Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
.... a jak sądzisz
Co byś nie musiał zgadywać - wszelkie próby, w których może być niebezpiecznie robię na drogach,
po których w danej chwili nie poruszają się inni uczestnicy ruchu i są to najczęściej
drogi, tzw. boczne.
To właśnie na takich drogach sprawdzam zachowanie się samochodu np. po wymianie hamulców,
różnych regulacji itp. Również tam sprawdzam zachowanie samochodu w trudnych warunkach typu
gwałtowne hamowanie na śliskich nawierzchniach, wspomniana jazda bez wspomagania układu
kierowniczego, hamulcowego itp.
Dzięki temu poznaję zachowanie samochodu w nietypowych warunkach lub po istotnych naprawach i
regulacjach.To dobrze, że tak robisz, ale nie o to mi tutaj chodzi <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Najczęściej prowadzę samochód trzymając obie ręce na kierownicy. Kolejna sprawa, w zwykłym ruchu
wykonanie nawet gwałtownego skrętu bez wspomagania nie jest problemem - sprawdzone
wielokrotnieChodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo myslisz, że je masz <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem) <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
Chodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo
myslisz, że je masz
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno
kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem)Ale wspomaganie może ulec awarii w każdej chwili, chociażby rozszczelnienie układu, awaria pompy itp. i też może być niebezpiecznie. Nie widzę wielkiego zagrożenia jazdy na luzie i jednoczesnego zgaśnięcia silnika. Jak pisałem już, jeszcze nigdy żaden silnik mi nie zgasł jadąc na luzie. Jeżeli zauważam jakiekolwiek nieprawidłowości w funkcjonowaniu podzespołów w samochodach natychmiast się tym zajmuję lub przynajmniej lokalizuję źródło usterki i wiem, czy mogę dalej jeździć, czy też muszę dokonywać pilnej naprawy. Dzięki temu jakoś jeszcze nie spotkały mnie niespodziewane atrakcje mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy.
-
Oprocz ekonomi , w razie zgasniecia silnika w jelczu np na zakrecie tragedia gotowa
cos Ty sie tak przyczepił tego gaśnięcia silnika?
może czas odwiedzić mechanika? <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> -
Tak sobie przypomniałem, że jest taki kierowca w warszawskich autobusach (Ci co jeżdzą - na pewno robił na linii E-2). Gdy jechałem z nim Ikarusem przegubowym (tym starszym, skrzynia manualna bez dodatków) i wyobraźcie sobie, że na każdym przystanku, na każdym czerwonym świetle i gdy rozpędzał autobus do pewnej prędkości za każdym razem wyłączał silnik, dosłownie (autobsu już miał odpalanie z przycisku). Śmiesznie się jeździło, lecz czy zdrowo dla tego silnika (igiełka) <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ponownie odpowiem na tą wiadomość <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
To dobrze, że tak robisz, ale nie o to mi tutaj chodzi
.... a o co <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Chodzi mi o sytuację, w której myślisz, że masz wspomaganie, a tak na prawdę go nie masz, o czym Ty nie wiesz bo
myslisz, że je masz
Wtedy całkiem inaczej podchodzisz do sprawy kręcenia kierownicą bo myślisz, że będzie łatwo a jest trudno
kręcić(bynajmniej trudniej niż ze wspomaganiem)Nie dawało mi to spokoju, więc aby tylko nie teoretyzować, ponownie na bocznej, nieuczęszczanej drodze zrobiłem testy moją Astrą wyposażoną w wspomaganie układu kierowniczego i hamulców.
Wyniki tego testu są następujące:- jadąc nawet ok. 60km/h nie ma absolutnie problemu z manewrowaniem samochodem - kierownica obraca się z niewiele większym oporem i spokojnie, nawet zaskoczonym można skręcić w dowolną stronę, nawet jedną ręką. Nie jechałem szybciej, bo to jednak była boczna droga, a nie miałem zamiaru w razie problemów rozbić samochodu.
