Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
Ci z was preferujacy eco / jazda na luzie ...
Przyjdzie taki czas ze przesiądziecie sie na samochody wyposażone we wspomaganie ukladu kierowniczego
takimi samochodami NIE jezdzimy na luzie gdyz w razie unieruchomienia silnika krecenie kierownica staje sie bardzo trudne / moze to byc nawet przyczyna wypadku !Napisalem to bo moze ktos niewie , a moze to uratowac ludzkie istnienie , moze nawet bardziej niz jazda na swiatlach w dzien
serdecznie pozdrawiam -
Ci z was preferujacy eco / jazda na luzie ...
Przyjdzie taki czas ze przesiądziecie sie na samochody wyposażone we wspomaganie ukladu
kierowniczego
takimi samochodami NIE jezdzimy na luzie gdyz w razie unieruchomienia silnika krecenie
kierownica staje sie bardzo trudne / moze to byc nawet przyczyna wypadku !
Napisalem to bo moze ktos niewie , a moze to uratowac ludzkie istnienie , moze nawet bardziej
niz jazda na swiatlach w dzien
serdecznie pozdrawiamTo jest fakt <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Mi się tak kiedyś przydażyło, że nawet nie zauważyłem jak mi podczas jazdy zgasł silnik(miałem włączone radio) i dobrze, że nie musiałem wtedy wykonać rzadnego gwałtownego manewru. Mając pewność, że mam wspomaganie mógłbym się za to zabrać jedną ręką i wtedy nie byłoby za ciekawie. -
Panowie na boga nie jeździjcie na luzie.
Dodam jeszcze cos od siebie. Kiedy bylem jeszcze piekny i mlody <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> mialem praktyke w MPK. Kierowcy za oszczednosci w paliwie maja wymierne korzysci, wiec jezeli tylko moga to jezdza na luzie - ekonomia. Niestety "troszke" zle wplywa to na silnik, na niskich obrotach jest male cisnienie oleju - silniki sa niedosmarowane. Autobusy o ktorych mowie to stare poczciwe jelczusie PR 110/120. Te jezdzone na luzie (manualna skrzynia) remot generalny ok 80 tys km; te z automatem, czyli dosc wysokie obroty, wieksze spalanie - remont po ok 120 tys km. Roznica znaczna. Czy warto byc "luzakiem", kazdy sam sobie musi na to pytaie odpowiedziec.
Jezeli chodzi o ekonomike to moje stare autko (ukrainska Tavria) mial "ekonomizer". Urzadzonko dzialo w taki sposob, ze powyzej 1700 obr/min wylaczalo elektrozawor od dyszy wolnych obrotow. Mysle ze zaawansowany gaznik w Tico tez ma cos podobnego, zreszta latwo to sprawdzic - miernik w dlon <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Jak bede mial chwilke ...Pozdr
-
Dodam jeszcze cos od siebie. Kiedy bylem jeszcze piekny i mlody mialem praktyke w MPK.
Kierowcy za oszczednosci w paliwie maja wymierne korzysci, wiec jezeli tylko moga to jezdza
na luzie - ekonomia. Niestety "troszke" zle wplywa to na silnik, na niskich obrotach jest
male cisnienie oleju - silniki sa niedosmarowane. Autobusy o ktorych mowie to stare
poczciwe jelczusie PR 110/120. Te jezdzone na luzie (manualna skrzynia) remot generalny ok
80 tys km; te z automatem, czyli dosc wysokie obroty, wieksze spalanie - remont po ok 120
tys km. Roznica znaczna. Czy warto byc "luzakiem", kazdy sam sobie musi na to pytaie
odpowiedziec.Oprocz ekonomi , w razie zgasniecia silnika w jelczu np na zakrecie <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" /> tragedia gotowa
-
chodzi mi o to ze sposob oszczednej jazdy opisywany w tym temacie , produkuje stado tikaczy
poruszajacych sie po drogach w stylu jaki prezentuja panowie w kapeluszach
droga nie jet tylko nasza trzeba pamietac zeby nie przeszkadzac innym uczestnikom ruchu tylko
dlatego zeby byko 3 zl taniej na 100 kilometrach
oszczedna jazda TAK ale w granicach rozsadkuZgadzam sie calkowice. Trzeba znalezc srodek, miedzy oszolomsko-dresowym bujaniem sie po miescie, a ekonomiczna jazda.
