Postęp techniczny czy... "lepsze stare"? ;)
-
Dokłądnie w 100% sie z Tobą zgadzam! To prawda...
Cieszy mnie,że się ze mną zgadzasz!
Samochody z konstrukcją ramową,jak chociażby wyśmiewana przez niektórych Syrena miała możliwość wstawienia na podłogę grubą blachę,gdy przerdzewiała orginalna.
Wystarczył tylko palnik gazowy[migomaty były wtedy rzadkością] ,arkusze blachy i trochę wprawy.Tak wymieniony spód samochodu wytrzymywał lata.Samochód nie gubił geometrii,bo miał solidną stalową ramę,która się nie odkrztałcała.
Nadwozia samonośne wprowadzono ze względu na tanią i mało materiałochłonną produkcję,a nie ze względu że są lepsze od konstrukcji nadwozi ramowych.Samochody może i były bardziej awaryjne,ale rekompensatą za ich częstrze usterki była niezwykła łatwość
naprawy.Przegub w Syrenie wymieniało się razem z podniesieniem samochodu w 20 minut na poboczu drogi konwersując z żoną lub kochanką[zależy kogo akurat wiozłeś].Mógłbym pisać dalej,ale widzę że podzielasz mój pogląd na starsze technologie,które teraz powoli i po cichu wracają, a więc wiesz o co chodzi, więc kończę. <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
-
Samochody z konstrukcją ramową,jak chociażby wyśmiewana
przez niektórych Syrena miała możliwość wstawienia
na podłogę grubą blachę,gdy przerdzewiała
orginalna.I tutaj musze Ciebie rozczarowac <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Syrena nie miała ramy <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
Syrena posiadała podwozie o konstrukcji samonośnej z ramą pomocniczą do mocowania silnika i zawieszenia przedniego.
Tak więc ten argument odpada <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Trochę mylisz samochody kultowe z niezawodnymi.
RED dość dobrze odpowiedział na to zagadnienie.
Analogia jest podobna do sprzętu elektronicznego, gdzie kiedyś wymieniano poszczególne tranzystory, >kondensatory, oporniki itp. a obecnie jest trend w kierunku wymiany całego modułu.
Serwisanci są szkoleni w wymianie całych modułów,bo tak szybciej i taniej.Nie muszą wiedzieć nawet,do czego służy dany tranzystor.
Tak na poważniej Stachu, w obecnych samochodach możesz wymienić praktycznie wszystko.
Podobnie jest w motoryzacji, po prostu wymagana jest już duża precyzja i dokładność wykonania >naprawy, często z użyciem wyspecjalizowanych przyrządów.Oczywiście,ale gdy padnie łożysko w alternatorze " naprawiacz" wymienia cały alternator za 600zł.,a wystarczyłoby łożysko za 9zł. Czyli domowym sposobem można daną rzecz naprawić 66 razy taniej.A nie policzyłem jeszcze robocizny "serwisanta."
Jest to nawet gdzieś opisane na forum.Natomiast włożenie fabrycznie nowego prawidłowo zestrojonego modułu zapewni optymalną pracę tego >urządzenia.
Są tryby serwisowe. Ale szybciej jest wymienić dany moduł,niż go naprawiać i zestrajać.
Przy tak tanich częściach elektronicznych łatwiej , taniej i prościej jest wymienić cały moduł elektroniczny.
Części elektroniczne strasznie staniały,bo produkuje się je na tony w takich krajach jak Malezja.Ale z częściami mechanicznymi już tak tanio nie jest.
-
I tutaj musze Ciebie rozczarowac
Syrena nie miała ramy
Syrena posiadała podwozie o konstrukcji samonośnej z ramą pomocniczą do mocowania silnika i
zawieszenia przedniego.
Tak więc ten argument odpadaNie musisz mnie rozczarowywać,bo miałem Syrenę i wymieniałem w niej podlogę,która jest przyspawana do ramy.
Niektórzy nawet wstawiali deski na ramę,gdy mieli zgnitą podłogę i tak jeździli Syreną.
Być może,że tak się ta rama w Syrenie nazywała["pomocnicza"],ale była.
Krawat za komuny nazywał się np: "zwis męski",ale był krawatem.
Nie chodzi o nazewnictwo. -
Nie musisz mnie rozczarowywać,bo miałem Syrenę i wymieniałem w niej podlogę,która jest przyspawana do ramy.
Niektórzy nawet wstawiali deski na ramę,gdy mieli zgnitą podłogę i tak jeździli Syreną.
Być może,że tak się ta rama w Syrenie nazywała["pomocnicza"],ale była.