- obniżając prędkość do ok. 20km/h odczucia były identyczne jak wyżej, z tym, że wraz ze spadaniem prędkości pojazdu czuć powoli było, że kierownica stawia coraz większy opór, jednak nadal bezproblemowo można było dokonać dowolne manewry kręcąc kierownicą nawet jedną ręką.
- poniżej 20km/h kręcenie kierownicą stawało się coraz trudniejsze, jednak jeżeli tylko samochód się jeszcze toczył śmiało można było dokonywać manewrów dwoma rękoma i szczególnie przy tych prędkościach nie widzę realnego zagrożenia w ruchu drogowym.
- przy prędkościach poniżej 5km/h (szacunkowo oczywiście, bo aż tak dokładnego prędkościomierza nie mam, jednak poruszanie się samochodu było w okolicy spokojnego spaceru pieszego) rzeczywiście kręcenie kierownicą stawało się trudniejsze i wymagało na pewno włożenia trochę siły obu rąk (bez przesady oczywiście).
Stwierdziłem również, że jadąc z wyłączonym silnikiem większym zagrożeniem jest brak wspomagania hamulców, bo z moich testów wyszło, że skutecznie można hamować szacunkowo wciskając pedał hamulca 4 razy. Z każdym kolejnym używaniem hamulca skuteczność hamowania gwałtownie malała. Podkreślam jednak, że spokojnie przez ok. 4 hamowania można było gwałtownie i skutecznie zatrzymać pojazd.
Podsumowując, jadąc nawet samochodem osobowym na luzie i katastroficznym zgaśnięciu silnika, w nagłych przypadkach jadąc jeszcze powyżej 20km/h można bezproblemowo wykonać gwałtowny manewr w postaci skutecznego hamowania lub skrętu kierownicą nawet jedną ręką. Przy wyższych prędkościach wykonanie manewru kierownicą jest praktycznie identyczne, jak przy działającym systemie wspomagania obu układów.
Powyższe doświadczenie w najbliższym czasie powtórzę jeszcze na nowym Focusie, Toyocie Corolli, Clio, Lagunie oraz Reno 19, być może Skodzie Felicia.
-
... o moją inteligencję możesz być spokojny, natomiast trzeba się wypowiadać w miarę
precyzyjnie.wiem wiem , te skroty myslowe wpedza mnie kiedys w klopoty
Informuję Cię, że można mieć wspomaganie hamulców, jak również wspomaganie układu
kierowniczego(najpopularniejsze układy), więc moje pytanie było jak najbardziej na miejscu
i na pewno nie obrażałem własnej inteligencjidobra dobra wiem ze wiesz co mozna wspomagac w samochodzie . pokoj <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
A kto powiedział, że jeżdżąc oszczędnie trzeba być "kapelusznikiem"
to moje odczucia po przeczytaniu powyzszych postow
.... zapomniałem - szybka i bezpieczna jazda
no ba <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
(od dluzszego czasu jezdze okolo 90 km/h czasowo wychodzi 10-15 min dluzej niz jazda 150 km/h)na tym samym odcinku drogi
ps mialem dzis kolizje , niestety z mojej winy <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> martwa strefa <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
predkosc 40 km/h bo takiej predkosci wymagaly warunki na drodze
nikomu nic sie nie stalo , no moze ucierpial moj portfel <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
jak juz pisalem nie cisne na sile byle jechac szybciej , nie wyprzedzam jak widze przed soba ogonek na 20 samochodow
ale jak widze prosta droge i dobre warunki jade szybciej <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
mozna jechac szybko byle rozsadnie , tak jak mozna jechac oszczednie i nie byc "kapelusznikiem" -
Jestem luzak i jeżdżę na luzie
cuz twoja sprawa , mam nadzieje ze nigdy nie bedziesz musial przyznac mi racji
Na codzień jeżdżę takimi samochodami i też jeżdżę na luzie
Może tak jest w pojazdach ciężarowych lub osobowych poruszającymi się z minimalnymi
prędkościami, np. podczas parkowania.