-
A jak myslisz
prosze nie obrazaj swojej inteligencji takimi tekstami... o moją inteligencję możesz być spokojny, natomiast trzeba się wypowiadać w miarę precyzyjnie.
Informuję Cię, że można mieć wspomaganie hamulców, jak również wspomaganie układu kierowniczego(najpopularniejsze układy), więc moje pytanie było jak najbardziej na miejscu i na pewno nie obrażałem własnej inteligencji <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />chodzi mi o to ze sposob oszczednej jazdy opisywany w tym temacie , produkuje stado tikaczy poruszajacych sie po
drogach w stylu jaki prezentuja panowie w kapeluszachA kto powiedział, że jeżdżąc oszczędnie trzeba być "kapelusznikiem" <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
...
oszczedna jazda TAK ale w granicach rozsadku
.... zapomniałem - szybka i bezpieczna jazda <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
-
I tu się nie zgodzę z Twoją teorią dotyczącą obniżania temperatury silnika
---------------------- ciach ----------------------
Oczywiście mówię tu o samochodach z wtryskiem paliwa bo na gaźniku i tak
przez cały czas jest podawane paliwo w minimalnej dawceWłaśnie, tu jest jednak różnica. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Ale jeszcze odniosę się do pewnego szczegółu:Z doświadczenia wiem, że silnik szybciej będzie tracił temperaturę gdy ten
sam odcinek drogi przejedziemy na biegu bez wciśniętego pedału gazu,
niż na luzieSą jednak spore różnice w długości odcinków między takim przejechanym bez gazu z wrzuconym biegiem, a przejechanym na luzie. Racja? <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Jadąc bez gazu przejedziesz kawałek, ale hamując silnikiem, więc zaraz prędkość spadnie i będziesz musiał zdjąć bieg. Będzie to trwało relatywnie krótko. Lekkim autem, jadac na luzie, możesz naprawdę sporo ujechać... No, ale to rzadko kiedy jest możliwe, poruszając się w gąszczu aut. Chyba, że na mało uczęszczanej trasie ktoś pozwala sobie na ekstrawagancję <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />.
W mojej okolicy są takie miejsca, gdzie spokojnie można wykorzystać luz dojeżdżając do przeszkód, gdzie nie ma siły - trzeba zwolnić. Na "Nadwiślance" we wsi Borowa, jadac od Puław: wioska kończy się zakrętem, rozpędzam się nieco (do 70-tki)- prosta ok. 300 m, w połowie zdejmuję na luz - zakręt o 90 st. przed mostem (ograniczenie do 40 km/h), więc przed zakrętem już nie trzeba hamować - wpadam na most, bieg i "buta" na moście do 60-70 km/h - a potem ok. 600 m zakręcików do przejazdu kolejowego <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Rozpędzam się na moście i już na nim wyrzucam znowu na luz, dotaczając się na nim do samego przejazdu, przed którym mam ok. 20 km/h na budziku (przejazd jest na lekkiej górce); większość aut na obcych rejestracjach pozostaje w tyle, jadąc na biegu te 50 km/h przez całą drogę (w efekcie, znając drogę i jadąc na luzie, i tak jestem przed nimi na przejeździe <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />).
