Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
wiem wiem , te skroty myslowe wpedza mnie kiedys w klopoty
dobra dobra wiem ze wiesz co mozna wspomagac w samochodzie . pokojTo się cieszę <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
(od dluzszego czasu jezdze okolo 90 km/h czasowo wychodzi 10-15 min dluzej niz jazda 150 km/h)na tym samym odcinku drogi
Właśnie to ja też zauważyłem. Trasę ok. 120km do teściów jadąc na trasie 120-130km/h (w mieście zawsze przepisowo) pokonywałem w 1.5 godziny, a jadąc podobnie z tym, że na trasie w okolicach 90-100km/h pokonywałem niespełna 15 minut dłużej. Nie chodzi tu nawet o specjalne oszczędzanie, ale sama jazda jest dużo spokojniejsza i mniej stresowa. Ponieważ te wyjazdy były wielokrotne, dlatego dałem sobie spokój i od jakiegoś już czasu jeżdżę normalnie, a sama podróż trwa niewiele dłużej.
Kolejny przykład, codzienna jazda do pracy ok. 11km w jedną stronę. Jadąc bardzo dynamicznie, często slalomem między pojazdami dojeżdżałem zaledwie 5 minut szybciej niż jadąc zgodnie z przepisami i bez zbędnych stresów. Tak więc od jakiegoś już czasu wyjeżdżam 5 minut wcześniej i jadę sobie zupełnie spokojnie. Oczywiście na pewno nie jestem zawalidrogą i nikt nie przyrównuje mnie do kapeluszników.ps mialem dzis kolizje , niestety z mojej winy martwa strefa
predkosc 40 km/h bo takiej predkosci wymagaly warunki na drodze
nikomu nic sie nie stalo , no moze ucierpial moj portfelNajważniejsze, że nie było strat w ludziach, a mam nadzieję, że dużo też nie zbiedniałeś. Trudno, czasami i najlepszym zdarzają się takie przygody.
-
Kolejny przykład, codzienna jazda do pracy ok. 11km w jedną stronę. Jadąc bardzo dynamicznie,
często slalomem między pojazdami dojeżdżałem zaledwie 5 minut szybciej niż jadąc zgodnie z
przepisami i bez zbędnych stresów. Tak więc od jakiegoś już czasu wyjeżdżam 5 minut
wcześniej i jadę sobie zupełnie spokojnie. Oczywiście na pewno nie jestem zawalidrogą i
nikt nie przyrównuje mnie do kapeluszników.Zauważyłem, że w ruchu miejskim, gdy są światła i dużo aut spotyka się kilka chwil później auto które nas wyprzedziło. W mieście płynność ruchu i spokojna jazda to podstawa ECO. Ostatnio wyprzedziło mnie jakieś szybkie SC na estakadzie na klecińskiej, ale spotkałem je potem przy zjeździe na autostradę na bielanach.
Był taki dowcip:
Rozmawia Warszawiak, Poznaniak i Wrocławiak
Wa: Moje auto wyciąga 250km/h
Kr: A moje ma 4,7s do 100km/h
Wr: A moje w korku stoi tak samo jak Wasze <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Wa: Moje auto wyciąga 250km/h
OK, na autostradzie w Deutschlandzie się przyda
Kr: A moje ma 4,7s do 100km/h
dobry killer uliczny
Wr: A moje w korku stoi tak samo jak Wasze
moje 54KM też stoją w korkach
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Masz rację wolny wybieg potrafi być bardzo długi i dać pewną oszczędność ale
jak sam napisałeś jest to pewna ekstrawagancja.Tak, można sobie nawet czasem na nią pozwolić, o ile jest się normalnym kierowcą, który nie czerpie przyjemności z utrudniania życia / jazdy innym. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Po za tym zakręty bierzesz na luzie - nie dobrze.
Ale prędkość nie jest duża (w zakrętach już ok. 50 km/h i spada). Do opanowania.
