Rozmowa na luzie
-
To w takim razie zacznę.: Czy boicie się jeździć waszymi samochodami w obawie o kolizję lub
wypadek?Na trasie, owszem, jadę ze świadomością, że mam nieduże szanse przy zderzeniu z prędkościami podróżnymi. Trochę hamuje to moją "fantazję".
W mieście raczej się nie stresuję, choć muszę przyznać, że niebezpieczne manewry innych wykonywane w moim bezpośrednim sąsiedztwie są znacznie bardziej denerwujące, gdy jadę Tico, niż gdy przemieszczam się większym samochodem. Prosta sprawa - zdaję sobie sprawę, że następstwa ich manewrów mogą mieć dla mnie poważniejsze skutki, gdy jadę małym autem.
Ale moim zdaniem nie warto popadać w przesadę. Wielokrotnie słyszałem opinie w stylu: "Tico jest samochodem dla samobójców, jeśli chcesz żyć, jeździj czym innym". Weźmy przykład motocyklistów - u nich z bezpieczeństwem biernym jest nieporównywalnie gorzej niż w Tico, a przecież w większości przypadków jeżdżą motocyklami dla przyjemności, a nie ze względu na ekonomikę (jak my jeżdżąc Tico). Motocyklistom ludzie się nie dziwią, a wielu nawet zazdrości, a kierowcom Tico gro ludzi prawi morały o bezpieczeństwie.
Jest jeszcze ciekawy temat testów bezpieczeństwa Tico. Wielokrotnie się słyszy bądź czyta, jak dziennikarze mówią lub piszą o tym, że Tico w takowych wypada bardzo słabo. Tylko gdzie oni znaleźli wyniki tych testów...
-
W każdym samochodzie można się zabić.
Ja sie nie boje jeździć, lecz jestem swiadom skutków bliskiego kontaktu z innym autem.
-
Jadąc kiedyś obwodnicą mojego miasta nagle z lasu wyskoczył pies razy doberman. Miałem na liczniku 40 km/h , bo zbliżałem się do ostrego zakrętu. Pies został centralnie trafiony przodem . Do wymiany był zderzak . maska , chłodnica .
Drugi przypadek - stojąc przed przejściem dla pieszych uderzył mnie maluch. Do wymiany tylny zderzak i lampa . Raczej nigdy nie bałem się nim jeździć. Po prostu człowiek o tym nie myśli . -
Jeśli o mnie chodzi to nie boję się jeździć tiktakiem. Gdybym się bał to bym nim nie jeździł. Nigdy nie brałem udziału w żadnej stłuczce czy wypadku więc nie mam jeszcze tej świadomości co do tego jak składa się tico podczas wypadku. Wiem że jest to małe i lekkie autko, więc uderzenia w cokolwiek na pewno wyrządzi mu większe szkody niż samochodom o większej wadze. Widziałem wiele zdjęć z uszkodzonymi tico i niektóre były na prawdę drastyczne, ale nie było przy nich informacji na temat prędkości z jaką się poruszały zaraz przed uderzeniem. Dość często na autostradzie jadę tico z prędkościami powyżej 110km/h i nie boję się tego. Jestem wtedy skoncentrowany na prowadzeniu samochodu i uważam że to bezpieczniejsze niż jazda z prędkością 90km/h bo przy takiej prędkości to człowiek zasypia za kółkiem. Dla mnie prędkość 110-130km/h w tico to taka sama prędkość co w innym samochodzie. Gdyby przy takiej prędkości zdarzył się wypadek to nieważne czym bym nie jechał, pewnie bym z tego nie wyszedł.
Odkąd jeżdżą samochodami zawsze mam obawy przed bocznym uderzeniem. -
No w sumie zawsze trochę strachu jest ale to wszystko zależy od kierowcy i prędkości. Ja jak jeżdżę to przeważnie do 100km/h. Sporadycznie jadę szybciej. Po prostu przy prędkości powyżej 100 to już wszytko lata i chrobocze a ja nie lubie takiego hałasu, który jest męczący. Osobiście uważam że prędkość powyżej 110 km/h to jak dla Tico spory wysiłek. A ja nie lubię go przemęczać. Dlatego jadąc 80-100 jest jak najbardziej okej. Wolniej też jest nie dobrze bo wszyscy zaraz wyprzedzają a to już dodatkowe niebezpieczeństwo. Tak czy siak jak każdym samochodem trzeba mieć oczy wszędzie i myśleć podczas jazdy. Tym bardziej jak się jeździ "miękkim" samochodem. Jedno jest pewne rutyna zabija - dobrze że nie muszę jeździć codziennie bo kto wie... co by było jakbym wpadł w rutynę.