Drugi przykład - dłuuuga prosta, kończąca się dwoma ostrymi zakrętami, przed którymi trzeba zwolnić. Obserwuję większość kierowców - cisną w podłogę, chwilę hamują silnikiem, a potem depczą po hamulcach, spostrzegając ciasnotę w zakrętach (jeśli "siedzisz" mu na zderzaku, musisz się pilnować, bo nie wiadomo, jak przerażenie kierowcy przełoży się na siłę deptania <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />). Ja tam, mając wolne z przodu, rozpędzam się nieco i dobiegam do zakrętów na luzie - bez stresu. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
No, ale tez nie zawsze i nie wszędzie się tak da.
Trzeci przykład: droga z Dęblina do Moszczanki (skrzyżowanie z drogą Lublin - Wawa). Kończy się wioska Krasnogliny (jest na dużej górce), można rozpędzić się do tych 90-100 km/h, a potem luz i w dół... tak ze 2 km samym rozpędem; przed skrzyżowaniem jest 60 km/h (tam już trzeba pomóc sobie hamplami). Jadąc na biegu, aby utrzymać prędkość ok. powiedzmy 80-90 km/h (czyli nie jadąc jak kapelusznik <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />) trzeba byłoby wciąż zdejmować nogę z gazu, a za chwilę dodawać gazu... Bez sensu.
Takich przykładów mogę mnożyć... Ale to może uroki górek lubelskich. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />Pozdrawiam
Również. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
chodzi mi o to ze sposob oszczednej jazdy opisywany w tym temacie ,
produkuje stado tikaczy poruszajacych sie po drogach w stylu jaki
prezentuja panowie w kapeluszachZipek, jeżdżę wykorzystując zalety jazdy rozpędem, ale zapewniam Cię - nie nazwałbyś mnie kapelusznikiem. <img src="/images/graemlins/lizulizu.gif" alt="" />
droga nie jet tylko nasza trzeba pamietac zeby nie przeszkadzac innym
uczestnikom ruchu tylko dlatego zeby byko 3 zl taniej na 100
kilometrach
oszczedna jazda TAK ale w granicach rozsadkuZ tym się jak najbardziej zgodzę. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
Ci z was preferujacy eco / jazda na luzie ...
Przyjdzie taki czas ze przesiądziecie sie na samochody wyposażone we
wspomaganie ukladu kierowniczego
takimi samochodami NIE jezdzimy na luzie gdyz w razie unieruchomienia
silnika krecenie kierownica staje sie bardzo trudne / moze to byc nawet
przyczyna wypadku !Cóż... Napiszę tylko w swoim imieniu: jeśli już przesiądę się do samochodu ze wspomaganiem, na pewno zadbam o jego stan techniczny - a przynajmniej o silnik, aby nie gasł bez powodu. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Co wcale oczywiście nie znaczy, że nie masz racji w tym, o czym piszesz.
Mimo tego jednak Tico wspomagania nie ma - nie będę zatem wyrabiał sobie nowych nawyków na wypadek, że może kiedyś nabędę auto ze wspomką. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> Pomartwię się tym wtedy, gdy już takie stanie w garażu. <img src="/images/graemlins/palacz.gif" alt="" />
-
Cytat:
Są jednak spore różnice w długości odcinków między takim przejechanym bez gazu z wrzuconym
biegiem, a przejechanym na luzie. Racja?
Jadąc bez gazu przejedziesz kawałek, ale hamując silnikiem, więc zaraz prędkość spadnie i
będziesz musiał zdjąć bieg. Będzie to trwało relatywnie krótko.Ja napisałem:
"Z doświadczenia wiem, że silnik szybciej będzie tracił temperaturę gdy ten
sam odcinek drogi przejedziemy na biegu bez wciśniętego pedału gazu,
niż na luzie"Więc chodzi mi o czystą teorię i przytacznie tu przykładów z życia wziętych nie ma sensu <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Ale rozumiem o co Ci chodzi <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Jadąc bez gazu przejedziesz kawałek, ale hamując silnikiem...będzie to trwało relatywnie krótko.
