widzę u siebie niektóre kable które są po zewnętrznych stronach w wiązce pod maską z biegiem czasu tracą swoje parametry. -
Miecho pamiętam że
przeprowadzałeś renowacje auta,nie diagnozowałeś wiązki przewodów?
Bo z tego co widzę
u siebie niektóre kable które są po zewnętrznych stronach w wiązce pod maską z
biegiem czasu tracą swoje parametry.Nie zaglądałem do wiązek, pomimo, że robiłem porządek z przewodami oraz montowałem wiązkę klimatyzacji. Nie mam na razie weny, żeby tam zajrzeć, ale w wolnym czasie to zrobię. Póki co wiązka jest tak ułożona, że dyskoteka ustąpiła. Podejrzewam zaśniedziałe styki.
-
Heh, zastanawiałem
się, co może przy takiej jeździe spowodować zgaśnięcie silnika.Ciekawe, czy możliwe jest... zablokowanie wodą tłumika?
zablokowanie jak zablokowanie spaliny musza pokonac jakis opor przedostajac sie przez wode , wolne obroty obliczone sa na opor powietrza atmosferycznego wydaje mi sie ze puszczenie nogi z gazu spowoduje zduszenie silnika ....
-
Tak jest... Czyli w razie konieczności trzeba jechać na wysokich obrotach.