Jakiej firmy pasek klinowy do napędu alternatora polecacie?
-
A tak się z ciekawości zapytam - co ile km zmieniacie paski klinowe?
Ja zmieniałem dopiero raz pasek a mam już 174kkm.
Jeśli jego ogólny stan jest dobry(nie ma dużych pęknięć od wewnątrz) to nie ruszam. -
A tak się z ciekawości zapytam - co ile km zmieniacie paski klinowe?
Tu nie ma reguly- jak piszczy czy widoczne sa slady zuzycia to sklaniam sie ku zakupowi nowego- spokojnie moge polecic DAYCO- made in USA, Contitech oraz Bosch- made in Germany- te sprawdzalem w wielu pojazdach i to naprawde przyzwoite paski. Odradzam tz.w oryginaly Daewoo z Allegro- podroba z Chin !
-
A tak się z ciekawości zapytam - co ile km zmieniacie paski klinowe?
Raz wymieniłem - po 111 kkm... znaczy po 7 latach... <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" />
Czyli teraz jest drugi (158 kkm na budziku)... -
Jakiej firmy pasek klinowy do napędu alternatora
polecacie?
Każdy nowy po 4miesiącach mi piszczy... (niekoniecznie
na deszczu)Postaraj się by pasek był dobrze naciągnięty i nie powinno być problemów. Ja wymieniłem pasek klinowy jakieś 4-5 lat temu. Zdarzyło się jednak że po wymianie zaczął piszczeć. Ale winę ponosił pęknięty wężyk gumowy w układzie chłodzenia. Płyn dostawał się na pasek co powodowało piszczenie/ślizganie paska. Nad alternatorem przy gaźniku jest gumowy wężyk który to był pęknięty. Po wymianie wężyka problem zniknął.
-
Raz wymieniłem - po 111 kkm... znaczy po 7 latach...
Czyli teraz jest drugi (158 kkm na budziku)...Tak czytam o tych przebiegach i dziwię się. Przejechane mam 256kkm, a paski wymieniałem co ok. 50-60kkm (w instrukcji podają wymianę i tak co 40kkm). Zawsze były to tzw. firmowe paski: na początku Daewoo, a potem Gates, Bosch. Wymiany dokonywałem zawsze jeśli zauważyłem pierwsze pęknięcia, albo jeśli akurat wymieniany był rozrząd. Oczywiście mógłbym trafić raz albo dwa na jakąś podróbę, ale zakładam, że nie za każdym razem. (pozostaje też kolejna odmiana prawa Murphy'ego <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />) Naciąg paska raczej ustawiam dobry ponieważ ani mi nie piszczy, ani nie mam problemów z łożyskami alternatora (wcale nie dotykałem jeszcze alternatora). Przy cenie paska 10-15zł chyba nie warto "bić rekordów"
-
Przy cenie paska 10-15zł chyba nie warto "bić rekordów"
Ależ zgadzam sie z Tobą, tylko że... po prostu nie miałem z paskiem żadnych problemów, więc po co było wymieniać? <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Tutaj niewiele się ryzykuje. Jeśli pasek jest cały i sprawnie przekazuje obroty na alternator, bez żadnych pisków itp., to co się może stać? Jedynie może się zerwać (np. ze starości). Na to jestem jednak przygotowany - wożę zapasowy pod tylną kanapą, wymiana trwa kilka minut. Co innego, gdyby np. pasek piszczał po jakimś czasie; wtedy na pewno bym się nim bardziej zainteresował i pewnie wymienił. Powtarzam jednak, przez te 111 kkm nie stwarzał żadnych problemów, a wymieniłem go jakoś tak przy okazji innych robót - bardziej z przyzwoitości (lata pracy i niewielkie pęknięcia), niż z rzeczywistej potrzeby.
Inaczej sprawy się mają z innymi częściami - np. ze świecami. "Na oko" mogą być jeszcze dobre, jednak kiepsko działają... Albo z filtrami... Albo z paskiem rozrządu... Takie elementy warto IMO wymieniać po wyznaczonym czasie lub przebiegu. Ale pasek klinowy? Wg mnie brak ryzyka uszkodzenia auta i wysoka trwałość w przypadku pracy w silniku Tico powodują, że można sobie lżej podejść do kwestii jego wymiany.
Czyli: to nie sprawa kosztów, jak sugerujesz, spowodowała opóźnienie w zmianie paska na nowy. Mogę sobie na to pozwolić jako (się chwalę <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> ) w pewien sposób doświadczony kierowca i mechanik-amator, bo wiem, jakie są skutki awarii paska - czyli w praktyce żadne oprócz konieczności natychmiastowej wymiany. Oczywiście jeśli ktoś ma mało wiedzy i doświadczenia motoryzacyjnego, serwisuje auto u mechanika i nie umie nic "podłubać", może zlecać wymianę wg tabeli. Nie będę zniechęcał, wręcz mogę polecić taki sposób postępowania. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
Czyli: to nie sprawa kosztów, jak sugerujesz, spowodowała opóźnienie w zmianie paska na nowy. Mogę sobie na to
pozwolić jako (się chwalę ) w pewien sposób doświadczony kierowca i mechanik-amator, bo wiem, jakie są skutki
awarii paska - czyli w praktyce żadne oprócz konieczności natychmiastowej wymiany....Niedawno miałem awarię łożyska alternatora w Astrze, tzn. zapiekło się i łożysko obracało się w swoim gnieździe.
Ponieważ gniazdo było plastikowe i nie tak łatwo dostępne (zgrzało się trochę), dlatego natychmiast po usłyszeniu dziwnych odgłosów podczas jazdy zatrzymałem się i nożem odciąłem pasek napędzający alternator.
Tak jeździłem dwa dni, a muszę dodać, że same świece żarowe pobierają ok. 100A podczas grzania.Tak więc wymiana paska nie musi być natychmiastowa i spokojnie można jeszcze trochę pojeździć w poszukiwaniu nowego paska do sklepu. Oczywiście trzeba pamiętać o oszczędzaniu energii i wyłączyć wszystkie zbędne odbiorniki energii elektrycznej.
-
Tak więc wymiana paska nie musi być natychmiastowa i spokojnie można jeszcze trochę pojeździć w poszukiwaniu nowego paska do sklepu. Oczywiście trzeba pamiętać o oszczędzaniu energii i wyłączyć
wszystkie zbędne odbiorniki energii elektrycznej.A ja jeszcze dodam, że Tico ma gaźnik, a nie wtrysk, dzięki czemu naprawdę można na spokojnie dojechać do domu.. nawet przez pół Polski w razie potrzeby <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Tak więc wymiana paska nie musi być natychmiastowa i spokojnie można jeszcze
trochę pojeździć w poszukiwaniu nowego paska do sklepu. Oczywiście
trzeba pamiętać o oszczędzaniu energii i wyłączyć wszystkie zbędne
odbiorniki energii elektrycznej.Oczywiście <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> .
Niedawno wspominałem gdzieś o moim problemie z regulatorem napięcia w samarze... Wiązało się to z brakiem ładowania (podobnie jak przy zerwaniu paska). Przejechałem 60 km "na akumulatorze" do wymiany tegoż regulatora i nie było kłopotu; auto dałoby radę jeszcze dalej pojechać. Tak więc owa moja "natychmiastowa wymiana" nie musi oznaczać "tu i teraz", o ile nie jedzie się w kilkusetkilometrową trasę. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
A ja jeszcze dodam, że Tico ma gaźnik, a nie wtrysk, dzięki czemu naprawdę
można na spokojnie dojechać do domu.. nawet przez pół Polski w razie
potrzebyOtóż to - niech żyje prostota rozwiązań! <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Zgadzam się również w całej rozciągłości (nie chciałem cytować całego wątku).
Moje obserwacje dot. trwałości elementów ticacza są dokładnie takie same (z wyj. paska ;))Pozdrawiam