Wiec tak kolego troszke przegiołeś prosił bym o przeprosiny gdyż obraża to pamiec o tym
wspaniałym czlowieku. Nieznałeś go nie znasz okolicznosci i nie tobie oceniac a co do tego
ile to mial wypadków to jest takie powiedzenie co to za uczen bez lufy, to tak jak kierowca
bez wypadku.
Pamięć o nim to jedno, a jazda na krawędzi ryzyka to drugie. Wiem o czym mówię bo sam tak jeżdżę, tyle że ja mam jak dotychczas więcej szczęścia niż ten chłopak. Dotychczas swoją jazdę na krawędzi opłaciłem zniszczonymi alufelgami po utracie panowania nad pojazdem, a ostatnio zdrowie zawdzięczam właśnie tamu że jechałem spokojnie, gdybym jechał tak jak zwykle nie skończyło by się na
takim lajciku. Pitolenie o jeździe szybkiej i bezpiecznej to wymysł bezmózgowców, szybko zawsze znaczy niebezpiecznie, a na krawędzi ryzyka to niebezpiecznie x2. Jestem wariatem drogowym, wiem o tym ale mam słaby charakter, uwielbiam szybką jazdę i nie potrafię sobie odmówić przyjemności wciśnięcia mocno gazu, kupiłem teraz wolniejsze auto i tak nic nie pomogło, po za tym że bardziej się wściekam za kółkiem. Może tacy ludzie jak ja, czy ten nieszczęsny chłopak nie powinniśmy mieć prawa jazdy, bo stanowimy zgrożenie na drogach. W przypadku tego chłopca zawsze istnieje domniemanie, że gdyby jechał zgodnie z przepisami, albo chociaż zdrowym rosądkiem to nie musiałby umrzeć, a może wogóle nie doszło by do wypadku. Jego pamięci jako dobrego człowieka nie zaszkodzi nazwanie rzeczy po imieniu że był jak wielu z nas fatalnym kierowcą, jeżdżącym na krawędzi ryzyka po drogach publicznych, narażając życie swoje i innych użytkowników dróg, szybko i na krawędzi ryzyka można sobie jeździć na torze wyścigowym, jeśli ktoś jedzie tak po normalnej drodze jest godny potępienia i nie ma się co buntować. Ja w każdym razie przyjmuje krytykę pod adresem mojej jazdy ze zrozumieniem i często przyznaję niestety rację osobie krytykującej, co nie zmienia faktu że nie potrafię tego zmienić.