-
Jedno jest pewne rutyna zabija - dobrze że nie muszę jeździć codziennie bo kto wie... co by było jakbym wpadł w
rutynę.Nie sądzę, aby codzienna jazda była równoważna rutynie, ja bym to nazwał nabieraniem doświadczenia <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Czy boicie się jeździć waszymi samochodami w obawie o kolizję lub wypadek?
Nie boję się jeździć tico i nie obawiam się o kolizję lub wypadek, choć mam świadomość co może stać się z tico podczas wypadku.Ale nawet dużym samochodem można mieć też wypadek ze skutkiem śmiertelnym. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Wiesz co mawiają ze i w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie.
Parę wypadków i kolizji zaliczyłem - moze nie obecnymi autami ale zawsze.
Znam takie przypadki ze goście po drobnych kolizjach za kierownice juz nie wsiadali albo po bardzo długim czasie.
Co do bezpieczeństwa ty możesz jechać ostrożnie z bardzo wielkim marginesem bezpieczeństwa dla innych kierowców ale znajdzie sie jeden i ............ -
To w takim razie zacznę.: Czy boicie się jeździć waszymi samochodami w obawie o kolizję lub
wypadek?
Nie - wystarczy trochę rozsądku, żeby uniknąć wielu groźnych sytuacji.
W Tico można przejeździć naprawdę długo bez wypadku, jeśli tylko ma się świadomość, że bezpieczeństwo zależy głównie od myślenia kierowcy. Natomiast gorzej może być po przesiadce do większego samochodu - nie raz ludzie oszukują się złudnym poczuciem bezpieczeństwa, na zasadzie "mam poduszki, ABS, ESP, mogę wciskać gaz do dechy, nie to, co w tym pudełku".
Mam wrażenie, że znaczna część kierowców samochodów służbowych szaleje właśnie nie dlatego, że się spieszą - głównym powodem jest przesiadka do pozornie bezpieczniejszego samochodu, niż prywatny. -
Mam wrażenie, że znaczna część kierowców samochodów
służbowych szaleje właśnie nie dlatego, że się
spieszą - głównym powodem jest przesiadka do
pozornie bezpieczniejszego samochodu, niż prywatny.A mnie się wydaje, że oni po prostu wychodzą z założenia, że to nie ich samochód i nie oni będą płacić za jego ewentualne naprawy, dlatego pozwalają sobie na szybką jazdę i nie dbają o te pojazdy. Kwestia poczucia bezpieczeństwa wydaje mi się drugorzędna w tym przypadku. Ponieważ widziałem "szaleńców" w różnych służbowych samochodach - również w tico.
-
Po pierwsze to się przywitam i ukłonie;-)
Akurat tak się składa, ze miałem tą nieprzyjemność mieć wypadek tico.
Niecałe 2 lata temu jadąc przez most siekierkowski jakąś stówkę zostałem dosłownie lekko puknięty przez tira. Jechałem środkowym pasem a owy tir lewym, przez pewien czas jechaliśmy obok siebie, prawdopodobnie byłem cały czas w jego martwym polu bo nagle zaczął zmieniać pas dosłownie wjeżdżając na mnie (spychając) Stuknął mnie w tylne lewe dżwi , obróciło mnie lewą stroną pod tira (tir przez parę sekund pchał mnie swoim zderzakiem) Następnie chyba dał ostro po cheblach, moje tico zaczeło się znowu obracać w lewą stronę i koniec konców wpadłem tylnym prawym rogiem na lewą barjerkę. (rozdzielającą oba pasy) Chyba najbardziej krytyczny punk owego zdarzenia to kiedy leciałem bokiem na barjerką (prawdopodobnie jeszcze wtedy prędkość była dosyć spora bo miałem wrażenie, że z samochodu i ze mnie niewiele zostanie??). Pamiętam dosłownie jęczące opony i spore uderzenie. Po odbiciu się od barjerki samochód jechał jeszcze ze 200 metrów tyłem ocierając się prawą stroną (nawet iskry leciały) Szczęście w nieszczęściu wyszedłem z tego absolutnie bez szwanku (tylko kciuki mnie bolały 2 dni od tego trzymania się kierownicy) Samochód wyglądał całkiem całkiem jak na taką przygodę. Oczywiście porysowany z lewej i prawej oraz sprasowany tylny prawy róg na jakieś 30 cm widać, tylne prawe koło zapadło się pod samochód (chyba od krawężnika) popękały tylnia i prawa tylnia szyba ,zapadła się podłoga w bagażniku ale fotel i pasy spisały się bardzo dobrze (nic w środku się nie połamało) Samochodzik miał lpg i co ciekawe 20 minut po zdarzeniu normalnie odpalił i zjechałem na zatoczkę (wlokąc dosłownie tylnie koła)