Krawat za komuny nazywał się np: "zwis męski",ale był krawatem.
Nie chodzi o nazewnictwo.Tak śledziłem wątek, aż to nagle "legendy PRL-u" się na zrobiły z oleju przekladniowego. <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Cieszy mnie,że się ze mną zgadzasz!
Samochody z konstrukcją ramową,jak chociażby wyśmiewana przez niektórych Syrena miała możliwość wstawienia na
podłogę grubą blachę,gdy przerdzewiała orginalna.Wystarczył tylko palnik gazowy[migomaty były wtedy rzadkością] ,arkusze blachy i trochę wprawy.Tak wymieniony spód
samochodu wytrzymywał lata.Samochód nie gubił geometrii,bo miał solidną stalową ramę,która się nie
odkrztałcała.Stachu, odnoszę wrażenie, że dla Ciebie wszystko co nie da się w prosty garażowy sposób naprawić to ZŁO <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />
Świat idzie do przodu i to bardzo dobrze.
Są określone normy, wymagania itp.
Jak sądzisz, jakie bezpieczeństwo gwarantowała taka Syrenka z domorośle wspawanymi elementami. Otóż już w latach 80-tych stwierdzono, że chociażby Polonez ma za sztywną konstrukcję. Rzeczywiście, nawet przy sporych uderzeniach samochód wyglądał dobrze i miał stosunkowo małe uszkodzenia. Jednocześnie okazało się, że ta sztywna konstrukcja powoduje, że większość sił towarzyszących wypadkowi oddziaływuje na kierowcę i pasażerów, a same skutki wypadków dla tych ludzi były często opłakane.
Co z tego, że samochód był niezbyt mocno uszkodzony, gdy ludzie często ginęli.
Obecnie technika się zmieniła i to właśnie konstrukcja auta ma przejąć na siebie większość sił podczas zdarzenia. Dlatego wizualnie współczesne samochody w podobnych stłuczkach wyglądają dużo gorzej, za to więcej ludzi udaje się przeżyć. Moim zdaniem słusznie obecnie nie liczy się specjalnie dbałość, aby samochód jak najmniej ucierpiał, lecz główny cel to ochrona zdrowia i życia podróżujących.Nie obraź się, ale Twoje argumenty przypominają mi pochwałę lampowych czarno-białych odbiorników telewizyjnych w stosunku do nowoczesnych, często na mikroprocesorach złożonych kolorowych telewizorach.
Dawniej w zasadzie wystarczało mieć zapas kilku lamp i telewizor mógł naprawić praktycznie każdy. We współczesnych TV, dysponując tylko miernikiem uniwersalnym praktycznie nie ma co nawet rozpoczynać prób jego naprawy.W związku z tym, czy jest to argument, aby powrócić do prostych i łatwo naprawialnych przez każdego lampowych czarno-białych telewizorów <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Moim zdaniem słusznie obecnie nie liczy
się specjalnie dbałość, aby samochód jak najmniej ucierpiał, lecz główny cel to ochrona
zdrowia i życia podróżujących.Tak,z tym się zgodzę.Współczesne samochody mają spore strefy zgniotu aby przejąć uderzenie.
Nie obraź się, ale Twoje argumenty przypominają mi pochwałę lampowych czarno-białych odbiorników >telewizyjnych w stosunku do nowoczesnych, często na mikroprocesorach złożonych kolorowych >telewizorach.
Teraz prawdziwi koneserzy muzyki wracają do wzmacniaczy lampowych!
Twierdzą,że nic tak nie odda brzmienia muzyki jak klasyczny wzmacniacz lampowy.[Są robine na zamówienie i bardzo drogie]
Oczywiście dzisiejsze lampy są trwalsze i wytrzymują więcej czasu pracy.Jeszcze jeden przykład powrotu do starych technologi.
Niemcy wracają w wodzie pitnej do rur gwintowanych,ocynkowanych!
Instalację miedzianą stosują w CO i CWU.
Rury ocynk są zdrowsze niż miedziane do przesyłania wody pitnej.
Kanalizację też robią z rur żeliwnych,jak kiedyś. -
Tak sobie czytam powyższe posty i zastanawiam się co jest lepsze.
Stare dobre auta, o prymitywnej budowie, w ktorych wszystko można naprawić samemu, czy nowoczesne konstrukcje nafaszerowane elektroniką, strefami zgniotu, poduszkami powietrznymi, w których siedzi się jak na pierzynie. Wszystko ma swoje wady i zalety, ale ja zdecydowanie zostaje przy drugim wariancie. Może i nie możemy sami naprawić auta, ale dzwonimy do serswisu i w wielu przypadkach już się resztą nie przejmujemy. Serwis zrobi reszte.