Miałbyś spore szanse trzasnąć mnie w kufer, bo zwykle takie odcinki
wykorzystuję do szybszej jazdy, a hamulce mam skuteczne.O, to, to... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Tu właśnie ujawnia się jeszcze jedna zaleta dojazdu do przeszkód wybiegiem (czekałem, aż sama wyjdzie na wierzch): zauważyłem, że o wiele trudniej walnąć w poprzednika, jeśli powolutku wytraca on prędkość (dojeżdżając np. do świateł) na luzie - bo przez dłuższy czas obserwujemy jego powolne zwalnianie, co daje nam czas na dostosowanie się do jego manewrów i przykuwa naszą uwagę. Gorzej jest, gdy taki poprzednik (mając nas blisko z tyłu) szybciej zwalnia (hamując silnikiem, czyli bez świateł STOP), a w końcu znienacka wciska hample, że aż jego auto staje dęba. Krótkie mignięcie czerwonych świateł połączone ze skutecznymi hamulcami może okazać się zbyt krótkie, abyśmy w porę zatrzymali się przed jego kufrem; łatwo też takie światło STOP po prostu przeoczyć (jeśli jesteśmy blisko, co jest częste przed skrzyżowaniami), a my akurat spojrzymy np. w lusterko. Nie zawsze da się jechać w naprawdę bezpiecznej odległości od poprzednika (dotyczy to szczególnie miast), gwarantującej możliwość zatrzymania się w każdej sytuacji.
BTW dlatego wyrobiłem sobie nawyk częstszego spoglądania w lusterko, niż tylko przy wyprzedzaniu - nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę "myślę" za kierowcę jadącego za mną; przede wszystkim chodzi mi o zadbanie o własny bagażnik.
Wracając do opisywanej sytuacji: wolałbym nie cisnąć mocno po hamulcach, mając kogoś z tyłu "na zderzaku" (oczywiście, jeżeli nie mam noża na gardle i mogę np. dojechać do zakrętów wolniej, jeśli nie wiem, jak wyglądają w rzeczywistości).
Dopowiem jeszcze coś, szczególnie młodym kierowcom: dobrze jest wyrobić sobie nawyk wcześniejszego informowania tych jadących z tyłu o zamierzanym przez nas hamowaniu. Jeśłi wiemy, że zaraz musimy przyhamować, dobrze jest wcisnąć nieco pedał hamulca (niewiele, aby tylko zadziałały światła), a dopiero za kilka sekund rozpocząć hamowanie. Zwiększy to szanse będących z tyłu na zauważenie naszych świateł i przygotowanie się do manewru zatrzymania.Napisałeś w innym poście, że dbasz o auto i nie dajesz mu powodu zgasnąć. To
dobrze, są jednak sytuacje, kiedy silnik na luzie może mimo wszystko
zgasnąć. Tico nie ma wspomagania... dlatego właśnie niewielka ilość urządzeń mogących skomplikować jazdę po zgaśnięciu silnika Tico nie stwarza szczególnych obaw, że zamienimy się w bezwolny pocisk (zresztą Sharky niżej pisze, że niekoniecznie jest tak źle) - podobnie jak brak urządzeń typu klima i in. zmniejszają obawy o zgaśnięcie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
ale w mazdzie mam, gdy silnik zgaśnie
kierownica staje się twarda, a hamulec trzeba naprawdę mocno depnąć by
się szybko zatrzymać (nie wiem czy działa wtedy ABS ale powinien bo
pompa jest elektryczna). Nawet jeśli przy 70km/h różnica w twardości
kierownicy nie będzie tak duża by uniemożliwić manewr jedną ręką, to
niebezpieczeństwo leży w zaskoczeniu kierowcy innym niż normalne
działaniem układów sterowania autem. Druga sprawa to zachowanie auta,
gdy leci na luzie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mechanizm
różnicowy "lubi" pracować z napędem - satelitki nie latają wtedy w
kółko ale kompensują tylko różnice wynikające z toru jazdy. Producenci
aut nie zalecają holowania pojazdów z prędkościami powyżej 56km/h jeśli
oś napędowa nie jest uniesiona - widać nie zakładają jazdy na luzie
jako normalny stan w aucie, grożą też uszkodzeniem układu przeniesienia
napędu (z instrukcji MAZDA 626GE). Jakie mogą być powody zgaśnięcia
sprawnego auta? Np jednoczesne podnoszenie szyb i włączenie
klimatyzacji może sprawić, że układ kompensujący nie zdąży podnieść
obrotów wskutek obciążenia i silnik zdechnie.Marakus, spójrz: jesteśmy na kąciku Tico, rozmawialiśmy o Tico. To oczywiste, że jazda dużym autem z mocnym silnikiem i bogatym wyposażeniem to zupełnie coś innego, niż jazda małym samochodzikiem bez urządzeń typu wspomaganie kierownicy, ABS, klimatyzacja (no, czasem się trafią elektryczne szyby - to wszystko). <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Oczywiście jazda jeszcze większym autem (np. ciężarówką czy autobusem) to jeszcze coś innego...Może się coś stać podczas
przełączania Pb/LPG,Tak, jednak IMO rozsądny kierowca podczas przełączania ręcznego (a takie stosuje się w Tico) jest skoncentrowany podczas tego manewru i z pewnością zgaśnięcie motoru nie zaskoczy go tak szybko, jak stałoby się to przy jeździe na wprost bez wykonywania innych manewrów.
a może też po prostu się coś zepsuć.
