Powrót do tematu o zbieżności
-
No więc tak:
Mocujemy listwę z wskaźnikiem laserowym lub lepiej poziomicą laserową na dwóch kołach tak jak widać mniej więcej na poniższym zdjęciu(to jest tylko opis ale robiąc to wszystko trzeba zadbać o dokładność) :
Odpalamy laserki i na obu stronach odmierzamy np 2-3 metry tzn od główki wskaźnika. I teraz obydwa odmierzone punkty łączymy linią rysując ją na nawierzchni. Patrząc na linię lasera i linię narysowaną na nawierzchni utworzył nam się kąt. Mierzymy ten kąt i jeśli mamy kąt mniejszy od 90 stopni czyli kąta prostego to mamy rozbieżność a jeśli większy to mamy koła zbyt zbieżne. Kolega tu powiedział że nie mogą być idealnie proste tylko lekko zbieżne o ileś stopni więc trzeba by było wtedy skorygować do odpowiedniego kąta np 92 stopnie.
Poniżej rysunek: -
http://www.youtube.com/watch?v=ghnuewJ05wM
tutaj coś podobnego jak chodzi o laser.
Jak twoja technika po wjeździe na kontrole zbieżności daje pożądany rezultat to masz sposób. -
A koszt wykonania?
-
A koszt wykonania?
to nie do mnie zapytanie,przytoczyłem do powyższego posta filmik który tez ma wykorzystanie lasera,z tym że ma jeden błąd,skale którą on montuje na tylnym kole nie powinno jej tam być,taka skala powinna być wykonana w dwóch takich samych listwach,jedna ustawiana przed samochodem a druga pod autem w tej samej odległości co pierwsza względem przedniego koła.
-
To czy moja technika wyjdzie to nie wiem, na razie to są tylko rysunki które wstawiłem je tu w celu pogadania o tym.
-
...bez komputerów i laserów.
Nie komplikujcie sprawy.
Ja zbieżność od lat ustawiam mierząc listewką na wysokości osi (środek koła) odległość z przodu i z tyłu z godnie z tym co podaje książka napraw danego samochodu.
Jeśli opony nie mają wybrzuszeń, to zbieżność wychodzi dokładnie.
Milimetr w tą czy w tę nie gra roli, bo jest przeważnie jakaś tolerancja we wszystkich modelach pojazdów.
Wymaga to trochę wprawy i intuicji, ale wspaniale ten prosty sposób zdaje egzamin.
Najlepiej ustawiać zbieżność we dwie osoby.
Jeśli zbieżność wymaga niewielkiej korekty, to wystarczy poluzować drążek kierowniczy z jednej strony. Jak korekta jest duża, to trzeba robić z dwóch stron, bo będzie krzywo ustawiona kierownica przy jeździe na wprost. (minimalnie krzywo nie przeszkadza - jeśli ktoś nie jest pedantem)Pozdrawiam serdecznie!
-
... ale nie polegałbym na gumowych, odkształcanych miliony razy punktach odniesienia. Moim zdaniem, jeśli już samemu mierzyć, to odległości między stalowymi felgami (i to nie na samych krawędziach, narażonych na wykrzywianie).
PS. A poza tym wolę raz na kilka lat dać zarobić zaufanemu mechanikowi (z odpowiednim sprzętem) te 40 zł, niż samemu kombinować, ryzykować zjechanie opon, mocować się z obrobionymi sześciokątami i przyblokowanymi gwintami. Taka kasa to IMHO nie majątek, parę litrów benzyny.
-
A poza tym wolę raz na kilka lat dać zarobić zaufanemu mechanikowi (z odpowiednim sprzętem) te 40 zł
Chyba trzeba dać więcej.
Od syna wzięli aż 80 złotych za ustawienie zbieżności w Clio I, bo niby były śruby zapieczone i się namęczyli biedni mechanicy.
Każdy pretekst jest dobry, aby wziąć więcej kasy niż było ustalone.dać zarobić zaufanemu mechanikowi
Po to jest forum, aby uczyć się pewne rzeczy robić samemu.