Tylko nasuwa mi się jedno pytanie..
Czy te nowoczesne auta mają dusze? -
Serwisanci są szkoleni w wymianie całych modułów,bo tak
szybciej i taniej.Nie muszą wiedzieć nawet,do czego
służy dany tranzystor.
I to jest moim zdaniem słuszne. Po co wysyła do naprawy jakiegoś urzadzenia inżyniera elektronika, skoro może to wykonac przeszkolony pracowanik <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> szybciej=taniej (w tym przypadku)Oczywiście,ale gdy padnie łożysko w alternatorze "
naprawiacz" wymienia cały alternator za 600zł.,a
wystarczyłoby łożysko za 9zł. Czyli domowym
sposobem można daną rzecz naprawić 66 razy taniej.A
nie policzyłem jeszcze robocizny "serwisanta."
Teraz można już otrzymac podzespół "po naprawie" czyli otrzymujesz zregenerowany np. alternator i zostawiasz swój, który jest później naprawiany. Pewnie powiesz, że koszt takiego naprawianego jest i tak kilkukrotnie większy niż cena użytych części.
Ale Ty robisz dokładnie to samo <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Gdy jedziesz na serwis do klienta, to nie kasujesz go tylko za części użyte do naprawy <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> Doliczasz dojazd, robociznę i.t.d. co wielokrotnie przewyższa koszt części <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />Są tryby serwisowe. Ale szybciej jest wymienić dany
moduł,niż go naprawiać i zestrajać.
A ten wymontowany moduł jest później (w warunkach warsztatowych) naprawiany i wstawiany kolejnemu klientowi <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Nie musisz mnie rozczarowywać,bo miałem Syrenę i
wymieniałem w niej podlogę,która jest przyspawana
do ramy.Ja w maluchu również sam wymieniałem progi i podłogę i nie jest to pojazd o konstrukcji ramowej (tak jak i syrenka)
Wielokrotnie również widziałem deski powkładane szczególnie pod siedzenie kierowcy w maluchach, lecz nie swiadczy to o tym, że maluch ma ramę <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Poprostu "skarpeta" była wykonana z tak pancernej blachy, że można było do niej przyspawac szyny kolejowe <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> ale na 1500% nie miała ramy <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> (dodam, że również byłem posiadaczem majtkowoniebieskiej połykaczki 104 "naganiaczki" <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />) -
Zobacz tylko, że samochody z lat 80-tych jak osiągnęły przebieg ponad 100kkm to czekał je generalny remont. W
obecnych czasach, nawet tak delikatne i oszczędnie wykonane Tico spokojnie może osiągnąć przebieg 200kkm bez
większego remontu (zależnie od traktowania przez właściciela).No właśnie - zywotnosc silnikow w poldkach i maluchach i fiatach <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> to 100 tysiecy a tikacze smigaja <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Przykladem jest mój egzemplarz. Wymieniam olej, reguluje zawory, czyszczę gaźnik i jeździ - bez żadnego remontu.
Dzięki temu, zarówno sprzęt RTV, jak i samochodowy jest obecnie mniej awaryjny oraz zapeania większe spektrum
możliwości.Zgoda chociaż...
Chociaż - np. sprzęt audio przedtem był lepszy. Mam w domu wieżę Panasonic i dźwięk z niej jest dużo bardziej sztuczny niż z poczciwego wzmacniacza Unitry i głosników Unitra Tonsil - rocznik 1985/86 i działa bez zarzutu. Wątpie czy dzisiejsze chinskie audio tyle wytrzyma. -
Chociaż - np. sprzęt audio przedtem był lepszy. Mam w domu wieżę Panasonic i dźwięk z niej jest
dużo bardziej sztuczny niż z poczciwego wzmacniacza Unitry i głosników Unitra Tonsil -
rocznik 1985/86 i działa bez zarzutu. Wątpie czy dzisiejsze chinskie audio tyle wytrzyma.Ja mysle, ze w sprzecie audio jakosc i zywotnosc jest wprost proporcjonalna do ceny. Sa sprzety za pare zlotych a sa za tysiace. Nie mowie tu jednak o szmerach, bajerach.
-
Jeszcze jeden przykład powrotu do starych technologi.
Niemcy wracają w wodzie pitnej do rur gwintowanych,ocynkowanych!
Instalację miedzianą stosują w CO i CWU.
Rury ocynk są zdrowsze niż miedziane do przesyłania wody pitnej.