Lekkim autem, jadac na luzie, możesz naprawdę sporo ujechać... Chyba, że na mało uczęszczanej
trasie ktoś pozwala sobie na ekstrawagancję.Masz rację wolny wybieg potrafi być bardzo długi i dać pewną oszczędność ale jak sam napisałeś jest to pewna ekstrawagancja.
W mojej okolicy są takie miejsca, gdzie spokojnie można wykorzystać luz dojeżdżając do
przeszkód, gdzie nie ma siły - trzeba zwolnić. Na "Nadwiślance" wioska kończy się zakrętem, rozpędzam się nieco (do 70-tki)- prosta ok. 300 m, w
połowie zdejmuję na luz - zakręt o 90 st. przed mostem ...wpadam na most, bieg i "buta" na moście do 60-70 km/h - a potem ok. 600 m zakręcików do przejazdu kolejowego. Rozpędzam się na moście i
już na nim wyrzucam znowu na luz, dotaczając się na nim do samego przejazdu, przed którym
mam ok. 20 km/h na budziku (przejazd jest na lekkiej górce);To dwa dość długie odcinki rozdzielone jak sie domyślam dość ciasnym zakrętem. Oszczędność pewnie jakaś będzie ale z bezpieczeństwem już troszkę gorzej. Po za tym zakręty bierzesz na luzie - nie dobrze.
Drugi przykład ...
(jeśli "siedzisz" mu na zderzaku,
musisz się pilnować, bo nie wiadomo, jak przerażenie kierowcy przełoży się na siłę deptania)
Ja tam, mając wolne z przodu, rozpędzam się nieco i dobiegam do zakrętów na luzie - bez
stresu.Miałbyś spore szanse trzasnąć mnie w kufer, bo zwykle takie odcinki wykorzystuję do szybszej jazdy, a hamulce mam skuteczne. Znajomość odcinka i zachowań daje Ci jednak zapas ostrożności. Mam nadzieję tylko, że zakręty robisz już na biegu. Trochę rozsypanego piasku, zgubiony jakiś przedmiot lub coś rozlanego i może być ciężko.
No, ale tez nie zawsze i nie wszędzie się tak da.
Trzeci przykład: .... można rozpędzić się do tych 90-100 km/h, a potem
luz i w dół... tak ze 2 km samym rozpędem;Tu już sporo ryzykujesz. To naprawdę długi odcinek, a jeśli górka jest stroma to na minimalnym gazie i 5 biegu też sporo oszczędzisz, a przy umiejętnym redukowaniu możesz nie potrzebować hamulców na końcu odcinka. Taki manewr czasem stosuję przy zjeżdżaniu z górek.
przed skrzyżowaniem jest 60 km/h (tam już trzeba
pomóc sobie hamplami). Jadąc na biegu, aby utrzymać prędkość ok. powiedzmy 80-90 km/h
(czyli nie jadąc jak kapelusznik ) trzeba byłoby wciąż zdejmować nogę z gazu, a za chwilę
dodawać gazu... Bez sensu.Wystarczy wrzucić wysoki bieg i bardzo delikatnie operować gazem. Wymaga to wyczucia ale da oszczędności i niczego nie ryzykujesz.
