Co dziś dłubałem w tico? (2013)
-
Taa, facet działa w
najlepsze.. I tak zawsze znajdzie następnego jelenia, więc opinią się nie
martwi.Widocznie w warsztacie wykombinowali, że pojeździsz Tikiem z rok i na szrot, a tu się srodze zawiedli
-
Widocznie w
warsztacie wykombinowali, że pojeździsz Tikiem z rok i na szrot, a tu się srodze
zawiedliPrzed oddaniem tikacza prosiłem o rzetelność i dokładność, bo robię go dla siebie (na sprzedaż bym nie wymieniał progów za kwotę połowy wartości pojazdu )
A przy odbiorze usłyszałem: "no, to możesz pan sprzedawać"
-
Ta gazeta zawsze mi
się kojarzy ze słynnym Fordem KA gdzie tylna belka trzymała się na słowo honoru.To już chyba weszło im (pseudofachowcom) w krew i pchają ją gdzie tylko się da
-
Przed oddaniem tikacza prosiłem o rzetelność i dokładność, bo robię go dla siebie (na sprzedaż bym nie wymieniał progów za kwotę połowy wartości pojazdu )
Ja też oddałem Tico do blacharza, który miał przejrzeć cały samochód, a dodatkowo szczególnie zwrócić uwagę na dolne partie drzwi i w razie potrzeby zakonserwować i pomalować do listew.
Dodam, że po stronie zewnętrznej nie było absolutnie żadnych wyprysków, czy też widocznej korozji - to miały być działania zapobiegawcze "na wszelki wypadek".
Dodatkowo, mimo że nie było potrzeby dałem oba progi do wymiany.
Przyjechałem do "fachowca" kompletnie rozebranym do gołej blachy samochodem, gdyż wolałem sam wszystko zrobić delikatnie i dokładnie. Przy okazji poprosiłem o dokładną kontrolę całego samochodu pod względem antykorozyjnym i wszelkie dostrzeżone miejsca korozji miały być odpłatnie naprawione.
Cała impreza wyniosła mnie ponad 1000zł, (900zł robocizna z dopłatą do lakieru + moje dowiezione dwa progi) a po odbiorze miałem jeszcze ładnych kilka dni pracy na wykonanie poprawek. Niestety, progi pomimo generalnie dobrego wspawania, szczególnie od spodniej strony nie dolegały dokładnie, przez co z czasem dostająca się woda i sól spowodowały by korozję.
Prosiłem również o dobre zabezpieczenie antykorozyjne, gdyż mówiłem, że auto jest robione dla mnie, a nie na sprzedaż.
Również i tu po odbiorze okazało się, że nie zastosował żadnego środka antykorozyjnego, a w kilku miejscach, gdzie były ślady korozji (głównie podłoga pod wykładziną) było pryśnięte czymś czarnym, aby nie było widać, że kompletnie nic nie zrobił.Tak więc przez ładnych kilka dni przestrzenie zamknięte konserwowałem fluidolem, dopasowałem i uszczelniłem blachy progów, jak również usunąłem dostrzeżoną korozję i wszystko zabezpieczyłem środkiem Brunox Epoxy.
W jednym miejscu (róg podłogi przy nogach kierowcy) pozbyłem się szpachli i farby "maskującej" i zauważyłem, że nic tam nie było zrobione. Trochę na siłę wydłubałem niewielką dziurę, całą okolicę dokładnie oczyściłem, zastosowałem Brunox Epoxy, a następnie załatałem matą szklaną z żywicą poliestrową.Byłem niesamowicie zły, bo nie dość, że naprawa trwała prawie 2 tygodnie, to jeszcze nie była wykonana rzetelnie, tak jak prosiłem, a przecież płaciłem normalne pieniądze i nie było to robione za "pół darmo".
Ponieważ drzwi generalnie po stronie zewnętrznej były OK zastanawiam się, czy ten blacharz w ogóle coś tam robił, czy tylko prysnął lakier do listew, abym się nie czepiałNa zakończenie dodam, że był to tzw. polecany fachowiec, który miał wszystko zrobić dokładnie za przyzwoite pieniądze.
Patrząc jednak na Twoje fotki dochodzę do wniosku, że chyba ten mój blacharz przy Twoim rzeczywiście wykonał swoją pracę na przyzwoitym poziomie
-
W jednym miejscu
(róg podłogi przy nogach kierowcy) pozbyłem się szpachli i farby "maskującej" i
zauważyłem, że nic tam nie było zrobione. Trochę na siłę wydłubałem niewielką
dziurę, całą okolicę dokładnie oczyściłem, zastosowałem Brunox Epoxy, a następnie
załatałem matą szklaną z żywicą poliestrową.Miałem ostatnio okazję oglądać w/w miejsce. Bez śladów korozji, widać fachowość wykonania
-
Na zakończenie
dodam, że był to tzw. polecany fachowiec, który miał wszystko zrobić dokładnie za
przyzwoite pieniądze.Ten też był z polecenia, rzekomo solidny.