Jeżdżąc Astrą diesel, czyli z dużym dociążeniem z przodu wielokrotnie już robiłem próby jazdy z
wyłączonym silnikiem i akurat tu nie widzę specjalnego problemu - oczywiście kierownica
obraca się ciężej, ale na pewno nie tak, aby nie dać sobie z nią spokojnie rady.niby masz racje tylko z twoja proba byla zamierzona i wiedziales czego sie spodziewac bo sam zgasiles silnik na powiedzmy bespiecznym terenie
Jeżeli mówimy już o układach wspomagania to większe niebezpieczeństwo od braku wspomagania
układu kierowniczego jest brak wspomagania hamulców, np. gdy silnik jest wyłączony. Po
zgaśnięciu silnika można skutecznie hamować zaledwie kilka razy, po tym można zapomnieć,
aby poprawnie korzystać z tego układu.tez prawda
Dodam jeszcze od siebie, że jeżdżąc swoimi i nie tylko pojazdami nigdy silnik nie zgasł podczas
jazdy na luziemi tez nigdy nie zgasl ale widzialem zdjecia pekaesu prowadzonego przez oszczednego kierowce (luzaka) robi wrazenie , koles zamiast skrecic pojechal prosto
dlatego ja niebede preferowal takiego stylu jazdy bo ani to oszczedne ani bezpieczne
a silnik zawsze moze zgasnac nawet ten najlepiej utrzymany / to tylko samochod jestoczywiscie to moja opinia
-
cos Ty sie tak przyczepił tego gaśnięcia silnika?
może czas odwiedzić mechanika?moje silniki nie gasna <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
ale mam swiadomosc ze nawet najlepiej utrzymany silnik moze zgasnac a kto sie z tym nie zgadza ... cuz szanuje jego zdanie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
wiem wiem , te skroty myslowe wpedza mnie kiedys w klopoty
dobra dobra wiem ze wiesz co mozna wspomagac w samochodzie . pokojTo się cieszę <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
(od dluzszego czasu jezdze okolo 90 km/h czasowo wychodzi 10-15 min dluzej niz jazda 150 km/h)na tym samym odcinku drogi
Właśnie to ja też zauważyłem. Trasę ok. 120km do teściów jadąc na trasie 120-130km/h (w mieście zawsze przepisowo) pokonywałem w 1.5 godziny, a jadąc podobnie z tym, że na trasie w okolicach 90-100km/h pokonywałem niespełna 15 minut dłużej. Nie chodzi tu nawet o specjalne oszczędzanie, ale sama jazda jest dużo spokojniejsza i mniej stresowa. Ponieważ te wyjazdy były wielokrotne, dlatego dałem sobie spokój i od jakiegoś już czasu jeżdżę normalnie, a sama podróż trwa niewiele dłużej.
Kolejny przykład, codzienna jazda do pracy ok. 11km w jedną stronę. Jadąc bardzo dynamicznie, często slalomem między pojazdami dojeżdżałem zaledwie 5 minut szybciej niż jadąc zgodnie z przepisami i bez zbędnych stresów. Tak więc od jakiegoś już czasu wyjeżdżam 5 minut wcześniej i jadę sobie zupełnie spokojnie. Oczywiście na pewno nie jestem zawalidrogą i nikt nie przyrównuje mnie do kapeluszników.ps mialem dzis kolizje , niestety z mojej winy martwa strefa
predkosc 40 km/h bo takiej predkosci wymagaly warunki na drodze
nikomu nic sie nie stalo , no moze ucierpial moj portfelNajważniejsze, że nie było strat w ludziach, a mam nadzieję, że dużo też nie zbiedniałeś. Trudno, czasami i najlepszym zdarzają się takie przygody.
