Tico na gazie gaśnie na wolnych obrotach
-
Teraz jestem w kropce bo jutro się muszę jakoś przedostać do mechanika z jednego końca
Łodzi na drugi co przy gasnącym aucie będzie koszmarem... ale holować to go chyba sensu nie
ma .Przy większych usterkach się auta nie holuje <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Dasz radę <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> a kierowcy za Tobą co najwyżej sobie poczekają aż ponownie odpalisz auto <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />Nie miała baba kłopotu to sobie autko kupiła .
Poczekaj aż autko zrobisz, wtedy będziesz go zachwalać a obecną usterkę będziesz już tylko wspominać z uśmiechem na ustach <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Poczekaj aż autko zrobisz, wtedy będziesz go zachwalać a obecną usterkę będziesz już tylko
wspominać z uśmiechem na ustachI pęczkiem gotówki w portfelu <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Dobrze że jak gaśnie to odpala szybciutko i bezproblemowo <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Wybrałam w miarę spokojną, mniej obleganą choć okrężną trasę co by zbytnio nie sprawdzać cierpliwości łódzkich kierowców <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Auto odprowadzam już jutro bo mechanik chce nad nim popracować od rana w piątek <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. To daje perspektywę na usunięcie choć częściowo problemu bez konieczności wielokrotnego jeżdżenia niesprawnym autem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
Nastawiam się oczywiście na jeszcze jedną wizytę u gazownika ale napewno nie u dzisiejszego <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Ten fachman odstraszył mnie swoją wąską specjalnością i tekścikiem po zreferowaniu przez moją osobę problemu: ale co ja mam tu pani zrobić?! Aż mi się chciało odpowiedzieć: nie wiem <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> jestem farmaceutą nie mechanikiem gazownikiem <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />...
Reasumując mam nadzieję wkrótce będę się cieszyć moim Ticusiem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Będę pisać co i jak z moim autkiem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
-
Reasumując mam nadzieję wkrótce będę się cieszyć moim Ticusiem . Będę pisać
co i jak z moim autkiem .Pisz śmiało! <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Wracając do tematu: po czym wnosisz, że termostat nie działa (vide Twój pierwszy post)? Wydaje mi się, że pisząc o termostacie masz na myśli tylko to gaśnięcie <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />, zaś termostatem nazywa sie obiegowo element układu chłodzenia, który odpowiada za szybkie nagrzewanie się silnika (tzn. wstrzymuje obieg cieczy chłodzącej, gdy motor jest zimny, przez co - niechłodzony - "łapie" dość szybko temperaturę, a gdy jest już ciepły po paru minutach, termostat otwiera się i umożliwia normalny obieg chłodziwa - bo wtedy jest to już potrzebne). Tak więc jeżeli termostat jest uszkodzony, silnik potrzebuje dużo czasu, aby osiągnąć właściwą temperaturę pracy (ok. 80 st. C), bo termostat ciągle jest otwarty i motor jest niepotrzebnie chłodzony w początkowej fazie swojej pracy... No, czasem usterka termostatu polega na jego całkowitym zamknięciu - wtedy z kolei można zatrzeć silnik (brak chłodzenia, zbyt wysoka temperatura).
Samo uszkodzenie termostatu raczej nie ma wpływu na gaśnięcie silnika. O odpowiednie obroty dba termoelement w gaźniku, który wymusza wyższe obroty silnka, gdy jest on jeszcze zimny (termoelement bada temperaturę płynu chłodzącego i "zadaje" odpowiedni poziom obrotów na biegu jałowym).
Ergo: możliwe, że mylisz te dwa elementy (obydwa z przedrostkiem "termo-" <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ). To tak gwoli ścisłości, ku Twojej wiedzy. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> .Jak długo trzeba czekać, aby po uruchomienia silnika strzałka na wskaźniku temperatury podniosła się ok. 5-7 mm od lewej grubszej kreseczki (początek tej śmiesznej skali) i ustabilizowała się na tym poziomie? Jeśli nie wiesz, spróbuj zmierzyć czas - najlepiej podczas jazdy; "odpalisz" silnik i po prostu pojedź, zerkając na zegarek i wskaźnik (ale uważaj przede wszystkim na drogę! <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> ).
I drugie pytanie: czy silnik zaraz po uruchomieniu wyczuwalnie wchodzi na wyższe obroty, zaś wraz z rozgrzewaniem się silnika obroty te maleją? Mowa oczywiście o obrotach bez dodawania gazu. -
Mój tikus gaśnie na gazie jak zatankuje lipny gaz, wczoraj taki zatankowalem ze jak przelaczylem na gaz to jechal, ale jak wylaczylem silnik to juz nie odpalil. przełączylem na beznzyne i zatankowałem znowu ghaz ale na innej stacji i teraz jakoś jeździ ale mieszanka jest nie najlepsza bo nawet obroty na biegu jalowym spadly
-
Odstawiłam właśnie autko i na razie jestem pełna optymizmu <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Mechanik na razie nic nie zdiagnozował ale stwierdził że oglądnie parownik bo patrząc wizualnie może być już w kiepskim stanie <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />. Jedyne co mu się od razu nie podobało to układ wydechowy bo Ticuś za głośno chodzi i "pierdzi" <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Jutro sobie wszystko poogląda, co trzeba rozbierze i koło południa mogę się spodziewać telefonu z diagnozą <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
Co do termostatu to tak rzuciłam hasło bo mi się wykluła gdzieś myśl że to może mieć jakieś choćby małe znaczenie. Nie sprawdziłam jeszcze tej wskazówki ale Tato mówił że jakoś nie tak jest z nią (nie wiem czy za wolno czy za szybko wędruje) sprawdzę to po odbiorze Ticusia <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. No chyba że mnie mechanik ubiegnie i sam mnie oświeci co jest nie tak z tym termostatem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Obroty po odpaleniu ma zawsze wysokie a potem mu spadają, na benzynie najbardziej i stąd u mojego Taty pomysł by mu je trochę podregulować co też zrobił <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
Zobaczę co jutro orzeknie mechanik i zdam relację <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Może komuś się opis mojego przypadku przyda <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
-
Nie pisałam bo musiałam przetrawić diagnozę <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />... Mechanik orzekł że samo gaśnięcie to efekt gorszego gazu (faktycznie tego dnia rano tankowałam na innej stacji gaz). Ale zaskoczył mnie bo stwierdził że silnik w moim Tico jest w stanie agonalnym ;(. Pomierzył ciśnienie w cylindrach i wyszło mu że środkowy ma 60% ubytku... Nie umie jednak mi wyjaśnić dlaczego przy tym nie ma żadnych objawów typu zużywanie oleju, strzelanie na gazie, kopcenie, wycieki z rury wydechowej, gorsze zbieranie się auta... Mało tego jak mu powiedziałam że miałam jakiś czas temu przygodę z kabelkami zasilania mianowicie jeden mi spadł to z kilometr przejechałam na dwóch cylindrach w tym jeden z nich to ten w 40%sprawny to już nie wiedział co ma powiedzieć.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć jak ocenić tę diagnozę i co dalej począć z Ticusiem... Narazie śmiga aż miło <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> nie gaśnie mi, ładnie odpala. Ale jak to mała tykająca bomba jest i za chwilę mi się gdzieś rozkraczy ;(.
Miał ktoś podobny problem??? -
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć jak ocenić tę diagnozę i co dalej
począć z Ticusiem... Narazie śmiga aż miło nie gaśnie mi, ładnie
odpala. Ale jak to mała tykająca bomba jest i za chwilę mi się gdzieś
rozkraczy ;(.
Miał ktoś podobny problem???Wiesz: różnie to bywa ze świeżo kupowanymi autami.
Ja tam na razie nie przejmowałbym się - trzeba jeździć, skoro wszystko w porządku. Na zmartwienia zawsze będziesz miała czas, jeśli już coś się zepsuje (co też wcale pewne nie jest).
Zresztą z tymi diagnozami to jest tak, jak z Twoim ostatnim problemem: może to, może tamto, a może w ogóle siamto... a to kiepskiej jakości gaz, jak piszesz. <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Tak więc nie martw się, uszy do góry! <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Jeździć trzeba i tyle. -
Wiesz: różnie to bywa ze świeżo kupowanymi autami.
Ja tam na razie nie przejmowałbym się - trzeba jeździć, skoro wszystko w porządku. Na
zmartwienia zawsze będziesz miała czas, jeśli już coś się zepsuje (co też wcale pewne nie
jest).
Zresztą z tymi diagnozami to jest tak, jak z Twoim ostatnim problemem: może to, może tamto, a
może w ogóle siamto... a to kiepskiej jakości gaz, jak piszesz.
Tak więc nie martw się, uszy do góry! Jeździć trzeba i tyle.Dobrze pisze leo, nie ma co na siłę szukać problemów, w każdym aucie, tym bardziej używanym można coś znaleść, ja gdybym przy swoim tikaczu miał wszystko naprawiać by był w stanie idealnym to bym dostał załamania <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Co do gaśnięcia to stawiam na parownik, ja mam podobne objawy, zaczęło się od skaczących wolnych, gaśnięcia przy ostrzejszych zakrętach, teraz jak mocniej przygazuję i stanę na światłach to też obroty falują i ciężko mu się pozbierać. Trzeba mieć na uwadze że jednak na gazie tym bardziej teraz sporo można zaoszczędzić więc raz na jakiś czas parowniczek za 200 zł na allegro można zamówić, w moim przypadku i tak zwróci się po max kilku miesiącach.
Co do opinii mechaników, są różni jedni się znają inni nie lub chcą kasę wysępić, tak naprawdę tylko kierowca zna swe autko, a i pomoc znawców na forum nie oceniona, podejrzewam że nie jeden mechanik by sie schował <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
Dobrze pisze leo, nie ma co na siłę szukać problemów, w każdym aucie, tym bardziej używanym
można coś znaleść, ja gdybym przy swoim tikaczu miał wszystko naprawiać by był w stanie
idealnym to bym dostał załamaniaTo fakt <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> od tygodnia nie miałam kłopotów z Tico <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Dziś coś przystrajkował i zgasł na gazie... Nie chciał znów odpalić więc go zmordowałam i uruchomiłam za n-tym razem ale już na benzynce. Może to dlatego że w butli miałam już 3-4literki gazu tylko a dziś w Łodzi leje jak nie wiem <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />. Jak to mawia mój Tato auto też miewa swoje humorki i gorsze dni <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />.
Co do opinii mechaników, są różni jedni się znają inni nie lub chcą kasę wysępić, tak naprawdę
tylko kierowca zna swe autko, a i pomoc znawców na forum nie oceniona, podejrzewam że nie
jeden mechanik by sie schowałTo forum jest nieocenioną skarbnicą wiedzy, jest tu chyba całe studium przypadków <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Znawcy na forum mogą spokojnie konkurować z nie jednym mechanikiem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
Co do parownika to pierwszej młodości nie jest ale jeszcze reaguje prawidłowo <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />, "mazut" z niego zlany i jak na razie było ok <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Ale już się rozglądam na allegro za nowym bo temu emerytura się zbliża <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />.
-
no i ja miałem ostatnio problemy z gazem, u siebie podejrzewam jednak zapchany filtr gazu ze względu na to że wyjezdziłem całą butle a podejrzewam że na samym jej dnie mogły jakieś syfy się znajdować, zawsze tankowałem wcześniej gdy nie była do końca pusta i problemów nie było
-
Nie chciał znów odpalić więc go zmordowałam i uruchomiłam za n-tym razem ale już na
benzynce. Może to dlatego że w butli miałam już 3-4literki gazu tylko a dziś w Łodzi lejeMysle, że powinnaś sprawdzić kopułkę rozdzielacza zapłonu (a konkretniej usunąć z jej wnętrza wilgoć). Przed rokiem jesienią miałem prawie identyczny problem: zimny silnik zapalał, po zgaszeniu już nie chciał zapalić na gazie tylko na benzynie (często konczyło się uruchamianiem z pomocą przewodów rozruchowych). A wszystko zaczęło się lekkim szarpaniem silnika przy przyspieszaniu, przy wyższych obrotach szarpanie ustepowało(najśmieszniejsze że było to po pierwszym zatankowaniu gazu na stacji w Auchan- też myślałem że zły gaz- nie miało to jednak najmniejszego znaczenia gdyż tego dnia była też ulewa i to było przyczyną).
Po chyba ok 2-3 miesiącach albo dłużej (wymieniłem w tym czasie przewody zapłonowe i świece- nawet wydawało się że pomogło <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> ), najprawdopodobniej po lekturze forum, wyczyściłem kopułkę (dokładniej wytarłem z wilgoci) i wszystkie powyższe problemy ustąpiły i do dziś jest dobrze.
Nie jest to czynność skomplikowana: trzeba odłaczyć przewody zapłonowe i odkręcić 2 małe śruby.Myślę że przyczyną dostania się wilgoci do kopułki było jej wcześniejsze (ok 1 rok przed awarią) odkręcenie celem wymiany jej i palca rozdzielacza (problem który do prowadził do wymiany nie został rozwiązany do dzisiaj-tico przejechało z nim już ponad 40 tys. km). Wcześniej przez około 10 lat nie było żadnych problemów (faktem jest ze samochód przez ten czas był garażowany a później już nie...)
-
Nie było mnie trochę na forum bo udałam się na urlopik <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Ticuś zawiózł mnie z Łodzi w Pieniny i to pod samą granicę ze Słowacją <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. A potem odstawił do Łodzi <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Przejechałam ponad 700km i wszystko jest ok <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Dzięki trasie jaką obrałam zauważyłam kiedy gaśnie bo niestety bez tego się nie obyło <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />. Ale autko dzielnie zniosło te wszystkie górki . Po powrocie do Łodzi ruszyłam jeszcze do Płocka i tam mój tato pogrzebał jeszcze w instalacji gazowej... co się okazało o filtrze zapomniał więc jak go wyjęliśmy to się sypało z niego gęsto <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> a więc już jest jedna przyczyna gaśnięcia <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />. Druga sprawa wyszła przy podjazdach pod górkę... trza było redukować bieg i piłować na wysokich obrotach (aż mnie serducho bolało jak buczał) po takiej górce hamowanie kończyło się zgaśnięciem tak jakby się autko zalało. Tata oglądnął parownik i się okazało że element opowiadający za pracę membrany był zapieczony i w ogóle nie chodził... Bo teorię z kiepskim stanem silnika to już sobie między bajki wetknęłam. Podczas dłubania w aucie mój tato szałaput zapomniał założyć filtr ale autko mu nie gasło, otworzył wlew oleju i gdyby silnik był słaby to podobno by zgasł (brat taty jest mechanikiem więc chyba stąd takie teorie). Na razie jeżdżę i cieszę się Ticusiem bo chodzi bez zarzutu . Czekam na zestaw do regenaracji parownika, wymienię kable zapłonowe bo jeden coś zaczyna przebijać i tyle <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.