Ku przestrodze
-
Minęło już trochę czasu od wprowadzenia kretyńskiego pierwszeństwa pieszych nie tylko na przejściu, ale też przed nim. Nie wiem, jak Wy, ale ja stwierdzam, że od tego momentu pojawiło się znacznie więcej przechodniów pchających się na jezdnię bez żadnego zastanowienia, bez spojrzenia nawet; nieraz na rowerze, nieraz z gałami wlepionymi w komórkę. Bo "ma pierwszeństwo".
Jednocześnie staram się przyzwyczaić do sytuacji, zwracam większa uwagę na to, co się dzieje na chodniku w okolicach przejść. Oczywiście częściej się zatrzymuję, chociaż w polskich realiach (gdzie "zebr" jest bardzo dużo i nieraz w miejscach, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by się nie spodziewał) łatwo jest je po prostu przegapić - i nieszczęście gotowe. Albo mandat, który mocno uderzy po kieszeni.
Celem utrwalenia nawyków polecam Wam krótki artykuł przypominający o tym, na co trzeba ciągle zwracać uwagę: KLIK -
Kiedyś oglądałem chyba na YT jak policjant karał faceta za wyprzedzanie na przejsciu. Tu facet mijał ciagnik rolniczy z przyczepą i policjant nakładał na niego mandat bo powinien zrównać prędkość. Facet mówi że za nim jechały samochody tym pasem i nie chamował aby nie stworzyć zagrożenia na drodze. Sprawa trafiła do sądu. Jak się roztrzygła nie wiem .
Co do przechodniów to ja po mieście nie przekraczam 40 zwłaszcza gdy jest dużo przejść. -
@leo zwalniam nawet jak ludzie idą obok przejścia. Wiele razy miałem że dochodzi do połowy i tam wchodzi.
-
@likaon napisał w Ku przestrodze:
@leo zwalniam nawet jak ludzie idą obok przejścia. Wiele razy miałem że dochodzi do połowy i tam wchodzi.
Tak jest. Problemem jest najczęściej to, żeby ZAWSZE wiedzieć, że za chwilę będziemy przejeżdżać przez "zebrę" (a to nie jest takie jednoznaczne) oraz w ilości tych przejść.
Uważam, że problem coraz mniej dotyczy kierowców, a coraz bardziej zachowania pieszych.
Idąc przez miasto ciągle stosuję starą metodę rozglądania się przed przejściem. Tylko, że teraz robię to już wcześniej, zanim stanę przy krawężniku. Nieraz, gdy widzę sznur samochodów, zatrzymuję się daleko przed "zebrą", bo wolę te parę sekund zaczekać, niż hamować kilka czy kilkanaście samochodów. Często jednak jest tak, że kierowcy profilaktycznie się zatrzymują, widocznie nie chcąc ryzykować - bo nie wiedzą, czy za chwilę nie wtargnę na jezdnię... Czuję się wtedy głupio, że muszę dojść do krawężnika i potem przedefilować przed nimi.