To prawda. Liczyć się będzie wtedy doświadczenie prowadzącego pojazd oraz to, czy jest on kierowcą "czującym" auto, czy tylko "użytkownikiem obsługującym samochód". <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> Tak myślę.
Jestem skłonny przyznać rację tym, którzy mówią, że nie jest problemem
dojazd kilkudziesięciu metrów do świateł na luzie<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
ale 2 km z górki
muszę zakwalifikować jako niebezpieczne.Heheh... Przyznam się, że nieraz chętnie w ogóle wyłączyłbym silnik w takiej sytuacji - ale tego oczywiście nie robię (i nikomu nie polecam) z powodu posiadania serwa hamulców i obawy o zablokowanie kierownicy. W starych samochodach tego nie było... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Od razu dodam, że w moich okolicach dość często zdarzają sie sytuacje, że ruch jest bardzo niewielki lub w ogóle często jest się długi czas samemu na drodze (stąd te leniwe myśli o wyłączeniu silnika <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />). -
Dodam jeszcze od siebie, że jeżdżąc swoimi i nie tylko pojazdami nigdy
silnik nie zgasł podczas jazdy na luzieKurcze, tak się zastanawiam... mnie również. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Tylko, że jak sobie robisz próby to masz świadomość tego, że kierownica
będzie chodziła ciężej.
A wyobraź sobie sytuację, w której jesteś przekonany o tym, że masz
wspomaganie i potrzebujesz wykonać gwałtowny manewr, a tu lipa
Nie sądzę, aby wtedy Ci się to jedną ręką lekko zapartą o kierownicę udałoCzęściowo prawda. Jednak powtórzę to samo, co napisałem wcześniej - jeśli jesteś kierowcą, a nie "użytkownikiem obsługującym samochód" a do tego masz odrobinę wyobraźni, podświadomie choćby liczysz się ze wszystkim.
-
mi tez nigdy nie zgasl ale widzialem zdjecia pekaesu prowadzonego przez
oszczednego kierowce (luzaka) robi wrazenie , koles zamiast skrecic
pojechal prosto
dlatego ja niebede preferowal takiego stylu jazdy bo ani to oszczedne ani
bezpiecznePodczepię się pod ten post (choć mógłbym równie dobrze pod parę innych): panowie, nie porównujcie stylu i nawyków z jazdy Tico do prowadzenia dużego i nowoczesnego auta (czyt. zaawansowanego technicznie i naszpikowanymi urządzeniami modyfikującymi sposób prowadzenia i nie tylko), bo to IMHO przecież zupełnie co innego. Na pewno nagłe zgaśnięcie silnika w Tico i nowiutkim Mesiu wiąże się z innymi konsekwencjami. Jeszcze co innego będzie, gdy zgaśnie silnik w autobusie czy dwudziestotonowej ciężarówce...
Rozważania ogólne nadają się bardziej na Motomanię. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />A jeśli już tym tropem idziemy... no, to Wam powiem, że zgaśnięcie jednostki napędowej w jednosilnikowym odrzutowcu i nieudane próby ponownego odpalenia w powietrzu kończą się zawsze wypadkiem lotniczym (zniszczeniem maszyny), a w 90% katastrofą (czyli wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym, o ile pilot nie zdąży lub nie ma warunków, aby "się strzelić"). To samo dotyczy odrzutowców wielosilnikowych, gdy zawiodą wszystkie silniki.
Jak to się ma do zgaśnięcia silnika w Tico? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nie ma sensu więc wrzucać wszystkiego do jednego wora.A, tak sobie jeszcze przypomniałem... Dobry pilot w samolocie o prostym silniku tłokowym ma ogromne szanse przeżycia w razie odmowy współpracy motoru. To też daje do myślenia. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Maksymalny moment obrotowy: 76 Nm przy 3500 obr/nim
O, to fajnie - dosyć nisko (w Tico jeszcze niżej - 2500 rpm <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" />).