-
Kolejny przykład, codzienna jazda do pracy ok. 11km w jedną stronę. Jadąc bardzo dynamicznie,
często slalomem między pojazdami dojeżdżałem zaledwie 5 minut szybciej niż jadąc zgodnie z
przepisami i bez zbędnych stresów. Tak więc od jakiegoś już czasu wyjeżdżam 5 minut
wcześniej i jadę sobie zupełnie spokojnie. Oczywiście na pewno nie jestem zawalidrogą i
nikt nie przyrównuje mnie do kapeluszników.Zauważyłem, że w ruchu miejskim, gdy są światła i dużo aut spotyka się kilka chwil później auto które nas wyprzedziło. W mieście płynność ruchu i spokojna jazda to podstawa ECO. Ostatnio wyprzedziło mnie jakieś szybkie SC na estakadzie na klecińskiej, ale spotkałem je potem przy zjeździe na autostradę na bielanach.
Był taki dowcip:
Rozmawia Warszawiak, Poznaniak i Wrocławiak
Wa: Moje auto wyciąga 250km/h
Kr: A moje ma 4,7s do 100km/h
Wr: A moje w korku stoi tak samo jak Wasze <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Wa: Moje auto wyciąga 250km/h
OK, na autostradzie w Deutschlandzie się przyda
Kr: A moje ma 4,7s do 100km/h
dobry killer uliczny
Wr: A moje w korku stoi tak samo jak Wasze
moje 54KM też stoją w korkach
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Masz rację wolny wybieg potrafi być bardzo długi i dać pewną oszczędność ale
jak sam napisałeś jest to pewna ekstrawagancja.Tak, można sobie nawet czasem na nią pozwolić, o ile jest się normalnym kierowcą, który nie czerpie przyjemności z utrudniania życia / jazdy innym. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Po za tym zakręty bierzesz na luzie - nie dobrze.
Ale prędkość nie jest duża (w zakrętach już ok. 50 km/h i spada). Do opanowania.
Miałbyś spore szanse trzasnąć mnie w kufer, bo zwykle takie odcinki
wykorzystuję do szybszej jazdy, a hamulce mam skuteczne.O, to, to... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Tu właśnie ujawnia się jeszcze jedna zaleta dojazdu do przeszkód wybiegiem (czekałem, aż sama wyjdzie na wierzch): zauważyłem, że o wiele trudniej walnąć w poprzednika, jeśli powolutku wytraca on prędkość (dojeżdżając np. do świateł) na luzie - bo przez dłuższy czas obserwujemy jego powolne zwalnianie, co daje nam czas na dostosowanie się do jego manewrów i przykuwa naszą uwagę. Gorzej jest, gdy taki poprzednik (mając nas blisko z tyłu) szybciej zwalnia (hamując silnikiem, czyli bez świateł STOP), a w końcu znienacka wciska hample, że aż jego auto staje dęba. Krótkie mignięcie czerwonych świateł połączone ze skutecznymi hamulcami może okazać się zbyt krótkie, abyśmy w porę zatrzymali się przed jego kufrem; łatwo też takie światło STOP po prostu przeoczyć (jeśli jesteśmy blisko, co jest częste przed skrzyżowaniami), a my akurat spojrzymy np. w lusterko. Nie zawsze da się jechać w naprawdę bezpiecznej odległości od poprzednika (dotyczy to szczególnie miast), gwarantującej możliwość zatrzymania się w każdej sytuacji.
BTW dlatego wyrobiłem sobie nawyk częstszego spoglądania w lusterko, niż tylko przy wyprzedzaniu - nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę "myślę" za kierowcę jadącego za mną; przede wszystkim chodzi mi o zadbanie o własny bagażnik.
Wracając do opisywanej sytuacji: wolałbym nie cisnąć mocno po hamulcach, mając kogoś z tyłu "na zderzaku" (oczywiście, jeżeli nie mam noża na gardle i mogę np. dojechać do zakrętów wolniej, jeśli nie wiem, jak wyglądają w rzeczywistości).