Kanalizację też robią z rur żeliwnych,jak kiedyś.Nieczepiam sie ale czy CWU to nie _ centralna woda ożytkowa:>
rury skrecane ocynkowane sa trwalsze i bardziej odporne na cisnienie ktore w instalacji cwu dochodzi do 4 barow
instalacja taka jest bardziej pracochlonna do wykonania zato dostaniemy na nia 590 lat gwarancjico do kanalizacji to sieniewypowiem bo niewiem skad ta zmiana
w sumie w 100 letnich kamienicach funkcjonuja zeliwniaki moze stad ten powrot
-
Chociaż - np. sprzęt audio przedtem był lepszy. Mam w domu wieżę Panasonic i dźwięk z niej jest
dużo bardziej sztuczny niż z poczciwego wzmacniacza Unitry i głosników Unitra Tonsil -
rocznik 1985/86 i działa bez zarzutu. Wątpie czy dzisiejsze chinskie audio tyle wytrzyma.Nie wiem czy wiesz,ale Japończycy w końcówce lat 70-siątych kupili licencję od Tonsilu na głośniki.
Co prawda je potem trochę udoskonalili,ale kiedyś Tonsilowskie głośniki i kolumny były jednymi z lepszych w świecie.Tak samo duża wieża Diorowska,rodem z Dzierżoniowa,ta z wysuwanymi szufladami na kasety magnetowonowe w latach 80-siątych była na 1 miejscu w świecie w swojej klasie sprzętowej.Za nią dopiero było Sony.
-
Zobacz tylko, że samochody z lat 80-tych jak osiągnęły przebieg ponad 100kkm to czekał je
generalny remont.Kwestia oleju. Technika lat 80tych złożona ręcznie zalana dobrym obecnie olejem w dzisiejszych czasach też długo by działała...
-
Nieczepiam sie ale czy CWU to nie _ centralna woda ożytkowa:
CWO---Ciepła Woda Użytkowa.
rury skrecane ocynkowane sa trwalsze i bardziej odporne na cisnienie ktore w instalacji cwu
dochodzi do 4 barowNie tylko o to chodzi.Rury z miedzi mają w sobie trujące tlenki Cu,które woda wypłukuje i dostają się te trucizny do naszego organizmu.Ocynk jest po prostu zdrowszy.
instalacja taka jest bardziej pracochlonna do wykonania zato dostaniemy na nia 590 lat gwarancji
co do kanalizacji to sieniewypowiem bo niewiem skad ta zmiana
w sumie w 100 letnich kamienicach funkcjonuja zeliwniaki moze stad ten powrotKiedyś pewien pan mieszkający w starej kamienicy wezwał nas,hydraulików,abyśmy mu w kuchni wymienili pion kanalizacyjny z rur PCV110 przechodzący przez jego kuchnię na rury żeliwne.Dlatego,że nad jego kuchnią ktoś zrobił łazienkę i on,jedząc obiad słyszy jak ktoś się załatwia i spuszcza wodę na górze.
Rury żeliwne między innymi lepiej tłumią odgłosy spływających przez nie fekali. -
Teraz prawdziwi koneserzy muzyki wracają do wzmacniaczy lampowych!
Jeszcze jeden przykład powrotu do starych technologi.Czasem stare technologie są lepsze od nowych. W takich np samochodach do jazdy ekstremalnej w terenie ludzie wywalają układy wryskowe zastępując je gaźnikami. Im mniej elektroniki tym mniejsze szanse że się coś w terenie zepsuje...
Stara dobra poczciwa technika Cezet 350 1984 <img src="/images/graemlins/palacz.gif" alt="" />
-
Niecałkiem.
Miałem na myśli Fiata Mirafiori, Volswagena "Garbusa", naszą poczciwą Warszawę,Citroena
[legenę]-2CV,stare,solidne Mercedesy,Volva,Rovera-Mini[jeźdił nim Jaś Fasola ]..itd...No tak, tyle ze stare Mesie i Volva mozna spotkac. Ja "Kalafiori" nie widzialem ladnych kilka lat...
-
Wystarczył tylko palnik gazowy[migomaty były wtedy rzadkością] ,arkusze blachy i trochę
wprawy.Tak wymieniony spód samochodu wytrzymywał lata.Samochód nie gubił geometrii,bo miał
solidną stalową ramę,która się nie odkrztałcała.Stachu ja nie trzymam w domu palnika gazowego... I wiesz, nie za bardzo chcialbym jezdzic motopompa...
-
Twierdzą,że nic tak nie odda brzmienia muzyki jak klasyczny wzmacniacz lampowy.[Są robine na
zamówienie i bardzo drogie]I na pewno da sie je naprawic domowa metoda...