Napisałeś w innym poście, że dbasz o auto i nie dajesz mu powodu zgasnąć. To dobrze, są jednak sytuacje, kiedy silnik na luzie może mimo wszystko zgasnąć. Tico nie ma wspomagania ale w mazdzie mam, gdy silnik zgaśnie kierownica staje się twarda, a hamulec trzeba naprawdę mocno depnąć by się szybko zatrzymać (nie wiem czy działa wtedy ABS ale powinien bo pompa jest elektryczna). Nawet jeśli przy 70km/h różnica w twardości kierownicy nie będzie tak duża by uniemożliwić manewr jedną ręką, to niebezpieczeństwo leży w zaskoczeniu kierowcy innym niż normalne działaniem układów sterowania autem. Druga sprawa to zachowanie auta, gdy leci na luzie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mechanizm różnicowy "lubi" pracować z napędem - satelitki nie latają wtedy w kółko ale kompensują tylko różnice wynikające z toru jazdy. Producenci aut nie zalecają holowania pojazdów z prędkościami powyżej 56km/h jeśli oś napędowa nie jest uniesiona - widać nie zakładają jazdy na luzie jako normalny stan w aucie, grożą też uszkodzeniem układu przeniesienia napędu (z instrukcji MAZDA 626GE). Jakie mogą być powody zgaśnięcia sprawnego auta? Np jednoczesne podnoszenie szyb i włączenie klimatyzacji może sprawić, że układ kompensujący nie zdąży podnieść obrotów wskutek obciążenia i silnik zdechnie. Może się coś stać podczas przełączania Pb/LPG, a może też po prostu się coś zepsuć.
Jestem skłonny przyznać rację tym, którzy mówią, że nie jest problemem dojazd kilkudziesięciu metrów do świateł na luzie ale 2 km z górki muszę zakwalifikować jako niebezpieczne. -
Ci z was preferujacy eco / jazda na luzie ...
Jestem luzak i jeżdżę na luzie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" />
Przyjdzie taki czas ze przesiądziecie sie na samochody wyposażone we wspomaganie ukladu kierowniczego
Na codzień jeżdżę takimi samochodami i też jeżdżę na luzie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
takimi samochodami NIE jezdzimy na luzie gdyz w razie unieruchomienia silnika krecenie kierownica staje sie bardzo
trudne / moze to byc nawet przyczyna wypadku !Może tak jest w pojazdach ciężarowych lub osobowych poruszającymi się z minimalnymi prędkościami, np. podczas parkowania.
Jeżdżąc Astrą diesel, czyli z dużym dociążeniem z przodu wielokrotnie już robiłem próby jazdy z wyłączonym silnikiem i akurat tu nie widzę specjalnego problemu - oczywiście kierownica obraca się ciężej, ale na pewno nie tak, aby nie dać sobie z nią spokojnie rady.Jeżeli mówimy już o układach wspomagania to większe niebezpieczeństwo od braku wspomagania układu kierowniczego jest brak wspomagania hamulców, np. gdy silnik jest wyłączony. Po zgaśnięciu silnika można skutecznie hamować zaledwie kilka razy, po tym można zapomnieć, aby poprawnie korzystać z tego układu.
Dodam jeszcze od siebie, że jeżdżąc swoimi i nie tylko pojazdami nigdy silnik nie zgasł podczas jazdy na luzie <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
-
Jeżdżąc Astrą diesel, czyli z dużym dociążeniem z przodu wielokrotnie już robiłem próby jazdy z
wyłączonym silnikiem i akurat tu nie widzę specjalnego problemu - oczywiście kierownica
obraca się ciężej, ale na pewno nie tak, aby nie dać sobie z nią spokojnie rady.Tylko, że jak sobie robisz próby to masz świadomość tego, że kierownica będzie chodziła ciężej.
A wyobraź sobie sytuację, w której jesteś przekonany o tym, że masz wspomaganie i potrzebujesz wykonać gwałtowny manewr, a tu lipa <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Nie sądzę, aby wtedy Ci się to jedną ręką lekko zapartą o kierownicę udało <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> -
Tylko, że jak sobie robisz próby to masz świadomość tego, że kierownica będzie chodziła ciężej.
.... a jak sądzisz <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Co byś nie musiał zgadywać - wszelkie próby, w których może być niebezpiecznie robię na drogach, po których w danej chwili nie poruszają się inni uczestnicy ruchu i są to najczęściej drogi, tzw. boczne.