Dopowiem jeszcze coś, szczególnie młodym kierowcom: dobrze jest wyrobić sobie nawyk wcześniejszego informowania tych jadących z tyłu o zamierzanym przez nas hamowaniu. Jeśłi wiemy, że zaraz musimy przyhamować, dobrze jest wcisnąć nieco pedał hamulca (niewiele, aby tylko zadziałały światła), a dopiero za kilka sekund rozpocząć hamowanie. Zwiększy to szanse będących z tyłu na zauważenie naszych świateł i przygotowanie się do manewru zatrzymania.Napisałeś w innym poście, że dbasz o auto i nie dajesz mu powodu zgasnąć. To
dobrze, są jednak sytuacje, kiedy silnik na luzie może mimo wszystko
zgasnąć. Tico nie ma wspomagania... dlatego właśnie niewielka ilość urządzeń mogących skomplikować jazdę po zgaśnięciu silnika Tico nie stwarza szczególnych obaw, że zamienimy się w bezwolny pocisk (zresztą Sharky niżej pisze, że niekoniecznie jest tak źle) - podobnie jak brak urządzeń typu klima i in. zmniejszają obawy o zgaśnięcie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
ale w mazdzie mam, gdy silnik zgaśnie
kierownica staje się twarda, a hamulec trzeba naprawdę mocno depnąć by
się szybko zatrzymać (nie wiem czy działa wtedy ABS ale powinien bo
pompa jest elektryczna). Nawet jeśli przy 70km/h różnica w twardości
kierownicy nie będzie tak duża by uniemożliwić manewr jedną ręką, to
niebezpieczeństwo leży w zaskoczeniu kierowcy innym niż normalne
działaniem układów sterowania autem. Druga sprawa to zachowanie auta,
gdy leci na luzie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mechanizm
różnicowy "lubi" pracować z napędem - satelitki nie latają wtedy w
kółko ale kompensują tylko różnice wynikające z toru jazdy. Producenci
aut nie zalecają holowania pojazdów z prędkościami powyżej 56km/h jeśli
oś napędowa nie jest uniesiona - widać nie zakładają jazdy na luzie
jako normalny stan w aucie, grożą też uszkodzeniem układu przeniesienia
napędu (z instrukcji MAZDA 626GE). Jakie mogą być powody zgaśnięcia
sprawnego auta? Np jednoczesne podnoszenie szyb i włączenie
klimatyzacji może sprawić, że układ kompensujący nie zdąży podnieść
obrotów wskutek obciążenia i silnik zdechnie.Marakus, spójrz: jesteśmy na kąciku Tico, rozmawialiśmy o Tico. To oczywiste, że jazda dużym autem z mocnym silnikiem i bogatym wyposażeniem to zupełnie coś innego, niż jazda małym samochodzikiem bez urządzeń typu wspomaganie kierownicy, ABS, klimatyzacja (no, czasem się trafią elektryczne szyby - to wszystko). <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Oczywiście jazda jeszcze większym autem (np. ciężarówką czy autobusem) to jeszcze coś innego...Może się coś stać podczas
przełączania Pb/LPG,Tak, jednak IMO rozsądny kierowca podczas przełączania ręcznego (a takie stosuje się w Tico) jest skoncentrowany podczas tego manewru i z pewnością zgaśnięcie motoru nie zaskoczy go tak szybko, jak stałoby się to przy jeździe na wprost bez wykonywania innych manewrów.
a może też po prostu się coś zepsuć.
To prawda. Liczyć się będzie wtedy doświadczenie prowadzącego pojazd oraz to, czy jest on kierowcą "czującym" auto, czy tylko "użytkownikiem obsługującym samochód". <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> Tak myślę.
