Wczoraj pojechalem swoim swifciorem wymienic olej. Facet sie mnie pyta czy tylko to. Po dluzszej chwili zastanowienia stwierdzilem, ze odpukac w ym aucie nie ma nic do roboty poza wymina plynow. Swift wjechal na podnosnik. I w gore !!! No to stwierdzilem ze sobie poogladam podwozie po zimie. Byl konserwowany przed zima. No coz. W paru miejscach wyszla rdza, ale to jest jeszcze do opanowania. ajgorsze jest to, ze po wyjsciu spod auta mialem dokladnie przed oczami dolna krawedz drzwi od pasazera. Przejechalem reka i myslalem ze zemdleje. Caly dol drzwi jest dosyc powaznie skorodowany. Byc moze wczesniej tego nie zauwazylem, bo wsiadam zawzse od kierowcy <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ale to naprawde kiepsko wyglada. No ale mysle sobie - sie wydrze, sie zaszpachluje, sie pomaluje. Pytam sie tego mechanika co o tym sadzi. A on mi na to:
-Hmm, no tak. Niestety drzwi kwalifikuja sie do wymiany. Nie ma szans tego wyprowadzic. Po poprawkach rdza bedzie wychodzila z zegarkiem w reku co 3 miesiace. Dlaczego?? (widzac nieufne spojrzenie na mjej twarzy)
-Na dole w tych drzwiach sa zgrzane razem 4 blachy, przez co calkowite wyplewienie rdzy jest niemozliwe.
Co wy na to??
I tak bede walczyl, ale moze ktos z was mial podobny problem i sobie z tym poradzil.