Po tym wypadku (a właściwie fachowo nazywając kolizji) nie maiłem oporów przed prowadzeniem samochodu, jeszcze tego samego dnia jeździłem ojca samochodem.Szkoda była likwidowana z oc sprawcy, dostałem nawet nie takie złe odszkodowanie a wrak sprzedałem firmie złomującej pojazdy????????????? No właśnie czy owy na pewno, wrak wylicytowała na aukcji w pzu pewna firma z radomia, ale 2 tygodnie potem idąc sobie na giełdze w słomczynie chyba tylko z sentymentu (bo już kupiłem inny samochód fata grata) oglądałem ticusie. Patrzę o jaki łady fioletowe tico i wygląda jak nowe ??? z ciekawości pytam czy bezwypadkowe i takie tam ??? Sprzedający odpowiada ależ oczywiście, ale jakoś dziwnie przypominał mi mój samochód, zerkam na gaśnice a tu oploska podkradziona od ojca!! Wychodzę z samochodu zerkam na tablicę a tam jeszcze moja rejestracja!!!!! Kolesiowi taką lipę zrobiłem, takie przedstawienie , że dobrze mnie zapamiętał. Chodziłem dokoła samochodu i mówiłem a tu był walnięty i tam a ludzie patrzyli ze zdziwieniem a ja no ładnie pan tu ludzi oszukujesz, prawdopodobnie był to jakiś blacharz domownik, który wyklepał auto i pchnoł na rynek (ale cfok wcześniej zarzekał się , ze bezwypadkowy) Tak naprawdę po dokładnym obejrzeniu auta widać, że miał dzwona, nawet na oponach zostały szramy?????
No na ładną mine ktoś wdepnął jak kupił ten samochód??Sam samochodzik wspominam z sentymentem przez 2 lata zrobiłem nim 60 tyś w tym 40 na lpg i prucz tylnego łożyska nic się nie zepsuło?? (poza przegubem, który zresztą sam uszkodziłem) Miał już 108 tyś i nic nie ruszałem ani amorków, ani opon tych koreańskich dosłownie nic ?? prawie jak japoniec. Tylko filtry olej i pasek przy 90 tyś. Ba nawet nie maił grama rdzy mimo już 9 lat. Teraz znowu będę zmieniał samochód (bo tego grata fiata nieznoszę sypie się jak ....) i chyba będzie to jakiś lanosik lub nubirka z końca produkcji, bo z perspektywy czasu i przyzwyczajenia tico taki malutki więc już nie wchodzi w grę.
Ps szukajć używanego samochodu zawsze teraz noszę miernik lakieru(kupiony właśnie 2 lata temu na allegro), coprawda magnetyczny ale sprawdza się znakomicie i wychwytuje każde malowanie, niby nie każdy samochód malowany maił dzwona ale zawsze warto dmuchać na zimne jest tyle samochodów, ze powybrzydzać warto;-)Pozdrawiam wszystkich tico maniaków
-
Przed zakupem TICO, bardzo mnie zniechęcały do niego wszelkie komentarze, krążące w sieci na temat jego bezpieczeństwa.
Mimo tych obaw, kupiłem, jeżdżę i jestem bardzo zadowolony.
Miałem jedną niegroźną stłuczkę, właściwie nie można nazwać tego stłuczką bo nic się nie potłukło.
Wjechałem w tył w SUBARU LEGACY. Prędkość uderzenia była niewielka, mokra (tylko w tym jednym miejscu w mieście - to mnie zgubiło) nawierzchnia, za późno zobaczyłem, że samochód poprzedzający się zatrzymał i BUCH. Żeby zobrazować siłę uderzenia, dodam, że jakbym miał jeszcze ze 40 centymetrów miejsca, to bym wyhamował do zera bez uderzenia. W SUBARU kompletnie nic, nawet ryski. Dzięki temu rozstaliśmy się z poszkodowanym po przyjacielskim uścisku ręki. Te zerowe obrażenia SUBARU właśnie powstały dzięki miękkiej konstrukcji TIKUSIA. Przejęło całość na siebie. Musiałem tylko belkę wzmacniającą, zderzaka przedniego naciągnąć z powrotem (około 2 cm do przodu) na swoje miejsce i nic nie widać.Przy większej prędkości mam nadzieję, że nie będę musiał nigdy sprawdzać.