Wobec tego polecałbym jazdę z prędkościami obrotowymi zbliżonymi do tych 3500 rpm (i niewiele wyższymi), aby była ona ekonomiczna.
Zmiana biegów... Hmm, wg mnie powinno się rozpoczynać przyspieszanie od ok. 3500 rpm (czyli zmieniać biegi tak, aby po zmianie na wyższy obroty wpadały właśnie na 3000-3500 rpm). Doradzałbym przyspieszanie pewne, jednostajne, ale nie gwałtowne; z delikatnym operowaniem pedałem gazu, na granicy wyczucia, że silnik "ciągnie" bez zbytniego obciążenia (że się tak wyrażę) - czyli całe auto ładnie nadąża za wzrostem obrotów silnika (wiem, że to dziwnie brzmi, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). -
Mam prośbę - nie mogę się doszukać ani tu ani na TTT wykresu momentu obrotowego i mocy. Znalazłem z Matiza ale wolałbym Tico. Wiem, że nikt z tym na hamownie nie fruwa ale może gdzieś ktoś ma albo wie gdzie było na forum. Max moment przy 2500 to świetna sprawa, dzięki temu Tico się tak fajnie zbiera.
-
Ale prędkość nie jest duża (w zakrętach już ok. 50 km/h i spada). Do opanowania.
50km/h to jednak sporo, przy tej prędkości robi się testy zderzeniowe i uczy w szkole jazdy. Autko potrafi nieźle fiknąć.
O, to, to... Tu właśnie ujawnia się jeszcze jedna zaleta dojazdu do przeszkód wybiegiem
(czekałem, aż sama wyjdzie na wierzch): zauważyłem, że o wiele trudniej walnąć w
poprzednika, jeśli powolutku wytraca on prędkość (dojeżdżając np. do świateł) na luzie - bo
przez dłuższy czas obserwujemy jego powolne zwalnianie, co daje nam czas na dostosowanie
się do jego manewrów i przykuwa naszą uwagę. Gorzej jest, gdy taki poprzednik (mając nas
blisko z tyłu) szybciej zwalnia (hamując silnikiem, czyli bez świateł STOP), a w końcu
znienacka wciska hample, że aż jego auto staje dęba. Krótkie mignięcie czerwonych świateł
połączone ze skutecznymi hamulcami może okazać się zbyt krótkie, abyśmy w porę zatrzymali
się przed jego kufrem; łatwo też takie światło STOP po prostu przeoczyć (jeśli jesteśmy
blisko, co jest częste przed skrzyżowaniami), a my akurat spojrzymy np. w lusterko. Nie
zawsze da się jechać w naprawdę bezpiecznej odległości od poprzednika (dotyczy to
szczególnie miast), gwarantującej możliwość zatrzymania się w każdej sytuacji.
BTW dlatego wyrobiłem sobie nawyk częstszego spoglądania w lusterko, niż tylko przy wyprzedzaniu- nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę
"myślę" za kierowcę jadącego za mną; przede wszystkim chodzi mi o zadbanie o własny
bagażnik.
Wracając do opisywanej sytuacji: wolałbym nie cisnąć mocno po hamulcach, mając kogoś z tyłu "na
zderzaku" (oczywiście, jeżeli nie mam noża na gardle i mogę np. dojechać do zakrętów
wolniej, jeśli nie wiem, jak wyglądają w rzeczywistości).
Dopowiem jeszcze coś, szczególnie młodym kierowcom: dobrze jest wyrobić sobie nawyk
wcześniejszego informowania tych jadących z tyłu o zamierzanym przez nas hamowaniu. Jeśłi
wiemy, że zaraz musimy przyhamować, dobrze jest wcisnąć nieco pedał hamulca (niewiele, aby
tylko zadziałały światła), a dopiero za kilka sekund rozpocząć hamowanie. Zwiększy to
szanse będących z tyłu na zauważenie naszych świateł i przygotowanie się do manewru
zatrzymania.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Warto też włączyć awaryjne przy dojeździe do korka na autostradzie. Również na drogach szybkiego ruchu warto najpierw lekko dotknąć hamulca przed właściwym hamowaniem.