Jestem skłonny przyznać rację tym, którzy mówią, że nie jest problemem
dojazd kilkudziesięciu metrów do świateł na luzie<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
ale 2 km z górki
muszę zakwalifikować jako niebezpieczne.Heheh... Przyznam się, że nieraz chętnie w ogóle wyłączyłbym silnik w takiej sytuacji - ale tego oczywiście nie robię (i nikomu nie polecam) z powodu posiadania serwa hamulców i obawy o zablokowanie kierownicy. W starych samochodach tego nie było... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Od razu dodam, że w moich okolicach dość często zdarzają sie sytuacje, że ruch jest bardzo niewielki lub w ogóle często jest się długi czas samemu na drodze (stąd te leniwe myśli o wyłączeniu silnika <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />). -
Dodam jeszcze od siebie, że jeżdżąc swoimi i nie tylko pojazdami nigdy
silnik nie zgasł podczas jazdy na luzieKurcze, tak się zastanawiam... mnie również. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Tylko, że jak sobie robisz próby to masz świadomość tego, że kierownica
będzie chodziła ciężej.
A wyobraź sobie sytuację, w której jesteś przekonany o tym, że masz
wspomaganie i potrzebujesz wykonać gwałtowny manewr, a tu lipa
Nie sądzę, aby wtedy Ci się to jedną ręką lekko zapartą o kierownicę udałoCzęściowo prawda. Jednak powtórzę to samo, co napisałem wcześniej - jeśli jesteś kierowcą, a nie "użytkownikiem obsługującym samochód" a do tego masz odrobinę wyobraźni, podświadomie choćby liczysz się ze wszystkim.
-
mi tez nigdy nie zgasl ale widzialem zdjecia pekaesu prowadzonego przez
oszczednego kierowce (luzaka) robi wrazenie , koles zamiast skrecic
pojechal prosto
dlatego ja niebede preferowal takiego stylu jazdy bo ani to oszczedne ani
bezpiecznePodczepię się pod ten post (choć mógłbym równie dobrze pod parę innych): panowie, nie porównujcie stylu i nawyków z jazdy Tico do prowadzenia dużego i nowoczesnego auta (czyt. zaawansowanego technicznie i naszpikowanymi urządzeniami modyfikującymi sposób prowadzenia i nie tylko), bo to IMHO przecież zupełnie co innego. Na pewno nagłe zgaśnięcie silnika w Tico i nowiutkim Mesiu wiąże się z innymi konsekwencjami. Jeszcze co innego będzie, gdy zgaśnie silnik w autobusie czy dwudziestotonowej ciężarówce...
Rozważania ogólne nadają się bardziej na Motomanię. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />A jeśli już tym tropem idziemy... no, to Wam powiem, że zgaśnięcie jednostki napędowej w jednosilnikowym odrzutowcu i nieudane próby ponownego odpalenia w powietrzu kończą się zawsze wypadkiem lotniczym (zniszczeniem maszyny), a w 90% katastrofą (czyli wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym, o ile pilot nie zdąży lub nie ma warunków, aby "się strzelić"). To samo dotyczy odrzutowców wielosilnikowych, gdy zawiodą wszystkie silniki.
Jak to się ma do zgaśnięcia silnika w Tico? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nie ma sensu więc wrzucać wszystkiego do jednego wora.A, tak sobie jeszcze przypomniałem... Dobry pilot w samolocie o prostym silniku tłokowym ma ogromne szanse przeżycia w razie odmowy współpracy motoru. To też daje do myślenia. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Maksymalny moment obrotowy: 76 Nm przy 3500 obr/nim
O, to fajnie - dosyć nisko (w Tico jeszcze niżej - 2500 rpm <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" />).
Wobec tego polecałbym jazdę z prędkościami obrotowymi zbliżonymi do tych 3500 rpm (i niewiele wyższymi), aby była ona ekonomiczna.
