Na szczescie Omega padla w Polsce, w sumie przyjechalismy tylko przeglad jej zrobic przy okazji okazalo sie ze lewy tyl slabo hamuje. Naprawilem i przy okazji wymienilem klocki bo juz koncowka byla . No i pelen zachwytu ze autko ok, z usmiechem na twarzy i dobrym humorze wyruszylismy do domku. Na wysokosci zjazdu Kedzierzyn - Pyskowice, zaczal sie caly cyrk, brak mocy, wiec na bok i wylaczylem, mialem jeszcze nadzieje ze to tylko zawor sterujacy turbina i po uruchomieniu blad zniknie a ja dalej w droge. Ale po ponownym uruchomieniu, owszem kontrolka zgasla ale dalej nie chcial jechac. No to dojechalem do parkingu i przed samym parkingiem zauwazylem ze piekna mgla za mna a na wyswietlaczu napis" sprawdz poziom oleju" ; Silnik wylaczylem i dotoczylem sie na luzie. W sumie juz wiedzialem co jest grane, sciagnalem waz dolotowy i tylko potwierdzilo sie moje przypuszczenie ze wirnik lata jak "zyd po pustym sklepie". Gdybym mial wiecej urlopu to pewnie bym jeszcze ta turbine wymienil. Ale jak mam dac komus zrobic (a trzeba i dolot i wydech porzadniie wyplukac) to dziekuje. Teraz bez autka troche do dupy bo 46km i trzeba bylo kombinowac. Na szczescie wiecej ludzi z moich okolic jezdzi do MAN wiec jakos daje rade hehe.
A jesli chodzi o w124 to zje mnie podatek i ubezpieczenie. Niemcy biora pod uwage takze emisje spalin ;p