Dochodzi jeszcze satysfakcja, oszczędzanie czasu w staniu w kolejkach u mechanika.
Jeśli zbieżność źle ustawimy, to bardzo łatwo to poznać i można zawsze skorygować swoją robotę.
PS: Zresztą ja nikogo do niczego nie namawiam.
Dzielę się tym, co sam robię przy samochodzie. -
Chyba trzeba dać więcej.
Od syna wzięli aż 80 złotych za ustawienie zbieżności w Clio I, bo niby były śruby zapieczone i się namęczyli biedni mechanicy.Można jeszcze domówić się tylko na sprawdzenie zbieżności, co powinno kosztować ok. 30-40zł.
Kiedyś mechanik sprawdzał w mojej obecności zbieżność i widział, że praktycznie jest idealnie i w zasadzie nie trzeba było nic robić.
Dosłownie korekta była minimalna dzięki czemu zapłaciłem za sprawdzenie, a nie ustawienie zbieżności -
Dokładnie. Jeśli ktoś już majstruje sam taki sprzęt to na początku na pewno warto podjechać i sprawdzić czy aby ten właśnie sprzęcik sprawuje się dobrze bo uwierzcie mi nigdy aż tak bym sobie nie zaufał, tu jednak te milimetry czy kąty są ważne i trzeba urządzenie zrobić dobrze. Mam jednak obiekcje co do sprzętu na filmiku a konkretnie chodzi o tą listwę z przodu auta. Na jakiej zasadzie on ustawił tą listwę???
-
Chyba trzeba dać więcej.
Od syna wzięli aż
80 złotych za ustawienie zbieżności w Clio I, bo niby były śruby zapieczone i się
namęczyli biedni mechanicy.Rzeczywiście. Pamiętałem cenę sprzed kilku lat.
W tico zbieżność ostatnio była ustawiana po wymianie wahacza, rok temu, a dokładnie w październiku 2011 r. - sprawdziłem, bo zachowałem rachunek. Kosztowało mnie to 50 zł.
Zapieczone śruby czy nie - nie obchodzi mnie to, cena będzie ta sama. To jest tego mechanika sprawa, bo stara się niczego nie schrzanić - wie, że następny raz z tą zbieżnością znowu do niego przyjadę.
Dobrze jest mieć dobrego, zaufanego machera na podorędziu. Nie znaczy to, że robi wszystko przy moim autku; po prostu do kilku elementów się nie dotykam (z różnych względów - brak sprzętu, czasu lub chęci), wolę więc skorzystać z jego usług.
Wiem, dziś trudno o dobrego i niedrogiego fachowca. Ja po prostu miałem szczęście, że go poznałem. -
Zapieczone śruby czy nie - nie obchodzi mnie to, cena będzie ta sama. To jest tego
mechanika sprawa, bo stara się niczego nie schrzanićTo Twój punkt widzenia, natomiast warsztat to nie instytucja charytatywna i nie będą się chłopaki męczyć za 50zł z zapieczonymi śrubami dwie godziny. Pamiętajmy, że każdy chce zarobić, musimy zrozumieć drugą stronę. Odkręcenie kontr, zwłaszcza w samochodach, które mają drążki w postaci rur może trwać czasem i ze 2h, a jeszcze innym razem urwiemy drążek i co wtedy? Mówię to jako człowiek, który parę razy takie rzeczy urwał. Kontry nie da się ruszyć kluczem płaskim- mówimy klientowi do widzenia
Co do robienia zbieżności samemu, to owszem- uda nam się to, ale ustawienie geometrycznej osi jazdy, to loteria (odchyłka zbieżności musi być "symetryczna" po obu stronach), tego sznurkiem nie zmierzymy.
-
Parę razy powiesz w ten sposób i dzięki temu oraz odpowiedniej opinii powstałej w trakcie takowego postępowania, obroty zakładu zapewne nieźle spadną, zwłaszcza przy dużej konkurencji... Poza tym, wielokrotnie się z tym spotkałem, mechanik bierze klienta pokazuje mu śrubę, której nie można ruszyć, po uprzednim sprawdzeniu i informuje o możliwości zerwania...
