Naprawa blacharska progów
-
@leo napisał w Naprawa blacharska progów:
@ryszard Bardzo praco- i czasochłonna robota. Ale widać, że na długie lata.
Cholernie czasochłonna robota. Gdyby nie to, że robię dla siebie to bym sobie odpuścił. Licząc czas pracy i zestawiając jej koszt do wartości auta naprawa ekonomicznie całkowicie nieopłacalna. Tak bawić się można przy zabytkowym aucie. Każdy etap jest pracochłonny i wymaga niesamowitej precyzji. Wstawka musi być idealnie dopasowana (precyzyjnie. docięta z reparaturki). Za duże szczeliny wynikające z niedopasowania skutkują tym, że blacha łatwiej się przepala, trzeba ostrożniej spawać i czas pracy się wydłuża, Najwięcej zabawy jest z dorabianiem własnej reparaturki. Spawanie punktowe jest czasochłonne szczególnie gdy spawa się punkt przy punkcie a nie poprzestaje na szczepieniu blach w odstępach co 2 cm. Szlifowanie spoin też nie idzie szybko bo trzeba uważać aby nie przeszlifować na wylot papierowej blachy i zapewnić jakąś estetykę spoin. Dłubactwo niesamowite.
Gratuluję.
Jak udało Ci się wyrównać powierzchnię zewnętrzną przed położeniem lakieru? Czy łatanie jest bardzo widoczne?Dzięki. Spawałem blachy punktowo punkt za punktem a następnie spoiny szlifowałem zgrubnie tarczą ścierną kamienną i wykańczająco tarczą listkową.
Wspawana wstawka po oszlifowaniu spoin.
Następnie pomalowałem wspawaną reparaturkę podkładem epoksydowym, który jest dosyć gęsty i wypełnia minimalne nierówności pozostałe po szlifowaniu spoin. Nie używałem szpachlówki. Efekt końcowy jest bardzo dobry - nie widać, że próg był naprawiany.
-
@ryszard Tak, proces jest bardzo czasochłonny. Ja wczoraj zacząłem jeździć autem, którego naprawę zacząłem w połowie sierpnia. No ale blacharsko było gotowe miesiąc temu. Mam kilka zdjęć, to również wstawię za jakiś czas i podzielę się doświadczeniami.
-
@Szarik
Wszystko robiłeś sam? Chętnie obejrzę fotki z twojej naprawy. -
@ryszard Tak, tylko sam. Progi, wnęki, błotniki z tyłu. Dużo zdjęć nie mam, ale coś tam wstawię
-
@ryszard napisał w Naprawa blacharska progów:
Licząc czas pracy i zestawiając jej koszt do wartości auta naprawa ekonomicznie całkowicie nieopłacalna. Tak bawić się można przy zabytkowym aucie.
Moim zdaniem, taki sposób myślenia to pójście na skróty. Prawdą jest, że faktycznie robiłeś to dla siebie - przy czym nie naprawiałeś strucla, tylko dobrą maszynę, którą znasz i wiesz, że posłuży Ci jeszcze długo. Dlatego warto zainwestować czas i parę złotych w naprawę tego, co może być przyczyną wyeliminowania jej z ruchu.
Lepiej tak się pobawić, niż kupować coś za większe pieniądze. Moim zdaniem, mówiąc dziś o niskiej wartości Tico trzeba pamiętać, że mówimy tylko o AKTUALNIE RYNKOWEJ wartości, a nie REALNEJ - bo przecież wartość użytkowa Tico jest o wiele większa, niż jego obecne ceny na rynku.
Jeżeli zbyt dużo nie dołożyłbyś do zakupu innego auta - też musiałbyś bawić się w jakieś naprawy, dłubaninę - ale wtedy dłubałbyś przy "zagadce". Zaś jeśli nie chciałbyś dłubać, musiałbyś na zakup wydać o wiele więcej... Znaczy i tak opłaca się naprawa znanego już Tobie tico. :-)
Poza tym... i tak naprawiamy już zabytki, więc... :-) -
@ryszard Trochę to potrwało, ale mam chwilę czasu, to pokażę moje prace.
W sumie mam kilka zdjęć z napraw trzech samochodów.