Zmiana biegów... Hmm, wg mnie powinno się rozpoczynać przyspieszanie od ok. 3500 rpm (czyli zmieniać biegi tak, aby po zmianie na wyższy obroty wpadały właśnie na 3000-3500 rpm). Doradzałbym przyspieszanie pewne, jednostajne, ale nie gwałtowne; z delikatnym operowaniem pedałem gazu, na granicy wyczucia, że silnik "ciągnie" bez zbytniego obciążenia (że się tak wyrażę) - czyli całe auto ładnie nadąża za wzrostem obrotów silnika (wiem, że to dziwnie brzmi, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). -
Mam prośbę - nie mogę się doszukać ani tu ani na TTT wykresu momentu obrotowego i mocy. Znalazłem z Matiza ale wolałbym Tico. Wiem, że nikt z tym na hamownie nie fruwa ale może gdzieś ktoś ma albo wie gdzie było na forum. Max moment przy 2500 to świetna sprawa, dzięki temu Tico się tak fajnie zbiera.
-
Ale prędkość nie jest duża (w zakrętach już ok. 50 km/h i spada). Do opanowania.
50km/h to jednak sporo, przy tej prędkości robi się testy zderzeniowe i uczy w szkole jazdy. Autko potrafi nieźle fiknąć.
O, to, to... Tu właśnie ujawnia się jeszcze jedna zaleta dojazdu do przeszkód wybiegiem
(czekałem, aż sama wyjdzie na wierzch): zauważyłem, że o wiele trudniej walnąć w
poprzednika, jeśli powolutku wytraca on prędkość (dojeżdżając np. do świateł) na luzie - bo
przez dłuższy czas obserwujemy jego powolne zwalnianie, co daje nam czas na dostosowanie
się do jego manewrów i przykuwa naszą uwagę. Gorzej jest, gdy taki poprzednik (mając nas
blisko z tyłu) szybciej zwalnia (hamując silnikiem, czyli bez świateł STOP), a w końcu
znienacka wciska hample, że aż jego auto staje dęba. Krótkie mignięcie czerwonych świateł
połączone ze skutecznymi hamulcami może okazać się zbyt krótkie, abyśmy w porę zatrzymali
się przed jego kufrem; łatwo też takie światło STOP po prostu przeoczyć (jeśli jesteśmy
blisko, co jest częste przed skrzyżowaniami), a my akurat spojrzymy np. w lusterko. Nie
zawsze da się jechać w naprawdę bezpiecznej odległości od poprzednika (dotyczy to
szczególnie miast), gwarantującej możliwość zatrzymania się w każdej sytuacji.
BTW dlatego wyrobiłem sobie nawyk częstszego spoglądania w lusterko, niż tylko przy wyprzedzaniu- nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę
"myślę" za kierowcę jadącego za mną; przede wszystkim chodzi mi o zadbanie o własny
bagażnik.
Wracając do opisywanej sytuacji: wolałbym nie cisnąć mocno po hamulcach, mając kogoś z tyłu "na
zderzaku" (oczywiście, jeżeli nie mam noża na gardle i mogę np. dojechać do zakrętów
wolniej, jeśli nie wiem, jak wyglądają w rzeczywistości).
Dopowiem jeszcze coś, szczególnie młodym kierowcom: dobrze jest wyrobić sobie nawyk
wcześniejszego informowania tych jadących z tyłu o zamierzanym przez nas hamowaniu. Jeśłi
wiemy, że zaraz musimy przyhamować, dobrze jest wcisnąć nieco pedał hamulca (niewiele, aby
tylko zadziałały światła), a dopiero za kilka sekund rozpocząć hamowanie. Zwiększy to
szanse będących z tyłu na zauważenie naszych świateł i przygotowanie się do manewru
zatrzymania.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Warto też włączyć awaryjne przy dojeździe do korka na autostradzie. Również na drogach szybkiego ruchu warto najpierw lekko dotknąć hamulca przed właściwym hamowaniem.
Tak, jednak IMO rozsądny kierowca podczas przełączania ręcznego (a takie stosuje się w Tico)
jest skoncentrowany podczas tego manewru i z pewnością zgaśnięcie motoru nie zaskoczy go
tak szybko, jak stałoby się to przy jeździe na wprost bez wykonywania innych manewrów.Możliwe, Tico mam bez gazu, a w maździe mam sekwencję a ona przełącza się sama. Miałem kiedyś problem z pompą wodną i parownik był niedogrzany. Zdarzały się wtedy niekontrolowane przełączenia.