To właśnie na takich drogach sprawdzam zachowanie się samochodu np. po wymianie hamulców, różnych regulacji itp. Również tam sprawdzam zachowanie samochodu w trudnych warunkach typu gwałtowne hamowanie na śliskich nawierzchniach, wspomniana jazda bez wspomagania układu kierowniczego, hamulcowego itp.
Dzięki temu poznaję zachowanie samochodu w nietypowych warunkach lub po istotnych naprawach i regulacjach.A wyobraź sobie sytuację, w której jesteś przekonany o tym, że masz wspomaganie i potrzebujesz wykonać gwałtowny
manewr, a tu lipa
Nie sądzę, aby wtedy Ci się to jedną ręką lekko zapartą o kierownicę udałoNajczęściej prowadzę samochód trzymając obie ręce na kierownicy. Kolejna sprawa, w zwykłym ruchu wykonanie nawet gwałtownego skrętu bez wspomagania nie jest problemem - sprawdzone wielokrotnie <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Jeżdżąc Astrą diesel, czyli z dużym dociążeniem z przodu wielokrotnie już robiłem próby jazdy z
wyłączonym silnikiem i akurat tu nie widzę specjalnego problemu - oczywiście kierownica
obraca się ciężej, ale na pewno nie tak, aby nie dać sobie z nią spokojnie rady.I na tym polega różnica - robiłeś próby, więc byłeś przygotowany na to, że będzie inaczej niż zwykle. Daleko nie szukając - kilka lat temu mąż mojej koleżanki omal nie zginął, kiedy Astra kombi ze świeżo (i źle) założoną instalacją LPG zgasła mu podczas wchodzenia w zakręt.
Jeżeli mówimy już o układach wspomagania to większe niebezpieczeństwo od braku wspomagania
układu kierowniczego jest brak wspomagania hamulców, np. gdy silnik jest wyłączony. Po
zgaśnięciu silnika można skutecznie hamować zaledwie kilka razy, po tym można zapomnieć,
aby poprawnie korzystać z tego układu.Z pełni się zgadzam - to może być bardzo niebezpieczne.
-
.... a jak sądzisz
Co byś nie musiał zgadywać - wszelkie próby, w których może być niebezpiecznie robię na drogach,
po których w danej chwili nie poruszają się inni uczestnicy ruchu i są to najczęściej
drogi, tzw. boczne.
To właśnie na takich drogach sprawdzam zachowanie się samochodu np. po wymianie hamulców,
różnych regulacji itp. Również tam sprawdzam zachowanie samochodu w trudnych warunkach typu
gwałtowne hamowanie na śliskich nawierzchniach, wspomniana jazda bez wspomagania układu
kierowniczego, hamulcowego itp.
Dzięki temu poznaję zachowanie samochodu w nietypowych warunkach lub po istotnych naprawach i
regulacjach.To dobrze, że tak robisz, ale nie o to mi tutaj chodzi <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Najczęściej prowadzę samochód trzymając obie ręce na kierownicy. Kolejna sprawa, w zwykłym ruchu
wykonanie nawet gwałtownego skrętu bez wspomagania nie jest problemem - sprawdzone
wielokrotnieChodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo myslisz, że je masz <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem) <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
Chodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo
myslisz, że je masz
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno
kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem)Ale wspomaganie może ulec awarii w każdej chwili, chociażby rozszczelnienie układu, awaria pompy itp. i też może być niebezpiecznie. Nie widzę wielkiego zagrożenia jazdy na luzie i jednoczesnego zgaśnięcia silnika. Jak pisałem już, jeszcze nigdy żaden silnik mi nie zgasł jadąc na luzie. Jeżeli zauważam jakiekolwiek nieprawidłowości w funkcjonowaniu podzespołów w samochodach natychmiast się tym zajmuję lub przynajmniej lokalizuję źródło usterki i wiem, czy mogę dalej jeździć, czy też muszę dokonywać pilnej naprawy. Dzięki temu jakoś jeszcze nie spotkały mnie niespodziewane atrakcje mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy.