Na pierwszy ogień Skoda Felicia. Jedne z pierwszych prób, co widać.
Wstawiane były 4 łatki, po dwóch końcach obu progów.
W pierwszej popełniłem błąd i musiałem wstawiać dodatkowy kawałek blachy
I test lewarka:
Konserwacji w tym wypadku nie robiłem, właściciel sam to chciał zrobić. Po zakonserwowaniu prawie nie widać spoin. Gdyby położyć baranek z pistoletu, to w ogóle śladu by nie było.Drugi przypadek, to moje auto. Tu pracy było dużo, ale zdjęć mam mało. Nie mam między innymi zdjęć z wspawanych łatek poszycia progów. Ale opisując, wycięte zostały skorodowane miejsca z około 1cm naddatku, dociąłem takie same kawałki z reperaturki progu i wspawałem. Spawałem najpierw punktowo a następnie punkty łączyłem. Spoina była tylko lekko przeszlifowana, bo na próg i tak przychodzi nakładka, więc nic nie widać i nie było sensu pocieniać blachy. Następnie zostało to zamalowane podkładem, masą uszczelniającą, znowu podkład, cienka warstwa wosku do profili i na to konserwacja.
Wnęki błotników robiłem podobną metodą z reperaturkami. Tylko tu spawałem punktowo i punktów nie łączyłem. Wstępne, jeszcze nie "zagęszczone" punkty widać w dalszej części wpisu, z tylnymi błotnikami. Konserwacja prawie taka sama, tylko na ostatnią warstwę podkładu dałem jeszcze farbę nawierzchniową. Reszta jak w przypadku progu.
Tylne błotniki zostały częściowo wycięte i dopasowane. Tu już trzeba było spawać po kawałku, punktowo i łączyć, ale żeby nie pogiąć blach.
Nie byłem całkiem zadowolony z jakości spoin, ale po oszlifowaniu było nieźle.
Na to poszedł podkład
Potem szpachla, podkład, baza i bezbarwny
Jako, że miałem wycięte wnęki, to mogłem zamalować błotniki również od tyłu. Dodatkowo, w bagażniku wywierciłem 2 otwory, którymi wtrysnąłem wosk do profili.Z przodu też trzeba było dorobić kilka łatek, tylko tu już nie było reperaturek. Jedną z nich, po wstępnym wpasowaniu mam na zdjęciu
Tu z obu stron poszedł podkład, masa uszczelniająca, podkład, od zewnątrz wosk i konserwacja, a od wewnątrz lakier bazowy.
Do tego było kilka mniejszych łatek, których zdjęć nie mam, ale technologia była taka sama. Wykonywałem tylko połączenia doczołowe, bez zakładkowych. Całość była konserwowana woskiem Noxudol 750 i konserwacją Noxudol 1600. Poszło po około 3l obu konserwacji.I ostatnie prace, z przed kilku dni. Wymiana po połowie progu z lewej i prawej strony.
Wnętrze zostało oszlifowane i zamalowane podkładem.
W reperaturkach, w dolnej części, wykonałem otwory w miejscach oryginalnych zgrzewów.
Następnie wstępne "złapanie" reperaturek pojedynczymi spawami.
Potem spawanie na dokładnie i oszlifowanie
Tradycyjny test lewarka. Na zdjęciu wygląda, jakby zgiął się rant progu, ale w rzeczywistości, rant zaczął się wbijać w drewniany klocek.
Na to poszedł podkład, trochę szpachli na łączeniach, podkład, baranek i lakier nawierzchniowy. Wykonałem jeszcze po dwa otwory do konserwacji, którymi wtrysnąłem wosk do profili.
Niebawem czeka mnie jeszcze jedno auto, więc jeśli będę miał jakieś zdjęcia, to podzielę się doświadczeniami.
-
-
-
Dziękuję za dobre słowa.