Tak, jednak IMO rozsądny kierowca podczas przełączania ręcznego (a takie stosuje się w Tico)
jest skoncentrowany podczas tego manewru i z pewnością zgaśnięcie motoru nie zaskoczy go
tak szybko, jak stałoby się to przy jeździe na wprost bez wykonywania innych manewrów.Możliwe, Tico mam bez gazu, a w maździe mam sekwencję a ona przełącza się sama. Miałem kiedyś problem z pompą wodną i parownik był niedogrzany. Zdarzały się wtedy niekontrolowane przełączenia.
To prawda. Liczyć się będzie wtedy doświadczenie prowadzącego pojazd oraz to, czy jest on
kierowcą "czującym" auto, czy tylko "użytkownikiem obsługującym samochód".Dokładnie. Doświadczenie przede wszystkim. Po za tym wątpię, by ktoś słabo czujący auto mógł uzyskać dobre wyniki w EKO.
Od razu dodam, że w moich okolicach dość często zdarzają sie sytuacje, że ruch jest bardzo
niewielki lub w ogóle często jest się długi czas samemu na drodze (stąd te leniwe myśli o
wyłączeniu silnika ).W moich okolicach jak jestem sam na drodze to a pewno gdzieś się czai jakiś motocyklista <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
- nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę
-
Mam prośbę - nie mogę się doszukać ani tu ani na TTT wykresu momentu
obrotowego i mocy. Znalazłem z Matiza ale wolałbym Tico. Wiem, że nikt
z tym na hamownie nie fruwa ale może gdzieś ktoś ma albo wie gdzie było
na forum. Max moment przy 2500 to świetna sprawa, dzięki temu Tico się
tak fajnie zbiera.Na 100% nie jestem pewien, ale takiego wykresu chyba nie ma (jakoś producent nie kwapił się do opublikowania). Nikt z userów nie pochwalił się też, że gdzieś znalazł. <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Możliwe, że jakiś wykres znajduje się w książce Ossowskiego w późniejszych wydaniach. Na pewno zaś nie ma go w wydaniu 2 z r. 1997 (taką książkę posiadam), w wyd. 1 też raczej nie ma. Wiem jednak, że następne różniły się od mojego (dodane były jakieś dziwne wykresy, np. dotyczące biegów: KLIK ). Nota bene kupa bzdur było powypisywanych w tych późniejszych wydaniach, o czym dowiedziałem się tu, na forum.
Posiadacze wyższego numeru wydania niż 2 - odezwijcie się zatem. -
O, to fajnie - dosyć nisko (w Tico jeszcze niżej - 2500 rpm ).
<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Wobec tego polecałbym jazdę z prędkościami obrotowymi zbliżonymi do tych 3500 rpm (i niewiele
wyższymi), aby była ona ekonomiczna.To by wymagało pewnej zmiany przyzwyczajeń nabytych podczas kursu na prawko - instruktor caly czas wypominał mi, że za wysoko wkręcam auto na obroty (uczyłem się na Ibizie i Felicji). I chyba utrwaliło mi sie to. <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Zmiana biegów... Hmm, wg mnie powinno się rozpoczynać przyspieszanie od ok. 3500 rpm
W tym momencie zazwyczaj zmieniam na wyższy bieg.
(czyli zmieniać biegi tak, aby po zmianie na wyższy obroty wpadały właśnie na 3000-3500 rpm).
To by oznaczało kręcenie silnika w okolice (albo nieco ponad) 4000 rpm. Czerwone pole zaczyna się od 6500 obr/min, jednak 4000 rpm to czy aby nie za wysoko? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Doradzałbym przyspieszanie pewne, jednostajne, ale nie gwałtowne; z delikatnym operowaniem
pedałem gazu, na granicy wyczucia, że silnik "ciągnie" bez zbytniego obciążenia (że się tak
wyrażę) - czyli całe auto ładnie nadąża za wzrostem obrotów silnika (wiem, że to dziwnie
brzmi, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz ).Przekonałem się, że wciskanie gazu w podłogę mija się z celem (zwłaszcza na 4 i 5). Auto i tak przyśpiesza tyle na ile pozwalają konie. Powiedzmy, że nauczyłem się, do którego momentu warto przyciskać gaz i przynosi to efekt.
Żeby nie było upewnię się - masz na myśli takie miarowe i równomierne rozkręcanie silnika na każdym biegu?
-
W tym momencie zazwyczaj zmieniam na wyższy bieg.
To by oznaczało kręcenie silnika w okolice (albo nieco ponad) 4000 rpm.