-
Oprocz ekonomi , w razie zgasniecia silnika w jelczu np na zakrecie tragedia gotowa
cos Ty sie tak przyczepił tego gaśnięcia silnika?
może czas odwiedzić mechanika? <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> -
Tak sobie przypomniałem, że jest taki kierowca w warszawskich autobusach (Ci co jeżdzą - na pewno robił na linii E-2). Gdy jechałem z nim Ikarusem przegubowym (tym starszym, skrzynia manualna bez dodatków) i wyobraźcie sobie, że na każdym przystanku, na każdym czerwonym świetle i gdy rozpędzał autobus do pewnej prędkości za każdym razem wyłączał silnik, dosłownie (autobsu już miał odpalanie z przycisku). Śmiesznie się jeździło, lecz czy zdrowo dla tego silnika (igiełka) <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ponownie odpowiem na tą wiadomość <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
To dobrze, że tak robisz, ale nie o to mi tutaj chodzi
.... a o co <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Chodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo
myslisz, że je masz
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno
kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem)Nie dawało mi to spokoju, więc aby tylko nie teoretyzować, ponownie na bocznej, nieuczęszczanej drodze zrobiłem testy moją Astrą wyposażoną w wspomaganie układu kierowniczego i hamulców.
Wyniki tego testu są następujące:- jadąc nawet ok. 60km/h nie ma absolutnie problemu z manewrowaniem samochodem - kierownica obraca się z niewiele większym oporem i spokojnie, nawet zaskoczonym można skręcić w dowolną stronę, nawet jedną ręką. Nie jechałem szybciej, bo to jednak była boczna droga, a nie miałem zamiaru w razie problemów rozbić samochodu.
- obniżając prędkość do ok. 20km/h odczucia były identyczne jak wyżej, z tym, że wraz ze spadaniem prędkości pojazdu czuć powoli było, że kierownica stawia coraz większy opór, jednak nadal bezproblemowo można było dokonać dowolne manewry kręcąc kierownicą nawet jedną ręką.
- poniżej 20km/h kręcenie kierownicą stawało się coraz trudniejsze, jednak jeżeli tylko samochód się jeszcze toczył śmiało można było dokonywać manewrów dwoma rękoma i szczególnie przy tych prędkościach nie widzę realnego zagrożenia w ruchu drogowym.
- przy prędkościach poniżej 5km/h (szacunkowo oczywiście, bo aż tak dokładnego prędkościomierza nie mam, jednak poruszanie się samochodu było w okolicy spokojnego spaceru pieszego) rzeczywiście kręcenie kierownicą stawało się trudniejsze i wymagało na pewno włożenia trochę siły obu rąk (bez przesady oczywiście).
Stwierdziłem również, że jadąc z wyłączonym silnikiem większym zagrożeniem jest brak wspomagania hamulców, bo z moich testów wyszło, że skutecznie można hamować szacunkowo wciskając pedał hamulca 4 razy. Z każdym kolejnym używaniem hamulca skuteczność hamowania gwałtownie malała. Podkreślam jednak, że spokojnie przez ok. 4 hamowania można było gwałtownie i skutecznie zatrzymać pojazd.
Podsumowując, jadąc nawet samochodem osobowym na luzie i katastroficznym zgaśnięciu silnika, w nagłych przypadkach jadąc jeszcze powyżej 20km/h można bezproblemowo wykonać gwałtowny manewr w postaci skutecznego hamowania lub skrętu kierownicą nawet jedną ręką. Przy wyższych prędkościach wykonanie manewru kierownicą jest praktycznie identyczne, jak przy działającym systemie wspomagania obu układów.
Powyższe doświadczenie w najbliższym czasie powtórzę jeszcze na nowym Focusie, Toyocie Corolli, Clio, Lagunie oraz Reno 19, być może Skodzie Felicia.