Sam jestem zadowolony, że coraz więcej rzeczy idzie lepiej. Wiadomo, że do ideału brakuje sporo, ale najważniejsze, że jest progress. Tylko najbardziej mnie ogranicza brak miejsca. Jeszcze małe auta, to mi do garażu wjadą, ale po wjeździe moim, drzwi od garażu się nie zamykały, tylko były oparte o tył samochodu. Przez to, nie bardzo mogę cokolwiek robić przy złej pogodzie, bo wszystko docinam na zewnątrz. Ale i tak nie ma najgorzej, bo chociaż auto jest zadaszone w czasie robót. Fajnie byłoby znaleźć troszkę miejsca na ciut większy garaż, ale może być z tym ciężko.
Coraz bardziej myślę nad małą spawarką jednofazową. Bo obecna jest duża, dosyć ciężka i uciążliwe jest jej noszenie z domu i rozciąganie kabla z piwnicy (w garażu nie mam gniazda trójfazowego). Chodzi mi po głowie podobna do takiej, jaką ma kolega Ryszard. Ale na tego typu narzędzia będzie trzeba trochę poczekać. Na pierwszy ogień, w najbliższej przyszłości, muszę zakupić dziurkacz do blachy. Jest dużo wygodniejszy w użyciu od wiertarki, w przypadku wykonywania otworów pod spawanie otworkowe. -
Ostatnio dostałem do zrobienia Toyotę Aygo. Rocznik 2007, wydawałoby się, że tylko troszkę do wspawania. A po wycięciu kawałku progu zonk. W środku nie było się do czego przyczepić. Wszelkie łączenia blach na zakładkę wyżarte przez rdzę. Wszystkie blachy szlifowane do ostatniej warstwy. Nie zrobione w 100% jak być powinno, bo musiałbym wycinać (dosłownie) po 1/4 auta z jednej i z drugiej strony. Jest podratowane, lewarek do progów nie wpada, wszystko zakonserwowane i jeszcze kilka lat pojeździ. Ale blacha jest serio cieńsza, niż w Tico, w środku zero konserwacji. Z zewnątrz wyglądało ładnie, tylko jakaś lekka rdzawka, a środek pognity jak w 20 letnim samochodzie.
Na początek został wstępnie wycięty próg prawy. Lewy miał być nie ruszany, ale okazało się,że wnęka koła pod konserwacją rdzewieje i próg w środku też. Więc również został wycięty. Błotnik lewy miał dziurkę, więc też wycięty.
Następnie wziąłem się za szlifowanie podłogi z tyłu. Było bardzo dużo do czyszczenia, więc mam zdjęcia tylko z początkowej fazy, zgrubnego oczyszczenia.
Na to poszedł inhibitor korozji i podkład akrylowy.Progi wewnętrzne wykonanałem z blachy 2mm. Oryginalnie, było wzmocnienie pod lewarek idące pionowo (widać resztki na zdjęciach). Żeby takie coś odtworzyć, musiałbym ciąć wiele blachy, która akurat była zdrowa, a której nie ma jak zakonserwować od środka. Dlatego zdecydowałem się na grubsze progi wewnętrzne.
Następnie odtworzyłem wnęki koła
Potem przyszedł czas na poszycie progów. Wykonane z gotowych reperaturek. Co ciekawe, lewa i prawa są takie same, dlatego wystarczyła jedna reperaturka (nie mają rantów, więc pasują z obu stron). Jakość wykonania była średnia i trzeba było doginać przed wspawaniem. Kawałek błotnika dorobiony również z reperaturki progu.
Na wszystko poszedł podkład akrylowy, szpachla na spoinę, znowu podkład, baranek i lakier nawierzchniowy.
Cała podłoga, oraz wnęki kół zostały zabezpieczone konserwacją do podwozi (Noxudol 900). Do progów, podłużnic i cienka warstwa jako podkład pod konserwacje, został użyty wosk Noxudol 750. Baranek na progi, to Noxudol Body.
Na zdjęciu błotnik jest jeszcze nie przykręcony, stąd różnice w wysokościach.
Na koniec auto zostało opuszczone na progi, żeby sprawdzić, czy nic się nie wgniata i czy wszystko jest w porządku.Auto można spokojnie podnosić za progi, nic się nie dzieje.
A od przyszłego tygodnia szykuje się kolejne auto, więc jak będę miał jakieś zdjęcia, to się podzielę :)
-
-
@Szarik oby długo wytrzymało . Dobra robota.