To prawda. Liczyć się będzie wtedy doświadczenie prowadzącego pojazd oraz to, czy jest on
kierowcą "czującym" auto, czy tylko "użytkownikiem obsługującym samochód".Dokładnie. Doświadczenie przede wszystkim. Po za tym wątpię, by ktoś słabo czujący auto mógł uzyskać dobre wyniki w EKO.
Od razu dodam, że w moich okolicach dość często zdarzają sie sytuacje, że ruch jest bardzo
niewielki lub w ogóle często jest się długi czas samemu na drodze (stąd te leniwe myśli o
wyłączeniu silnika ).W moich okolicach jak jestem sam na drodze to a pewno gdzieś się czai jakiś motocyklista <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
- nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę
-
Mam prośbę - nie mogę się doszukać ani tu ani na TTT wykresu momentu
obrotowego i mocy. Znalazłem z Matiza ale wolałbym Tico. Wiem, że nikt
z tym na hamownie nie fruwa ale może gdzieś ktoś ma albo wie gdzie było
na forum. Max moment przy 2500 to świetna sprawa, dzięki temu Tico się
tak fajnie zbiera.Na 100% nie jestem pewien, ale takiego wykresu chyba nie ma (jakoś producent nie kwapił się do opublikowania). Nikt z userów nie pochwalił się też, że gdzieś znalazł. <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Możliwe, że jakiś wykres znajduje się w książce Ossowskiego w późniejszych wydaniach. Na pewno zaś nie ma go w wydaniu 2 z r. 1997 (taką książkę posiadam), w wyd. 1 też raczej nie ma. Wiem jednak, że następne różniły się od mojego (dodane były jakieś dziwne wykresy, np. dotyczące biegów: KLIK ). Nota bene kupa bzdur było powypisywanych w tych późniejszych wydaniach, o czym dowiedziałem się tu, na forum.
Posiadacze wyższego numeru wydania niż 2 - odezwijcie się zatem. -
O, to fajnie - dosyć nisko (w Tico jeszcze niżej - 2500 rpm ).
<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Wobec tego polecałbym jazdę z prędkościami obrotowymi zbliżonymi do tych 3500 rpm (i niewiele
wyższymi), aby była ona ekonomiczna.To by wymagało pewnej zmiany przyzwyczajeń nabytych podczas kursu na prawko - instruktor caly czas wypominał mi, że za wysoko wkręcam auto na obroty (uczyłem się na Ibizie i Felicji). I chyba utrwaliło mi sie to. <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Zmiana biegów... Hmm, wg mnie powinno się rozpoczynać przyspieszanie od ok. 3500 rpm
W tym momencie zazwyczaj zmieniam na wyższy bieg.
(czyli zmieniać biegi tak, aby po zmianie na wyższy obroty wpadały właśnie na 3000-3500 rpm).
To by oznaczało kręcenie silnika w okolice (albo nieco ponad) 4000 rpm. Czerwone pole zaczyna się od 6500 obr/min, jednak 4000 rpm to czy aby nie za wysoko? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Doradzałbym przyspieszanie pewne, jednostajne, ale nie gwałtowne; z delikatnym operowaniem
pedałem gazu, na granicy wyczucia, że silnik "ciągnie" bez zbytniego obciążenia (że się tak
wyrażę) - czyli całe auto ładnie nadąża za wzrostem obrotów silnika (wiem, że to dziwnie
brzmi, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz ).Przekonałem się, że wciskanie gazu w podłogę mija się z celem (zwłaszcza na 4 i 5). Auto i tak przyśpiesza tyle na ile pozwalają konie. Powiedzmy, że nauczyłem się, do którego momentu warto przyciskać gaz i przynosi to efekt.
Żeby nie było upewnię się - masz na myśli takie miarowe i równomierne rozkręcanie silnika na każdym biegu?