Sam kiedyś zleciłem wymianę dwóch wahaczy, przy odbiorze dostałem informacje, że zmieniony został tylko jeden, bo z drugiem się trzeba będzie j...ć. Była to moja ostatnia wizyta u tego Pana, inny bez szemrania wymienił, nie dość, że wziął mniej, to po moim pytaniu czy było ciężko, powiedział, że taka praca i czasami trzeba się wysilić...
Z drugiej strony, nie po to chyba pracuje się w tym, a nie innym zawodzie, żeby sobie śrubki dokręcać bez żadnego wysiłku??? Czasy już chyba na to nie pozwalają, ale jeśli możesz to "wybrzydzaj" sobie i przebieraj w klientach...Twoje święte prawo...
-
To Twój punkt widzenia, natomiast warsztat to nie instytucja charytatywna i nie będą się chłopaki
męczyć za 50zł z zapieczonymi śrubami dwie godziny.1. Nie chodzi o mój punkt widzenia, ale o fakty.
2. Oczywiście, że każdy chce zarobić; niektórzy chcą też przy tym oszwabić klienta, prawda?
3. Bodajże dwa razy byłem przy ustawianiu zbieżności (obciążając auto na fotelu kierowcy, z blokadą kierownicy między nogami i ojcem mechanika w roli "odważnika" po prawej stronie). Pamiętam, że raz z kanału padały narzekania na gwinty. Bój trwał jakieś 15-20 minut. Moim zdaniem świadczy to m.in. o fachowości mechanika: ja (amator) mogę pozwolić sobie zmarnować 2 godziny na odkręcenie dwóch kontr, a jeśli mechanikowi tyle schodzi, to znaczy, że nie zna adekwatnych sposobów na wykonywanie swojej pracy. Mam płacić za to, że jest:
a) niedouczony,
b) ślamazarny,
c) nieporadny,
d) a może po prostu chce mnie oszukać (przebimbał parę godzin niby na pracy)?
To faktycznie wolałbym sam się za tę zbieżność zabrać.
Krótko: albo się umi, albo się nie umi. A frajer niech płaci.
4. Nie wiem, ale zapytam przy okazji (jeśli nie zapomnę): może ten mój macher zabezpiecza czymś te gwinty, żeby następnym razem nie było problemów?Pamiętajmy, że każdy chce zarobić, musimy zrozumieć drugą stronę.
Macq - ja naprawdę rozumiem. Ale jeśli ktoś chce zarobić, to niech zarabia na swojej fachowości, a nie wyłącznie na tym, że to on ma zakład, więc inni mają bulić.
Odkręcenie kontr, zwłaszcza w samochodach,
które mają drążki w postaci rur może trwać czasem i ze 2h, a jeszcze innym razem
urwiemy drążek i co wtedy?Mechanik jest zaskoczony? Nie miał bladego pojęcia, że tak się może skończyć jego działanie?
Nie pytaj mnie, co wtedy, bo nie wiem. Nie muszę. Płacę za fachowość, wiedzę, doświadczenie. Macher ogląda, zaczyna pracę i mi mówi, co się może stać i czy się decyduję na dalszy ciąg. Albo (jeśli mnie nie ma) dzwoni (dziś każdy ma komórkę) i informuje, jak się sprawy mają. Albo przerywa pracę (jeśli może zrobić coś innego) i czeka na decyzję. Na pewno nie robi po cichu wymian przeze mnie nieprzewidzianych, a potem wystawia kosmiczny rachunek. I na pewno nie odsyła mnie z kwitkiem, bo sobie nie radzi i boi się pracy / ryzyka, albo nie wie, "co wtedy".
Chociaż... w przypadku pseudofachowca wolałbym to drugie.O, właśnie w październiku 2011 r. tak było... Nie miałem czasu wyremontować hamulce, umówiłem się i zostawiłem autko w warsztacie. Na drugi dzień dzwoni telefon - niestety, okazuje się, że jest jeszcze wahacz do wymiany. Macher pyta, czy sam kupię i przywiozę, czy on ma zamówić. Informuje o czterech możliwych producentach - i od razu podaje ceny. Sugeruje, co polecałby wybrać (nie, nie najdroższy, lecz drugi w "rankingu" cenowym). Zgadzam się. Skoro tak, jeszcze mówi mi, że wymiana będzie kosztować tyle, a potem zbieżność tyle. I co, można?