-
-
Tydzień czasu. Ale robiłem najpierw popołudniami, po pracy, a następnie rankami, przed pracą. Więc wychodziło po 2-3h na dzień.
-
Zanim zacznie się "sezon blacharski", to wrzucę relacje z naprawy W124 mojego taty.
Ogólnie, do naprawy były progi (przy otworach na lewarek i przednie części), kawałki przednich podłużnic, miejsce pod zbiorniczkiem płynu do spryskiwaczy, nadkola i wnęki tylne, mocowanie tylnego zawieszenia i kilka pomniejszych łatek. Do tego kawałek drzwi kierowcy.Zaczęło się od wycięcia progów
Jako, że trzeba było wyciąć również kawałek za progiem, była potrzeba wykonania pomiarów od zaznaczonych wcześniej punktów, żeby próg nie wyszedł krzywo
A tu już wspawane elementy
I tył
Następnie trzeba było wyciąć blachę pod zbiorniczkiem spryskiwaczy, wraz z mocowaniem zderzaka. Ten kawałek był kiedyś naprawiany u blacharza, ale jakość pracy była raczej kiepska. Wspawał blachę na nakładkę i zamalował. Przez pewien czas nie było nic widać, a w końcu zaczęło to wyglądać tak:
Reszta rdzy, której nie widać, była pod masą uszczelniającą.
Trzeba było wyciąć spory kawałek, żeby nie wycinać bardzo nieregularnych kształtów. Ze względu na wygięcia, wykonaliśmy łatę z dwóch części + nowe mocowanie zderzaka.Najpierw pierwszy kawałek, wstępnie złapany na kilka punktów, żeby dał się ewentualnie odginać
I następnie drugi
Spawy zostały zamalowane i dorobiliśmy mocowanie zderzaka, po czym całość została zamalowana
Potem wzięliśmy się za przednie kawałki podłużnicy w miejscu mocowania z podłogą z lewej i prawej strony
Potem mała łatka
I malowanie, i konserwowanie przodu
Następnie przenieśliśmy się na tył, gdzie trzeba było zrobić mocowania tylnego zawieszenia oraz wnęki kół. Niestety, zdjęć wnęk nie mam.
Żeby dorobić mocowania, najpierw przyspawaliśmy przyrząd, żeby po wycięciu wspawać nowe elementy w dobrych miejscach i nic nie przesunąć.Stary element:
I nowy:
A tu już na miejscu:
Z prawej i lewej strony była wykonywana taka sama praca, a nie mam zdjęć obu, dlatego są trochę pomieszane.
Następnie trzeba było wyciąć i wspawać kawałki błotników. Tu znowu mam zdjęcia tylko z jednej strony.
Potem zostało wszytko pokryte R-Stopem, podkładem epoksydowym, masą uszczelniającą, znowu podkład i zakonserwowane, łącznie z profilami zamkniętymi
Konserwacje nakładałem w kolejności wosk (Noxudol 750), konserwacja (Noxudol 1600) i na to, zgodnie ze sposobem kolegi @tom83ek, cienka warstwa baranka (Noxudol Body). Te ostatnią warstwę nałożyłem po założeniu korków, żeby je dodatkowo uszczelnić i stworzyć jednolitą powłokę.
Jeszcze dorobiliśmy uchwyty mocujące drążek stabilizatora z tyłu, bo stare się do niczego nie nadawały. Nowe zostały zrobione ze stali nierdzewnej.
Następnie musiałem sobie stworzyć jakiekolwiek warunki pod prace lakiernicze :)
Błotniki zostały zmatowane i położyłem na nie szpachlę z włóknem szklanym. Ciężko się ją nakładało przez te włókna, ale po wyschnięciu wyszła naprawdę twarda powłoka. Do szlifowania użyłem pneumatycznej szlifierki oscylacyjnej. Bez niej bym to prawdopodobnie szlifował do teraz.
Na to poszła szpachla wykańczająca i podkłady, epoksydowy i akryl.
Powstałe przy szlifowaniu podkładu przecierki zostały zapodkładowane i na następny dzień wziąłem się za nanoszenie lakieru bazowego i bezbarwnego.Po tym pozostało zabrać się za drzwi kierowcy. Trzeba było wyszlifować rdzę (na szczęście, poza jednym miejscem, nie wyszła na wylot) i wspawać jeden kawałeczek pod spinkę listwy.