Czerwone pole zaczyna się od 6500 obr/min, jednak 4000 rpm to czy aby
nie za wysoko?Hm, Ryłek, przyznam się, że nie prowadziłem Swifta. Możliwe, że z Twoich danych dot. max. momentu i mocy wyciągnąłem złe wnioski, jeśli chodzi o zestopniowanie skrzynki (jeśli można wyciągnąć wnioski po tych danych... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />. Powiem tak: najlepiej byłoby siąść za kółko i się przejechać, obserwując zachowanie auta, słuchając silnika i obserwując obrotomierz - a ja nie mam takiej możliwości <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />. Tak więc wstrzymam się z dyskusją na zadany przez Ciebie temat. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Pytasz, czy 4000 rpm to nie za dużo? No, troszkę dużo, ale znowu nie tak wiele. Ciekawe, jak silnik radzi sobie przy obrotach niższych od 3500 rpm? W którym momencie "buczy", zaczyna się dławić, w którym "idzie", ale wymaga głębszego nacisku na pedał gazu, a w którym już nie jest obciążony i zaczyna ładnie "ciągnąć" bez deptania po gazie... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Widzisz, w Tico zmienia się biegi tak, że jeśli zaczniesz rozpędzanie od 2500 rpm, to zmienia się bieg przy 3300 - 3500 rpm - wtedy następny bieg "zaczyna" się znowu od 2500 rpm (oczywiście oprócz I i V, która jest IMO trochę zbyt "blisko" IV).
No, ale to wszystko zależy jeszcze od zestopniowania skrzyni, a u Ciebie nie jest przecież tak samo.Przekonałem się, że wciskanie gazu w podłogę mija się z celem (zwłaszcza na
4 i 5). Auto i tak przyśpiesza tyle na ile pozwalają konie. Powiedzmy,
że nauczyłem się, do którego momentu warto przyciskać gaz i przynosi to
efekt.<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Żeby nie było upewnię się - masz na myśli takie miarowe i równomierne
rozkręcanie silnika na każdym biegu?To też, ale miałem jednak na myśli co innego... Spróbuję tak: wciskasz gaz, ale z wyczuciem, pewnie, ale nie za głęboko; czujesz auto, że przyspiesza chętnie i bez chęci do (nawert niewielkiego) zerwania przyczepności kół (to ważne). Następnie delikatnie zwiększasz nacisk na pedał (tak do pewnego momentu, o którym piszesz) aż do osiągnięcia obrotów silnika, przy których czas na zmianę biegu.
Zresztą... Co by nie pisać - wszystko zalezy od Twojego zestrojenia się z maszyną i jej wyczucia. A to przychodzi z czasem i z chęci dopasowania stylu jazdy do konkretnego auta. -
Rzeczywiście dziwny ten wykres. V bieg od 50km/h, IV w zasadzie nie istnieje - powodzenia...
-
Mam prośbę - nie mogę się doszukać ani tu ani na TTT wykresu momentu obrotowego i mocy.
Znalazłem z Matiza ale wolałbym Tico. Wiem, że nikt z tym na hamownie nie fruwa ale może
gdzieś ktoś ma albo wie gdzie było na forum. Max moment przy 2500 to świetna sprawa, dzięki
temu Tico się tak fajnie zbiera.Prosze wykresik <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Prosze wykresik
Bardzo dziękuję. <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
-
Prosze wykresik
Heh, Maciej, a juz się podjarałem, że gdzieś są fabryczne pomiary <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />...
Szkoda, że nie mamy takiego. <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> -
Hm, Ryłek, przyznam się, że nie prowadziłem Swifta. Możliwe, że z Twoich danych dot. max.
momentu i mocy wyciągnąłem złe wnioski, jeśli chodzi o zestopniowanie skrzynki (jeśli można
wyciągnąć wnioski po tych danych... . Powiem tak: najlepiej byłoby siąść za kółko i się
przejechać, obserwując zachowanie auta, słuchając silnika i obserwując obrotomierz - a ja
nie mam takiej możliwości . Tak więc wstrzymam się z dyskusją na zadany przez Ciebie
temat.Luzki. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> Przede wszystkim chciałem dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat i przeanalizować jak wyglądałoby to w przypadku swifta.