Dodam, że to mnie nauczyło zachowywania większej odległości od poprzedzających pojazdów.
Dalej, nim jeżdżę i będę jeździł bez żadnych obaw. Zginąć można idąc chodnikiem.
-
Żaden samochód nie jest bezpieczny czego dowodem jest wypadek Zientarskiego.
-
Żaden samochód nie jest bezpieczny czego dowodem jest wypadek Zientarskiego.
No tak, ale zauważ że jechał on około 200 km/h. Tico nigdy nie rozpędzi się do takiej prędkości, po pierwsze moc silnika na to nie pozwala a po drugie ani z Ciebie ani z Tico nic już nie zostanie. <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
-
Żaden samochód nie jest bezpieczny a co do tikusia to trzeba ostrożnie jeździć i pamiętać szczególnie w zimie i podczas deszczu że owy nasz pojazd słabo hamuje. <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />
-
Żaden samochód nie jest bezpieczny, trzeba ostrożnie jeździć i pamiętać
szczególnie w zimie i podczas deszczu że owy nasz pojazd słabo hamuje.No tak, ale jak nie my uważamy to ktoś i taka to robota...
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> -
Po pierwsze to się przywitam i ukłonie;-)
Akurat tak się składa, ze miałem tą nieprzyjemność mieć wypadek tico.Witam również kolegę <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Współczuję wypadku. I moje pytanie ile dostałeś odszkodowania?
No ale widzę że jak na lekkie uderzenie Tira i niezbyt przyjemne walnięcie w barierkę i niż poważniejszego...zależy od okoliczności i kąta uderzenia.Ale jesteś cały i to jest ważne <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Nie życzę podobnych przeżyć. -
Przed zakupem TICO, bardzo mnie zniechęcały do niego wszelkie komentarze, krążące w sieci na
temat jego bezpieczeństwa.
Mimo tych obaw, kupiłem, jeżdżę i jestem bardzo zadowolony. .......
Te zerowe obrażenia DODGE-a właśnie powstały dzięki miękkiej konstrukcji
TIKUSIA. Przejęło całość na siebie.
No właśnie to jest wnerwiające;/ bo dla innych samochodów Tico jest zerowym zagrożeniem , lecz te inne samochody dla nas są ogromnym zagrożeniem.Musiałem tylko belkę wzmacniającą, zderzaka przedniego
naciągnąć z powrotem (około 2 cm do przodu) na swoje miejsce i nic nie widać.
Faktycznie nie za mocno puknąłeś.
Zginąć można idąc chodnikiem.
Zgadzam się. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Nie - wystarczy trochę rozsądku, żeby uniknąć wielu groźnych sytuacji.
W wielu przypadkach tak.Natomiast gorzej może być po przesiadce
do większego samochodu - nie raz ludzie oszukują się złudnym poczuciem bezpieczeństwa, na
zasadzie "mam poduszki, ABS, ESP, mogę wciskać gaz do dechy, nie to, co w tym pudełku".Tak, zgadzam się i później są tego skutki... jednak żadne systemy nie dadzą pewnego bezpieczeństwa co najwyżej mogą je zwiększyć w mniejszym lub większym stopniu.Powiem szczerze, że nie chciałbym mieć samochodu z poduszką powietrzną.
Mam wrażenie, że znaczna część kierowców samochodów służbowych szaleje właśnie nie dlatego, że
się spieszą - głównym powodem jest przesiadka do pozornie bezpieczniejszego samochodu, niż
prywatny.Ale nie zwalnia ich to z odpowiedzialności. Tacy ludzie są nieodpowiedzialni i nie powinni posiadać prawa jazdy.Tym bardziej że nasze drogi nie nadają się do szaleństw. <img src="/images/graemlins/mad.gif" alt="" />
-
A mnie się wydaje, że oni po prostu wychodzą z założenia, że to nie ich samochód i nie oni będą
płacić za jego ewentualne naprawy.To też, ale nasz kolega poprzednik ma również rację.