Na to poszedł R-Stop, podkład eposydowy, szpachla, znowu epoksyd i akryl
Po naniesieniu lakieru bazowego, trzeba było użyć rozcieńczalnika do cieniowania w miejscu łączenia lakieru nowego, ze starym i pomalować lakierem bezbarwnym
Nowy lakier dostała również listewka pod lampę
Używałem podkładu eposydowego Novol Protect 360, akrylowego Lechler Megafiller, lakieru bezbarwnego Lechler MC500 i rozcieńczalnika do cieniowania Novol Thin 890 .
Przy okazji wymieniliśmy wszytkie wahacze i tuleje z tyłu i odnowiliśmy tylny wózek. Dyfer dostał też świeży olej (zapewne pierwszy raz od prawie 30lat)
I wyjazd z garażu
-
Ooo, kolego, napracowałeś się przy tym mesiu. Widać, że dużo drobnej dłubaniny było.
Ale wszystko zrobione porządnie, starannie, jak należy. Coś czuję, że to auto jeszcze długo pojeździ. :-)
Bardzo podoba mi się Twoja praca.BTW. Zastanawiałem się, dlaczego zdecydowałeś się na punktowe spawanie w wielu miejscach, nie ciągnąłeś szwu na całej długości po przyłapaniu nowego elementu? Nie byłoby lepiej, żeby punktowo "przyłapać", a potem dać ciągły spaw - np. przy wspornikach, uchwytach?
-
@leo napisał w Naprawa blacharska progów:
BTW. Zastanawiałem się, dlaczego zdecydowałeś się na punktowe spawanie w wielu miejscach, nie ciągnąłeś szwu na całej długości po przyłapaniu nowego elementu? Nie byłoby lepiej, żeby punktowo "przyłapać", a potem dać ciągły spaw - np. przy wspornikach, uchwytach?
Już tłumaczę. Łatki były w większości zrobione z blachy ocynkowanej. W miejscach, które nie przenoszą obciążeń, zastosowałem dosyć gęsty spaw punktowy, żeby nie wypalać ocynku i nie wygrzewać reszty blachy. W oryginale zgrzewy też nie są ciągłe, tylko blacha jest łapana punktowo. Gdybym stosował lutospawanie, spaw robiłbym ciągły. Tutaj spawałem cięgiem progi, podłużnice, mocowania itp. Dobrze wtopiony spaw punktowy zapewnia w tym wypadku wystarczającą sztywność przy elementach poszyć.
@leo napisał w Naprawa blacharska progów:
Ooo, kolego, napracowałeś się przy tym mesiu. Widać, że dużo drobnej dłubaniny było.
Ale wszystko zrobione porządnie, starannie, jak należy. Coś czuję, że to auto jeszcze długo pojeździ. :-)
Bardzo podoba mi się Twoja praca.Dziękuję bardzo :)
-
Bardzo ładne auto ☺️ i porządnie zrobione 👍👍
-
Jestem pod olbrzymim wrażeniem zakresu prac i osiągniętego wyniku.
Kawał naprawdę dobrej roboty, która zapewniła dalsze lata "życia" fajnemu samochodowi.
Jestem naprawdę pełen uznania! -
@Szarik napisał w Naprawa blacharska progów:
Już tłumaczę. Łatki były w większości zrobione z blachy ocynkowanej. W miejscach, które nie przenoszą obciążeń, zastosowałem dosyć gęsty spaw punktowy, żeby nie wypalać ocynku i nie wygrzewać reszty blachy. W oryginale zgrzewy też nie są ciągłe, tylko blacha jest łapana punktowo. Gdybym stosował lutospawanie, spaw robiłbym ciągły. Tutaj spawałem cięgiem progi, podłużnice, mocowania itp. Dobrze wtopiony spaw punktowy zapewnia w tym wypadku wystarczającą sztywność przy elementach poszyć.
I wszystko jasne dla mnie.
Jeszcze raz - chylę czoła.
Ile czasu spędziłeś nad tym mercedesem?