Patrząc jednak na
Twoje fotki dochodzę do wniosku, że chyba ten mój blacharz przy Twoim rzeczywiście
wykonał swoją pracę na przyzwoitym poziomieAno właśnie. Ja chociaż sobie poprawię, ale jakby ktoś inny u niego robił? Aż strach pomyśleć. No i współczuję tym, którzy zostawiają u niego lepsze samochody
-
a ludzie mnie się pytają czemu wolałem kupić sobie spawarkę migomat i czemu sam naprawiam swoje auto kompletnie, chociaż nie mam na to czasu i auto stoi czassem nawet 2 tyg z rozebranym silnikiem itp. odpowiedź prosta: nie ufam ludziom jeżeli nie patrze im na ręce. ta kulka papierowa mnie dobiła normalnie
-
a ludzie mnie się
pytają czemu wolałem kupić sobie spawarkę migomat i czemu sam naprawiam swoje auto
kompletnie, chociaż nie mam na to czasu i auto stoi czassem nawet 2 tyg z rozebranym
silnikiem itp. odpowiedź prosta: nie ufam ludziom jeżeli nie patrze im na ręce. ta
kulka papierowa mnie dobiła normalnieJa migomat mam od kilku lat (kupiliśmy z bratem), jednak obecny stan auta spowodował, że dopiero teraz (i to na swoim aucie) uczę się spawać Do tej pory nie miałem jakoś odwagi. Jak to mówią: jak chcesz mieć porządnie zrobione, zrób to sam
-
Patrząc jednak na Twoje fotki dochodzę do wniosku, że chyba ten mój blacharz przy Twoim rzeczywiście wykonał swoją pracę na przyzwoitym poziomie
A ja kupuję w najbliższym czasie progi i reparaturki do Matiza, bo po fachowej naprawie (w końcu ASO) przy wymianie kół na letnie podnośnik wpadł mi do wnętrza progu... Drugi pewnie nie jest w o wiele lepszym stanie. Oczywiście skorodowały też doły wszystkich drzwi (w tym pary nowych - chociaż mam wrażenie, że raczej "nowych") i uszkodzona przez nich klapa (nie wszystkie rysy znalazłem od razu...).
Ale fachowość warsztatów to jest temat na inną, dłuuuuugą dyskusję. Np. ostatnio przy okazji wymiany żarówek w halogenach i naprawy mocowania zderzaka mój obecny zaufany warsztat stwierdził bardzo ciekawą rzecz... Wiosną wymieniałem w SantaFe chłodnicę klimatyzacji, która została przetarta przez zbyt długą śrubę mocującą zamek maski (jakiś idiota wcześniej popełnił tak fachową naprawę...). Tydzień temu okazało się, że chłodnica ta została nieprawidłowo zamontowana (wspornik był odwrócony o 180 stopni, do tego brakowało gumowego mocowania - "nóżki" - pod pakietem chłodnic) tak, że była wciśnięta we wzmocnienie łączące belki poprzeczne. Efekt - chłodnica, której wymiana z nabiciem klimy kosztowała ponad 600 PLN prawdopodobnie będzie znowu do wymiany. Sprawa praktycznie przegrana z założenia, bo od wiosny mogłem auto rozbić 20 razy, więc jak udowodnię tym partaczom, że to oni od razu zniszczyli nowe części? Po prostu załamka...
-
A ja kupuję w najbliższym czasie progi i reparaturki do Matiza, bo po fachowej naprawie (w końcu ASO) przy wymianie kół na letnie podnośnik wpadł mi do wnętrza progu... Drugi pewnie nie jest w o wiele lepszym stanie. Oczywiście skorodowały też doły wszystkich drzwi (w tym pary nowych - chociaż mam wrażenie, że raczej "nowych") i uszkodzona przez nich klapa (nie wszystkie rysy znalazłem od razu...).
No to można się załamać, szczególnie że nie jest to wydatek kilkudziesięciu złotych
Czytając Twoją wypowiedź o fachowcach od chłodnicy przypomniał mi się inny fachowiec naciągacz.
Kiedyś oddałem Astrę do wymiany paska rozrządu wraz z rolką napinającą (nic więcej). Przy okazji poprosiłem o sprawdzenie kondycji samochodu i zgłoszenie wszystkich problemów.
Pojechałem po odbiór samochodu, gdzie zapłaciłem 850zł oraz zostałem poinformowany, że podczas przeglądu stwierdził konieczność wymiany kompletu przednich hamulców (tarcze + klocki).
Powiedziałem, że skontaktuję się z nim w celu uzgodnienia terminu naprawy, jednak wracając do domu przypomniałem sobie, że przecież pół roku wcześniej wymieniałem wspomniany komplet hamulców na Brembo + Ferodo Premier.
Dodatkowo w garażu podniosłem samochód, zdjąłem koła i sprawdziłem obie strony - wszystko wyglądało i pracowało bez jakichkolwiek zastrzeżeń.
Dodam, że bez żadnych ingerencji jeździłem na tym zestawie jeszcze min. 5 lat przechodząc oczywiście przeglądy rejestracyjne.Jednym słowem - naciągacz
Na własną prośbę stracił klienta
-
No to można się załamać, szczególnie że nie jest to wydatek kilkudziesięciu złotych
Co zrobić... Minęły 2 lata (wydaje mi się, że ciut mało, jak na kompletną biodegradację nowych elementów blacharskich...), teraz trzeba będzie zrobić u Zdzicha w stodole i tyle. Myślę, że gorzej, niż w ASO się nie da
Jednym słowem - naciągacz
Na własną prośbę stracił klientaDo określenia "naciągacz" dodałbym jeszcze "idiota amator" - bo nie da się ciągnąć tracąc każdego klienta po jednej wizycie... To "moje" ASO tak właśnie postępowało przez dłuższy czas - a rejestracje samochodów oczekujących na parkingu na naprawy były z coraz to bardziej odległych miejscowości ASO Daewoo FSO już nie ma (bo i FSO nie produkuje nic), Tata też się wycofała... Ciekawe czym się teraz zajmują.
-
wymiany. Sprawa praktycznie przegrana z założenia, bo od wiosny mogłem auto rozbić
20 razy, więc jak udowodnię tym partaczom, że to oni od razu zniszczyli nowe części?
Po prostu załamka...Przypomina mi się moja historia z klimą. Instalacja napełniona 750 gramami czynnika (fabryka przewiduje 500g), zatarcie układu spowodowane zbyt wysokim ciśnieniem. Przyjechałem zgłosić, facet wypuszcza czynnik w powietrze, szlam na ziemię i do tego mnie obarcza winą (że majstrowałem przy sterowniku)
-
Wygląda na zegarek z Renault 19
-
Wygląda na zegarek
z Renault 19.. bo tak jest mam ten sam
-
Miałem ostatnio okazję oglądać w/w miejsce. Bez śladów korozji, widać fachowość wykonania
Cieszę się, że zamierzony efekt został osiągnięty
Nadal używam Brunox Epoxy, ponieważ nic lepszego i sprawdzonego nie znalazłem.
Boję się jednak, że mimo stosowania tego środka, korozji i tak nie uda się zahamować na dobre, a jedynie spowolnić tempo jej rozprzestrzeniania się -
Nadal używam Brunox Epoxy, ponieważ nic lepszego i sprawdzonego nie znalazłem.
Faktycznie jest to jeden z najlepszych środków
Boję się jednak, że mimo stosowania tego środka, korozji i tak nie uda się zahamować na dobre, a jedynie spowolnić tempo jej rozprzestrzeniania się
Niestety - masz rację. Oczywiście prawidłowo wykonana naprawa - tj. oczyszczenie rdzy, zastosowanie Brunoxu, potem przygotowanie podłoża i dalsze lakierowanie i zabezpieczenie antykorozyjne daje szansę na długo trwały efekt.
Zamiennie z Brunoxem stosowałem na dużych powierzchniach Cortanin F - prawidłowo nałożony na naprawiany element, tj. na rdzę w dwóch warstwach, umyty następnie i polakierowany dawał długotrwałe efekty a cena jest niższa.
Cortanin F nałożyłem nawet na starą, zardzewiałą konstrukcję stalową (zapasowa rama do UAZ-a ) i stała ona zapomniana w głębi magazynu, zastawiona stelażami na węże strażackie (więc i od czasu do czasu była po prostu mokra) i po czterech, czy pięciu latach nadal korozja się nie pojawiła a powłoka - produkt reakcji Cortaninu z rdzą - nadal jest twarda, nie łuszczy się itp. Pamiętam, że całość była pokryta rdzą "drobnokrystaliczną" - tj. taką powierzchniową i była dość mocno zanieczyszczona olejami i smarami. Przed zastosowaniem Cortaniu pracowicie całość umyłem najpierw olejem napędowym, potem benzyną, następnie całość była umyta detergentem i spłukana karcherem i dopiero po wyschnięciu nakładałem Cortanin pędzlem - dokładnie wcierając do uzyskania piany. Po przeschnięciu pierwszej warstwy nałożyłem kolejną i tak rama została na wieszaku
-
Demontaż i rozebranie maglownicy. Obyło się bez podnoszenia samochodu, demontażu kół. Wystarczyło zdemontować końcówki od zwrotnicy i cała maglownica wyjechała lewą stroną.
Jak nie rozkręcałem końcówek, nie muszę po wymianie samej przekładni ustawiać zbieżności? Element wymieniany jest oryginalny, więc powinien mieć te same wymiary...
-
.. bo tak jest
mam ten samFajnie wygląda, o wiele lepiej niż elektroniczny Tylko pewnie sekundnik głośno tyka?