I dodam, że przy płaceniu nigdy się nie targuję. Po prostu zadowolony jestem właśnie z fachowości, poważnego traktowania klienta i akceptowalnych cen.
Przez parę lat kilku innych klientów tam przyprowadziłem - korzystają dotychczas. No i gość mający stosunkowo niedługo zakład w 17-tys. miasteczku, gdzie warsztatów jest ok. dziesięciu (tych garażowych nie liczę) ma co robić, trzeba się umawiać parę dni wcześniej. -
Spoko, ale zrozumcie- na stanowisku do pomiaru geometrii nie ma zwykle możliwości użycia narzędzi takich jak palnik, młot, łańcuchowy klucz do rur, z resztą jak to by wyglądało? Rolą osoby, która ustawia geometrię jest ustawić geometrię, jeśli nie idą śruby, to auto idzie do zawieszeniowców, którzy grzeją palnikiem (uszkadzając przy okazji przeguby) i takie tam....
Co do mechaników, to są tacy, co im się centralnie nie chce, to prawda. Jest też inna strona medalu, przyjeżdza człek zdezelowanym autem z półmetrowym luzem na wahaczu i chce zrobić zbieżność mimo przeciwskazań. Przyjedzie później człowiek, który chce aby mu pospawano doszczętnie przerdzewiały wydech- no bo fachowcy- to zrobią, tlenek żelaza jest spawalny.Reasumując, starajmy się nie oszczędzać i nie iść na łatwiznę, ale też nie wymagajmy cudów w xx letnim aucie.
P.S Cuda to się dopiero dzieją przy zbieżności tylnej osi (jeśli regulowana)
P.S#2 KAŻDY mechanik narzeka, że było ciężko, ponadto równie często słyszy się przekleństwa pod adresem poprzedniego 'naprawiacza', niezależnie od tego, czy robota była zrobiona dobrze, czy też nie. Takie środowisko
-
(odchyłka zbieżności musi być "symetryczna" po obu stronach)
Zawsze będzie symetryczna po obu stronach, po dobrej regulacji przednich kół.
Jeśli nie będzie, to jak na tylnej osi nie ma regulacji, to nic nie zrobisz, a przeważnie z tyłu nie ma regulacji.
jedynie co może być źle, to przestawiona kierownica i wtedy trzeba się trochę natrudzić - wyregulować drążki kierownicze z obu stron i kierownica będzie prosto.
Źle wyregulowaną zbieżność bardzo łatwo poznać.
Po prostu koła samochodu piszczą na zakrętach.
Wiem o czym piszę, bo widziałem i podpadrzyłem jak regulowali zbieżność za "komuny", bardzo dokładnie, bo opony były na wagę złota, nie to co teraz.
To że teraz sprawdzają czy samochód jest w osi i czy koła idą jednym śladem - przednie i tylne, to tylko sprawdzają i mogą co najwyżej powiedzieć czy samochód nie jest "krzywy", ale nic nie mogą zrobić przy stałym (nieregulowanym) położeniu kół tylnych. -
A ja wrócę jeśli pozwolicie do tematu tego filmiku ze sprzętem do zbieżności.
Na jakiej zasadzie on ustawił tą listwę na przodzie auta?? -
Zaraz Ci na kartce to narysuje i zrobię fotkę,jak wygląda ręczny przyrząd taki.
-
powinna być jasność.
-
Wiem o czym piszę, bo widziałem i podpadrzyłem jak regulowali zbieżność za "komuny", bardzo dokładnie, bo opony były na wagę złota, nie to co teraz.
Musiał towarzysz Gierek podglądać, bo komunistycznych d-124 nie dało się ustawić tak, by ich nie cięło. Polecam trochę zmienników pooglądać bujda, bujda, bujda...