Pytasz, czy 4000 rpm to nie za dużo? No, troszkę dużo, ale znowu nie tak wiele. Ciekawe, jak
silnik radzi sobie przy obrotach niższych od 3500 rpm? W którym momencie "buczy", zaczyna
się dławić, w którym "idzie", ale wymaga głębszego nacisku na pedał gazu, a w którym już
nie jest obciążony i zaczyna ładnie "ciągnąć" bez deptania po gazie...
Widzisz, w Tico zmienia się biegi tak, że jeśli zaczniesz rozpędzanie od 2500 rpm, to zmienia
się bieg przy 3300 - 3500 rpm - wtedy następny bieg "zaczyna" się znowu od 2500 rpm
(oczywiście oprócz I i V, która jest IMO trochę zbyt "blisko" IV).Dławi się jak obroty są grubo poniżej 2000 rpm tak gdzieś 1500 rpm. Przy 2000 rpm można jechać po równym, ale przyśpieszenie z tych obrotów raczej mierniutkie. Tak jak piszesz - żeby przyśpieszyć trzeba wcisnąć więcej pedał gazu. Natomiast silnik zaczyn ciąnąć w sposób o jakim piszesz (leciutko i bez obciążeń ) od 2500 rpm. Podkręcając silnik do 3500 rpm po zmianie wpada mniej więcej w 2500 rpm. Zobaczę jak to przekłada się na koszty.
No, ale to wszystko zależy jeszcze od zestopniowania skrzyni, a u Ciebie nie jest przecież tak
samo.A no nie jest.
To też, ale miałem jednak na myśli co innego... Spróbuję tak: wciskasz gaz, ale z wyczuciem,
pewnie, ale nie za głęboko; czujesz auto, że przyspiesza chętnie i bez chęci do (nawert
niewielkiego) zerwania przyczepności kół (to ważne). Następnie delikatnie zwiększasz nacisk
na pedał (tak do pewnego momentu, o którym piszesz) aż do osiągnięcia obrotów silnika, przy
których czas na zmianę biegu.
Zresztą... Co by nie pisać - wszystko zalezy od Twojego zestrojenia się z maszyną i jej
wyczucia. A to przychodzi z czasem i z chęci dopasowania stylu jazdy do konkretnego auta.Popatrzę, popróbuję... <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Teraz przynajmniej wiem na co zwrócić uwagę. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Dzięki za wskazówki. <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Luzki. Przede wszystkim chciałem dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat
i przeanalizować jak wyglądałoby to w przypadku swifta.<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Dławi się jak obroty są grubo poniżej 2000 rpm tak gdzieś 1500 rpm. Przy
2000 rpm można jechać po równym, ale przyśpieszenie z tych obrotów
raczej mierniutkie. Tak jak piszesz - żeby przyśpieszyć trzeba wcisnąć
więcej pedał gazu. Natomiast silnik zaczyn ciąnąć w sposób o jakim
piszesz (leciutko i bez obciążeń ) od 2500 rpm. Podkręcając silnik do
3500 rpm po zmianie wpada mniej więcej w 2500 rpm. Zobaczę jak to
przekłada się na koszty.Jasne, polecam cierpliwe próby.
Sumując: IMHO chcąc zaoszczędzić na paliwie, należy przyspieszając trzymać się okolic obrotów max. momentu (jak piszesz, silnik pracuje dobrze od 2500 rpm, czyli chyba to byłyby najniższe obroty do przyspieszania). Część kierowców mylnie sądzi, że oszczędna jazda = jak najniższe obroty i katuje motor na granicy jego "zdechnięcia" (np. opisywane 2000 rpm; silnik wtedy mulasty, a deptać pedał gazu trzeba... <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" />
Najlepszy współczynnik "optymalne przyspieszenie : zużycie paliwa" znajduje się właśnie w okolicach obrotów max. momentu, a nie przy jak najniższych obrotach (chyba nawet dotyczy to bardziej silników z zasilaniem wtryskowym... chociaż przy gaźniku też da się to zauważyć).Popatrzę, popróbuję... Teraz przynajmniej wiem na co zwrócić uwagę.
Dzięki za wskazówki.Proszę bardzo. Zapraszamy częściej. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
Sprawdziłem, dla 1.0 Swifta max. moment (76Nm) jest przy 3300 obrotów więc dość wysoko, Nie dziwie sie, że Swift koło 3000 dopiero zaczyna żyć <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Teraz będę się trzymał jazdy koło tych 3 tysięcy. Zobaczymy co to da <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />